Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Duch7millenium

Duch7millenium

Nie słyszałem waszych tajnych knowań
Nie czułem zapachu waszych kitlów

 

Ja szaty wyprałem w wirze umysłu
A to co robię jest oczywiste jak gwiazdy na niebie
Rozglądam się oczami na zewnątrz mojej głowy
I wewnątrz

 

Moje spojrzenie jednak jest niepoprawne
Co bardzo się wam podoba.

 

Rżnę głupa dla zabawy,
By szaleństwem doprowadzić świadków do obłędu

 

Co widziałem to marne kurze trzepotanie skrzydłami
I gdakanie zanim zostanie z was rosół na szosie otępiałego rozumu.

 

Strach?
Karmię się nim jak krowa trawą
Pochłaniam go jak pelikan ryby
Delektuję się nim jak lew upolowanym bydłem

 

A was kręci nieznane, dla was nieznane jest bogiem
Tajemnica jest bóstwem piękniejszym od kobiety Anioła

 

I mówcie co chcecie w tych swoich budach snobizmu
To ja zaprojektowałem wam domy zdrady i zdradą samą was poczęstuję
A wybudowane zostały ręką waszej zagłady
Bowiem jestem śmiercią na bezdrożach pustych żyć

 

Lecz gdy wejdę wśród was i zrealizuję ten plan
Nie poznacie nawet jak miałem na imię.
Tak jak wy kiedyś nie istnieliście dla mnie.

 

Wspaniale, że ogniska palą się od dołu, gdy układa się
Je w płaski stożek, hierarchię ważności głupich wysuszonych źdźbeł trawy

 

I ja wiem, że na jednego przypada ośmiu, bo podpalać ten stos trzeba będzie
Od zewnątrz - przez co zapłonie właśnie od dołu.

 

Tak wiem, że jestem profanem. Nawet gdy będziemy sobie ręce całować będę nim

Wciąż.

 

Duch7millenium

Duch7millenium

Nie słyszałem waszych tajnych knowań
Nie czułem zapachu waszych kitlów

 

Ja szaty wyprałem w wirze umysłu
A to co robię jest oczywiste jak gwiazdy na niebie
Rozglądam się oczami na zewnątrz mojej głowy
I wewnątrz

 

Moje spojrzenie jednak jest niepoprawne
Co bardzo się wam podoba.

 

Rżnę głupa dla zabawy,
By szaleństwem doprowadzić świadków do obłędu

 

Co widziałem to marne kurze trzepotanie skrzydłami
I gdakanie zanim zostanie z was rosół na szosie otępiałego rozumu.

 

Strach?
Karmię się nim jak krowa trawą
Pochłaniam go jak pelikan ryby
Delektuję się nim jak lew upolowanym bydłem

 

A was kręci nieznane, dla was nieznane jest bogiem
Tajemnica jest bóstwem piękniejszym od kobiety Anioła

 

I mówcie co chcecie w tych swoich budach snobizmu
To ja zaprojektowałem wam domy zdrady i zdradą samą was poczęstuję
A wybudowane zostały ręką waszej zagłady
Bowiem jestem śmiercią na bezdrożach pustych żyć

 

Lecz gdy wejdę wśród was i zrealizuję ten plan
Nie poznacie nawet jak miałem na imię.
Tak jak wy kiedyś nie istnieliście dla mnie.

 

Wspaniale, że ogniska palą się od dołu, gdy układa się
Je w płaski stożek, hierarchię ważności głupich wysuszonych źdźbeł trawy

 

I ja wiem, że na jednego przypada ośmiu, bo podpalać ten stos trzeba będzie
Od zewnątrz - przez co zapłonie właśnie od dołu.

 

Tak wiem, że jestem profanem. Nawet gdy będziemy sobie ręce całować będę nim

Wciąż.

 



×
×
  • Dodaj nową pozycję...