Nie, nie, nigdy, nigdy.
Sądzę,że nawet sami Krakusi nie chcieliby jeszcze większej fali
odwiedzajacyc.
Mam sentyment do krakowskich uliczek, historii i malowniczości, ale jest to miasto pod względem atmosfery - specyficzne; w Warszawie się czułam cudownie, a moja córka, dorastająca w metropolii niemieckiej - powiedziała, że w Polsce - tylko Warszawę by rozważała jako miejsce „ nie - duszne” i miejsce tętniące i coś w tym jest.
Choć dla wielu Polaków stanowi wartość, ( było nie było, obok Sorbony i uniwersytetu w Padwie - trzeci uniwersytet i pierwszy z kierunkiem medycznym na świecie ! Jest nekropolią królów, to dla Wielkomieszczuchów jak ja - trąca zanadto historią; dla wspomnień i wracam tam chętnie dla rodziny, znajomych i cudnej orkiestry👌🏻, ale żyć, obym nie musiała, bo infrastruktura jest kłopotliwa - Wrocław daje niemal równie sporą satysfakcję historyczną, a jest w nim przestrzeń… :))
Ale jeśli porównywać wrażenia turystki - to w tym roku Kraków wygrał dla mnie z Florencją, zadeptywaną przez czarnoskórych handlarz, którzy nam w ubiegłym roku okazali nawet agresję ( sorrki za prywatę ;)…
pozdrówki i niech się stolyca ostanie na miejscu, bo W - wą z jej wojenną „ daniną krwi”, jest dla mnie po prostu święta🤌❤️🇵🇱