Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

to już kolejny dzień 

obiecuję że ostatni 

kiedy sobie

nie daję spokoju 

nawet najwytrwalsza dusza

czyli moja jak się zdaje

tego dalej nie wytrzyma

więc 

raz...

 

nie 

 

za łatwe byłoby to  

jakby niewysublimowane 

 

 

inaczej postanawiam 

znów zasiadam 

do dębowego sekretarzyku 

biorę pióro do ręki 

i wznawiam swoją opowieść 

kartek do zapisania wiele 

lecz nie wszystkie będą użyte 

a tylko te na które 

atramentu życia starczy 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Hiala    Dziękuję Ci wielce. Cieszę się z Twojego zaciekawienia

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      .     Pozdrawiam Cię serdecznie.  
    • Trafił wreszcie w boskie progi Łotr z bandyckiej dintojri By sąd uznać wyższej instancji   Wnet go przywitali w niebie  Lecz się pyta wciąż sam siebie Za cóż Bóg tak z nim frymarczy   Poznał jeno mordę w tłumie Bo ów ołowiany bukiet Posłał mu na pożegnanie   Tak zgęstniała atmosfera Łypie z byka na frajera I przeklina resocjalizację
    • @Leszczym Wiersz we dwoje, wspólnota nie zawsze połączona dobrymi intencjami, jest kosztowna.
    • @Corleone 11 zimny pot na plecach-z zaciekawieniem-pozdrawiam serdecznie 
    • Postać, którą śniłam, a zatem którą wydawało mi się, że widzę - a może jednak nie był to sen, może widziałam go naprawdę! - znów poruszyła się. Wyraźnie czyniąc krok w moją stronę, a potem drugi. Przybliżając się ku mnie, tak jakby jej fizyczna - fizyczna? - bliskość zależała od moich myśli. A może rzeczywiście zależała - pomyślałam.    Odgarnęłam kołdrę na bok. Powoli, ruchem pełnym wahania. Wciąż wątpiąca, czy nie ulegam złudzeniu, czy widzę to, co wydaje mi się, że widzę. I uniosłam się, siadając     - Michał? - powiedziałam cicho. - Jesteś tu naprawdę? Ale... jak to? Przecież...    Kolejny, równie wyraźny krok w moją stronę wydał mi się bardziej rzeczywisty. Poczułam, że zaczynam się bać.     - Jesteś... tu... naprawdę? - wyszeptałam, wbijając spojrzenie w dywan. Znów wydało mi się, że postąpił ku mnie kolejny krok. Tym razem odniosłam wrażenie, że czuję jego energię. Jakby istotnie zjawił się tutaj, w moim pokoju. Jakby zjawił się i był rzeczywiście. Jeszcze dwa kroki - pomyślałam - i...     Prawie odczułam rzucany przezeń cień. Zrobiło mi się jakby chłodniej, splotłam dłonie, dotąd swobodnie oparte na kolanach.     - Michał... - nadal wbijałam wzrok w dywan. - Zaczynam się bać...     Z kolejnym krokiem, który zobaczyłam pomimo opuszczonych oczu, zrobiło mi się jeszcze chłodniej. Zadrżałam widząc, że stoi tuż obok. Na wyciągnięcie ręki. Powoli, bardzo powoli, uniosłam wzrok.     - Michał, nie strasz mnie... - wyszeptałam na widok jego poważnej miny i emocji, którą dostrzegłam w jego oczach. - Boję się... jest mi chłodno... wręcz zimno i...     Gdy wyciągnął rękę w moją stronę, nie wytrzymałam napięcia. Błyskawicznie chwyciłam kołdrę i cała schowałam się pod nią. Już nie drżąc, ale dygocząc. Z zimna i ze strachu.     Wydało mi się, że widzę go przez tkaninę kołdry. I że robi się jeszcze zimniej. Z trudem powstrzymałam się, aby nie krzyknąć, kuląc się. Także wewnętrznie.    - Michał...       Gdańsk, 13. Września 2024            
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...