marskość wątroby w kleszcze los Józia spowiła
doktor w okularach z troską obojętnym głosem doradzał
- został Panu może rok może kwartał
więcej nie mogę obiecać nic więcej nie zdziałam
proszę więcej nie pić zdrowo się odżywiać
zadbać o siebie alkoholu nie nadużywać
on jednak nic z tego na szczęście nie zrozumiał
u Pani Krystyny cztery butelki bełta za trzydzieści trzy złote kupił
kumpli zaprosił razem się na ławeczce przy sklepie napili
pogadali pożartowali kolejne kilka dokupili
w dobrych humorach się rozeszli doktorka gadanie zbyli
szumiało Józiowi w głowie kiedy zwalił się na łoże
drugiego dnia się już nie obudził
na swoje szczęście nic nie czuł nic nie zrozumiał
do południa ostygł
jednym słowem umarł