w złości z zazdrości skradł
cudze dobro sponiewierał
kielich goryczy do dna wypił
żeby pojąc zrozumieć
stanął dumny na nogi
potem zawstydzony klęknął
o przebaczenie nie prosił
tym drugim wybaczył
kiedy umierał ....
o niczym nie marzył
za nikim i niczym nie tęsknił
gdy oczy zamykał
jednego pragnął
być wolnym i w ciszy odejść
więcej nie wracać
pamiętać ile się da ile trzeba
na zawsze kochać
kolejny raz nie umierać