Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kim bywamy


Rekomendowane odpowiedzi

@jan_komułzykant Witaj Janku... 

Dziękuję, że zechciałeś wrócić na tę stronę.

Odpowiadam; nie wiem jak to jest  ze złodziejami, ani dobrodziejami

                         to grupy ludzi mało, albo wcale mi znanych.

                          wiem znacznie więcej jak to jest z poetami.

Zarzyło mi się, że ktoś nie dostrzega u mnie pozytywnej reacji, albo wystraszył się pierwszej reakcji na jego komentarz, 'strzelił swoje w kolano i przepadł'...

Ważne są szczere odczucia czytającego - tak sądzę.

Bywaj zdrów i szczęśliwy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie żebym się chwalił tymi złodziejami i dobrodziejami, bo też nie mam wśród nich znajomych.

Po prostu w życiu jest różnie. Złodzieje dwukrotnie obrobili mi mieszkanie - doszczętnie,

do zera, więc trzeba było ze wszystkim zaczynać od nowa, bo nawet buty na zimę i sztućce

łajzy wynieśli.

A dobrodziej podpadł mi, bo nie chciał położyć czerwonego dywanu i nie pozwolił nawet

zagrać na pogrzebie przyjaciela, który przez ostatnie cztery lata opiekował się żoną w afazji,

a potem już zupełnego braku kontaktu z otoczeniem. Nie odwiedzał w związku z tym już kościółka,

co rzecz jasna wiązało się z nieuiszczaniem 'tacowej' opłaty. Duszpasterz nie tylko nie zachował się

po chrześcijańsku, ale ani empatii ani zwykłej ludzkiej przyzwoitości też nie było. Nie było jej też

w Episkopacie, bo i tam byłem z interwencją. To tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

trochę jak

lekkotrwałe krotochwile 

po poeta jest motylem;-) @kronikarka1000

@jan_komułzykant

Rozmowa pod tekstem przypomniała mi tę piosenkę, (piosenkę zacytowała na innym portalu inna osoba, ja tylko ośmielam się powtórzyć, bo Pan Leszek Długosz napisał już o tym w sam raz, a niestety mu się zmarło..

 

Nikt tu nikomu  nie płaci za dostrzeganie ;-) sami tacy, którzy chcieliby być :-)

kim bywamy? narcyzami

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kocham cię. Kocham… Wiesz?  Wiesz to? To wiedz. Albowiem  wiedz. Dowiedz się w tym dowiedzeniu. W tym…   Coś miałem zrobić, ale już nie wiem co. Zapomniałem… Tak jakoś to wszystko stało się mgliste. Niewyraźne. Co jeszcze? Nie wiem. Nic. Nic… Nic…   Jakiś szmer. Jeszcze jeden krok. Jeszcze jeden… Szumią w ciemnych kątach pokoju mżące piksele ciszy. Tej oto ciszy, którą jest przepojona noc. Ta noc. Ta właśnie noc.   Dręczy mnie. Dręczą mnie czyjeś obce ręce. Topole za oknami. Chwieją się. Szeleszczą liście.   Wyimaginowane byty. Nieistniejące. Lecz istniejące w mojej chorej wyobraźni. W mojej…   Wszystko szumi i mży.   Wszystko opływa szmerem.   Kroplistym szmerem strumienia. Kroplistą esencją nocy, której łzy… Której kropliste łzy…   I jeszcze raz. I jeszcze…   Ptaki wirują wysoko pod niebem.   Jak te jaskółki przed burzą.   Choć coraz zimniej. Coraz goręcej… Sam już nie wiem jak.   Ale wiem, że drżę, tak jak wtedy, kiedy byliśmy we śnie.   W tym właśnie sennym krajobrazie. Wewnątrz seansu swojego własnego kina. W noweli. W balladzie. W krótkiej etiudzie, co była jedynie pracą dyplomową przyszłego reżysera.   W krótkim zrywie. W takim błysku chwilowego spięcia…   Ale byliśmy. Byliśmy na pewno. Byliśmy wtedy….   W drugim pokoju śmiech i gwar. Brzęk srebrnej zastawy, kryształu…   Wchodzę, oczekując zaskoczonych moim przybyciem spojrzeń.   Lecz widzę ściany zadymione wspomnieniem.   Zaciągnięte story.   Odsunięte od stołu krzesło.   Na stole pęknięty wazon na wpół. Zwiędnięte róże. Na talerzu okruchy czerstwego chleba, kieliszek.   Kurz…   Więcej nic.   A więc nikogo tu nigdy nie było. Albowiem nie było… Poza kimś, kto wznosił toast do samego siebie. Za wszechobecną nieobecność. Za pustkę…   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-01)    
    • Mój pierwszy w życiu najprawdziwszy komputer... I pierwsze ośmiobitowe gry niezapomniane... Gdy nocą do snu powieki zmrużę, Powracają do mnie w sny przyobleczone… Gdy wieczorami niekiedy zatapiam się w wspomnieniach, Dociera do mnie ta prosta prawda... - Moja mała Atarynka, Podarowała mi najdrogocenniejsze wspomnienia z dzieciństwa!   Gdy w wieku zaledwie sześciu lat, Dostałem ją w prezencie od dorosłego kuzyna, Tamto niewysłowione szczęście w oczach kilkulatka, Odbiło się w cieknących po policzkach łzach… I odtąd była już tylko moja by uczynić wyjątkowym dzieciństwa czas… - Moja mała Atarynka, Tylu dziecięcych emocji i wrażeń królowa…   I każda dłuższa przerwa od szkoły, Była czasem wielkich przygód z małym Atari, Testowania wciąż nowych gier kolejnych, Cierpliwego poznawania ich mechaniki… A gdy każda kolejna gra Od poprzedniej tak bardzo się różniła... - Moja mała Atarynka, Pokładanych w niej oczekiwań przenigdy nie zawiodła…   Tyle gier rozmaitych, wszelakich, Choć ośmiobitowych tak bardzo grywalnych, Pośród radosnego dzieciństwa długich dni, Wrażliwość i wyobraźnię tak bardzo kształtowały… Gdy kilkudziesięciu tytułów biblioteczka, Długie lata zabawy zapewniła - Moja mała Atarynka, Mimo upływu czasu przenigdy się nie znudziła!   Pośród gier masy zróżnicowanych gatunków, Zręcznościówek, komnatówek, strategii, symulatorów, Każda niemal przypadła mi do gustu, Nie szczędząc emocji i na twarzy wypieków… A gdy wciąż powiększała się moja kolekcja, Gier na plastikowych kartridżach i magnetofonowych kasetach - Moja mała Atarynka, Podarowała mi zabawy co niemiara!   Kiedy to proste gry ośmiobitowe Rozbudzały tak bardzo kilkulatka wyobraźnię, Rozniecone nimi rzewne emocje, Przyoblekały się nocami w niejeden barwny sen… A podświadomość pędzlem sennej wyobraźni odmalowywała, Dwuwymiarowych gier w snów wymiarze nieograniczony świat - Moja mała Atarynka, Inspiracją podświadomości dla tajemniczych snów była…   Czy to egipskie czy azteckie piramidy, Tajemnic swoich nie mogły już kryć, Przed kilkuletnim graczem wrażeń spragnionym, Ściskającym kurczowo analogowy joystick… I Zemstę Montezumy zniweczyć mi pomogła I złamała z milionami graczy Klątwę Faraona - Moja mała Atarynka, Niekończących się przygód wielka skarbnica…   Gdy sterując joystickiem zionącym ogniem smokiem, Tnąc rozłożystymi skrzydłami przestworza rozległe, Szybując opadałem w podziemne jaskinie, By zuchwale bez trwogi plądrować ich czeluście, Na przemian delikatnymi i nerwowymi ruchami joysticka Wykradając ukryte w ich zakamarkach smocze jaja… - Moja mała Atarynka, Odkryła przede mną legendarnych smoków świat…   Gdy kierując poczynaniami nieustraszonego podróżnika, Przemierzałem dwuwymiarowej dżungli rozległy świat, Zuchwale przy tym bujając się na lianach, Unikając szczęki niejednego ośmiobitowego krokodyla, By żółtowłosą wybrankę serca Z kotła ludożerców czym prędzej uratować… - Moja mała Atarynka, Niejeden uśmiech na twarzy dziecka wycisnęła...   Gdy rozplanowanymi ruchami małego joysticka, Przechwytując wroga rakietowy ostrzał, Strzegłem swoich rozproszonych baz, Przed zniszczeniem na ekranie telewizora, Jednocześnie roztropnie przypuszczając kontratak, By z komputerem kolejne starcie wygrać… - Moja mała Atarynka, Uczyła czym jest zbrojnych konfliktów strategia…   A gdy kończyły się zimowe ferie, Ze łzami odkładałem Atarynkę na półkę, Wierząc że gdy nadejdą wyśnione Wakacje, Całe dnie będziemy spędzać znów razem… I gdy nadszedł wytęsknionych Wakacji czas, Od wschodu niemal do zachodu słońca - Moja mała Atarynka, Czyniła jakże wyjątkowym tamten beztroski świat...   Dziś gdy pośród trudów dorosłego życia, Na wspomnienie mojego pierwszego komputera, W oku czasem zakręci się łza I powracam do najodleglejszych wspomnień z dzieciństwa, Gdy snem znużona przymknie się powieka, A w objęcia Morfeusza nieśpiesznie odpływam - Moja mała Atarynka, Powraca do mnie niekiedy w snach…   - Tekst zainspirowany wierszem ,,Wagary" autorstwa Artura Oppmana.
    • Będzie do końca świata i nigdy nie zdradzi. Będzie wiecznie kochać, w pole nie wyprowadzi. Będzie, gdy ludzie zwątpią, krzyżyk większość postawi. Będzie w momencie śmierci, gdy nie dasz sobie rady.                                   *** Będzie przyczyną szczęścia, obłudna maska truje. Będzie powoli sprawiać, że dno wyda się cudne. Będzie stale Cię krzywdzić, aż w końcu nie poczujesz. Będzie niepostrzeżenie, łamać twą czystą duszę. Odbierze Ci wszystko, jej zdania nie podważysz. Zostawi pustkę w sercu, powoli się wykrwawisz. Gdy koniec nadejdzie, klapki z przed oczu znikną. Dostrzeżesz, lecz za późno, co naprawdę Cię wykończyło...
    • superksiężyc lekkość miękkość świt    
    • A gdyby tak szyk przestawny w pierwszej myśli zastosować......potykamy się o siebie nocą.Potem to już wiersz kroki wyznaczy.Podoba mi się jego rytm.Płynie....dobranoc.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...