Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

@sowa

 

Praktyk, panie, doświadczony praktyk, który po raz kolejny nie da się, brzydko mówiąc, wyruchać, otóż to: do trzech razy sztuka, poza tym: niech pan nie ocenia innych - niech najpierw pan sam pokaże - co pan robi? Pracuje pan? Ładnie pana proszę, aby się pan zajął własnym życiem, jak dla mnie: jest pan pasożytem i szuka pan żywiciela.

 

Łukasz Jasiński 

 

@violetta

 

Kobieto! Puchu marny! Ty wietrzna istoto!

Postaci twojej zazdroszczą anieli,

A duszę gorszą masz, gorszą niżeli...!

Przebóg! Tak ciebie oślepiło złoto!

I honorów świecąca bańka, wewnątrz pusta!

Bodaj! Niech, czego dotkniesz, przeleje się w złoto;

Gdzie tylko zwrócisz serce i usta,

Całuj, ściskaj zimne złoto!

 

Adam Mickiewicz 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

To nie są moje pieniądze i to nie są pieniądze pani kierownik, to: są - wirtualne pieniądze - stworzone z niczego, aby ode mnie wymusić jako haracz - tak to odbieram, a prawdziwe pieniądze muszą mieć oparcie w realnym świecie, to: nic innego jak realne dobro - jak w złocie i srebrze (to ma Narodowy Bank Polski) i Lasy Państwowe - drewno, niby z czego powstają papiery wartościowe i monety?

 

Łukasz Jasiński 

 

@sowa

 

Nie powtarzaj moich słów, inaczej: nie używaj moich argumentów przeciwko mnie, zacznij używać własnych argumentów i zacznij samodzielnie myśleć.

 

Łukasz Jasiński 

 

@violetta

 

Po co mam się ubierać? Przecież nigdzie nie wychodzę i nie spodziewam się żadnych gości, zresztą: przeczytaj - Konstytucję III RP - dopóki mam umowę najmu na pięć lat i co miesiąc płacę czynsz - to jest teren prywatny.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@sowa

 

Po pierwsze: nic a nic o mnie nie wiesz - nie znasz mnie osobiście, po drugie: zacznij wreszcie czytać z pełnym rozumowaniem, a najlepiej: przeczytaj wszystko od samego początku to - co tutaj opublikowałem, po trzecie: nie mam zamiaru przed takim chamem jak ty - tłumaczyć się, po czwarte: zacznij wreszcie odpowiadać na pytania - konkretnie, po piąte: przestań obrażać ludzi: już dawno przekroczyłeś granicę przyzwoitości, po szóste: cały dzień siedzisz przed komputerem, więc: nie pracujesz, po siódme: lepiej idź do pracy, a jak dobrze wiem - gówno dostaniesz - zamiast pracy, po ósme: czytając wiersze innych i dając merytoryczne komentarze - to nie jest pasożytnictwo, wręcz przeciwnie: to jest twórczy altruizm - dzięki temu dokładam skromną cegiełkę do rozwoju Kultury Narodowej, po dziewiąte: ręce mi już opadają i po dziesiąte: nudny jesteś...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@sowa

 

Ja? Ja piszę pierdoły? Lepiej idź do szkoły, dzieciaku... I o jakie współczucie chodzi? Przecież unikam ludzi jak ognia, którzy mówią "współczuję" lub "powodzenia", a ci, którzy mnie znają, doskonale wiedzą, iż jestem bardzo silny psychicznie - jak pani Agnieszka - po prostu ludzie się śmieją do łez, mają ogromny ubaw przez twoją głupotę, czy nadal nie widzisz, że to ja ciebie wystawiłem na pośmiewisko, zrozum, jesteś za głupi na ten portal, powinneś iść na Opowi.pl

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@sowa

 

Jeśli nie wiesz o co chodzi i dlaczego celowo i świadomie sprowokowałem dyskusję, to: zacznij myśleć - szukaj genezy, inaczej: znajdź przyczynę i podaj - skutek, nadal nic nie rozumiesz? Gdybym tutaj nie walczył o swoje, to: musiałbym zapłacić wymuszone - 2000 zł - Administracji DOM Konduktorska, a tam rządzi: kierownik Ewa Wiącek i ona pewnie, jak to przestępcy pod maską prawa, na cały świat: Ochrona Danych Osobowych! Ona nie jest od decydowania - kto ma rację, od tego jest Sąd Cywilny! Lub po prostu: skończ, waść, wstydu (sobie) oszczędź...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Tectosmith

 

Jak już wiesz: jestem pogańskim racjonalistą - libertynem i intelektualnym biseksualistą - uniwersalnym, a ten pan nadal żyje w nierealnym świecie (pewnie za dużo siedzi przed komputerem), otóż to: istnieje coś takiego jak personalizm jednostkowy - podmiotowość istoty człowieczeństwa, inaczej: Ciało i Umysł i Dusza - CUD - trzy pierwsze litery, nie, nie gardzę seksem, przeciwnie: seks to samo zdrowie - przyjemność i niszczy on agresję, frustrację i depresję w samym zarodku, tak więc:

 

- moje Ciało - 1000 zł za godzinę,

- mój Umysł - 10000 zł za godzinę,

- moja Dusza - 100000 za godzinę,

 

nie, to nie jest żadna prostytucja, tylko: sp.z.o.w jak: sp.z.o.o i S.A, niżej - wytłumaczę.

 

- sp.z.o.w - spółka z ograniczoną wolnością,

- sp.z.o.o - spółka z ograniczoną odpowiedzialnością,

- S.A - Spółka Akcyjna,

 

warunki: higiena osobista - ogolone miejsca intymne i uzębienie i higiena kulturalna - brak przekleństw, ataków personalnych i prowokacji i tyle na temat i do jutra, mój drogi przyjacielu...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Tectosmith

 

Oczywiście, zgłaszał nie będę - nie jestem kapusiem, po prostu: daję mu "dziękuję" i ignoruję go, a z panem Stasiem zakończyłem już dyskusję - nie dojdę do porozumienia z człowiekiem, który po upadku komunizmu wyjechał na emigrację i nie budował Nowej Polski tak jak ja, natomiast: do powiedzenia to ma tyle, jakby był Bogiem! Dla niego Polska to egzotyka i nic a nic więcej, nie może on tego pojąć, że to za Platformy Obywatelskiej zostałem bezprawnie wyrzucony na warszawską kostkę brukową przez Hannę Gronkiewicz-Waltz - za Donalda Tuska i to za Donalda Tuska był werbunek ochotników - żołnierzy - do Afganistanu, teraz: jest inaczej - kto chce wstąpić do wojska - droga wolna, jego komentarz: to smutne - co mówisz... Próbuje mnie wziąć pod włos i takie zachowanie jest charakterystyczne dla każdej sekty monoteistycznej, najpierw: oceniają ludzi, atakują personalnie - obrażają i na samym końcu dziwią się, że człowiek przez nich samych zmienił się... Mało tego: do roboty, do nauki i ubierz się! Za kogo oni, kurwa, się mają!? Zresztą, pan Stasio (nie wiem jak ma na imię i nazwisko - podobnie jak Sowa) - był umówiony ze mną w czerwcu tego roku na Starym Mieście i co? Dotrzymał słowa? Nic z tych rzeczy... Proszę wybaczyć za przekleństwo, miłego dnia.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Serio? Ja dotrzymałbym słowa, naprawdę. 

Weź pod uwagę, że i ja jestem na emigracji. Tak mi się życie ułożyło.

Przyznaję, że punkt widzenia Staszeko nie bardzo do mnie przemawia, ale cóż, każdy ma prawo do własnych racji.

Jeśli idzie o resztę to po prostu nie daj się wciągać w takie dyskusje. Okazuje się, że ludzie mają więcej do powiedzenia niż wiedzą :-)

Pp prostu rób swoje.

Miłego dnia Tobie również.

Opublikowano (edytowane)

@Tectosmith

 

Otóż to: ludzie mają więcej do powiedzenia od tego - co wiedzą - w samo sedno i gdybym wszystkich słuchał - mieszkałbym pod mostem w łachmanach i tanim winem - za pięć złote, czasami trzeba dosadnie mówić, jak żołnierze:

 

- Puknijcie się w pusty łeb bez rozumu!

 

Nie wszyscy emigranci są mądralami, niektórzy po powrocie potrafią pomagać rodakom, znajdują z dnia na dzień pracę, okazują szacunek - pokorę i nie mają problemów z integracją, wiem co mówię: też mam emigrantów z rodziny ze strony mamy, poza tym: zwiedziłem niemal pół Europy (wrzuciłem tutaj parę zdjęć - dałem paluszek) - też nie miałbym problemów na emigracji, a jednak: wybrałem Polskę.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak się jakoś złożyło

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

, pan Łukasz szuka chłopaka lub dziewczyny, sowa jest geniuszem, bierzemy z niego przykład... to trójkąt bermudzki wysokiego ryzyka

Opublikowano (edytowane)

@Somalija

 

Nikogo już nie szukam, po prostu: nie warto i nie ma to sensu, nie zmieni pani konserwatywnej - szarej masy i ludzkich - emocji, zawsze ktoś będzie zazdrosny, mściwy i pełen nienawiści z nienawiści - zawiści - takie emocje to nic innego jak choroba psychopatyczna, jeśli dobrze pójdzie, to: wiosną - zacznę z powrotem chodzić do legalnej Agencji Bezpieczeństwa Towarzyskiego, pardon: Agencji Towarzyskiej - tam są normalni ludzie: nie owijają w bawełnę - kawa na ławę, a tutaj: same jęki - miłość, miłość i miłość... A gdzie na samym końcu ląduje miłość? Dziękuję za rozmowę: ten temat już zamknąłem i miłego wieczoru.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Powitajmy naszego gościa gromkimi brawami! Jest inny. Może zbyt inny. Odróżniający się zbytnio od swoich sióstr i braci. Od wszystkiego, co wokół się śmieje i drwi, i kąsa...   Panie i panowie! Przed państwem: 3I/Atlas! Kometa wielka jak wyspa Manhattan. Jak rąbnie, będzie po nas. Zostanie co najwyżej trochę kurzu.   Kurtyna!   Ustają szurania krzeseł, pokasływania, chrząknięcia w kłębach papierosowego dymu, w odorze alkoholu, rozpuszczalników...   W zdumionych szeptach rozsuwają się zatłuszczone poły szarej marynarki… Ekshibicjonista! - krzyczą ochrypłe głosy.   Po chwili wahania…   Po chwilowym, jakby potknięciu… Nie! To tylko iluzja. To tylko taki efekt, który aż nadto zdaje się złudny.   Klaun to jakiś? Pokraka? Wymachuje laską w bufiastych spodniach i przydużych butach.   Nie. Zaraz! To nie tak! Zaciskam powieki. Otwieram...   I już wkracza na scenę tryumfalnie, cała w pozłocie, jakby w aureoli świętego widziadła. W mieniącej się zielenią, purpurą, czerwienią osadzonej mocno na skroniach koronie. Roztrząsa swój warkocz, rozpościera. W jakiejś optycznej aberracji, imaginacji, eskalacji…   Powiedz, czemu ma służyć ta manifestacja, ten świetlisty kamuflaż, niemalże boski? Nasłuchuję odpowiedzi, lecz tylko cisza i szum narasta w uszach. Szmer promieniowania.   Jarzy się kosmiczna pustka zamknięta w krysztale. W tej absolutnej otchłani mrozu. W tej straszliwej samotni przemijania.   Materializują się dziwne omamy poprzez wizualizację, która przybliża do celu. Co się ma takiego wydarzyć? Coś przepięknego albo innego. Albo jeszcze innego…   Mario, Maryjo, jakaż ty piękna! I tu jest haczyk. Albowiem jesteś zbyt pociągająca jak na tę świętość zstępującą z niebiesiech.   To niemożliwe!   Mój ojciec wołał cię w trakcie alkoholowej maligny. Wołał: „Mario, Mario!”, tak właśnie wołał, leżąc pijany, zapluty, zmoczony skwaśniałym moczem, zanim skonał w błysku nuklearnego oświecenia. Na szarym stepie, deszczowym, gdzieś na stepie nieskończonego czasu.   W domu drewnianym. Samotnym. Jedynym…   Nie ma już i domu, i cienia, który pozostał po ojcu. Wyparował jak tylko może wyparować ostatnie tchnienie.   A teraz zbliża się mozolnie w jaskrawym świetle, kołysząc biodrami. Maria. Ta Maria jego jedyna... I w tym świetle nad głową skojarzonym z kołem, ze skrzydłem, narzędziem, wiórem, bądź iskrą. Bądź odpryskiem jakiejś odległej gwiazdy. Bądź gwiazdy...   Dlaczego to takie wszystko pogmatwane? Korektura zdarzeń widziana przez ojca. Tuż przed zamknięciem na zawsze zamglonych oczu.   A może to właśnie forma ataku obcego umysłu, jakieś oddziaływania nieznane?   Ach, gość nasz promieniuje tajemniczym blaskiem i coraz bardziej lśniącym. Płynie. Nadlatuje. Jest już blisko…   (Szanowni Państwo, prosimy o oklaski!)   A on, a ono, a ona… -- roztrąca atomy wszechświata swoim niebiańskim pługiem. I odkłada na boki, jakby lemieszem.   Przestrzeń będzie żyzna.   Wyrosną w niej całe roje, gęstwiny… Zakorzenią się kłębowiska splątań dziwnych i nieokiełznanych rodników zgrzybiałej pleśni, szemrzących od nieskończonego wzrostu.   Pojawi się czerń. I czerń za nią kolejna. I znowu…   O, już widać ogrom przestrzeni pozostawionej w tyle. A w niej pajęczyna. Utkana. Połyskliwa i drżąca… Sperlona gwiazdami jak kroplami rosy.   Ale to nie koniec. To dopiero początek przedstawienia!   Lecz tutaj gwiazda jest o dziwo czarna. Obraca się i wpatruje swoim hipnotycznym, jednym okiem. Na kogo? Na co? Na mnie. Bo na mnie tylko jedynie. I ta gwiazda, ta grawitacyjna czeluść nieskończenia jak czarna dziura...   Chodź tu do mnie, moja ty tajemnico! Chodź… Prosto w moje w ramiona.   Dotknij mnie i olśnij w swojej potędze wniebowzięcia! Albowiem doznałem wniebowstąpienia. Raz jeszcze wznoszę się wysoko. I raz jeszcze przenikam ściany.   Ściana lśni w promieniach słońca. Na razie nie widzę szczegółów i muskam palcami wyżłobienia karafki. Patrzę przez płyn przezroczysty. Patrzę pod światło. I słyszę tak jakby wołanie z daleka. Na jawie to wszystko? We śnie? Wszystko się kołysze…   Lecz cóż to za statek, co rdza go zżera? Cóż to za wrakowisko? Cóż za wielkie zwątpienie?! To jest przejmująco kruche i wątłe. Przesypuje się przez palce proch brunatny.   A tam widzę. A tam wysoko. Przybywa z oddali zbyt wielkiej, by moc to pojąć rozumem.   I jednocześnie mam to w dłoniach i ściskam. Jądro wyłuszczone. Jądro moje jedyne, spalone i sine… tego ciała jedynego, wniebowziętego. Jądro niklowo-węglowe, żelazne...   Jest to tutaj i jednocześnie tego nie ma. Jądro masywne jarzy się w popiele...   Zbyt dużo tego wszystkiego. Za dużo naraz jeden. Nie wiem. Nic nie wiem. Odchyleń w pionie odczuwam zbyt wiele.   Za dużo. Więcej już nie mogę. Butelka ląduje w kącie pokoju z trzaskiem i brzękiem. Z rozprysłymi kroplami wokół cienistych twarzy, wokół wystających zewsząd dłoni, rozczapierzonych palców.   Kołysze się wszystko. Kołysze. Jak na okręcie w czasie sztormu. Szklanki, talerze sypią się ze stołu. Spadają na podłogę z hałasem ostrym jak igła.   Lecz może to moje tylko drżą źrenice? Może to od tego? Ale światło jest majestatyczne i piękne. I równe. I proste. I pędzące na wprost. Na zderzenie ze mną…   A jeśli mnie dotknie – zniknę.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-09-21)      
    • Ty tutaj jesteś aż człowiekiem masz wolny wybór oraz wolę nie pozwól na to by być echem myśl samodzielnie - to Twój oręż :))
    • @Bożena De-Tre Wzajemnie, dobrego tygodnia!
    • @Nata_KrukJak dla mnie wrzesień,to jeszcze tak :), ale już później, to już na nie :)) A wiersz świetny:) Pozdrawiam:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...