Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Trzmiel - Brachykolon.


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

Trzmiel...

 

Nie bądź wśród ciap,
By ci nie wziął świat.
Zbudź się i człap.
Zbierz pył gdzie kwiat.

 

Trzmiel wstał jak świt.
Dniem się tym zląkł.
Kwiat pól też kwitł.

Ruch był wśród łąk.

 

Rajd pszczół już trwał.
I myśl już ta:
Że on to grał.
I szła gdzie tan.

 

I grań ta moc.
Kling mu chce dać.
Jest chęć i moc.
Pszczół sto chce znać.

 

Czuł wstyd on trzmiel.
Wejść miał ze trzy.
Jak masz, tak dziel.
O serc sto wrzyj.

 

Wzrok biegł gdzie dal.
On sam do bram?
Rój pszczół miał bal,
tam hymn tych dam.

 

Ślą słód na stół.
Trzmiel chciał mieć miód.
Smak miał od ziół.
Węch go sam wiódł.

 

Szedł wraz i głód.
Ruch był na wschód.
Ten marsz po miód.
Jak miś gdzie gród.

 

Był wśród tych scen.
On sam wśród barw.
Miał od drzew tlen.
Mów sto wśród larw.

 

Wiatr chciał dać dar.
Wśród barw gdzie kwiat.
Był też raj i czar.
By nie brak dziatw.

 

A on tak nie.
Zew czuł ten głos.
Jak noc i dnie.
Od dam miał cios.

 

Wiedźm sto padł los.
Że traf sam chciał.
Wpadł wprost do os.
Miał strach i piał.

 

Wstręt i zraz sto.
Os trans tak trwał.
I nie miał kto,
brnąc już do chwał.

 

Os jad dał znać.
I głos się zwał.
Trzmiel chciał zwiać.
Ból go tak rwał.

 

Skąd os ta złość?
Wśród traw już wrze.
Trzmiel ma już dość.
Na głos się drze.

 

Drze się na świat.
Na lud co zły.
Zwiądł jak ten kwiat.
Wąż wbił mu kły.

 

Kult malw chciał zmian.
Tknął go kunszt chwil.
Nie chciał zła ścian.
Śpiew miał już wilg.

 

Sześć pszczół na kwiat.
Czuł świąt tych smak.
Barw pląs jak świat.
I był floks i mak.

 

Ten tan ten pląs.
Spił się tych barw.
On herszt miał wąs.
Chęć na sto larw.

 

Szkół uczuć miał cyrk.
Wplótł się jak twist.
A to gdzie Szczyrk.
I gdzie trwał świst...

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Trzmielu (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Robert Witold GorzkowskiNapisałeś:

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Świetnie, że to robisz! Twoja rodzina odegrała znaczącą rolę w kształtowaniu naszego państwa, dlatego tym bardziej jest to niesamowicie potrzebne i ciekawe. Każda rodzina powinna w jakiś sposób upamietniać swoją historią, ja również się staram to robić. Pozdrawiam.
    • @Migrena kilka wierszy- a łączy je Twoje ja. niezgoda na rutynę
    • @Berenika97 sama słodycz
    • Dla Alicji Wysockiej......za natchnienie. I. PUŁAPKA DNIA         Wpadłem w dzień jak w paszczę kota z plastikowymi zębami.         Zegary drapią kręgosłup – nie pazurami, lecz wspomnieniami,         wyrastającymi na brokatowych pętlach reklam.         Śnią mi się twarze zrobione z makulatury i waty cukrowej na patyku,         na których nawet motyle zostawiają poezję w postaci śladu nóżek.         Miasto – święty klocek LEGO z wyciśniętym śladem boga –         tonie w moich płucach jak topielec w betonie.         Duszę się możliwościami –  są jak stado koni bez nóg, galopujące w          miejscu, a kurz z ich kopyt osadza się na                         źrenicach. II. CYFROWA CISZA         Nikt nie patrzy w oczy – patrzą w kody,         kody patrzą w nicość,         nicość zwraca paragony.         Mam w głowie ptaki z białka i smutku –         lecą wstecz i giną, uderzając w betonowe szkielety szklanych domów.         Z betonu wyrósł kwiat,         ale z kwiatka wyszło dziecko z głośnikiem w gardle,          które mówi cudzym głosem – głośno, ale nie do nikogo.         Nie ma już zielonej  trawy, na której siadali poeci –         tylko język asfaltu, który mówi:         „Zamknij oczy. Zostań klientem.”         I bankomat za rogiem. III. CIAŁO MASZYNY         Co noc płoną sny –         ale ogień śmieje się szeptem powiadomień.         Ciała – pakunki mięsa z kodem kreskowym w pępku.         Serca – kserokopiarki szeptów, biją na czarno-biało.         Raz słyszałem duszę –         wyła jak wilk zamknięty w pendrivie.         Szkło pęka, ale nic się nie kończy –         bo tu nawet śmierć ma interfejs użytkownika. IV. WYKREŚLONE „JA”         Nie ma dróg – są tylko ślady po błędach systemowych.         Ruch to błędnik świata, który się zaciął         i puszcza w kółko to samo intro.         Myślę, że istnieję tylko jako resztka RAM-u         w boskim laptopie,         a moje imię to hasło zapomniane przez anioła.         Życie?         Rytuał szczura w mikrofali – jego taniec lajków,         jego modlitwa w formie captcha.         A moje „ja” –         pępowina do nikąd, owinięta w folię bąbelkową         i wysłana do nieistniejącej strefy komfortu.         Do folderu o nazwie home, ukrytego na pulpicie betonu.         Gdzie dzieci krzyczą jeszcze: tata".    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...