Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

STYLISH, MOUSTACHED AND FUNKY! WHO`S HE? KOUROSH YAGMAEI! A GODFATHER OF THE IRANIAN PSYCHODELIC ROCK.


MODNY, WĄSATY, ZABAWNY! KIM ON JEST? TO KUROSH YAGMAI, OJCIEC CHRZESTNY IRAŃSKIEJ PSYCHODELICZNEJ ROCK MUZYKI.

 

 

Born in 1946 Persian musician Kourosh Yaghmaei (کوروش یغم) is one of the founding fathers of the Iranian rock music, of the psychodelic rock, in particular. He was being influenced by Led Zeppelin and Pink Floyd. His rock music combined blues, folk, and his first single "Gol-e Yakh" ("Ice Flower") became iconic, now it`s a classical work of the Iranian and world music. Gloomy, nice, mesmerizing! In the West the song is often has got a title of the Winter Sweet. 

 

 

Urodzony w 1946 roku perski muzyk Kourosh Yaghmaei (کوروش یغم) jest jeden z ojców założycieli irańskiej muzyki rockowej, twórca w szczególności jej psychodelicznego kierunku. Na jego twórczość wpłynęły Led Zeppelin i Pink Floyd. W jego muzyce rockowej słychać echa bluesa i folku, a jego pierwszy singiel „Ice Flower (Lodowy Kwiat)” stał się ikoną, kultową piosenką. Ponura, piękna, hipnotyzująca, ona stała się klasykiem zarówno irańskiej, jak i światowej muzyki rockowej. Na Zachodzie ta piosenka jest powszechnie znana jako „Winter Sweet” .

 

 

کوروش یغم
Songwriter & performer Kourosh Yaghmaei
Autor tekstów i wykonawca Kourosh Yaghmaei

گل یخ

GOLE YAKH ICE FLOWER LODOWY KWIAT

غم میون دو تا چشمون قشنگت، لونه کرده
Gham miyune do tā chashmune ghashanget, lune kardeh
It`s melancholy that always nestles in your pretty eyes
W twoich pięknych oczach zawsze gnieździ się smutek

 

شب تو موهای سیاهت، خونه کرده
Shab tu mu-hāye siyāhet, khune kardeh
It`s night that fell in your black tresses
Noc nadeszła w czerni twoich rozpuszczonych włosów

 

دو تا چشمون سیاهت، مثل شبهای منه
Do tā chashmune siyāhet, mesle shab-hāye mane
Your dark eyes are the twins of my lonely nights
Twoje ciemne oczy są bliźniakami moich samotnych nocy

 

سیاهیای دو چشمت، مثل غمهای منه
Siyāhiāye do cheshmet, mesle ghamhāye mane
The very darkness of your eyes is a reflection of my sadness
Ciemność Twoich oczu jest zwierciadłem mojego smutku.

 

وقتی بغض از مژههام پایین میاد، بارون میشه
Vaghti boghz az mozhe-hām pāyin miyād, bārun mishe
Tears have only to appear on my eyelashes, they`d turn out to be a pouring rain
Jak tylko łzy napływają mi do oczu, z moich rzęs pada ulewny deszcz

 

سیل غمها آبادیمو ویرونه کرده
Seyle gham-hā ābādimo virune karde
That flood of gloom drains me!
Ten strumień tęsknoty mnie wykańcza!

 

وقتی با من میمونی
vaghti baa man mimuni
But every time you are with me
Ale za każdym razem, gdy jesteś ze mną (się po prostu pojawisz)

 

تنهاییمو باد میبره
tanhāyimo, bād mibare
The wind takes my loneliness away
Wiatr zabiera (wieje) moją samotność

 

دو تا چشمام بارون شبونه کرده
Do tā cheshmām bārune shabune karde
Every night I'm alone, tears rain from my eyes.
Każdej nocy jestem sam, łzy płyną mi z oczu.

 

بهار از دستای من پر زد و رفت
Bahār az dastāye man par zado raft
Spring flitted away from my hands
Wiosna wypadła mi z rąk i oderwała się

 

گل یخ توی دلم جوونه کرده
Gole yakh tuye delam javune karde
Ice flower came up in my heart
W moim sercu wyrósł lodowy kwiat

 

تو اتاقم دارم از تنهایی آتیش میگیرم
Tu otāgham dāram az tanhāyi ātish migiram
My loneliness started burning me down in my home
Moja samotność zaczęła mnie palić w moim domu

 

ای شکوفه توی این زمونه کرده
Ey shokufe tuye in zamune karde
It`s at this very time that the ice flower flourished
Wtedy właśnie rozkwitł lodowy kwiat

 

چی بخونم؟ جوونیم رفت
Chi bekhunam? Javunim raft
How to sing? My youth won`t come back,
Jak śpiewać? Moja młodość nie wróci,

 

که صدام رفته دیگه
ke sedām rafte dige

Nor will my voice
Ani mój Głos.

 

گل یخ توی دلم جوونه کرده
Gole yakh tuye delam javuneh kardeh
An ice flower bloomed in my heart!
W moim sercu zakwitł lodowy kwiat!

<1973>

 

Piano version of the Gole Yakh by Mohsen Karbassi Wersja fortepianowa Gole Yakh przez Moshena Karbassi'ego. 

 

The best covers of the song, in my humble opinion (IMHO), include those of

Moim skromnym zdaniem (MSZ), oto najlepsze covery tej piosenki

 

The Dog Whistle group, 

 

Maryam Jallali, 

 

Sogand 


NB. You shouldn't confuse the song by Yangmaei with the same name Iranian feature film and a Persian variant of the song Edelweiss from the Sound of Music. Nie należy mylić piosenku Yangmaei z tymi samymi tytułami Irańskiego filmu fabularnego i perskiej wersji piosenki Edelweiss z Sound of Music.

 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
    • Po drugiej stronie Cienie upadają    Tak jak my  I nasze łzy    Bo w oceanie nieskończoności  Wciąż topimy się    A potem wracamy  Bez śladu obrażeń    I patrzymy w niebo  Wszyscy pochodzimy z gwiazd 
    • na listopad nie liczę a chciałbym się przeliczyć tym razem
    • Dziś dzień Wszystkich Świętych: Na płótnach ponurych I tych uśmiechniętych, Ale wspomnij zmarłych, Nie tych, co tu karły, – Co drzwi nieb otwarli! Choć w spisach nie ma, Bo jakieś problema... – Na dziś modlitw temat!?   Ilustrował „Grok” (pod moje dyktando) „Nierozpoznany święty”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...