Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wenecjo – bombonierko

słodka  z widokiem

na wyobraźnię - -

zawsze gdy oboju przypływ

i odpływ

w plisy fali drobno marszczonej

grynszpanowego koloru - - -

- - -

Kanałem Wielkim sunie

nie gondola (ów folklor wenecki)

lecz czerwone zwinne vaporetto

ze mną na pokładzie

i w towarzystwie zwyczajnych pakunków  - - -

- - -

Skądś fujarka. Mandolina. Gitara.

Skrzypiec szczebiot lśniący niby

ptasie piórka. Gryfem rozśpiewana

altówka. Wiolonczela zakatarzona

i kulawa basetla - - -

- - -

Tu gwiazd fusy sypie

bladego nowiu espresso -

Kafejką jest niebo lurowate.

Podobny posiada doń kolor

przesiąknięta laguna

jodem – algami - -

i tranem - - -

- - -

Trąbki cekin nazywanej Clarino

to jasny sygnał Maestri nut

Muzyków moich kochanych

ze strofami Pana Josifa Brodskiego - - -

- - -

Odpływ.

Przypływ.

Przypływ - - -

- - -

z trotuaru zlizuje słony kurz

a Monsignore na gładzi wody

ten krągłolicy miesiąc wieczorny

rybim prowadzi mnie okiem

pośród partytur

sieci trzepoczących   - - -

- - -

Gdy ja w Veronese’a zieleni

do koncertującego podobna anioła - - -

- - -

szklano śpiewam: Gloria – Eius -

Gloria - - Gloria in excelsis Deo - - -

- - -

niczym ta chórzystka lub inna sierotka

z Ospedale della Pieta...

 

 

 

Opublikowano

Kot Szarobury w swoim liryku "Miasto" tak napisał przed chwilą o mojej "Wiecznej Wenecji":

 

"Asiu, o Wenecji jeszcze nikt nie pisał, poza Adamem Mickiewiczem (Moriach w Wenecji), Poskromioną Złośnicą (Moja Wenecja), Grażyną Adamczyk (Noc w Wenecji), Marianem Hemarem (Wenecja) , Czesławem Miłoszem (Wenecja) i wielu, wielu innych.

Oj, skrzypi zawiść, skrzypi."

 

Gdyby wszak uważniej przeczytał tytuł, to wiedziałby, że jeżeli "wieczna" to "niezniszczalna"; gdyby poczytał dalsze wersy, to łatwo by się zorientował do kogo autorka się odwołuje, zwłaszcza do Josifa Brodskiego i jego "Znaku wodnego" a przede wszystkim do przecudownej muzyki Vivaldiego (zob. tag), któremu w 2002 roku poświęciła cały swój poetycki tomik ("Popołudnia z Vivaldim").

 

U mnie nic tam nie "skrzypi", za to zarozumiała małostkowość u zacytowanego Użytkownika wręcz wysiewa się korozją ;-) 

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • przymierzasz samotność jak sukienkę, obracasz się powoli sprawdzasz, czy nie uciska w ramionach, czy dobrze leży włożyłaś ją i już wiesz - uwiera cię w serce rozumiesz, że nic nie pasuje idealnie, szczególnie to, co ma zostać z nami na zawsze   uszyta jest z twoich milczących rozmów, niewysłanych wiadomości, z dłoni, która nie wie, gdzie dotknąć rozumiesz już, że nie można zakładać pod nią wspomnień — od razu zaczynają uwierać. i nie mówisz, że ci w niej lekko, bo każda samotność ma podszewkę z ołowiu na początku wygląda jak suknia wieczorowa, potem kurczy się w piżamę, która wcale nie grzeje wyglądasz w niej tak, jakbyś czekała, aż ktoś zdejmie ci z ramion ten ciężar
    • @Berenika97  Dziękuję Ci Berenika, to wiele dla mnie znaczy. 
    • @TectosmithSamemu jest trudno, ja wspierałam i już jest dobrze, a właściwie bardzo dobrze. Życzę dużo zdrowia  i ...  pięknie, wrażliwie  piszesz - więc wielu wierszy. 
    • Motto: Raz Mozarta bawiącego w Pradze obsypały z kominka sadze. Fakt, że potem, w ciągu pół godziny, wymorusał aż cztery hrabiny, jakoś uszedł biografów uwadze. W. Szymborska   Raz do Erazma z Rotterdamu we śnie szeptała dama, że da mu. Mruczała wdzięcznie: "Erazmie, weź chociaż jeden ty raz mnie. Raz nie zeszpeci twego biogramu".   Gdy F. W. Nietzsche bawił w Kordobie, choć już w dojrzałej życia był dobie, widząc contessy cud oblicze, krzyknął radośnie: "Ja pierniczę, resztę ma także niczego sobie".   Spotkał Goethe za młodu w Frankfurcie jak elf zwiewną dziewczynę przy furcie. Chociaż nie jest nam znane, co się działo nad ranem, romantyzmu powstanie skwitujcie!   Gdy pewną Japonkę pokochał Lennon w odstawkę poszedł i  Platon i Zenon. Kiedy na Yoko zawiesił oko wyznawcą buddyzmu został i zen on.  
    • @Berenika97Nie, nie pisałaś mi. Nie znamy się jeszcze dobrze. Takie uczucia nie są mi obce bo od ponad dziesięciu lat choruję na depresję. Jakoś musiałem sobie ze wszystkim poradzić samodzielnie.   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...