Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pory roku - Spojrzenie na zimę

Spokój i cisza otacza świat cały,
Puszysty, sypki, błyszczący i biały.
Mała śnieżynko, lodu odrobinko,
Jedna od drugiej inna i wspaniała,
Gwiazdek miliony tworzysz okruszynko,
Nieodgadnionej myśli Boga, chwała.
Jesienne piękno ślesz zimową szatą,
Niby jednaką, a jakże bogatą.
Złotego słońca odbijasz promienie,
Wzbudzasz wciąż we mnie zachwyt i zdumienie,
Jak Wszechmogącym jest jej Stwórca, Świata,
Że dla mnie stworzył, dał mi głębię, duszę,
Niech dusza moja do Niego ulata,
Za wszystko chwała, dziękować Ci muszę,
W ostoi leśnej świerków i jedliny,
Śniegiem pokryte niby wielkie czapy,
Z rzadka rozdziela je drzewo brzeziny,
Tworząc jak niby pojedyncze chałupy,
To leśnych stworzeń, dzikich legowisko,
Jeleni, saren i dzików gromada,
Przez lata z igieł powstało klepisko,
Bo od złych ludzi głów bronić wypada.
W świerkach krzyżodziób wije gniazdko małe,
By przed lutowym zimnem je ochronić,
Popatrz syneczku jak stworzenie całe,
Umie o dzieci swe dbać i je bronić.
W wiekowych sosnach dzięcioł w drzewo puka,
Jak dobry lekarz, drzewo opatruje,
Nic mu nie umknie i wszystko wyszuka,
To dzięki niemu wiele nie choruje,
W oddali widać ,na tle śniegu bieli,
Czerwone brzuszki gili, dwóch kochanków,
Jeden i drugi coś piskliwie kwili,
Kłaniają sobie, dwóch zgodnych wybranków,
Ruchliwe stadko sikorek, bogatki,
Wespół z modrymi sikorki z siostrami,
Zgrabne przemyka z gałęzi na kwiatki,
Gdzie trzeba zwisa, do góry łapkami.
W szczerym zaś polu, widoczne na śniegu,
Jak szare plamki, ciche w swym bezruchu,
To kuropatwy, rodzina w przebiegu,
Wstrzymana, nagłym zamieci podmuchu,
Złocisty bażant krokiem swym poważnym,
Kroczy po polu i okiem odważnym,
Lustruje teren, kury swoje chroniąc,
Przed głodnym psiakiem i lisem je broniąc,
Bliżej domostwa na niedużej łące,
Kucają w zaspie dwa szare zające,
Strzegom uszami, przyszły na śniadanie,
Trudne to czasy, będzie suche danie.
Kwaki i wrony, w przydomowym sadzie,
Obsiadły drzewa, przewodzą gromadzie.
Kruki, gawrony, wielkie jak owoce,
Spędzają ranki i zmierzchy , i noce,
By za dnia w dalszym terenie buszować,
Wszczynając burdy, intrygi swe knować.

Niech ten świat cudny przez Boga stworzony,
Będzie przykładem piękna i harmonii,
Nie chciej człowieku z Boga go okradać,
Nigdy nie będziesz dobrze ziemią władać,
Daj spokój duszy przez Boga stworzonej,
Niech hołdy niesie w podzięce dozgonnej,
Ty który sądzisz, że z małpy powstałeś,
I nigdy w życiu Boga się nie bałeś,
Niech twej rodziny, małp będą bratanki,
Małpy koledzy, małpie koleżanki.


Pory roku - Spojrzenie na wiosnę

Brzaskiem się budzi, piękna polska wiosna,
Złotym promieniem, dźwięcznym śpiewem kosa,
Strząsa czas zimy, świeża i radosna,
Brylantem błyszczy w drzewach ranna rosa.
Śnieżyczki przebiśniegi spod śniegu strzelają,
Odkryte łachy, kwieciem swoim bielą,
Jak za dar życia do Nieba wołają,
Idącej Pani Wiośnie,drogą sobą ścielą,
Stokrotek kosze, podobne rumiankom,
Uśmiechem radość , obok polne bratki,
W urodzie umkną subtelnym sasankom,
Foremny kielich, w fioletowe płatki,
Pierwiosnka urodna i zawsze wyniosła,
Słabe zapachy kwiatów w łąkę niesie,
Wśród miłków wiosny rodziny wyrosła,
Żółci złotawo na tle sosen w lesie,
Opodal stawy porosłe kaczeńcem,
Brzegi wokoło, niby żółtym wieńcem,
Które w ciepełku, spokojne wieczory,
Żabie koncerty, jakby ludzkie chóry,
Chwalą Boga i wszystko co rośnie,
Skacze i pływa lub śpiewa radośnie,
Perkozy piękne razem z krzyżówkami,
Zwinne igrają w grupie z cyrankami,
A boćki kroczą po podmokłej łące,
Okiem rzucając na klucze lecące,
Żurawi, w wodzie żaby wpatrują,
Mają żal wielki, że ciszę im psują,
Przylaszczki, ostróżeczki rosną tu obficie,
Niosą raz piękno dla owadów życie,
Wonne fiołki, podbiał pospolity,
Tworzą kobierce mleczami spowity,
Ściągną na łąki wielkie ich gromady,
Zapachem kwiatów, przeróżne owady,
Pierwszy bielinek, jest wiosny zwiastunem,
Zapowiedzią spokoju, ludzi opiekunem,
Kto go zobaczy roczek spędzi w zdrowiu,
Z buzią uśmiechu, jak księżyc na nowiu.
Raju ozdobą jest motyli grono,
Tak cudnie piększą w każdym roku łono,
Są fruwającym kwiatem, barwnym w różne wzory,
Przyrody mienią pomnoża w kolory,
Wiele rusałek krąży nad łąkami,
Z paziem królowej, razem z cytrynkami,
Spijają ranną rosę i kwiatów nektary,
Za czas pylenia to są kwiatów dary,
Trzmiele z osami i pszczół roje całe,
Zaspokajają w nie rodziny całe,
Pracowicie z kwiatuszka na kwiatek,
Nektar i pyłki znoszą dla dziatek,
Łąki porosłe kwieciem, trawami różnymi,
Są tu jak lasy , drzewami dużymi,
Które obszarem terenu ogromem,
Dla tych owadów spiżarnią i domem,
Kryją w ostępach ich całe gromady,
Pluskwiaki, prostoskrzydłe, chrząszcze i cykady,
One też w lesie radość z wiosny głoszą,
W świat ptasi grania dziękczynne zanoszą,
Las wielce czuły na wiosny powroty,
Szumem namawia ptactwo do roboty,
Budowy gniazd i dziupli sprzątanie,
Połączy w parki, w dozgonne oddanie,
Niżej przy norze stoi jak na warcie,
Mama lisica, szum słucha uparcie,
Dzieciom zapewni kolejne śniadanie,
Ważne rozpoznać zwierząt różne granie,
Z głębi zaś słychać, z gęstwin zagajnika,
Chrząkanie lochy, kwik małych przenika,
Rodzinka świnek po krzakach buszuje,
Bulwy owoców, z mamą poszukuje,
W każdym dniu z nimi terenu obchody,
Z obejściem pozna póki jeszcze młody,
Gronostaj smukły, borsuk, leśna kuna,
Dzieci swe karmią, prócz leśnego runa,
Którego z wiosną wielki niedostatek,
Znak wiosny, dobry, na runo zadatek,
Każdy z nas czeka na początek wiosny,
Wierzył, że dzień ten, świeży i radosny,
Świat znów spowije szatą swą- młodością,
Węzłem połączy, zgodą i miłością,
Marzenia naraz wszystkich się spełniły,
Przepiękną wiosną tu nam powróciły.

Pory roku- Wiosenne kwiaty

Śnieżyczki, przebiśniegi, razem z krokusami,
Są zwiastunem, że wiosna zawitała z nami.
Kwiaty śnieżyc, dzwonkami chętnie podzwaniają,
Zapach siejąc wokoło, owady ściągają.

Już kaczeńce po brzegach strumyka obsiadły,
Kwiatu buzie otwarte, jakby nic nie jadły.
Obok w lesie ziarnopłon klombami się kładzie,
Tworzy małe dywany, na wiosny paradzie.

Sasanka w bukiecie, wielkimi oczami,
Zdziwiona patrzy, w słoneczko nad nami.
Nie chce wierzyć, że już trzeba wstawać,
I chwalić Boga, piękno światu dawać.
Żółta pierwiosnka, wokoło się złoci,
Życie podkreśla, w tle starej paproci.
W drodze szafirki, kolor ich błękitny,
W niebie odbite, lekko aksamitny.
Wilkomlecz z babka, są we wąskie liście,
I w rannej rosie , błyskają perliście.

Skrajem lasu fiołki, też posiane rosą,
Piękną lasu ozdobą, tylko wczesną wiosną.
W głębi czosnek niedźwiedzi, zapachem i kwieciem,
Nic wspólnego nie łączy, kwiatuszka z niedźwiedziem.
Za to ścielą się zgrabnie, pod drzewami łachy,
Rozsiewając wokoło czosnkowe zapachy.

Podbiał – koszyczki do słońca otwiera,
Kiedy tylko zachodzi, natychmiast zawiera.
Zaś na szerokiej łące, jak perskie dywany,
Każdy inny i piękny, kwiatem ubierany.
Do słońca się uśmiechają, stokrotko- radosne,
Miłki, storczyk, jasnota, tak witając wiosnę.


Pory roku – Spojrzenie na lato

Swoją kolej ma lato, więc też zawitało,
Po roślinkach to widać, wzrastać im kazało,
W pszenicy która w żółć wpada, czerwieni się, złoci,
Żyta w kolorze rosy, gdy się rankiem poci,
Letnim kwiatem przeplata, błękitne chabrami,
Kąkolem i makiem, na miedzach wykami,
Te wchodzą w zagony, nieporządek wnoszą,
Kiedy przyjdzie czas zbioru w ogień rzucić proszą.
Lato w bogactwie polan i też łąki widać,
Może się każdemu tak z daleka wydać,
Niepozorne, że tylko w zieleni skąpane,
One tymczasem w żółciem, fioletem ubrane,
Czerwienią nie gardzi i niebieskim kwiatem,
Tu rodziny storczyków są budziszka bratem,
Który piękne niebieskie bukiety układa,
Obok szałwii, bluszczyka- babka również rada,
I chabrem łąkowym, koniczyn czerwieni,
Pachnąca macierzanką, naparstnica mieni,
Wszystkie te kolory trawy ubierają,
Razem bogactwo tworzą, urody dodają,
A nad tym wszystkim, jak w wielkiej paradzie,
Muzyki wszelkie słychać, to granie owadzie,
Te w trawie skrzypki stroją, pięknie wygrywają,
W powietrzu i na kwiatach, wcale nie odstają,
Trzmiel, pszczoła, podobne tonami,
Jak trąby, wyżej ważka, przygrywa fletami,
Wiele innych pomniejszych, już tutaj nie wspomnę,
Niepodobne wyliczać, bo mnóstwo ogromne,
Nad nimi z góry, król muzyki, śpiewu,
Skowronek, dość często skorawy do gniewu,
Pionowo, na dół , jak jastrząb pikuje,
Lub szybowcem płynie, terenu pilnuje.
W czasie tego czuwania wyśpiewuje nutki,
Wroga straszy, z czasu robiąc krótki.

Kiedy słońce w południe, znajdzie się w zenicie,
Wszystko jakby zamiera, inaczej niż w świcie,
Przycicha, krótko drzemie, by znów rozbudzone,
Chwalić Boga, że było przez Niego stworzone,
W takim dniu życie toczy się rytmem podwójnym,
W końcu kończy dzień piękny, jasny i bezchmurny,
Daje upust zmęczeniu.
Już w oddali widać słonko zachodzące,
Jakby nie chciało odejść, po niebie brodzące,
Czepia się lasu, wierzchołków promieniem,
Życie bierze odchodząc, pozostawia cieniem.
Nim to jednak nastąpi, omiata blaskami,
Robi tysiące złoceń, między gałęziami,
Przez nie patrząc na niebo, na ciemnym błękicie,
Rozchwiane widać liście, drganie, ciągłe życie,
Dębu, wiązu, klonu, urodziwej brzozy,
Pojedyncze wierzby, gdzie ptaki na łozy,
Prowadzą z sobą swary, zawzięcie się kłócą,
Inne nutki swe grają, końcem dnia się smucą,
Wśród traw w polu, przepiórka, daje okrzyk krótki,
By w końcu z dziećmi ukryć, przed wrogami,
W trawie dużej lub liści, zwanych łopianami,
Wiewiórka wśród gałęzi zwinnie się obraca,
Połyskując rudawo niby złota raca,
Dziupla, gałąź, znów dziupla, to znów na dół spada,
Znów do góry, gałąź, do dziupli dopada,
I tak wokoło,
W górze nad drzewami z wiatrem się zmagają,
Ptaki do nocnych gniazdowań zmierzają.
Po koronach drzew i po całym lesie,
Letni wieczorny wiater, polny zapach niesie,
Dojrzałego zboża, siana i kwiecia polnego,
Jakby chciał ukoić do snu wieczornego,
Z zapachem pól, leśne się mieszają,
Dzikiej róży, mchu, paproci i leśnego runa,
Oduża i usypia, anioł – noc zwiastuna.
Zanim przyjdą ciemności ptaki spać położą,
Cienie jednego drzewa, w całość lasu złożą,
Półcienie rządzą lasem, w przedsionku ciemności,
Wszystko powoli cichnie, zmęczon dniem radości!

Nowy w niebo wkracza, właściciel przestworzy,
Skłon srebrem jaśni, a na ziemi tworzy,
Różne znaki i kształty, przestrachem serwuje,
W innych wzruszenie, patos, miłość prowokuje.
Tym światłem, nocne życie lasu pobudzone,
Inne wprawdzie, lecz życie, dla nocy stworzone,
Towarzyszy hukanie, puszczyka czy sowy,
Niesie ich nocne śpiewy, po lesie, dąbrowy,
Przerywane czasami matek loch, chrząkaniem,
Rykiem jelenia lub lisa szczekaniem,
Nocne życie ucieka, kiedy dzień się budzi,
Wszystko co nocy własność, obawia się ludzi,
I przechodzi w spoczynek.


Wczesnym rankiem ptactwo obudzone,
Jako dzieci wesołe, nowonarodzone,
Tworzą ze swego życia znów początek wiosny,
Dlatego każdy ranek dla nich radosny,
I ze śpiewem witają, Bogu tak dziękują,
Za następny dzień życia, pieśniami hołdują.

Późne lato rozpoznasz, że od wioski niesie,
Kucie kos, które dźwięcznie odbiją po lesie,
Wczesnym rankiem nim uschnie wód poranna rosa,
Pierwsze pokosy kosi pracowita kosa,
Przed południem i za dnia, gdy zdatna pogoda,
Wiozą chłopskie furmanki tam gdzie ich zagroda,
Płody ziemi, co Bóg dał tego roku hojnie,
A ich ręce w mordęce urobiły znojne.

Pory roku – Kwiaty lata

Czerwcem lato zawita i wzbogaci kwiecie,
Las i łąki w najpiękniejsze w świecie,
Bo tym kwieciem są polskie, kwiaty wszelkie zioła,
Każdy z nich w tym języku coś do siebie woła.
I podkreśla urodę, tej Ojczystej ziemi,
Jeden dom i rodzinę, skarbami wszystkimi.
Oto pola koniczyn, z wiosną siane, nowe,
Tworzą w swoich kolorach, barwy narodowe.
To lucerna się żółci. Pomiędzy zbożami,
Chabry w błękitne płatki, mrugają oczkami,
Makom ślą swoje perski, które wraz z kąkolem,
Poczerwienił łan zboża, rozrastając polem.
Między lasem, a polem, w dużym zakrzaczeniu,
Trochę w słońcu, w większości lesistego cieniu,
Powój polny wraz z groszkiem, podąża po krzakach,
Wisi zgrabnie w tarninie, jak niby na hakach.
Dziewięciosił przykucnie i korony kwiatem,
W słońce hardo wpatrzony, wespół z swoim bratem,
Pewny siebie, bo kolcem piękna swego broni,
Oprócz tego i prawem, które prawnie chroni,
Wśród lasu, na polanie, kwiatem, który górą,
Naparstnicy kolonia, pokryta purpurą,
Piękne grona kielichów, których tu tak wiele,
Odwiedzają gromadnie przyjaciele – trzmiele.

Zaś obrzeżą przyleśne, piaskiem wyłysiałe,
Rozchodnikiem plecione, są łysiny całe.

Rzednie las, mchem porosłe tu całe podłoże,
Wrzosów wielkie wysepki, niby polem zboże,
Wśród kwiecia ich kłosów, ciągle się ugania,
Owadów wielka mnogość smakosz – miodobrania.

Pory roku – Spojrzenie na jesień

Zmęczone jakby, kończącym się latem,
Kładą się liściem, usychają kwiatem,
Złoconym pięknem, ubierają liście,
Czerwienią, żółcią, wilgocią się szkliście,
Purpurą, w różne ubierają wzory,
Tworzą na ziemi, upiększając bory,
Kolcem kasztanów, czerwienią się główki,
Z białawą plamką, niby Boże Krówki,
Dąb swe owoce też rozsiewa wszędzie,
W szarych czapeczkach, to właśnie żołędzie,
Leszczyny, jarząb, owoce buczyny,
Tworzą na drzewach, ziemi, magazyny,
Które dla zwierząt we dnie i wieczory,
Są w lesie sklepem, jak na wsi komory.

Po sennych polach srebrną nicią wzlata,
Ostatnią przędzą, pajęczego lata,
Od dawien dawna, zwane babim latem,
Są dla tej ziemi jej ostatnim kwiatem,
Które przyciąga każdego spojrzenie,
I przypomina, że polskie jesienie,
Zwane złotymi nie kończą nim życie,
Ale są przejściem, do ranka, o świcie.

Kartoflisk pola, orane tamtędy,
Tutaj koszone, badyle, ich pędy,
Złożone, potem palone ich kupki,
Niosą do góry dymu gęste słupki,
Kopiącym mówią o dobrej pogodzie,
Pięknym poranku, o pięknym zachodzie,
Czasem zaś wiater, leciutkim swym chuchem,
Snuje po ziemi niosąc swym podmuchem,
Zapachy ziemi, palonej zieleni,
Wspomina wszystkim o późnej jesieni.
Zapach pieczonych w ogniskach ziemniaków,
Też do jesieni należy zapachów,
To ze wsi dzieci, pasąc na ścierniskach,
Jedzą ze smakiem, siedząc przy ogniskach.

Na mokrych łąkach, gdzie się kończą sady,
Boćków klekoty, rodzinne narady,
Któryś podskoczy, inne znów lądują,
Są w ciągłym ruchu, sił swoich próbują,
Przed długim lotem gdzie będą zimować,
Teraz wciąż ćwiczą by szyków nie psować,
Te ich powroty, duże ich ilości,
Mówią o ziemi, ciągłej jej czystości,
Są ich oazą, cieszą gościnnością,
Każde powroty wiosenną radością.

Tam zaś u góry, ku dzieci uciesze,
Płyną kluczami gęsi całe rzesze,
Rzędy żurawi, płyną hen po niebie,
Równo jak liście jesiona na drzewie,
Jedne śpiewają równo, swym krakaniem,
Drugie na zmiany króciutkim gęganiem,
Z krótkich tych pieśni można wywnioskować,
Że chcą pozostać, lecz muszą żeglować,
Pieśni żałosne, jak i smutna pora,
Smutkiem powiewa, poddanie, pokora.

Już często rankiem, po polach się ścieli,
Szroni przyrodę, śnieżynkami bieli,
I dzień jest krótki i często szarugą,
Z krótkiej i letniej, zrobi nockę długą,
Jest coś w jesieni, choć pokryta złotem,
Coś wciąż smutnego, związane z odlotem,
Lecz patrząc na nią, nadziei oczami,
Coś się wywiąże, między nią, a nami,
Bo chociaż smutne bywają odejścia,
Nie do powtórzeń każde wiosny wzejścia,
I słonko dziennie w zachodzie zapada,
Gdy znowu wzejdzie, każda dusza rada.

Tam w gęstym lesie, kolorowe liście,
Chociaż przymglone, żółcią się złociście,
I we tle lasu zielonej jedliny,
Słońcem mrugają wiekowej buczyny,
Im też spoczynek od czasu należy,
Jak człowiekowi, kiedy nocą leży,
Zimową porą, pomaż znów o wiośnie,
Zaraz też wróci, będzie znów radośnie.

Józef Bieniecki

Opublikowano

Proponuję skrócić tytuł do - "Pory roku"
i już w pod tytułach go nie powtarzać,
albo z takim tytułem ograniczyć się tylko do zimy
a jutro poczęstować nas wiosną ) itd.
i czytelnik by się nie nudził, lub znudził ).

Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...