Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Droga cd.


Stary_Kredens

Rekomendowane odpowiedzi

Rozdział 2



Marsz trwał nieprzerwanie . Nie mogłam odpocząć , nie było żadnego suchego miejsca
w którym można by usiąść i rozprostować nogi. Zaraz dopadała przenikliwa mżawka , a woda skraplała się w cienkie strużki spływając lodowato po karku. Zupełnie jakby to czyniła naumyślnie. Gdziekolwiek bym nie usiadła zaraz się pojawiała. Trudno powiedzieć jak długo już szłam . Mrok nie pozwalał na określenie czasu. Słońce stało nisko lub wysoko co dawało określone wskazówki , tu niczego podobnego nie można było doświadczyć. Tunel ciągnął się w nieskończoność, a przynajmniej, jak się okazało, sprawiał takie wrażenie, gdyż nagle droga rozwidliła się w dwie strony. Na prawo i na lewo. Ot i masz, wybieraj teraz człowieku bez żadnej wiedzy, bez informacji jakie zazwyczaj umieszczone są na drogowskazach. A jakie mam zapisane w pamięci? Iść na lewo , to od serca. No tak, tak słyszałam. Słuchaj głosu swojego serca, ale z drugiej strony, ludzkie serce bywa zwodnicze. To też słyszałam, a może czytałam gdzieś w jakiejś starej i bardzo mądrej księdze. Nie pamiętam jakiej. A prawa strona? Prawość, prawda. Poznaj prawdę , a prawda cię wyswobodzi. To by się bardzo przydało. Jednak serce bardziej przemawiało do mnie w tej chwili i jeszcze jedno przypomnienie „tam skarb twój gdzie serce twoje” skłoniło mnie by wybrać drogę skręcającą w lewo. Czyżbym czegoś więcej chciała niż tylko wyzwolenia? Skarb ? O tak wiedziałam czego pragnę , dobrze wiedziałam. Serce, czyż nie z miłością się kojarzy? Oczywiście , że tak. To takie proste , banalne wręcz , bo czegóż można chcieć, jak nie serca czyjegoś. A ja nie pragnęłam jakiegoś serca lecz tego , jedynego dla którego wyszłam z Miasta Beznadziei. Wierzyłam, że ono na mnie czeka. Myśl ta rozgrzewała i dodawała sił gdy tak szłam przemoczona i drżąca. Rozpamiętywałam słowa i gesty i spojrzenia w oczy i to mocne długie, przytulenie. Nie, to nie mogło mnie okłamać , oszukać, to było, musiało być prawdą. Czułam , że zaraz za chwilę wyjdę z tunelu na świat i od razu przy jego wyjściu on będzie na mnie czekał i pójdziemy razem w naszą drogę
Zamiast tego nagle przede mną wyrosła ściana. Tunel okazał się ślepy. Splątane, liściaste gałęzie stanowiły mur nie do pokonania. Nie miałam żadnych narzędzi ani kłów ani pazurów zwierzęcia , które by przedarły się przez ten gąszcz, a jednak zaczęłam rozsuwać twardą nabrzmiałą wodą materię roślin. Raniły skórę, zadawały ból, a gdy dłonie wśliznęły się głębiej znów poczułam ten sam dotyk . Tunel był gruby jak przystrzyżony żywopłot i choć wiedziałam , że coś za nim jest , to dotarcie do tego niewiadomego, co mogło być wyzwoleniem, było niemożliwe. Mogłam tylko zawrócić i pójść drogą skracającą w prawo.
To stało się niespodziewanie szybko , bo już po chwili stałam na rozwidleniu. Przez moment mnie to zastanowiło, jak to możliwe , ze szłam tak długo, a wracałam przez chwilę tylko?
Dziwne , ale czyż wszystko to, co mnie tutaj spotyka, dziwnym nie jest? A może to sen tylko, ale w śnie czyż odczuwałabym zmęczenie , zimno i głód , który już od długiego czasu dawał o sobie znać bolesnymi skurczami żołądka i graniem jelit długim i głośnym potęgowanym ciszą tunelu, mąconą tylko kapaniem kropli. Cisza ta stawała się nie do wytrzymania , a mrok przytłaczał. Słońca , ach słońca nareszcie! Choćby mała smuga światła.
Poszłam w tę drogę z obawą. Gdyby nie myśl o ukochanym , może nie poszłabym wcale. Usiadłabym tutaj i zaczekała może na śmierć , a może na cudowne ocalenie. Tak bardzo byłam zmęczona. Pragnienie miłości było silniejsze, a i sama możliwość wyboru , to że jeszcze istniał przesądziło sprawę.
Tunel nie różnił się niczym od poprzedniego. Taki sam mrok , tak samo mokro , ale potem , czyżby to zwidy? Ściany z liści układały się jakby w jakieś obrazy. Nie były już takie roślinne , przypadkowe, lecz jakby czyjaś ręką uformowane. Żaden z obrazów jednak nie wydawał się znajomy. Były to raczej płynne , falujące arabeski sprawiające wrażenie wiatru, ale wiatru nie było. Coś jednak mi mówiło , że to też ślepa droga , coś wewnętrznie. Sama nie wiem skąd płynęła myśl. Z umysłu, z serca, z każdego włókienka ciała zmęczonego i obolałego? Myśl , która się urzeczywistniła , bo choć arabeski zapowiadały zmianę , podsycały nadzieję , bo jest inaczej , to jednak finał był taki sam. Ten tunel też był ślepy. Labirynt pomyślałam, a z myślą wtargnęła rozpacz , czarna, bez dna. Położyłam się i zamknęłam oczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...