Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wierne drzewa

Świadku czasów cierpliwy, choć cię też śmierć ima,
W tysiącletniej historii poprzez wieki zżyma,
Domu ptasich pokoleń, spiżarnio bez końca,
Okrywasz od zimna, schładzasz w żarze słońca.
Strażniku wieczny, który w szczycie domu,
Toczy walki z wichrami, nie żaląc nikomu.
Przyjacielu mój wierny, z przyrodą w symbiozie,
Ze łzą w oku żałosny w poranionej brzozie.
Smutny, kiedy żałoba i Kraj niedostatni,
Ze współczuciem schylony, gdyż też w żalu bratni.

Słuchaczu modlitw wierny, rozmodlony mnichu,
Swoje modły przez życie składasz tu po cichu,
Albo w chórze skrzydlatych, wierny przyjacielu,
Których w swoich ramionach przygarnąłeś wielu.
Tulisz w wiecznej kapliczce obraz nieskalany,
Wymadlając opiekę u Niepokalanej.
Jesteś źródłem natchnienia i intymnym gajem,
Tutaj młodzi siadają pradawnym zwyczajem.
Podglądaczu sekretny, nie warto zachodu,
Takie same miłości starszych i za młodu.
Zawieś lepiej oczęta w księżycowej buzi,
Gdyż do niego wzdychają też mali i duzi.
On zaś wiekiem doświadczon legendy poplecie,
Bo wytrawny podróżnik po calutkim świecie.

W cieniu listowia, nie tylko ptaszęta,
Ale modlitw majowych litanija święta,
Różańcowe koronki i Zielnej chwalebne,
Pozdrowienia Maryjne strzeliste, pochlebne.
W cieniu dobrego drzewa i żołnierz znużony.
Na Anioł Pański staje, osadzając brony,
Chłop daje spocząć koniowi i sobie,
Zdrowaśki odmawia w bohaterów grobie.

Wiele z piersi wyssałem matczynej alkowy,
Rozmiłował też w pięknie mnie Wieszcz Narodowy.
Trudno nie stanąć w cieniu obrazu olbrzyma.
Słucham, sercem ogarnąć urodę oczyma,
I prochem czuć maleńkim w Twoim Boskim Dziele,
Ty wszystko dla mnie dałeś, ja Tobie niewiele.

Wierni druhowie wierni polskiej mowie,
Kronikarze przysięgli w sosnowym, w dąbrowie,
Tu nie tylko raniony żołnierz padał gęsto,
Rykoszetem targane drzewo legło często,
Dziś konarem zeschniętym pamięć tamtym czasem,
Rotę szumią pod niebem niosąc ponad lasem,
Biwakowe wspomnienia przysypane śniegiem,
I młodzieżą drzew wzrosła stojącą szeregiem,
Batalionów potęga w zwartych czworobokach.
Bronią leśnej przeprawy u brzegu potoka.
Towarzysze pancerni pierś przy piersi zbrojna,
Obrońcy obrońców, gdy wybucha wojna.
Wierny ziemi przyjaciel taka jego rola,
Jako Naród tej Ziemi nie ustąpi pola.

Polskie brzozy ojczyste kto szuka natchnienia,
Obok lipy usiądzie w czasach zapomnienia,
W finezyjne wpatrzony brzozy białe skrzydła,
Orły na zieleni unoszące widma,
W wiecznych koronach dębów czytasz bieg historii.
Czasy wielkich upadków, uniesień, wiktorii.
A wierzba płacząca nostalgicznym tchnieniem,
Przywraca łez powodzie wroga utęsknieniem.
Być i wracać w te strony lub tęsknie bez miary.
Gotów koszty ponosić, a nawet ofiary.
Tutaj jodła ze świerkiem, z wiatrem komponuje,
A tradycję lud wierny pamięta, śpiewuje,
Dęby wielkie jak tury, jak czasów potęga,
Ludzi i państwowości.

Dumał będę pod wami, czekał nadziei,
Szukał natchnień i kluczył czasem czarodziei.
Może gdzieś zabłąkany duszek lipy, drzewa,
Na mej lutni Ojczystej zwycięstwo wyśpiewa.

Józef Bieniecki

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Robert Witold Gorzkowski Ten wiersz ma w sobie coś bardzo ludzkiego, z dylematu i ciągłego pytanie o świat i własne w nim miejsce. Co czasem prowadzi do definiowania siebie przez ból i rozczarowanie. A to co nazwane łatwiej jest oswoić.
    • Czym jest miłość, czym jest wolność, czym jest Twoje przekwitanie czym jest dusza i świętości łez tłumionych rozedrganie. Czym jest krzew wyschniętych pragnień, czym jest splot przebytych zdarzeń czym jest noc, a czym poranek czym jest dzień i zmartwychwstanie. Nie wiesz tego nie wiesz wcale jakie życie niesie treści jakie mości znów posłanie jak poświęci los niewieści. Bo wciąż szukasz zależności tupiesz nogą, krzyczysz, ganisz swoją drogę przebyć prosto dziateczkami się pochwalić. I odgrażasz się niebiosom że po miłość pójdziesz boso każdą nocą w animuszu drzwi zamykasz bez przymusu. Ściskasz kraty w umysł wkładasz żywe kwiaty, robót nawał i wyciszasz pożądanie pięknych myśli niesłychanie. I znów pytasz się w pacierzu Boże czemu we mnie wierzysz bo ja sama dnia każdego odpowiadam - dosyć tego. Widzę wolność w bezsilności mam ostoję bez miłości strofy zdarte i przebrzmiałe wierzysz w klatkę - wierzę Panie!         Gdy przestaniesz w nią wierzyć wyzwolisz się.          
    • a w górach śnieg leży chyba pójdę w góry   zachłysnę się mgłami pobiegnę polami   zanurzę się w chmury na białej rubieży   napiszę o tym wiersz że kocham przecież wiesz  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Jak to pięknie zabrzmiało. Tak naprawdę każdy podświadomie dąży do tego światła, szuka go i pragnie. Wiersz, o którym jest mowa, to most, po którym można przejść, o ile się go bezpowrotnie nie spali.
    • @Berenika97 Niesamowite studium psychologiczne dotkniętej traumą ofiary wojny. Największym dramatem tej kobiety jest konieczność pozostania na miejscu, w otoczeniu, którego każdy element jest bezlitosnym świadectwem i pamięcią.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...