Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

... obudził go cichy, ptasi świergot za oknem. Leżał z przymkniętymi oczami, rozmyślając nad ostatnią nocą... niedopuszczalne szaleństwo to było, czy raczej przeznaczenie, spełnienie tego co szukał przez całe życie?...

... poczuł delikatne poruszenie, ciepłego ciała, tak ufnie wtulonego plecami... otworzył oczy, dostrzegając jej krótkie, ciemne włosy. Kształtne ramiona poruszały się w spokojnym, choć nie równym oddechu. Oboje wiele w życiu przeszli, gdyby każda rana duszy i serca miała swój obraz w bliźnie ciała, ich skóra by wyglądała niczym grzbiet krokodyla... lub innego ohydnego stwora. Wiele jej pomógł, i na odległość i teraz, choć sam nie określał tego jako coś wielkiego, ot... ludzka życzliwość. Zresztą nie była mu dłużna, sama świadomość, że istnieje, że gdzieś jest i pamięta o nim, zawsze dużo dla niego znaczyła, chyba więcej niż jej obecność tutaj. Lecz nie myślał o tym w tej chwili. W jego sercu i umyśle toczyła się ostra walka, walka między szczęściem a gniewem na siebie, że dopuścił do tego...

... zdawało mu się, że już śpi, gdy kładł się u siebie. Nim jednak sen go zmorzył, usłyszał cichy stukot stóp i ktoś się wśliznął do jego posłania. Cała drżała gdy się wtuliła, jakby coś ją wystraszyło. Chwilę leżeli, bez słowa wtuleni w siebie, nagle drgnęła, pchnięta jakąś determinacją... i zaczęło się... Starał się jak najdłużej wstrzymywać zakończenie, delektując się jej narastającą chęcią ujarzmienia go, połączoną z bezkresnym poddaniem chwili i jego ciału. Gdy kończył, czuł jej głębokie pragnienie przyjęcia wszystkiego co miał, z wolna przeradzające się we wdzięczność za cząstkę samego siebie, która pozostała w niej. Oboje byli gotowi przyjąć konsekwencje swoich poczynań, ba... zdawało się jakby chcieli tych konsekwencji. Te dwie chwile były zawsze najcenniejsze, przynajmniej dla niego. Dla nich był gotów ofiarować całe swe życie... bez nich zaś, czuł się jak przy lalce gumowej, wolałby się raczej onanizować. Może dlatego, choć za młodu z wieloma kobietami flirtował, to jednak zawsze szukał tej którą mógłby bezgranicznie pokochać, która mogłaby spełnić również jego marzenia dnia codziennego, z niewieloma kładł sie do łóżka. Potrafił wtedy, przez długi czas, powstrzymać się od innych uciech, tak jakby czekał... czekał by, w nieskalanym stanie mógł przyjąć konsekwencje wspólnego zapomnienia...

... nagle usłyszał ciche westchnienie, jej włosy zafalowały i obróciła się w jego stronę. Uprzedzając jej słowa, położył szybko palec na jej ustach... "Ciii, nic nie mów", wyszeptał, miękko pocałował, i nie mogąc się oprzeć pokusie, delikatnie podrażnił jej wargi językiem. Wstał, nie tracąc czasu na ubieranie czegokolwiek, pobiegł do aneksu kuchennego. Od razu zawiązał, wokół bioder, niewielki fartuszek, przykrywając choć trochę swój przód. Nie, nie był pruderyjny ani wstydliwy. W łóżku pozwalał kobiecie na wszystkie jej fantazje, sam też nie wstydził się w nich uczestniczyć. Jednak w ruchu... tak... w ruchu czuł zażenowanie i wstyd. Nigdy nie potrafił tego ukryć i powstrzymać. Czuł głęboką niechęć do kobiet nie potrafiących tego zrozumieć i próbujących to uczucie, zbyt nachalnie wyśmiewać...

... postawił wodę na kawę ( jeżeli miała chęć na herbatę, to i tak, zawsze wypijała ją po śniadaniu) i wsypał dwie ostatnie porcje, do dużych filiżanek. Otworzył lodówkę - "Nie chce mi się dziś kombinować, co wolisz, jajecznicę czy jajka wsadzone"... w tym momencie świat zwalił mu się na głowę, poczuł falę gorąca, a twarz poczerwieniała ze wstydu i gniewu na swój język, dłonie zacisnęły się, aż pobielały z wysiłku. "Mateczko jedyna", taki lapsus językowy, nie wiedział gdzie się schować... "Dziś możesz zrobić na miękko" - usłyszał rozbawiony głos - "dwa... poproszę" - jej głos również, pokryła lekka barwa zawstydzenia, gdy zdała sobie sprawę, że jej odpowiedź, prawie identycznie, zabrzmiała... dwuznacznie. To go uspokoiło, pozwoliło się rozluźnić i przywołała uśmiech rozbawienia. Taaak... bardzo łatwo palnąć głupstwo mogące zażenować lub ubawić. Żal mu się trochę jej zrobiło, lecz był wdzięczny losowi za takie rozwiązanie tej sytuacji. Szybko włożył jajka do wody, włączył kuchenkę i nastawił minutnik. Miał chwilę czasu, chleb zwykle kupował pokrojony, a każdy sam sobie smarował, według woli i uznania...

... odwrócił się i spojrzał na nią. Leżała niedbale okryta, oczy przymknięte, jakby marzyła. Policzki okraszał lekki rumieniec, ni to zawstydzenia, ni to ożywienia... usta z trudem powstrzymywały uśmiech rozbawienia tą sytuacją. Wyglądała na prawdę cudownie, spełnienie jego snów i marzeń. Do jego myśli powróciła walka dwóch uczuć. Już dawno przestał wierzyć w możliwość, by ktoś go pokochał dla niego samego, nie dla ciała i żądz, nie dla opieki nad dziećmi, czy jakichkolwiek innych i tajemnych korzyści... tylko dla niego samego... Gdyby się, kiedykolwiek, okazało inaczej, tooo... to by go zabiło, dosłownie...

... no i wiek. Dzieliło ich, jeszcze ...naście, lecz już jakby ...dziesiąt lat, prawie całe pokolenie. Wiedział, iż czas nie czeka, będą coraz starsi, słabsi i mniej atrakcyjni. O siebie się nie dbał, czuł siły, lecz ona... bał się, że w którymś momencie wola poświęcenia przegra z jej siłami. Nie wie czy wytrzymałby to, już teraz, taka myśl zabijałaby go powoli. Bał się, że wtedy by ją mógł bardziej skrzywdzić niż obecnie, udając że nic się nie stało. Już kiedyś uderzył kobietę, do dzisiaj czuje głęboki wstyd i obrzydzenie do siebie, na to wspomnienie. Lecz czuje też ogromną złość, do tamtej kobiety, za to że potrafiła, i chciała go tak mocno zranić i sprowokować do tego czynu. Teraz zastanawiał się jak postąpić. Po ostatniej nocy, powrót do poprzedniego status quo byłby krzywdą dla niej, dla jej poświęcenia i uczuć, jakie chyba czuła, okazałby się ostatnim łotrem... Lecz czy świat, a zwłaszcza ludzie, tak zawistni cudzemu szczęściu, potrafiący włożyć wiele wysiłku w udowodnienie, iż nie można być szczęśliwszym niż oni... czy ci ludzie nie doprowadzą do jeszcze większej krzywdy?... zwłaszcza jej... czy nie okaże się wtedy, wbrew sobie i własnym uczuciom, jeszcze większym chamem?... Tak, nie łatwo jest być mężczyzną i podejmować decyzje, rozważyć każdą sytuacje i możliwość konsekwencji... wiele decyzji naraża na osąd łotra, a kobietom się wydaje, że tak łatwo jest zostać łotrem. Nawet nie pomyślą, jak wielu z nich, takie decyzje tną jak ostra stal, zostawiając trudno gojące się rany na całe życie. Rany jedne z najtrudniejszych do zagojenia, nie dających się nieraz zabliźnić... jak ma postąpić, co dalej zrobić... ulec czy raczej pozostawić to losowi... a może wycofać się na "dotychczasowe pozycje"... udać, że nic się nie stało...

... gwizd czajnika odtrącił jego myśli, zalał kawę. W tym samym momencie odezwał się minutnik. Chciał przelać jajka zimna wodą, by łatwiej skorupkę otworzyć, no i by w ręce nie parzyły, jakoś nie dorobił się odpowiednich "kieliszków" na taka potrawę. W tym momencie poczuł ciepły oddech na karku i delikatny dotyk dwóch drgających punktów. Stała za nim, tak blisko, że dotykała go sutkami, ręce łagodnie przytrzymały jego ramiona. Odwrócił się, jej uśmiech był życzliwy, lecz jednocześnie karcący, jakby domyślała się tej jego "burzy myśli". Jej oczy, pełne strachu i nadziei mówiły do niego - "boję się tak samo jak Ty... boję się... że mnie skrzywdzisz... że ja Ciebie skrzywdzę... lecz chcę... chcę podjąć to ryzyko i... wytrwać do końca... bez względu na ludzi, świat i wszystko"... cofnęła się do tyłu, w stronę lady oddzielającej aneks od pokoju, delikatnie lecz stanowczo pociągając go za sobą, jakby chciała w ten sposób, desperacko zadecydować za los i ich oboje... bezwiednie podążył za nią. Zdjęła fartuszek okrywający jego biodra i przylgnęła całą sobą. Gdy sadzał ją na chłodnym blacie, myśli uspokoiły się a obawy uleciały, nie wiedząc dokąd i na jak długo... dziś śniadanie będzie mocno spóźnione... przez głowę przebiegła ostatnia myśl, dotycząca śniadania - "cóż, poda jajka na twardo... i zimną kawę"...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Robert Witold Gorzkowski, @Jacek_Suchowicz,@Naram-sin,@Roma   Moja odpowiedź – z szacunkiem i sercem dla poezji (i poetów):   Dziękuję Wam wszystkim za ten głos w dyskusji - czytam z uwagą i sercem, bo każdy z nas przychodzi do poezji z innej strony, ale z tą samą wrażliwością. Nie piszę tego, by kogokolwiek pouczać czy oceniać. Wręcz przeciwnie - to, co mnie cieszy najbardziej, to że w ogóle rozmawiamy o warsztacie, o formie, o treści - bo poezja nie jest przecież tylko "czuciem", ale i "sztuką słowa". A jedno nie wyklucza drugiego. To, że dzielę się wiedzą o rymach, rytmie, akcentach - nie znaczy, że mówię komuś: "piszesz źle". Mówię raczej: "Zobacz - możesz pisać jeszcze lepiej, pełniej, świadomiej. Masz już serce - teraz daj mu język, który uniesie je wyżej." Rozumiem dobrze głos Roberta - czasem czytam tekst, który formalnie jest "nieskładny", a mimo to porusza - i nie chcę mu tego uroku odbierać. Ale to, że coś mnie porusza, nie zawsze oznacza, że jest poezją w sensie literackim - czasem to po prostu emocjonalna wypowiedź, poetycka impresja. I to też jest cenne, tylko... warto mieć świadomość, gdzie kończy się "słowo intuicyjne", a zaczyna "słowo świadome".   Bo świadomość to nie kaganiec. To światło.   Nie każdy musi pisać według reguł - ale warto je znać, choćby po to, by łamać je z premedytacją, a nie przez przypadek. Tak samo jak w muzyce: można zagrać ze słuchu, ale jeśli znasz nuty - grasz odważniej. Dlatego - dziękuję, że mnie słuchacie (tu kładę rękę na sercu i kłaniam się z wdzięcznością).   Ja Was słucham też. I choć jestem trochę taką „ciocią od rymów”, nie chcę być ani strażnikiem poprawności, ani recenzentem dusz. Chcę być tylko osobą, która pomoże słowom chodzić prosto - wtedy, gdy się potykają. Reszta należy do serca - i do poezji. Z serdecznością, Ala
    • @Migrena Rączki nie myj toż to balsam,                      stąpasz drogą, jakaś trwalsza?
    • Mocne uderzenie w jądro systemu*             Poddanie w wątpliwość najbardziej szokującego współczesnego odbiorcę dogmatu dzisiejszej religii imperialnej, jaką jest niewątpliwie holokaustianizm, doprowadziło do wielkiej nadaktywności jego nadwiślańskich wyznawców. Sarkaniom i potępieniom nie było końca. W jednym, zwartym, szeregu stanęli i Jarosław Kaczyński i Donald Tusk i rabin Michael Schudrich i kardynał Grzegorz Ryś i wielu, wielu innych. Chciałoby się przypomnieć w tym kontekście wiersz Cypriana Kamila Norwida „Siła ich”: — Ogromne wojska, bitne generały, Policje tajne, widne i dwupłciowe Przeciwko komuż tak się pojednały? — Przeciwko kilku myślom, co nie nowe!… Jarosław Kaczyński, przy tej okazji, stwierdził wręcz, że to „jest uderzenie w nasze najbardziej elementarne interesy” bo „nie było administracji tak bardzo związanej ze środowiskami żydowskimi, jak ta (obecna – przyp. Red.), chociaż oczywiście sam Trump nie jest Żydem, ale Żydów już w rodzinie ma, a wiadomo, że jest bardzo rodzinny”. Nie wiem czy Kaczyński zdaje sobie sprawę, że wypominając żydowskie wpływy w Białym Domu, wyczerpuje tzw. „roboczą definicję antysemityzmu”, którą starają się rozpropagować po świecie organizacje żydowskiego lobby, na pewno jednak zupełnie świadomie pokazał, że przyjmuje wobec nich postawę służebną, gdyż panicznie się ich boi. To ponure widowisko rasowego serwilizmu, rozgrywające się na naszych oczach skłania do przypomnienia, że nie jest to wcale sytuacja specjalnie nowa. Opisywał ją już dość szczegółowo jeden z Ojców Kościoła, św. Jan Chryzostom, który w swoich „Mowach przeciwko judaizantom i Żydom”, wygłoszonych pod koniec IV w. po Chrystusie w Antiochii, zwracał uwagę na potrzebę zatrzymania judaizacji Kościoła i państwa, która najwyraźniej podówczas zaszła być może nawet dalej niż dzisiaj, przy czym szczególną uwagę przywiązywał do powstrzymania chrześcijan od udziału w judaistycznych świętach i celebracjach. Gdyby św. Jan Chryzostom przyjrzał się dzisiejszej sytuacji, zauważyłby, że jego nauki zostały niemal całkowicie zapomniane, a judaizantów, zarówno w Kościele, jak w i w państwie znów przybyło. Zresztą, po czasach Jana Chryzostoma, podobne sytuacja w różnych zakątkach świata chrześcijańskiego, wielokrotnie się powtarzała. Zawsze udawało się jednak wrócić do korzeni. Słowem nihil novi sub sole. Co nie zwalnia świadomych sytuacji ludzi od działania. - Prośba o wsparcie - Wesprzyj wolne słowo. Postaw kawę nczas.info za: 10 zł20 zł30 zł Społeczeństwo jest przecież homeostatem, czyli ma zdolność do korygowania skrajności. Najnowsza inicjatywa Grzegorza Brauna jest właśnie takim zdrowym odruchem w kierunku przywrócenia równowagi, by zbytni przechył spowodowany przez polskich judaizantów nieco wyrównać. A niejako przy okazji przywrócić wolność słowa, która jest ograniczona sprzeczną z konstytucją ustawą penalizującą „negowanie zbrodni nazistowskich i komunistycznych”. Każdy wolnościowiec chyba się przecież zgodzi, że karanie za poglądy, bez względu na to, jakie by one nie były, to barbarzyński skandal. Więc każdy wolnościowiec musi dziś sine qua non popierać Brauna.   Źródło: Najwyższy Czas!
    • I zdaniem - 58,8% - ankietowanych - kościół katolicki wywiera zbyt duży wpływ na politykę w Polsce, a odpowiedzi przeciwnej udzieliło - 25% - respondentów, natomiast - 16,2%- nie wyraziło na ten temat zdania.   Źródło: Do Rzeczy 
    • @M_arianneFajny. Pozwolę sobie przypomnieć mój z marca 2024, niemal bliźniaczy.   Rogaty kozioł w Pacanowie jawne ciągoty miał do owiec, tryk tego nie przegapił, capowi coś ucapił, już owce capowi nie w głowie. Pozdrawiam.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...