Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jak nie zostałem sławnym pisarzem


Rekomendowane odpowiedzi

Odkąd pamiętam, chciałem zostać pisarzem. I to nie takim zwykłym. Jak już człowiek czegoś chce, to mierzy wysoko. A ponieważ „chcieć, to móc”, zacząłem urzeczywistniać swoje marzenia.
Najpierw nauczyłem się pisać. Mocne słowo – nauczyłem się. Powinienem raczej powiedzieć, że byłem uczony tej czynności. Ale dopiero po kilku latach mozolnej edukacji zdałem sobie sprawę – i teoretycznie, i praktycznie – że jest istotna różnica między czasownikiem dokonanym i niedokonanym. Osobiście preferuję tę drugą formę. Do dziś wolę „robić”, niż „zrobić”.
Kiedy już w miarę poprawnie zacząłem posługiwać się językiem pisanym, uświadomiłem sobie, że nie jest to umiejętność wystarczająca do tego, żeby zostać laureatem literackiej nagrody Nobla. Dowiedziałem się, a była to wiedza okupiona nie tylko czerwienią nauczycielskiego atramentu w moich zeszytach, że poza ortografią istnieje jeszcze gramatyka. Odmieniałem więc słowa przez przypadki, liczby, rodzaje, osoby, tryby, czasy… Traktowałem je jak dowódca podległych sobie żołnierzy. Budziłem słowa o świcie i, ni z tego, ni z owego, rozkazywałem im przyjąć formę trzeciej osoby, liczby mnogiej, czasu przyszłego prostego, lub, gdy miałem zły humor, pierwszej osoby liczby pojedynczej trybu rozkazującego. W tym drugim przypadku nieźle się natrudziły, zanim zorientowały się, że taka forma nie istnieje.
Słowa były gotowe wykonać każdy mój rozkaz. Te nieodmienne były trochę leniwe. Do czasu, aż poznałem składnię. Nawet oporne przysłówki po jakimś czasie nauczyły się zajmować swoje miejsce w szeregu. W mgnieniu oka zajmowały swoje miejsce w zdaniu jako okoliczniki czasu, sposobu, stopnia, warunku, czy przyzwolenia.
Tak wyćwiczyłem orzeczenia, że błyskawicznie potrafiły zniknąć, dając miejsce równoważnikom zdania. Zdania pojedyncze przegrupowywałem w złożone, te z kolei, jak generał przed bitwą, formowałem w dopełnieniowe, przydawkowe i okolicznikowe.
Oznajmiałem, pytałem, rozkazywałem. Gramatyka była mi biblią, księgą wiedzy tajemnej.
Odkrycie, zupełnie przypadkowe, „Zarysu teorii literatury” było dla mnie jak przewrót kopernikański, jak odkrycie Ameryki lub wynalezienie druku. Chłonąłem nowe pojęcia, jak mistyk prawdy wiary, jak strateg nowe taktyki wojenne. Za przykładem wielkich mistrzów łączyłem zdania w opowiadania, nowele, powieści. Musztrowałem epitety i hiperbole, porównaniami rozjaśniałem neologizmy. Z metafor sformowałem oddział komandosów, pod osłoną synonimów i homonimów działających na tyłach nieprzyjaciela. Uśmiercałem i powoływałem do życia bohaterów. Ożywiałem materię, personifikowałem drzewa i zwierzęta. Z komedii robiłem tragedie…
Były to jednak wojska zaciężne, najemnicy z utworów najwspanialszych twórców literatury. Nadszedł jednak dzień kiedy po latach musztry, defilad i manewrów zapragnąłem stworzyć własną armię. Kupiłem zeszyt. Delikatnie położyłem go na stole. Ująłem w dłoń pióro – nie jakiś tam cienkopis. Zanurzyłem stalówkę w atramencie. Poczułem się jak Bóg w chwili poprzedzającej akt stworzenia.
Zawahałem się. Świadomość ciążącej na mnie odpowiedzialności za losy światowej literatury spowodowała, że ręka uzbrojona w pióro zastygła nad białą kartką.
Kim będzie mój bohater? Czego dokona? Jak potoczą się jego losy w świecie, który stworzę?
Stalówka zaskrzypiała, kreśląc pierwsze słowa przyszłego arcydzieła literatury… Nie… Nie mogłem… Nie potrafiłem… Odrzuciłem pióro. Zdezerterowałem. Uciekłem, zostawiając na stole kartkę z niezgrabie napisanym zdaniem:
Ala ma kota.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo Paniom dziękuję za lekturę i przychylne komentarze. Występujące w tekście powtórzenie usunąłem. W amoku twórczym nie zauważyłem :)
Pani Alu, w kontekście poprzednich moich wypowiedzi ostatnie zdanie mogłoby nasuwać myśl, że jestem męskim szowinistą. Nie jestem! Zdanie owo to cytat z mojego pierwszego elementarza i nie ma, jak sądzę, znaczenia metaforycznego :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywisty, nadto rozciągnięty (może by poszukać jakich, włożonych/wdrożonych pod te rozciągi opisujące techniczny proces pisaczy, rozważań? Zaczątki już są, jak np tu "gotowe wypełnić każdy mój rozkaz") ale zgrabny i z dobrą, wyraźną pointą.
Sądzę, że 'bebechy jeszcze mu urosną z czasem - nie rzecz w objętości, oczywista, tylko, żeby miały dodatkowo tzw. - zadanie)

Ogólna ocena - ok
dodatek do oceny - sądzę, ze jeszcze ten tekst dojrzeje
:)

pozdro
:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowiek się wysila, słowniki i gramatyki studiuje, po nocach nie śpi, a tu... oczywisty! Nie dziwię się, że wielcy pisarze w alkoholizm wpadają, jak takich czytelników mają!!!
Dzięki serdeczne. Buziaków nie wstawiam, bo sam dzieciakom ocenę obniżam za "nieuzasadnione użycie dwukropka i nawiasu".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...