Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Przebudzenie


nobody_know

Rekomendowane odpowiedzi

W pewnej starej kamienicy mieszkała młoda kobieta o imieniu Grażyna. Należała do ludzi dobrze wykształconych uważanych za perfekcyjnych . Była posiadaczką nieziemskiej urody i nad przeciętnej inteligencji. Miała nieskazitelną śniadą cerę , ciemne włosy i oczy. Zawsze ubrana z klasą , prawidłowo do okazji. Bystrym spojrzeniem zawstydzała większość ludzi , nie mówiąc już o rozmowie. Należała do osób oczytanych , które umiały wypowiedzieć się na każdy temat. Ukończyła najlepsze studia. No i co z tego? Skoro tak naprawdę nie była szczęśliwa. Dostała coś, co za pewne chciało by mieć większość społeczeństwa. Ona traktowała to jak przekleństwo. Życie popsuł jej mistyczny dar. Wyczuwała śmierć.

Wszystko zaczęło się , kiedy Grażyna miała 16 lat . Zaszła w ciąże. Postanowiła , iż nikt się o niej nie dowie. Nic nie budziło jej wątpliwości. Miała szansę na przyszłość. Chciała płynąć z nurtem. Wiedziała , że musi usunąć. Zrobiła to sama. Wystarczyło kilka tabletek i życie ubyło. Nie cierpiała nad utratą dziecka. Było ono dla niej obojętne. Nie przeżyła tego tak jak normalny człowiek , ale ona nigdy nie miała ludzkich reakcji. Mama mówiła , iż jest pozbawiona ludzkich reakcji. Jednak to wydarzenie otworzyło w niej coś niesamowitego. Kilka dni później poczuła dziwną moc nad swoim dziadkiem. Minął miesiąc. Przeszedł w zaświaty. Ta sytuacja ciągle się powtarzała. Kobieta wyczuwała to zjawisko nad kimś , a potem dany człowiek umierał. Miała dość. Nie umiała kochać , bądź darzyć kogoś jakimkolwiek uczuciem.

Takim o to sposobem niewiasta spędzała każdą wolną chwilę w domu. Przybrała postawę outsidera. Objęła ją bezgraniczna rutyna. Nawet twarze , które mijała po drodze do pracy wydawały się być takie same. Z resztą ona też nie kwapiła oryginalnością. Przyjęła jeden wyraz twarzy. Nazwała go „Miną człowieka wiecznie zapracowanego i zmęczonego”. Ten grymas przybrała kończąc 26 lat. Czyli towarzyszy jej około 1,5 roku . Właściwie od tego czasu Grażyna nie umiała poradzić sobie z tym wszystkim . Obwiniała się za śmierć wielu ludzi. Szczególnie Mateusza . Zawsze kiedy o nim myśli wylewa potok łez. On zdawał się być idealny. Tak podobny. Jako jedyny wiedział o zdolności kobiety . Wspierał ją. Jednak los nie życzył sobie ich miłości. Mistyczka wyczuła jego wypadek , ale nie zdążyła go ostrzec. Patrzyła jak przystojny, umięśniony blondyn wchodzi na ulicę. Tego dnia miał na sobie zieloną koszule w kratę , którą dała mu w dniu 22 urodzin. Wtedy widziała go po raz ostatni. Umarł na jej oczach. Błękitny kabriolet przejechał ukochanego. Jego zmasakrowane ciało leżało na ciepłym asfalcie. Grażyna nie umiała utrzymać się na nogach. Upadła na kolana i zgięła się w pół. Nagle pojawiła się ciemna postać , z wielkimi ślepiami zabrała młodzieńca ze sobą. Była bezwzględna. Nie obchodził jej ból serca kobiety , która nie umiała własnymi siłami podnieść się z ziemi. Spojrzała obojętnie i odeszła.

Grażyna widziała dużo wypadków , samobójstw , ale nigdy nie umiała im zapobiec. W sumie powinna się do tego przyzwyczaić , jednak reagowała wielkim bólem i przygnębieniem. Czuła się winna. Z mijającym czasem zrozumiała , że na każdego przychodzi czas i chyba nie jest w stanie nic zmienić. Co prawda nie miała pewności do tych rozważań , jednak nie radziła sobie z cierpieniem , dlatego zaprzestała jakichkolwiek prób. Czasami uważała siebie za egoistkę . Wtedy szybko przed oczami stawał jej widok zjawy ,błękitnego kabrioletu i plamy krwi. Ten obraz dawał jej pewność , iż postępuje właściwie. Nie zamierzała poświęcać życia ludziom. Jej zdaniem człowiek to straszna istota , która jest pozytywna w momencie , kiedy czegoś potrzebuje. Kpiła z troski sąsiadów zapraszających ją na niedzielne obiadki i pytających : „Czy na pewno niczego nie potrzebuje?”. Niby wszyscy współczuli panience śmierci Mateusza, ale dlaczego nie widzieli jej bólu. Naprawdę umiała to , aż tak dobrze ukryć? A może nikt nie chciał jej pomóc?

Kobieta cierpiała na bezsenność. Nie sypiała od 16 roku życia. Po kilku latach da się bez tego nawet normalnie funkcjonować. Grażyna była tego przykładem. Każdej nocy siadała na łóżku i patrzyła w bladą ścianę. Wynajdowała tam ciekawe obrazy. Niektóre były nawet wesołe. Te przedstawiały ptaki , które latały po ogromnych przestrzeniach. Ona całe życie spędzała w piwnicy. Najpierw domu , teraz pracy i swojej zdolności. Ktoś ją tam zamknął i schował kluczyki. Chciała , aby otworzyć choć jedną z nich. Wyobrażała sobie jak delikatnie stąpa po trawie oddychając powietrzem wolności. Wtedy była by lekka. Serce pozbyło by się ciężaru wspomnień. Szła by przed siebie nie dbając o punkt docelowy. Ludzie mieli by ją za wariatkę. A ona napełniała by radością każdą część jej zgrabnego ciała.

Niewiasta musiała uważać , aby nie zasnąć. Parę razy jej się to zdarzyło. Wtedy zawsze miała ten sam sen. Na ciemnym tle pojawiały się czarne teatralne maski. Każda z nich miała grymas na twarzy. Okazywały tym negatywne emocje. Okrążały całą przestrzeń . Potem Grażyna budziła się zlana potem. Chyba właśnie przez ten sen nie nawiedziła teatru. Pamiętała jak często Mateusz próbował ją tam wyciągnąć , ale ona nie umiała się przełamać . Kawałek sztucznego materiały przerażał ją bardziej , niż jakikolwiek horror. Ani razu nie przeszedł jej nawet płomień nadziei , że może być inaczej. Chyba ją zatraciła . Już dawno zapomniała znaczenia tego słowa.

Kolejnym punktem nocnych rozmyślań był dom rodzinny. Odkąd pamięta nazywała go „toksycznym”. Ojciec, który zawsze wiedział najlepiej. Podobno kiedy była małym dzieckiem już zaplanował jej przyszłość. Dobre szkoły , a potem kariera prawnicza. Mu nigdy nie udało się ukończyć tego kierunku. Chciał swoje ambicje przenieść na jedyną córkę. Ponad to Grażyna nigdy nie mogła zadecydować sama , ponieważ „była za głupia”. Nawet w wyborze ubrań tato odgrywał ogromną rolę. Musiała nosić eleganckie garsonki , których nie nawiedziła. Ojciec ani razu nie przyznał się do błędu w jej wychowaniu , chociaż zdarzały mu się pomyłki. Z resztą mama nie była dużo lepsza. Systematycznie popierała małżonka. Bohaterka winiła ich za usunięcie ciąży. Co prawda oni nawet nie zauważyli , ale wiedziała , że wtedy dowiedziała by się jaka jest nie wdzięczna dla swoich „idealnych” rodziców. Została by pozbawiona jakiejkolwiek przyszłości. I co by wtedy zrobiła? Ojciec dziecka też nie umiał by zapewnić jej normalnego bytu. Pochodził z biednej rodziny i nie miał żadnych szans na korzystny start . W takim wypadku dziecko się nie kalkulowało. Na pewno rodziciele pozbawili by jej domu , ponieważ nieślubny noworodek to hańba. Opiekunowie Grażyny mieli bardzo znaczące posady. Byli kimś. Rozsyłali nad dzieckiem presję , iż musi uważać na słowa , gesty ponieważ w innym wypadku przyniesie im wstyd. Za najmniejszą wpadkę jedynaczka dostawała surowe kary. W gruncie rzeczy tacie się udało . Powinien być dumny za zniszczenie życia córki.

Ten mroczny zimowy wieczór był inny. Grażyna nie umiała tego wyjaśnić. Wydawał się podobny do innych , a jednak miał w sobie coś szczególnego. Mury milczenia przerwał okrzyk bólu. To była ona. Zadziwiła sama siebie. Już tak dawno nie pokusiła się na głośne wykazanie emocji. Wszystko trzymała w sobie. Uczucia zamieszkiwały ją na stałe po śmierci ukochanego. Myślała nad tym , czy potrafi to powtórzyć. Spróbowała. Udało się. Wspomnieniami powróciła do dnia , kiedy zabiła coś , co miała w sobie. Pierwszy raz nie usprawiedliwiała się. Poczuła , że nie ma żadnego tłumaczenia. Nie oczekiwała wyrozumiałości. Zrozumiała karę. Zobaczyła w sobie brutalnego oprawcę . Powinna siebie nie nawiedzić , a poczuła lekkość. Zastanawiało ją co by było gdyby urodziła? Może ktoś by jej pomógł? Zaczęła wbijać paznokcie w swoja skórę , opamiętała się kiedy z dłoni zaczęła płynąć krew. Jej widok wprowadził kobietę w radość. Zdała sobie sprawę z tego , iż naprawdę żyję.

Uznała ,że powinna wyjść na podwórko. Opuściła mieszkanie w samej koszuli nocnej. Szybko odczuła chłód grudniowej nocy. Ciało miała całe przemarznięte .Ledwie była w stanie ruszyć koniuszkami palców. Jednak nie zwróciła na to zbytniej uwagi. W końcu robiła coś innego. Rutyna rozbiła się na milion małych kawałków , których miała nadzieję nigdy nie odnaleźć. Swoją osobą zwróciła uwagę kilku pijanych mężczyzn , którzy zaciekawieni przyglądali się. Grażyna zaczęła biegać po śniegu jak dziecko. Co jakiś czas upadała poślizgując się na lodzie. Panowie rozbawieni całą sytuacją z dezaprobatą patrzyli na zachowanie kobiety. Zapewne wzięli ją za osobę chorą. Jednak ona nie zwróciła nawet na nich uwagi. Była zbyt zajęta swoją wolnością , którą odczuła po raz pierwszy. Po pewnym czasie odczuła zmęczenie. Runęła w miękką zaspę i leżała w niej kilka minut. Kiedy odzyskała siły podniosła się i ruszyła dalej.

Szła przed siebie tak jak marzyła. Nigdy nie zauważyła , że marzenia są tak blisko niej. Nie rozumiała ludzkiego strachu , który w tej chwili wydał się głupi. Pierwszy raz była z siebie dumna. Odczuła pierwiastek odwagi , pomimo tego , iż zawsze sądziła , że go nie ma. Nieoczekiwanie ujrzała Śmierć stojąca na przystanku. Wyglądała jak zawsze . Wtem wstała i ruszyła dalej. Grażyna odczuła potrzebę udania się za nią. Zmora poruszała się szybko. Kobieta musiała biec , aby ją dogonić. Minęła zakręt , a jej nigdzie nie było. Jednak mistyczka wciąż czuła jej obecność. Zjawa nie była w stanie jej oszukać. Niewiasta poczuła na karku zimny podmuch. Obróciła się. Zmysł ją nie mylił. Poczuła oddech zjawy. Przyglądała się panience pokazując starą wierzbę.

Grażyna chciała ją zignorować , jednak nogi same pokierowały ją w stronę drzewa pod którym usiadła. Nie chciała dopuścić do siebie dręczącej ją myśli. Dopiero przed chwilą zrozumiała , że tym razem nadszedł jej czas. Miała żal do zjawy. Tyle razy błagała o śmierć , a ona zawsze ją omijała. Teraz kiedy pojęła sens życia jest zmuszona do odejścia. A przecież było jej tak dobrze. Chciała rozpocząć wszystko od nowa. Nie była głupia. Wiedziała , że ona chce pozbawić ją tej szansy. Próbowała się ruszyć . Bezskutecznie. Wszystkie kończyny odmawiał współpracy. Mara patrzyła na nią ze współczuciem . To tylko spotęgowało bunt kobiety. Zaczęła starać się jeszcze bardziej. Jednak to wywoływało większy ból. Przestała. Nagle poczuła zatracający puls. Głowa przychyliła jej się na prawą stronę.

Grażynie udało się wstać. Obudziła się w niej nutka nadziei , że jednak los się do niej uśmiechnął. Radość szybko minęła. Ujrzała swoje martwe ciało. Zrozumiała , iż nie żyje. Usiadła obok zwłok i naiwnie czekała na zmartwychwstanie. W pewnej chwili spostrzegła śmierć , która po raz pierwszy zdjęła przy niej kaptur. Nieboszczka była zachwycona urodą Śmierci. Blada twarz z wielkimi , błyszczącymi oczami wpatrywała się w nią z prawdziwą czułością. Jej krwisto czerwone usta ubrane w szczery uśmiech. Kobieta nie mogąc się powstrzymać podeszła do niej. Dotknęła jej ust , które były bardzo chłodne. Jednak to zjawisko zdawało się niewytłumaczalnie ludzkie. Przynajmniej dla Grażyny. Z bliska wpatrując się w jej oczy poczuła silną więź. Już nie odczuwała żalu. Zrozumiała lekcję swojego życia , które powinno być przestrogą dla innych . Niewiasta kiwnęła głową na znak , iż wszystko pojęła. Wtedy zmora schowała niewiastę pod swoim , czarnym okryciem , przytuliła zmarłą niczym opiekuńcza matka i zabrała w przestworza. Jedyne co zostało po mistyczne to ciało. Nikt o niej nie pamięta. Najważniejsi dla niej ludzie byli już na górze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomysł osoby wyczuwającej nadejście śmierci podoba mi się.
Inaczej bym to rozwiązał od strony kompozycji i formy. Np. średnio mi się podoba teza kary za aborcję. Inny przykład to zwroty: mistyczka i niewiasta. Coś zgrzyta.
Niemniej, powtarzam, sam pomysł tego typu "daru/przekleństwa" jest świetnym materiałem na dobre opowiadanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...