Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gdy z góry patrzę ,hen,hen ku dolinom,
Chaty górali jak liche łupinki,
Pól szachownice,srebrnym wężem cięte,
I stare smreki jak małe roślinki.
Drzemią w słonecznym bezruchu,spiekocie,
Turkusem barwne,kiedy ranek wstaje,
Zieleń szmaragdu na smrekowym morzu,
Odpocząć oczom na szacie podaje.

W siodle przełęczy falujące trawy,
One tym miejscem wysoko wzrastają,
Kładą się nisko,aby znowu powstać,
W ciągłym przeciągu,wiatrom się kłaniają.

Na jednym z wierchów skała razi bielą,
Niby wapienna,to srebro granitu.
Tysiącem mruga małych brylancików,
Gdy słońce sięgnie do granic zenitu.

Poniższe góry gęsto porośnięte,
Smreków czasami widoczne kikuty,
Halny pan Tater, władzę tu sprawuje,
Srogie przyrodzie rozdzielając knuty.

Gąszcze kresówki trudne do przebycia,
Wąską ścieżyną podążam ku dole,
Z prawej starodrzew smrekowy w poszumie,
Z lewej wiatrami potargane pole.

Setki pajęczyn łączy niby płotem,
Rosnące drzewa, mienią się tęczami,
Boski Artysta tych maleńkich mistrzów,
Zdolnością darzy nas arcydziełami.

Nagle się urwał, regiel jak ucięty,
Przede mną hale świeże, falujące.
Łagodne szczyty w dół stromizny zgięty,
Proszą by usiąść, we pięknie kuszące..
Tam z ponad wierchów rzeżki powiew wiatru,
Życia dodaje-zmęczenie odbiera,
Spokojnym okiem patrząc w Boskie dzieła,
Serce przyśpiesza i w piersi zapiera.

Tam aksamitem traw okryta hala,
Czasem kwiatami wierzchowiny kładzie,
Na tle odbite,pojedynczo kala,
Urok podkreśla na górskim układzie.
Daleki widok Skalnego Podhala,
Od nieba tkany słonecznym promieniem,
Niby patelnia rozpalona ogniem,
Chłodzona z góry, wiatru pewnie tchnieniem.

Nocą i dniami mógłbym adorować,
Zachwycać wiecznie,Twoim Bożym dziełem.
W zadumie ciszy,na patosie piękna,
Pojąć dlaczego,ja się tutaj wziąłem.

Józef Bieniecki

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andrew Dzień jak każdy, mówisz – a w nim cała Polska na dłoni. Widzę twoją troskę, twoją wierność, jak stoisz przy oknie przeszłości i patrzysz w jutro z nadzieją. Tylko zapytam cicho: czy ta prawda, co „jest obok nas, w nas" – czy ona też jest w tych, co myślą inaczej? Czy mieści się w tej samej rzece, co płynie pokoleniami? Kochamy tę samą ziemię, tylko czasem widzimy ją z różnych okien. I to też jest nasze.
    • @JuzDawnoUmarlem Sami budujemy więzienia dla własnego bólu, zamykamy się w przestrzeni, gdzie ból ma gdzie rezonować. Podoba mi się koniec - „serce schłodzone" w szklance po whisky, bo to obraz niebanalny, gorzki, konkretny.
    • @KOBIETA Utwór mruczący głębią wysublimowanej liryczności, sięga po metafory światła, ciszy, nocnej przestrzeni. To kpi i buduje świat łagodny i nastrojowy. Tkwi w nim tęsknota, ale wyrażana językiem spokoju. 
    • @tie-break To piękny i melancholijny wiersz o mocy słowa i ulotności ludzi w naszej wyobraźni. Fascynujące jest to "ty" i "ja", które wspólnie decydują o losie bohaterów. To może być relacja autor-czytelnik, dwoje piszących razem, albo my wszyscy, którzy nadajemy znaczenie cudzym historiom. Miasto jest "niedokończone", kamienice to "akwarelowe plamy", deszcz zmywa imiona - wszystko jest w stanie szkicu. To pięknie oddaje, jak krucha jest narracja – i jak fascynująco otwarta. A zejście w "niewyczerpaną ranę" to gorzkie zakończenie. Postaci "odchodzą niezauważalnie" - znikają w milczeniu po swojej chwili istnienia. Piękny tekst.   Przypomniała mi się książka "Zabawa w chowanego" Musso Guillaume, w której autor traci kontrolę nad stworzonymi przez siebie bohaterami. Może to skojarzenie zbyt odległe, ale "zaświeciło". :)
    • W natłoku wielu myśli i wypłakanych łez. Tłumaczyłem ci boże jakie to życie jest. Wpatrzony nocą w okno prosiłem Cię o zdrowie. Szeptałem wzrok spuszczając, że samotności się boję.   Czas goił wiele ran, lecz ciągle powracały. Bałem się nie raz ten świat pozostawić. Samotny smutny jeden chodziłem na spacery. Miałem wrażenie, że zaraz pozostanę niemy.   Lecz pewnego wieczoru poznałem pewną damę. Którą mogłem nazwać pełnego szczęścia mianem. Do dzisiaj zaskoczony w odwzajemnioną miłość. Wrzucam smutki i żale w wielkiego ognia stos.   Dziękuję ci kochanie, że wciąż przy mnie jesteś. Chciałbym choć nie mogę zachować zdrowia resztę. Mogę wręczyć tylko swe własne dobre serce. Nie siłę i urodę wiec daję jak najwięcej.   Wtuleni w swe ramiona po ciężkim pracy dniu. Wpatrzony w twoje oczy rozumiem cię bez słow. Uciekają kłopoty w tedy boją się nas. Kochając siebie bardzo tak wiele możemy dać.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...