Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'odejście' .
-
Ostatni raz polecieć samolotem Ostatni raz tam i z powrotem Ostatni raz zbierać rankiem grzyby w lesie Ostatni raz niech mój głos echo niesie Ostatni raz poczuć zapach jesieni Ostatni raz nim dzień w noc się zamieni Ostatni raz usłyszeć dziecka słodki śmiech Ostatni raz. I ostatni mój wdech.... I zasnąć, zapomnieć, w nicość się zmienić Niech kolejna wiosna beze mnie świat zieleni Juz nie placz dziecino już tulę cie w sobie Już będzie ci dobrze Już łzy ocieram tobie Bezdusznym byłam dla ciebie katem Lecz teraz już dobrze odpocznij zatem Zamknij oczy które tyle łez wylały Ukochaj swą duszę i umysł obolały Ostatni raz serce w piersi uderzyło Zasnęło. Odeszło. Ból uciszyło.
- 4 odpowiedzi
-
4
-
- ostatni dzień
- pożeganie
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
samotny człowiek pośród ścian błądzi myślami daleko uśmiech jak fotografia wydobyty z pamięci choć wiedział doskonale że mgła zstąpi na kogoś urosły skrzydła to ten czas oswobodzić ptaka
- 8 odpowiedzi
-
6
-
- odejście
- pogodzenie
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Mam coraz bardziej zamglone oczy.
viola arvensis opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Mam coraz bardziej zamglone oczy, choć to nie mgła. Czuję, że jestem tylko fragmentem, pozorem tła. Przerysowany świat mnie odpycha, uciekam w dal. Tam gdzie skowronki piją z kielicha, kwietniowy czar. Dostrzegam wieczność w małym kwiatuszku, co kwitnie sam. Światło jest blisko czuję wyraźnie, więc spieszę tam. I jeszcze tylko oczy obetrę, na co mi łza. Z błękitnym wiatrem wzlecę na wieczność, cicho jak mgła. -
Za górami marzeń, za lasami snów, głowa pełna wrażeń a pod skórą lód. Kruszą się odłamki jeden w oko wpadł czy kaleczy oko, czy kaleczy świat? W tym pucharze wino ma porażki smak, patrzę łzawym okiem na zepsuty świat. Za górami nocy, za lasami dni, wyjdę po angielsku nim otworzą drzwi. Nawet nie pomacham, nie odwrócę się, lód spod skóry wyjmę i obudzę się. Za górami żalu, za lasami kłamstw zostańcie na balu nie pożegnam was. Ciągle gra muzyka w rytm się stacza świat myli proste kroki prawie na twarz padł. Jeszcze jeden obrót Piruet, może dwa Wyjdę po angielsku Zanim sięgnie dna. Za górami głupot za lasami bzdur bajka się skończyła i nieludzki twór.
-
Dochodzę do wniosku, że Potrzebuję miłości, to kiełkuje We mnie od lat i czuję, że Pierwszy listek wypełza już, Przez gardło, na światło dzienne. Dochodzę do wniosku, że Zakochałem się i jest ona moim pierwszym listkiem. Nietuzinkowa, czarująca; kobieta, Z dziecięcą twarzą, blond włosami opadającymi na jej suche ciało. Jej dotyk sprawia, że zmysłami odchodzę. Dochodzę do wniosku, że Uzależniłem się od jej dotyku Pewnego, zaspokajającego moje potrzeby, Kojącego moją zbolałą duszę. Dochodzę do wniosku, Pragnienia Na tyle wyjątkowego, abym nigdy już tego nie powtórzył. Urokliwa, niewinna, jasnowłosa Zaczyna tańczyć Gdy ja wpatrzony, leżę, Przywiązany na madejowym łożu. Dobiera się do mnie, Majestatycznie zaczyna pieścić językiem Moje całe ciało, Począwszy od lewego ucha. Robi to z niezwykłą przyjemnością, Pieszcząc stopami moje przyrodzenie, Dochodzę. Językiem schodzi coraz niżej, Kończywszy na moich stopach, Dokładnie muska moje palce. Łożę zaczyna się rozciągać, Powoli, stopniowo. Ona z całych sił próbuję wyrwać zębami moje paznokcie, Schodzą Bez problemu, oporu. Moja erekcja jest nie do opisania. Dochodzę dwa razy, Płaczę. Piękny ból. Nie do opisania. Łóżko zakrwawione do kolan. Moja anielska sprawczyni się uśmiecha, Widzę na jej policzkach łzy. Mam nadzieję, że szczęścia. Błagam o podcięcie sutków, Dzięki temu czuję, Osiągnę błogi szczyt. Ona bierze w swe delikatne jak jedwab dłonie Skalpel, Tępy. Powoli przykłada do mojego nabrzmiałego sutka, Z największą precyzją nacina milimetr po milimetrze Delektując się przy tym krzykiem, bólem. Dochodzę kolejny raz. Ból nie miał już skali. Odczuwam tylko przyjemność. W jej oczach widzę spokój. Rozcina mi z precyzją chirurga w pół moje przyrodzenie. Cała jest we krwi, Nie mogę patrzeć jak się biedna pobrudziła. Wbija mi zakrzywione gwoździe w oczy I zaciąga w swoją stronę By ostry zakrzywiony początek wbił mi się w oczodół. Moja dama schodzi ze mnie. Łóżko rozrywa moją każdą kończynę. Uśmiecham się. Kładzie mi list przy sercu, Zawartości jego się już nigdy nie dowiem. Dochodzę do wniosku, że To już koniec, A to wszystko w jedną noc. Odchodzę.
-
Drżący poranek Upojna mgiełka Szron na szybach Zastygły świat Przemijający bohaterowie dzieciństwa Każdy dom mówi- to było, już nie ma Myślę- żegnaj Szepczę wieczne odpoczywanie Za tylu ludzi, że już ciężko zliczyć, O nikim nie zapomnieć Widzę jak się witają W pośmiertnej rzeczywistości Mówią- tęskniłam, czekałem We mnie żyją wszystkie duchy. Bardzo proszę o opinie, wróciłam do pisania po bardzo długim czasie i staram się na razie jedynie wyrażać swoje myśli, mniej dbam o formę. Uważam, że warto nad tym popracować. W tym wierszu nie podoba mi się jego zakończenie, może coś podpowiecie. Tylko na mnie nie krzyczcie, bo się w sobie zamknę ;) Dzięki :)
-
palce zanurzę po raz ostatni pośród twych włosów i czule zbadam czy szczelność czaszki zagwarantuje by się niepokój zbyt wcześnie nie skradał na chłodnej stopie zbiegłej spod kołdry zostawię słodki stygmat po ustach przekleństwo które pomiesza kroki kiedy w ciemności zaczniesz mnie szukać ze ściany nad łóżkiem pozrywam zdjęcia kronikę naszej śmierci powolnej na klamkę naprę pięścią - a drzwiami najciszej jak umiem - ale pierdolnę
-
Zapukał jak za dawnych lat Nie pytał czy serce bije w takt Rak to mego ciała znak Skarbie ja w mogile Nie zapomnij mnie od tak
-
mówiłeś o apokalipsie nie wierząc w nią naprawdę więc wezmę winę na siebie zdejmując ją cicho z twoich ramion bo jesteś niewinny jak małe dziecko gdy rano wyjdę z apokalipsą pod paznokciami postaram się zawalczyć o dobry dzień dla ciebie nie dla buntowniczki za którą tak bardzo mi wstyd
-
Pochowłam wspomnienia, a wraz z nimi wszystko co stworzyłam. Pamiętniki spaliłam, a nadzieję nedzną krwią splamiłam. Cudzą postać przybrałam, w cudzą grę grałam. We dnie spałam, W noce chadzałam. Bez celu, do nikąd, popijając toniku. Kolejki stawiałam, w barach nocowałam. To tu, to tam. Gdzieś się zatrzymam, lecz odejdę w dal.
-
Każdego można zastąpić Możesz ubrać moje oczy w jej usta Bo ludzie odchodzą, łamią dane słowa Więc nie powinnam być zaskoczona Każdą miłość można wymienić Na nowszą Czystszą Kartę. Ale może o to chodzi by czasami Zmienić sposób zapisu Sic! Omnia in omnibus Zmięta kartka Nigdy nie będzie czysta Zawsze będzie nosić ślad Tragicznego pocałunku.
-
- odejście
- zapomnienie
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: