Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mieczysław_Borys

Użytkownicy
  • Postów

    701
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Mieczysław_Borys

  1. Marlett - gdy chodzi o "tęskni", to chodzi nie o mnie, a o moją matulę. Co do "z fotografuję", to w pierwszej wersji właśnie napisałem "sfotografuję" i mi się podkreśliło na czerwono, byłem tym zdziwiony dlaczego, więc zaufałem nie sobie, a internetowi i napisałem "z fotografuję" - i teraz sam zachodzę w głowę, że wtedy było źle, a dziś dobrze. Chyba sam coś pokićkałem. Tak czy inaczej ma być "sfotografuję". Dziękuję za czytanie i bardzo miło i serdecznie pozdrawiam z pięknie słonecznej wiosny w otulinie Puszczy Knyszyńskiej na Podlasiu.
  2. "pod osowiałymi krzewami" - bardzo przypadło mi do gustu. Ja pisałem w swoich wierszach, osowiałe ptaki, gdy coś je wystraszyło. A tu u Ciebie osowiałe krzewy, pięknie.
  3. Po zimie, pojadę do matuli, serdecznie już tęskni, skowronka śpiewającego posłucham, bociany do powrotu, jeśli nie będzie, myślą przywołam? A gdy już przylecą, pojadę znowu, sfotografuję dla niezapomnienia.
  4. Mój zasób wiedzy jest ubogi, a wierszy spłodziłem tyle. Jak to się stało. To proste. Mam ciało okaleczone z wypadku, a przez to złamane serce i zranioną duszę - stąd powstało natchnienie, poryw serca i chęć wyrzucić z umysłu to, co z dramatu życia narodziło się w głowie, aby nie oszaleć, a do reszty wykrzyczeć się na życie nie słowem z ust, a piórem. To powód, który podał do ręki pióro, jako nieproszony sprawca główny rozpoczęcia wierszowania czyli "krzyku w ciszy". Ale całym jądrem wybuchu moje poezji jest moja osobowość, wrażliwość, pozytywne cechy charakteru, waleczności nie tak czynem ze sobą, jak pisaniem. Jedno i drugie zderzyło się ze sobą - i powstała wybuchowa mieszanka, która znalazła miejsce eksplozji na papierze, która mnie nie zabiła, a wzmocniła na wieczność. Jestem w swoim nieszczęściu szczęśliwcem. http://www.youtube.com/watch?v=q2rYveSNKRI http://www.far.org.pl/forum/viewtopic.php?id=2527
  5. Miałem ja, losie, "złoty róg", Choć chamem nie byłem. Żonę piękną jak "Venus" przeznaczył mi Bóg. Dalibóg, jak w raju z nią żyłem... Gdziekolwiek obowiązek mnie wyprawiał, Bądź kolwiek gdzie ja bywał, co robił, Tym bardziej w nieobecność myślą, sercem i duszą z nią rozmawiał, Iż jej niewinność i ciało polubił... Miałem ja, losie, robotę, Gdzie "ki diabeł"* nawet nie posłałby nóg. Lecz mnie tam niosło, iż miałem ochotę, Chociaż życie ze śmiercią wyznaczało skrzyżowanie dróg! Dalibóg, tak miałem, tak było na miły Bóg. Miałem ja, losie, ciepły dom, W nim łoże do odpoczynku i snu. Pod kołdrą ciągłość potomności rodom - Owocem zwieńczenia w kołyskach synów dwóch utulać do snu... Miałem ja, losie, farta. Każdy, kto na moją Venus spojrzał, Tym bardziej więcej była mi warta - Zanim Bóg Ją mi przeznaczył, już wcześniej ja to dojrzał! Dalibóg, tak miałem, tak było na miły Bóg. Czemuż ty losie byłeś dla mnie dziełem psotników I zwaliłeś mnie na zawsze z nóg?! Nawet Święta Barbara - Patronka Górników Nie zdołała stanąć tobie wspak, na miły Bóg. [ Podwójna Barbara. Toć moja żona nosi to imię. ] Teraz stanął przede mną okrutny los I w tej spowiedzi nie wiem kto komu ma dać rozgrzeszenie lub pokutę? Kiedy smutkiem, żalem i cierpieniem w moim domu mówi głos! Bóg przemówi z nami w jedną nutę, Żeś ty losie jesteś winien moich krzywd! Dalibóg, tak miałem, tak było na miły Bóg.
  6. Drżę za Nią, drżę przed Nią... Nie ze strachu, lecz z podniety! Mój brachu. Klękam przed Nią wiersz Jej wyrecytować, Jąkanym głosem uległość swoją zaakcentować! Drgawki mną trzęsą, jak ogrodnik jabłonią. Sypią się poezji owoce na Jej dłonie... I już w Jej oczach jestem, jak na tronie, Bo walczę, jak lew ze sobą, o Nią! - O piękno Twe! Co Bóg stworzył najlepszego ziemi. Urodziwa, Ty moja Panno. O! O! Jakżeż mam nie kochać Ciebie?! Gamoniem musiałbym być, Barbaro Anno, Gdybym w Tobie nie ujrzał życia dla siebie. Nie ujrzałbym i w Niebie wśród Aniołów błękitu oczu takich, Jakie w Tobie są źródłem wylanym w mojej potrzebie, Co bym namiętnie spłonął i ostudził podnietę, Dając słowa, które nie dałem innej Pannie jakich!
  7. @monika_dudzik - dziękuje za piękny i miły wierszyk. Pozdrawiam.
  8. @stanisław_prawecki - Staszku, bardzo piękny i miły wierszyk. Dziękuję. Serdecznie pozdrawiam. A że dziś byłem na meczu i Jaga wygrała, tym bardziej jestem radośniejszy.
  9. Mowa moja do Ciebie - Stała się odębiała i drętwa, Aż jąkam się z podniety, oto ja! Pokusa jest tak namiętna Twa, Że otwórz drzwi na oścież, już ...idę! Jestem rozmiłowany z piękna Twojego! Rzucam tę swoją samotność, ohydę, A chcę Ciebie i życia dla dusz naszych erotyką upojnego, Będąc olśniony Tobą, jak w najpiękniejszym zachwycie... Wesel się przy mnie, ja z Tobą! Rozmiłowanie z nami niechaj na zawsze będzie - Wszędzie, w nocy i o świcie... Miłością będziemy się żywić, Aż wypełnimy się sobą... Po czym miłości nie skąpić Tobie - bądź zdrowa... Snu nie żałować - śpij kolorowo... Jutrzenką jesteś moją - w życiu odnową - Jedyną enklawą spokoju... Ach, jak w życiu jest morowo!
  10. Pod osłoną nocy, nie ukrywam się, jako złodziej, czy jak bandyta, a ukrywam swój wstyd, że ja nie taki, jak reszta ludzi. Księżyc jest moim przyjacielem, nawet bratem. On nic złego o mnie nie powie, nie wyśmieje, nie wyszydzi, a doda mi na twarzy nocnego srebra.
  11. Dzień nigdy nie zaśnie, ciągle ktoś i coś nie śpi - czuwa, bo żyje codzienność. Tu ptaszek zaśpiewa, trochę dalej szumią drzewa, jeszcze dalej ludzi nabrzmiały problem życia boli nawet ziemi, która od żalu klęka i w samotną rozpacz popada. A niebo bez obłocznością drwi i jeszcze mrok nocy zsyła, i tylko w duszy gorycz tkwi kamieniem leżąc na sercu. * * * Poeta jest skrzywdzony przez los, bo słucha serca, a nie rozumu.
  12. Warto walczyć... Pozdrawiam.
  13. Żal życia kładę na papier, chociaż wolałbym łzy, bo cicho po licach spływają i nie bolą tak jak sny. Krzyk w ciszy pomnażam i czym go na papierze więcej, tym w krwawiącym sercu mniej. Piszę to, co za potrzebę uważam i o tym, co serce dyktuje. Szelest papieru nie boli, a i słowa w nim dłużej przetrwają. Papier jak cierpliwy, wszystko znosi powoli, skoro jest on ogromny, jak rzeka od źródła do ujścia. Mieści się w nim to czego znieść nie może dusza i czego serce nie udźwignie.
  14. Czas płynie - a za ten czas coś urośnie, coś zginie, coś przypłynie, coś odpłynie, ktoś kogoś [p]osądzi po winie, czasami skrzywdzi bez winy, czasami uleczy za winy, czasami z dobroci za czyny. Ktoś jest ofiarą, ktoś katem, ktoś mści się za sprawę starą, a ktoś staje się bratem. Czas płynie - a wszystko, co sądzone nie ominie.
  15. Piękny wierszyk w kierunku wiosn, ale na Podlasiu leży jeszcze śnieg!
  16. Zjajami_Baba - a ja pięknie dziękuję za czytanie i wyróżnienie. Serdecznie i miło pozdrawiam z Podlasia. Mietko Podlasiak
  17. https://plus.google.com/photos/yourphotos?banner=pwa&pid=5846765494225445458&oid=103276734392610294633 Nic nie mam w sobie; żadnej urody, prezentacji, piękna. Tylko puszcza, woda i mgła otacza mnie. Niemniej szczęśliwym jestem, jak dziecko we mgle. Nic nie mam i na sobie, tylko natchnienie w sobie; poryw serca - piszę wiersze i to raduje mnie, bowiem wolnym jestem i usatysfakcjonowanym, jak dziecko we mgle.
  18. @ja_bolek - dzięki za czytanie i wpis. Zapytanie o Jagę bardziej mnie ucieszyła, niżby komentarz o wierszu nie związanym z Jagą. Witaj kolego. Oto moje zdanie w sprawie Jagi: Niestety Miało być tak pięknie, miał być lider przynajmniej na dwie godziny do końca meczu Legia - Podbeskidzie, a wyszła bryndza. To niemożliwe przegrać z Koroną i to u siebie. Korona była 14, Jaga 2 i przegrać, [ po prostu podłożyli się. ] Jestem niepocieszony grą Jagi, ale gramy dalej. Gdy Jaga pokona Lecha, przegraną z Koroną uznam za wpadkę. Jagiellonia - Korona 1:2. Korona wraca do Kielc z tarczą. Jaga pozostaje w domu na tarczy. Ale z drugiej strony, jeżeli była podkładka, to podkładać się powinni na wyjeździe, mniej podejrzane i nie krzywdzi swoich kibiców, których przyszło na stadion ponad 15 tysięcy z pewną świadomością wygranej swojej ukochanej drużyny. [ A tu nici, bryndza.] Ze względu na swoich kibiców w podłożenie się nie wierzę, po prostu słabiej zagrali, za sprawą dobrej gry Korony. Jagiellończycy z Koroną nie mogli grać tak, jak to im wychodzi na wyjazdach czyli z kontry, iż Korona w Białymstoku zagrała tak, żeby z tej ulubionej kontratakiem gry Jagi to uniemożliwić i w stu procentach im to się udało. Mecz się skończył, emocje opadły, Podlasianie głowy do góry, jeszcze wszystko przed naszą Jagą, będzie jeszcze lepiej, będzie milej, będzie weselej, będą zwycięstwa, a zatem i będzie wielka cudowna radość. Najmilsze było to, że z Tomaszem Frankowskim* przybiłem piątkę. Objaśnienie: Tomasz Frankowski* - znany w Polsce, tym bardziej w Białymstoku popularny piłkarz nazywany w swoim czasie: "Franek łowcy bramek"* - były piłkarz Jagiellonii Białystok, Wisły Kraków i innych klubów poza Polską, wielokrotny reprezentant Polski, strzelec bramki Anglikom na Wembley. 2015/03/01 Serdecznie i miło, ale na zimowo pozdrawiam z otuliny Puszczy Knyszyńskiej. Przed wczoraj śnieżyca zaatakowała Katowice, wczoraj Warszawę, a dzisiaj od ósmej rano fala doszła i na Podlasie, śnieg obfity pada w samym środku Puszczy Knyszyńskiej - i po godzinie jest już go około 10 cm. A zatem powróciła zima! Umilkła ptaszyna w lesie, jest biało. Niemniej pozdrawiam, szkoda, że nie na wiosennie, a tylko na biało. Mietko Podlasiak
  19. Nie wiemy, kiedy uderzy piorun, choć mamy burzę. Nie wiemy, kiedy umrzemy, choć wiemy, że umieramy. Nie wiemy, kiedy ktoś nas zrani, choć z nimi żyjemy. Nie wiemy, że kogoś nie kochamy, choć mówimy, że kochamy. Nie wiemy, że ktoś jest z nami, choć go nie ma przy nas i odwrotnie. Nie wiemy, czy sobie damy rade, choć innym dajemy rady i odwrotnie. Nie wiemy, że szczęście mamy, choć nam się zdaje, że jest odwrotnie.
  20. Rodzimy się nadzy i nadzy umieramy, bo wszystko, co nam dadzą bliscy lub co za życia zdobędziemy, pozostawiamy ziemi i ludziom od których odchodzimy, bo tam, gdzie idziemy na wieczność czystością człowieka jest nagość*.
  21. Wkradła się w moją duszę poezja mówiąc: za nic nie wyjdę! Tkwi we mnie o każdej porze, nawet w głębokim śnie. Choć jej powiadam: - Ja chłop z urodzenia i wiem, jak pole się orze, a nie słowem uwodzić ludzi. Lecz ona jak natręt, uparta powiada: - zniewolę cię, abyś z ułomności fizycznej wyzbył się i biegł jak młodzieniec bez żadnej skazy po łące, polach i lesie, gdzie się rodzą poeci z natury sentymentu do poezji. Wtedy nie trzeba ci będzie być chłopem i uprawiać rolę, co najbardziej umiałeś, a zamienić na pióro - wtedy będziesz i chłopem, i poetą, i choć nigdzie, to jednak wszędzie.
  22. Ciągle myśli moje z przeszłego życia pamięć przywodzą, ciągle w duszy mojej burzą się niepokoje - i stąd w takiej postaci wiersze się rodzą... Jednego dnia cofam się do przeszłości; tkwi ona we mnie takowa, co w niej nie ma żadnej radości, a ślady blizn i im myśl jednakowa. Innym razem zapominam dnia pewnego, że żywot mój nogi ma związane - i pędzę siebie na zbity łeb ku miejsca docelowego wierszem ubierać wiosną, kiedy jeszcze są takie chwile mi dane. Cieszy mnie wszystko, jak dziecko: łąki, woda, drzewa, ptaszęta i bociany. Niebo, jeżeli wolne od chmur na chwilę, na deczko, już uważam, że taki dzień stał się udany.
  23. Prawdziwy wiersz, a zakończenie jeszcze bardziej świetne.
  24. Zaledwie zbudowałem królestwo miłości i jeszcze nie zdążyłem nim się nacieszyć, a już upadło jak z piasku sypki zamek, w którym miałem być w szczęściu miłości ze swoją wybranką na zawsze. Jeszcze po tym nie otarliśmy łez i smutku, a już w sieniach życia spotyka nas starość. I choć ze sobą będziemy żyć do skutku, ciągle czekamy, że życie przyniesie nam radość. Barbarze
×
×
  • Dodaj nową pozycję...