Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mieczysław_Borys

Użytkownicy
  • Postów

    701
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Mieczysław_Borys

  1. Ulic setki, drzew tysiące, ludzi masa. Tu cień, tam słońce, tu osiedlowa uliczka, tam trasa. Ulicami ludzie chodzą szczęśliwi, panny piękne i dorodne. W Urzędach z personelu życzliwi, aż petentowi dwa razy podziękować jest godne. Czeremchy, kaliny, kasztany kwitną, wśród gałęzi ptaszęta jak w puszczy - śpiewają w tę wiosnę zieloną i wybitną, kiedy niebo słońcem nad nimi się troszczy. Miasto wzgórków, pagórków i dolin, na nich stoją piękne osiedla. Nad nimi białe płyną obłoki z "Okolin"? Co oczom bardziej smakuje, niż ustom czekolada Wedla. A kiedy byłem szkolnym chłopcem, marzyłem ujrzeć to miasto. Dnia pewnego szedłem z wycieczką do teatru Aleksandra Węgierki szkolnym wzorcem, co do dzisiaj utrwaliło mi się to w pamięci - i na lat więcej, niż sto, jeśli tyle przetrwa ten wiersz? Białystok
  2. Nie myśl już o mnie, Panno Z moich kawalerskich lat. Nie możesz już być moją Anną, Skoro upłynęło czasu szmat. Nie mogę już Ci nazrywać Łąkowych i polnych kwiatów. Nie mogę już z Tobą bywać, Skoro życie na mnie wykonało tysiące batów, Że tylko aż wierszowym się stać, Bo już nie mogę nic więcej Ci dać. Nie żałuj już mnie, Panno Z moich kawalerskich lat. Tęsknota i żal już na marne, Gdy ze mnie tylko wierszowy grat. Czas już nadszedł zapomnieć o mnie, Panno Z moich kawalerskich lat. Nic już nie przedstawia się tak zgrabnie, Nawet ten stary pamiętliwy sad. Czas już najwyższy zapomnieć o mnie, Panno Z moich kawalerskich lat. To wszystko już było tak dawno, Tak dawno aż stał się inny świat. https://www.youtube.com/watch?v=oXP215kjpEw
  3. Monika_Myszka - Dziękuję. Kłaniam się i całuję dłonie. Zgadzam się na przyszłą pierwszą telepatycznie randkę! Miło i serdecznie pozdrawiam.
  4. Jest tutaj taka malownicza wiosna, taki cichy leśny spokój. I choć szumi nade mną sosna - daje nie rozstrój, a spokój. To miejsce emanuje wiosenną krajobrazu zmysłowością, pięknem bogactwa zielenią. Każda chwila życia jest radością i niechaj tak dalej obcy ludzie niczego tutaj nie zmieniają! Te tutaj piękne okoliczności przyrody tylko włożyć do umysłu i serca dla pamięci i wzruszeń po te Grody, w których rośnie las, a nie ma przemysłu. Wczoraj byłem w centrum stolicy mojej krainy tu, gdzie cały kompleks szpitalny; drzewa piękne rozkwitem życia wiosennym, i jak okiem sięgnąć, i hen tam dalej na każdej ulicy, a tutaj nawet drozd drozduje nawołując swoją partnerkę w swoim godzie czynny. Ach, jeśli ja mam umrzeć, to chociaż niechaj moje wiersze staną się nieśmiertelne - w taki sposób będę mógł rzec, że nawet niewidomemu krajobrazy krainy mojej będą czytelne. Podlasiu i nie tylko
  5. Czy wiesz, że przychodziłem w sosnowy lasek młodnika, Patrzyłem na Twój dom, wołając Cię ciszą ze łzami w oczach? Czy wiesz, że grałem Ci muzykę: https://www.youtube.com/watch?v=sk1yGwi6OG4 " A gdybyś nie istniała, powiedz mi, po cóż miałbym żyć? By włóczyć się po świecie bez Ciebie, bez nadziei i żalów? I gdybyś nie istniała, próbowałbym wymyślić miłość. Jak malarz, który pod swoimi palcami widzi rodzące się kolory dnia. I który tego nie odtworzy A gdybyś nie istniała, powiedz mi, dla kogo miałbym żyć? Dla nieznajomych uśpionych w mych ramionach, których nigdy bym nie pokochał? Więc gdybyś nie istniała, byłbym jedynie kolejnym punktem w tym zabieganym świecie. Czułbym się zagubiony, potrzebowałbym Ciebie. A gdybyś nie istniała, powiedz mi, jak miałbym żyć? Mógłbym udawać, że jestem sobą, ale nie byłbym prawdziwy. Więc gdybyś nie istniała, myślę, że znalazłbym tajemnice i sens życia, po prostu by Cię stworzyć i by Ciebie oglądać. A gdybyś nie istniała, powiedz mi, po cóż miałbym żyć? By włóczyć się po świecie bez Ciebie, bez nadziei i żalów? I gdybyś nie istniała, próbowałbym wymyślić miłość. Jak malarz, który pod swoimi palcami widzi rodzące się kolory dnia. I który nie może wyjść ze zdumienia. " Chociaż słuchałem tylko sam. Czy wiesz, że nie miałem odwagi Przyjść pod Twój dom i wywołać Ciebie? Czy wiesz, że ze łzami w oczach Wracałem do domu kochając Ciebie? Czy wiesz, że błąkałem się po łąkach i polach, Mając w sercu i myśląc tylko o Tobie? Czy wiesz, że chodziłem nad rzekę, Żeby utopić smutek, a nawet i siebie, Bo na nic było mi żyć bez Ciebie? A gdy mnie zawołasz, bez żadnego namysłu będę biegł do Ciebie, jak przybiega zakochany. Będę biegł przez pola, łąki, przeskoczę wszystkie rowy, będę biegł miedzą, polną dróżką, przez Twój brzozowo-sosnowy lasek, ptakom przekażę radosną nowinę, że Ty mnie zawołała. A zaśpiewa Ci: https://www.youtube.com/watch?v=h1OEcflXZAs " Za Ciebie Za rodzaj piękna, który uosabiasz Za sposób, w jaki do mnie należysz Za Twoje pieszczotliwe słowa, trochę sztuczne Czasami Za Ciebie Za małą dziewczynkę, którą byłaś Za tą, którą jeszcze często jesteś Za Twoją przeszłość, za twoje sekrety Za Twoich dawnych księciów z bajki Za życie, za miłość Za nasze noce, za nasze dni Za wieczność, w której wraca szczęście Za dziecko, które się pojawi Które będzie nas przypominać Które będzie jednocześnie Tobą i mną Za mnie Za szaleństwo, którego Ty jesteś powodem Za moje złości bez powodu Za moje milczenia i za moje zdrady Czasami Za mnie Za czas, który spędziłem na poszukiwaniu Ciebie Za moje zalety, z których Ty się śmiejesz Za moje wady, które ukryłem przed Tobą Za moje pomysły błazna Za życie, za miłość Za nasze noce, za nasze dni Za wieczności, w której wraca szczęście Za dziecko, które się pojawi Które będzie nas przypominać Które będzie jednocześnie Tobą i mną Za nas Za wspomnienia, które będziemy mieć Za przyszłość i teraźniejszość przede wszystkim Za zdrowie tej starej ziemi, która o to nie dba Za nas Za nasze nadzieje i nasze złudzenia, Za naszą przyszłą pierwszą randkę Za zdrowie milionów zakochanych Takich jak my Za Ciebie Za rodzaj piękna, który uosabiasz Za sposób w jaki do mnie należysz Za Twoje pieszczotliwe słowa, trochę sztuczne Czasami Za Ciebie Za małą dziewczynkę, którą byłaś Za tą, którą jeszcze często jesteś Za Twoją przeszłość, za twoje sekrety Za Twoich dawnych księciów z bajki "
  6. Wieczorami w czasie letnim ja też siedzę na podjeździe i przyglądam się księżycowi...
  7. Bardzo ładnie, Staszku. Dziękuję i pozdrawiam.
  8. Od wschodu dużo słońca na Ziemi Podlaskiej. Każda rzecz jest gorąca, której nie dotknę wkoło zagrody wiejskiej. W powietrzu roztacza się zapach wiosny, motyl otumaniony siada na mlecz. Pędy złocą się sosny, a wiatr zbiera złoty pył jak rzecz. Zboże wyrasta, bowiem padał deszcz. Nie ma jeszcze żadnego chwasta. Ach, jaki po mnie przebiegł dreszcz, że byłem, lecz teraz już nie będę rolnikiem i basta.
  9. Dziękuję Staszku za czytanie i wpis. Nie trudno odczytać, że Ty jesteś najbardziej uczulony na moje c i e r p i e n i e. A zatem najbardziej mnie rozumiesz i przez to chce Ci się w tej materii dać komentarz. Jeden i drugi Wieszcz mniej cierpieli fizycznie ode mnie. Ja płaczę nad sobą. Słowacki płakał nad Ojczyzną, bo Jej nie miał. A gdy chodzi o styl, to Oni byli mistrzami poezji. Ja jestem tylko laikiem u ich stóp. Niemniej to pozwala mi przetrwać i żyć. Pozdrawiam.
  10. gdy po ziemi chodzić nie mogę, a los nadal ze mną się bawi dręcząc mnie bólem jak cowboy konia ostrogą do Niebios wznoszony wzrok mój błagalny ciągle na nic się nie zdaje gdy los mój figlarny nieprzerwanie cierpienie mi zadaje od trzech dekad nogi moje nie chodzą a czuję zmęczenie drętwe jakoby milion mil już przeszedłem a tkwię w miejscu jednym i choć chęci i tęsknoty chodzić zwodzą nie pójdę już nigdy przenigdy jedynie myślą i wzrokiem ciągle idę lecz to tylko syzyfowe czyny jak wiersze
  11. Tutaj w głębi puszczy w miejscu ukrytym od miast, gdzie jest kochany nawet wyschnięty chwast i każdy gajeczek chaszczy. Tutaj moje wybrane miejsce: "Zielonych Płuc", wody miedzianej, kaczek cała plejada z opieką w trosce. I cieni odbitych jak w krzywym zwierciadle chmury szklanej. Tutaj wiatry grają leśnym głosem, co przyroda ziemi niesie. Tutaj ludzkie echo po lesie się niesie i aż do nieboskłonu podąża z pląsem. https://plus.google.com/103276734392610294633/photos/photo/6156587666051779858?pid=6156587666051779858&oid=103276734392610294633
  12. Henryku, dzięki za czytanie i wpis. Pozdrawiam.
  13. O! Ojczyzno, moja kochana. Ten Polak, który w pokoju pluje na Ciebie. W zagrożeniu utraty oddaje życie, Abyś tylko istniała na tym świecie. A bywa i tak, że Polak gardzi Polakiem. Dziwny to naród i kraj W którym przyszło mi się żyć I być Polakiem. Czasami wstyd mi za moich rodaków. Czasami duma mnie roznosi, Że tyle wiary w moim narodzie. O! Polsko, Ty moja, przodków I dzisiaj żyjących Polaków. Dziwny to kraj, dziwnych rodaków, Którzy kochają Ojczyznę tak, Jak Ojczyzna im się przysłuży. A nie tak jak rodacy Ojczyźnie. Tak tylko Polak potrafi. Z autopsji wzięte - własnych obserwacji, doświadczeń.
  14. Kiedy byłem małym chłopcem, Biegałem po łąkach kwiecistych Na których motyli, pszczół, Owadów mnogości była duża. Skowronki z nieba na łąkę spadały, Kijami przed bydłem ogradzałem im gniazdka. W trawie stare i młode zajączki kicały, A to tylko przyrody była namiastka. Za łąką na terenach podmokłych Wśród olchowych krzaków kwitły kaczeńce, Które tak bardzo lubiłem zrywać, Że aż po dziś to mnie wzrusza... Żab było pełno skaczących, Bociany chodziły w tych miejscach. Kaczki, czajki, kulki gniazda zakładały Tam gdzie doszedłem po kępach, sprawdzałem. W głębi olch młodych i starych Zakolami leniwie snuła się rzeka. Ryb było dużo, nawet raków. Łowiłem ze stryjem. A potem sam. Wiosną pola były wszędzie zielone. W lato dojrzałe jak złoto. I ja byłem wśród zbóż - Chadzałem polnymi dróżkami. Chłopi kosami kosili zboża, Kosy chrobotały wśród łanów zbóż. Kobiety w długich spódnicach Robiły przęsła i wiązały snopki. My jako dzieci stawiały je w "dziesiątki". Spłoszone kuropatwy wyfruwały ze zboża, W tym miejscu odkrywałem gniazda. Ojciec zostawiał trochę nieskoszonego łanu, Żeby ptaki dokończyły lęgi. Słońce z nieba paliło żarliwie, Aż dośpiałe zboże w kłosach pękało raz po raz. Kiedy nagle spadł deszcz, chowaliśmy się W zboża stojących "dziesiątek", Wąsy kłosów wpadły za kark, dokuczając. Po deszczu w mgnieniu oka wiatr Osuszał zboże na pniu i w "dziesiątkach". W południe w cieniu pod brzozą, Która rosła osamotniona wśród skoszonego zboża, Na rozłożonym białym obrusie jedliśmy chłopski posiłek: swojski chleb krajany pajdami, Babkę jeszcze ciepłą, mleko zimne z konewki, Która stała w wodzie pod brzozą. Jedliśmy kurę duszoną w śmietanie, [ bardziej lubiłem pieczoną ] Wody wypijaliśmy konewkę za cały dzień. Las rósł między uprawnymi polami Do którego chodziło się, Żeby odsapnąć ze skwaru letniego. Cień i chłodniejsze powietrze Orzeźwiało ciało i duszę. W jagody i grzyby las był obfity - Te runo leśne wszędzie się spotykało. Sosny i brzozy szumiały wiatrem, Ptaki śpiewały w konarach drzew. Ugorem sarny przebiegały dumne i pstre. Konnych kosiarek, snopowiązałek Wkoło słychać było pełny zew. Dzisiaj pól ornych coraz mniej, Lasów mieszanych coraz to więcej - Krajobraz wraca do czasów z setki lat, Tylko jakoś zwierzyny nie przybywa. Ludzi coraz to mniej i jakoś Dzisiaj odczuwam w sercu ból. Powoli przyroda zaczyna zacierać bytowanie ludzi, Wiatr hula po odłogach, zaroślach mieszanych I po starym lesie, gdzie świerki tańczą w miejscu. Pola dziczeją, nie zwierzyna, Skoro jest nieopłacalność uprawy ziemi. Dostrzegam, że nawet ptakom jest to nie miłe, Bo bez ludzi dla samych siebie Smutny jest ich śpiew W ten na dzisiaj tak głuchy cz[l]as. Łąki wracają do pierwotnych czasów, Choć po rzece pozostał tylko ślad. Bobry się pojawiły i budują żeremie - Przywracając tym miejscom stary czas. Dzięki tworzącym się bagnom rzeki koryta Odtwarzają stary pierwotny jej urok i byt. Jutro pojawią się ryby, raki, Ale człowieka zabraknie I będzie ich łowić tylko mój wiersz. Małej Ojczyźnie, skąd pochodzę. Podlasie
  15. Dziękuję Staszku. Pozdrawiam.
  16. Kiedy nowy dzionek mnie obudził - słyszę jak rozbrzmiewa ptasząt śpiewanie! Usatysfakcjonowanym jestem, bo ileż to ja się natrudził, żeby ziściło się to moje doczekanie. Hen tam daleko za siedmioma górami i rzekami, ileż to ja naliczyłem nieprzespanych nocy. Czas się dłużył jakoby to było wiekami, póki wróciłem w miejsce to do którego z tęsknoty tak mocno byłem sierocy. Dzisiaj ze szczęścia jestem tak śpiewny, jak te za oknem ptaki...
  17. Tutaj na ziemi podlaskiej w mojej małej Ojczyźnie, gdzie się wychowałem: znam każdą drogę, ścieżkę, miedzę, nawet kamień. Znam każdy pagórek, dolinę, rów, rzekę - każde jej zakole. Przed nią łąkę, za nią pole. To moje życie z dziecięcych lat, gdzie ptaki śpiewają o świcie już, Natura Przyroda jest mi za brat. Lasy szumią kołysane przez wiatr, Niebo błękitne i czyste, jak Aniołów kwiat. Dźwięk przetacza się po lesie, dzięcioł pierze w sosnę.
  18. Z poziomem wierszy jest jak z humorem. Szkoda, że prawdopodobnie utracę tak ważną dla mnie czytelniczkę, która wiele wnosiła poprawek do moich wierszy. Pozdrawiam i dziękuję za wszystkie komentarze do teraz.
  19. Najlepiej we własnym kraju. Serce Polaka jest nad Wisłą.
  20. Czasami Smuta mnie dotyka, a nawet ogarnia. Każda chwila radości po zbyta jest jak karceru spiżarnia. Czasami Jest mi tak radośnie, jakobym boga złapał za nogi. Wtedy zapominam, że mam tak nieznośnie I nawet nie stoją na przeszkodzie barier progi. Poezja Poezja - to chleb dla duszy. Poezja - to świat w głuszy, co w serce i na umyśle się rodzi. A następnie dla przetrwania na papier uchodzi.
  21. @Marlett - dziękuję Marlett. Jedyna czytelniczka, które najczęściej daje komentarz pod moimi wierszami. Wiersz był pisany bez głębszego zastanawiania nad dobrym i poprawnym stylem i poziomem. Pisałem tak jak to leciało i widziałem na jawie. Pozdrawiam.
  22. Mam coś z natury ptaka, lubię być obsadzony drzewami, chaszczami, nawet gdybym mógł przebywałbym w chaszczach, jak ptak, który uwił gniazdko. Widzę go. On widzi mnie. Patrzymy sobie w oczy, nie boi się mnie. Nie lubię otwartych przestrzeni, no chyba na ukwieconej łące lub wśród łanów zielonych, srebrnych i złotych zbóż. Nad głową przeleci złoty leśny ptaszek, w powietrzu furgają jerzyki wieczorną zmianą, obok przeleci motyl, pszczoła, komar, po polbruku wędrują mrówki, między balustradą, a chaszczami pajęczyna, jak linoskoczek wędruje pająk. Za plecami jest mój dom, najmilszy dom, w nim najmilsza moja ze mną na dobre i złe. Jak widzisz, warto być poetą. 2015-06-09
  23. Marlett - Poprawiłem. Dzięki. Pozdrawiam.
  24. stanisław_prawecki - no nie wiem. W moim rozumieniu, to los nie gotuje napuszeń, tyko nieszczęścia lub gorzej nawet tragedie. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...