Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kraft_

Użytkownicy
  • Postów

    1 737
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Kraft_

  1. druty wszelkich metod kiedy chciałoby się powiedzieć niech panu nie będą dzięki nawinięte na krąg niemocy bezsennymi nocami czarnymi od pytań co dalej zbierają żniwo kradnąc wszystkie drogi wyjścia z sytuacji nie ma nikogo przy tobie a być powinien bo jak nikt zasługujesz na słońce bez ikarowych lotów tak po prostu z bezpieczeństwem podłożonym pod głowę kiedy usypiasz zmęczona śliczna nawet od zmartwień bezsilny miotam się pomiędzy pozostaniem w infrastrukturze bo też potrzebuje a tobą gdzie zasiane ziarno
  2. skoro nie pragniesz jak ja bym budził się w tobie nigdy więcej nie pytaj o poranne krajobrazy to czekanie przez ulicę puste przesłania oczy wołające wiosny tkwiąc w nałogu jestem do góry nogami żebrzę o dawkę w letargu trwam miłości mając konwulsje znasz może skuteczny przepis na odwyk piję herbatę earl grey bez cukru bo ty też lubisz na stole z bezsilnością zagubiona w smakach poszukiwać codziennych zaskoczeń na święto fantazji by oddać cześć nieoczekiwanym doznaniom stojącym w kolejce po odrobinę nasycenia twoim szeptem skazanym na śmierć przez chroniczny brak płomienia chcesz kawy zrobiłem pachnie czujesz chodź zapalimy
  3. w knajpie uczuć zaglądał kątem oka w puste menu duszą degustując znikome uczucia rozczarowaniem wpychał pomiędzy kieliszek czystej a miłość i zaufanie samozaciskową pętlą zdobiły szyję wolną od łańcuszka z bozią w tle melodią z innej epoki brzmiał hymn nałogowców grany od niechcenia przez pijanego maestra który już widział w swoim życiu kilku takich co przy nutach tej ostatniej niedzieli strzelali sobie w łeb śladami zachłannych palców coraz mniej istniejąc wróżył z fusów cierniową koronę wkładaną na niedokończone słowa malujące dwie twarze z których jedna wyblakła
  4. zobacz jak ty wygladasz i coś na siebie założyła skąd masz ten sweter zajebałaś go z darów dla uchodźców gdzie te czasy ucztą dla oczu krzeszące iskry ponad niebem w mętnym świetle pogubiłaś wdzięki nie stać mnie na pożegnanie estetyki zdejmij ten kokon i zrób się na bóstwo mamy romans o północy
  5. szukając uśmiechu w kontrowersjach świeżego jak polne maki na horyzoncie zmysłów zdażeń namaluj siebie prawdą krótko i po męsku bym nie same ścięte kwiaty musiał podlewać na dobranoc niech zobaczę wszystkie tęcze w kolorach półcieni piękniejszych od ram na tajemnym wzgórzu wichrem ptaki w przelocie tam gdzie rosną marzenia na skrzydłach wiatru ustaw blejtram zamocz nie naciągniętą jeszcze hipokryzję w podstawowych barwach i niech trwa ten obraz we mnie aż zostaniemy osądzeni
  6. feniksa nabyłem trzy sekundy w monotonii nocnych wycieczek nie pieszych nieprzytomnie wilgotnych rosą tylko dla mnie ofiarowałaś niedosytem pożądania jakże ulotne we mgle bezsilności wobec pragnień bliskość teraz milczy zaklęta w kamień zamiast koronek ubrałaś nagość rozumiem nie do końca twarda powierzchownie dajesz nikłe szanse powodzenia bym powiedział ale nie potrafię bo wiesz jak to jest kiedy chcesz jak ja w popiołach bez odrodzeń marnujesz nadzieję pozwalając żeby stało się nic zanim odejdziesz naucz mnie pożegnań
  7. to nie są żale jest mi po prostu przykro facet też ma uczucia wiesz jak bardzo myślałem że coś nas łączy staram się i wciąż walę głową w ścianę tylko tynk jeszcze bez dźwięku kiedy usłyszysz beeee to będzie znak każdy ma swoje dosyć a może jednak lepiej delikatnie zapukać w niemalowane otwórz
  8. :))) pozdrawiam i całuję ... tam i tu ;)
  9. wędrówką po plaży idziesz bosa pod stopami nie czując piasku za sobą nie zostawiasz żadnych logik odciśniętych oczekiwaniami tylko wiejesz od morza jak świeża bryza w teatrze absurdu czasem tak bywa zrozum okoliczności mają zawsze co najmniej trzy powody żeby zabrać grunt spod nóg dziwny jest ten świat drepcz dalej szukaj śladów zostawiłem nieopodal śpiesz zanim fala niemocy wypłucze zbudzone sny jutro uwierzysz w sens razem znajdziemy odczuwanie
  10. już dawno odszedł w zapomnienie teraz pozwól że ofiaruję ci miłość z czerwonych tulipanów nie na dziś nie na jutro na zawsze tak piękną że nawet bóg zadzwoni po autograf wszystkich spełnień kobieto
  11. :))) odpozdrawiam, równie gorąco ;)
  12. na koniec chandry dom nad jeziorem kot na długie wieczory zdjęcia spełnieniem oglądane przy kominku szczypta soli na sałatce z pomidorów jedzonej zachłannie przy stoliku na tarasie j jeszcze konie spokojne na tle nurkującej pomarańczy miłosne odludzie popołudniowe słoneczniki skubane zapatrzeniem we dwoje
  13. lekko na stopach piasek w martensy wiatr we włosach i te jej oczy a usta malinowe poziomkowe do koloru rozwleczony sweter bez biustonosza sterczące nabrzmiałe to nie zauroczenie coś więcej wzorem miłości na plaży przy zachodzie słońca wszystkie inne niech się schowają nagości ponętne jak dziewczyna cud natury się nie da oszukać
  14. na stopach piasek w martensy wiatr we włosach i te jej oczy a usta malinowe poziomkowe do koloru rozwleczony sweter bez biustonosza sterczące nabrzmiałe sutki to nie zauroczenie coś więcej wzorem miłości na plaży przy zachodzie słońca wszystkie inne niech się schowają nagości ponętne jak moja dziewczyna cud natury się nie da oszukać
  15. telefon jak dziwka drastycznie zablokował możliwości wejścia wyjścia ogólnie połączenie nie może być zrealizowane nie reaguje niewierny bez doładowania nie pochodź w pościel na różowo brak sygnału czarny scenariusz ekran zgasł nigdy nie ufałem nazbyt dotykowym
  16. od zmierzchu do świtu blakną wyżyny snów bajeczką o pragnieniach przygniecione umieraniem kolorów ponad niebem motyle przestają latać jeśli mówię kocham w sztucznym świetle kwitną kwiaty nieporozumień kiedy milczę sens jak robak w garniturze pełen dylematów przeprowadza sekcję zwłok na chęciach lepiej wyjść ta noc zostawia smugi na ciele są realia na miłość nie ma czasu
  17. nasze możliwości projekcją darmowych nadziei w jak długo jeszcze niczym głaz zimne usta całują milczeniem idą namiastką wspólnych kroków marzenia nagie od cierpień krętą aleją ku przeznaczeniu pośród drzew samodzielne szeleszczą liśćmi szukającymi zagubionych zieleni zrozumienia w splocie zakochanych dłoni
  18. ucieczką od mrozów w cykorię hodowaną na parapecie nie oszukałem natury lament tęsknot za ciepłem rozprzestrzeniał się wraz z oczekiwaniem na dłuższe poranki miały przyjść wcześniej światło nadal robiło zasadzki a ja układałem noce w brak nudy specjalnie dla ciebie nieprzespany poczułem dopiero kiedy pierwszy wraz ze słońcem spojrzałaś mi w oczy mówiąc jestem nie smuć się bociany już lecą
  19. pomiędzy ćmami przygryzasz wargi czekaniem smaków zawieszonych na gzymsie pośród orlich gniazd ustami z białej koronki cedzisz słowa o wolności obciążenia poszukują spełnień nie grymaś otwórz na oścież wpuść zapach nirvany wspomnieniem przyszłych nocy wpatrzona w przebudzenie uchyl drzwiczki chociaż spójrz jestem tak blisko nie widzisz stoję tam na krawędzi cudzysłowiu ubrany w nagość czekam najciszej jak potrafię dla ciebie na dnie lustra w mojej szafie zakwitły jabłonie
  20. nic na szybie rysa zapadła w letarg odkąd przestałaś dzielić prześwit na dwie połowy codzienne zaskoczenia oślepiło wpuszczone światło bez skazy jak pożądanie wpadłe wiosenną kroplą czasu umyj jeszcze okna ten fragment o darmowym niebie zostawimy na potem
  21. z zapachem jutra siebie przebudzeniem pomiędzy wkładamy w dzień otwierając nowe jak puszkę z motylami namietność ciepła w reżyserii wiosny podaruje noce niedosyt nie jest przestrogą wyznacza jedynie azymut pragnienia w kierunku we dwoje tego szaleństwa nie zmęczy żadna szara rzeczywistość w kolor dotyku nie traćmy czasu
  22. marzeń misternych marcowy miszmasz moja miła magiczna miłości między mową masz mnie mimochodem maluj mocno
  23. przez u kreskowane oka zaropiałe a on nieszczęsny na wpół śniący zapomniał głowy zgubił walizkę pełną marzeń w przedziale bagażowym pociągu jadącego w tem wszystkiem końcem końców na drugą stronę a może to ona mu ją skradła z chwilą gdy nagle wysiadła a przecież jechali razem z walizka wspólnych zdarzeń konduktor rozłożył tylko ręce i tak nie ma pan ważnego biletu dłubiąc w zębie wypaloną zapałką powiedział od niechcenia zapłaci pan karę nic więcej za jazdę na gapę i za te swoje pragnienia nie zapłacił nie miał czym obdarty z marzeń jak ze skóry ograbiony ponury wyskoczył z pędzącego nie przewidział zdarzeń cały spocony wiedział już że życie nauczy drogę pokaże jak przejść na drugą stronę zarzucić kotwicę sznurem przytulonym do szyi przez zieloną granicę ekspresem z drzwiami bez kluczy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...