Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kraft_

Użytkownicy
  • Postów

    1 737
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Kraft_

  1. słabo ścięty święty albo wcale to zależy od szczerości intencji za to pierdolnięty po całości zakochany po diabelsku wstaje po amerykańsku przeciąga się goli pije kawę jara fajka śnięty na wpół jeszcze jajka na bekonie niby od niechcenia gdzie moje róże krzyczy wszak one całe dla niej okrągły bukiet kłujących patyków raz do roku majątkiem wypstrykany z dziurawej kieszeni jaki piękny mamy poranek wśród ulic skąpanych w czerwieni szał marsowo wenusowych serduszek darowanych błękitem gdzie achy ochy nie mają końca wszak przebite strzałą potrzebuje reanimacji natychmiastowej właśnie dzisiaj wijąc się konwulsyjnie opętańczym zakochaniem w adopcji zza oceanu piana ubita skoro nie można wystudzić większość chce nagle zaświadczyć patrząc na czerwono bije młotem w sufit krusząc zwały ciemnoty a nóż spadnie kawałek i otworzy niebo wszystko w prawdzie by zrzucić ciasny habit codzienności i kochać kochać kochać dzikością serc choć w ten jeden jedyny dzień sympatycznej nie powagi w imię gównianej miłości iskiereczka mruga jak z popielnika na wojtusia american love drem po naszemu naiwni cieszą się chwilą dmuchanych baloników jutro zupa znów będzie za słona
  2. czekanie zatrzymane znakiem zapytania w kałuży światła roztopione zamyka czas w okładkę rehabilitacją uniesień mogłaś być poematem najbliższym mostem chodząca zmysłowość piosenką hymnem tańcem na deszczu przetrwaniem subtelnością pechowych rozważań w kolorze powrotów do edenu wyszło inaczej pustka cierpienie głód bezdech marazm samogłoski na szali życia niebo i piekło bez ciebie
  3. herezja on line plany snute mgielną relacją stygmaty na klawiaturze nad ranem trącają pożegnaniem kawa i dym z papierosa spiderman na wakacjach uwiedziony szczyptą zauroczenia krwawi na różowo zaplątany we własne sieci rozpamiętuję zarysy anatomii ekranu pozwól mi jeszcze raz
  4. twarz naprężona do granic widnokręgu w sobie noszę to wszystko kiedy na ciebie patrzę ocean błędów wiesz jak to boli tylko nie pocieszaj spójrz na mnie znoszony frak nie chce na wieszak wytarty z plwocin nie potrafię się przebić przez krople soli zamglony obraz wyciska kryształy nadzieja im matką idioci potrafisz zabijać i wskrzeszać jadę na dopalaczu znam wzór chemiczny reszta zostaje zagadką
  5. zabójczyni snów zastygła w bezruchu pseudo miłośniczka zaplątana w kamień pobudza zmysły symfonią pijanego anioła wysyłając uczuciom zaproszenia do nicości kiedy romans wspomnieniem marionetki zanuci po raz kolejny dziką pieśń życia w krainie wyblakłych pozytywek spóźnione pożegnania nie będą więcej pogrzebem dla umarłych
  6. niestrudzenie dostarcza otwierając większość drzwi kobiet bez pukania w gumowce ubrany wchodzi w co nie jego psy nie lubią listonoszy aż tak jak żony
  7. po niebiańskiej półkuli w sukience mini przechadza się wzniośle ku słowom na wenowisku kradnąc bukiety polnych kwiatów jednym kolcami po języku innym przychylają rozgwieżdżone stolarze samogłosek wytwarzający znośne relacje tam gdzie mgły osiadają na pustych kątach ze skrzywionych dzieciństw z niedokońca dorosłości wygrzebują kolorowe dzwonki zawstydzeni lub bez hamulców spisują nie zawsze czarno na białym testamenty na upamiętnienie serc pokrojonych w plastry wyciskając soki z ostatniej cebuli
  8. tak bardzo zamierzałem a głupie słowa z twarzą w kwiatach wyją z głodu ona jest wspomnieniem fotografii łzą martwej natury jak roślina której zabrakło słońca po drugiej stronie gdzie nie ma zapalenia świec czarny płomień nie ogrzewa jest jak pojedynek na ptaki bez skrzydeł oczu wolności i ten żart wymawianym pragnę cię kłębiący myśli na dachu wyblakłych neonów
  9. wiersze cichych rozmyślań namiastką zmiennej aury rozlewają atramentowy sok na drodze z deszczu nagiej od cierpień zimne dłonie od niechcenia dotykają pustego nieba gdzie bezwolne ptaki umierają codziennie ucieczką czasu w cztery pory śmierci jak one w epitafium dla namiastki światła macham skrzydłami ciemności by układając czekanie w noce wywróżyć słońce z dni
  10. namalowana w rozbitym zwierciadle ostatnia wysuszona łza ciemnowłosa zbuntowana samotnością gra symfonię pożądania zapachem czerwonej róży pełne noce powietrza łapanego łapczywie taki mały dar od kolorowych zamiarów odbity echem od twojej dominacji kiedy krzyk jest natchniony nie umiem milczeć niekochaniem idealna cisza istnieje tylko w próżni w drodze na szczyt zachowaj nas w sobie tańcz pragnij kiedy nadchodzę żywiołem mów do mnie
  11. coś czego mi brak przeminęło lecz trwa urodziłem się chyba bez kolorów na pustyni tęczowych myśli nie potrafiąc odnaleźć snów jak kustosz oczekiwań czasem w zwykłej kropli wody przeglądam duszę na wylot kiedy luster mało sentymentalny idąc w okrutny czas gubię wiosenne poranki kiedy zimne wyobrażenia są jak zakład usług pogrzebowych wołanie chore na autyzm płonie ogniem modlitwy o jutro życie jest sztuką kiedy mną jesteś
  12. infekcją w kolorze samogłosek literowe rozważania i co dalej kusicielko powrót do edenu? patrząc jak piszesz wiersze subtelnością niebytów wstrzymuję bezdech by się nie udusić cisza z twoich ust nie zabija słowa to one są hymnem przy którym zginam kolana stojąc na baczność z czołem nie dumnie podniesionym oberkiem ku wiośnie
  13. jestem tam zgubiony znaleziony gdzie siedzi wiatr kiedy nie wieje jak niedoceniony odkrywca czasu i śmierci wśród wezbranych wód gdzie noce toną na zakrętach a anioł stróż nie wraca formą pożegnań jutro zmywa wydeptane ślady gdzie dają oparcie tylko wierne drzewa
  14. ostatnie bezpłatne minuty milczących rozterek obietnicą nowego nieba naturalnie w promocji dają pewne alternatywy do wyboru masz cztery darmowe przedlądowania w piekle a ona wciąż nieustannie i niestrudzenie zrywa jabłko mówiąc gryź to dla ciebie
  15. królowa wiecznie wojenna bije konia falowaniem i spadaniem zanurzona w morzu pożądania lubieżne gry pełne mokre manewry a na nabrzeżu pył obietnic
  16. dziekuje Aniu, masz rację z tym zapaleniem :))) pozdrawiam ciepło :)
  17. dziękuje Aniu, to "ze" to pomyłeczka moja :) pozdrawiam :)
  18. supeł zawiązany marzeniami sztuką dotyku w tonacji nocy a ty wciąż tańczysz na deszczu łez diabelskim oczkiem rozdając karty dwadzieścia jeden owocowych myśli pozostało z melancholii kiedy odpłynęły brzegi szeptów wygrałaś potasuj jeszcze raz
  19. tak bardzo zamierzyłem a głupie słowa z twarzą w kwiatach wyją z głodu ona jest wspomnieniem fotografii łzą martwej natury jak kwiat któremu zabrakło słońca po drugiej stronie gdzie nie ma zapalenia świec czarny płomień nie ogrzewa jest jak pojedynek na ptaki bez skrzydeł oczu wolności i ten żart wymawianym pragnę cię kłębiący myśli na dachu wyblakłych neonów
  20. moja nie moja a jednak ekspresowa wcale nie uważam że jest prosta ale i też nie wierzę że jej kroki mylą stawiane na daremno odbiciami w twoich lustrach kiedy powinienem zapaść się pd ziemię a jednak zapuszczam niebowe oczy jak korzenie żurawiem patrząc na wszystkie inne które prowadzą za rękę do śmieszności przemijania czas naszych nie żywych nocy to moje samobójstwo ukryte w dylematach gwiazd a każde "za późno"pachnie truskawkami maczanymi w tanim szampanie po niewczasem zepsuty ekosystem sam się podnosi nie potrafią…c przemilczeć własnych myśli idzie dalej boleściwy znajdując pocieszenie w tych kilku chwilach w których milczysz
  21. rozmowy wypadły z wierszy znowu to samo myjesz okno dzisiaj bankiet u artystów ledwie wczoraj się wybrałem wódki dwie wypiłem jednak kochać nie przestałem ... łeb przy fontannie zmoczony nie zbierając cicho tego co pozostało przytulał nadal twój oddech a krople lodem leciały spadając nie mogąc spaść jolka jolka pamiętasz jak całowałaś lato ze snów kiedy kolorowe jarmarki wołały tak mi źle nie obudzony choćby zaraz bo nic nie zrobiłaś a dziecko za ścianą śpi kiedy słońce nie mogło wstać plażą zakonnice zapierdalały że hej a ja szukam swoich twoich pokoleń jak własnego kąta bo gdzie są moi przyjaciele wojownicy z tamtych lat kiedy stara gwardia nie rdzewieje białą flagą wymościłem fabrykę małp marchewkowym polem posiałem te ballady a po to wszystko abyś dmuchawce latawce wiatr rozpuściła cohenem we włosach razem z moim mniej niż zero kiedy trzy zapałki kolejno rozpalone nocą zobaczyły całą twoją twarz i twoje usta gorące jeszcze a ty wariatko tańcz głupia tańcz i baw się nadal mną i swoim nieszczęściem
  22. zaleciwszy mniemaniem z kukurydzy i innych zbóż jak źdźbło pomyślał o wiośnie mając za nic wiśniowe sady kiedy w nim zakwitła bukietem na brzegu pucharu rozpłynął się w ustach smakiem po kubkach ciepłem jak ona
  23. jesteś mi cholernie bliska jeśli tego jeszcze nie zauważyłaś wszystkie noce mogłyby być nasze boję się dni może nawet bardziej od ciebie asekuracyjnie dmucham na zimne kiedy to na czym mi nie zależało samo zawsze wpadało w łapy to czego chce naprawdę wymyka się z pod kontroli i nie wiem czy spod ma jakiś sens
  24. tę ... :))) czytelniczko ...to dla mnie zaszczyt ;)
  25. Aniu, to dla mnie zaszczyt ... :)))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...