-
Postów
1 737 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
2
Treść opublikowana przez Kraft_
-
ZDRADZISZ SWÓJ? :)))
-
ten rynek ... to twój orgazm ...i mój ... razem z tobą... i tylko daj Bóg ... tylko tyle ... :)))
-
rozbiorę cię po granice światła rozpalona do nagości zabłyśniesz rozwartością ud podbrzuszem gdzie dłoń rozchyleniem pożądania męska dotknie gwiazdy silnie lekko z namaszczeniem ekstazą wbijając się w jestestwo paluszek połamania zmysłów a potem język ten który potrafi zrobić z ciebie różę kiedy zakwitniesz rozkoszą jak cudowny kwiat wszystkie edeny będą nasze jeśli pozwolisz napuchnąć w tobie do granic widnokręgu
-
pozdrawiam, bez rozmiaru jeśli sie nie znasz :)
-
przysięgam ci wierna nie na zawsze i nie do końca ten wielki to i przecież nie wiem kto to jest i nawet macho żem na serio lub nie ze mnie żaden złożony w większości w hadwao a reszta ciała w tobie ale pokaźnie złożony podwójnie przeciwstawnie że nie połkniesz rozmiaru kiedy padasz na kolana udając że zmywasz podłogę rozpłyniesz wytryśnięta sokiem istnienia jeśli zezwalasz dotknąć wilgoci te krople są będą natchnione mną i tobą na przemian wniebowzięte czemu nie chcesz uwierzyć skoro ci dobrze będąc obrazem dręczysz kwasem zasadniczo zmienna po całości
-
a tak w ogóle ...to kawał ze mnie niepokornego typa ...dosłownie i w przenośni ...wielki facet około 110/183, ale masa nie świadczy o brzuchu, heheh, co nie? nie mam go :))))))
-
bo piszę z czapki, tak jak kocham ... i to jest prawdziwe, nie ślęczę nad wierszem, nie dopracowuję, to płynie samo ... z lepszym lub gorszym skutkiem... :))))))))))))) war pod kopułą, krew nie woda, jak zwał tak zwał ... po prostu ... jestem ;)
-
nie nastawiam się na sukces Agnieszko, ani na zarobek, starcza mi z pracy rąk, nie przesialam się, klepie w klawiaturę, ale .... piszę, bo to moje hobby i niech tak zostanie ;) a pieścić to ja ... wolę kobiety :)))))))))))))
-
nie ukrywam, połechtałaś mnie po ... piętach? ... :)))
-
ale raz jeszcze dziękuję, to co piszesz, to dla mnie najpiękniejsza poezja, to bardzo, bardzo miłe...:)))
-
i nie jestem genialny, ot zwykły facet ze mnie, a tomiku nie wydałem i nie zamierzam ;)
-
dziękuję Agnieszko, rozchyliłem nieco uda :))) buziak
-
zapachem pamelo i kwiatu pomarańczy sztucznie rozciągnięta aczkolwiek prawdziwa zaglądasz w moje smaki oczami finezji ukrytej pomiędzy sto procent wdzięku a granice pożądania zacieśniasz fantazje udami w milczeniu rozpalając wieczny płomień obiecana a głupiemu radość do śmierci będziemy się kochać wytrysnę jak wulkan i tysiące fajerwerków na raz pieprzone światełko do nieba przykleję ci serduszko do szalika nie chcesz wiedzieć jak to się skończy widzieli nas sąsiedzi kupili już nawet papierosy i stopery do uszu to priorytet chyba wiem co zrobić żeby było o nas głośno atrybut masz w ręku
-
zaprawdę powiadam Ci
Kraft_ odpowiedział(a) na Kraft_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
rozwiązanie siłowe nie ma sensu naprężenia seksoniczne są jak stygmaty rzucone w otchłań niewinności biała czekolada na okrągło nazbyt słodka wykręca smak na lewą stronę trochę dalej czarne róże dla kontrastu w ślad za pożegnaniem wiśniowy ogród zakwitły wojną na ptaki wolne od marzeń pragnienia to mój testament czy naprawdę masz mnie za głupka królowo grabieży byłaś tajemnicą przeznaczenia moja zieleń wytyczała mapę świata nagie ciała naszym tangiem uwikłało noce w spowiedź czarownicy musimy pójść na układ mów dalej słucham szmacianych lalek tak sypiałem z nimi jak z tobą choć nie widzisz nie wiesz bo kochać to umierać codziennie na polanie pożądania podżeganej wiatrem tęsknot przychodzą by zagrać melodię nie dla poklasku sławy dla ciebie zatańcz ze mną boso na deszczu tak bym poczuł rytm od środka świtami wszystkich neuronów gwiazdeczko rozświetl mnie -
do granic dotykasz horyzontów nie zostawiasz śladów stóp na śniegu roztapiając zimę jesteś jak wiosna znienacka zamykając w stwórstwo cały świat pąki narodzin nasze są były i będą poukładane sny jeśli tylko zechcesz ikonami pamięci jedzone kosztele zakwitnąć w sad dać wziąć i oddać siebie z całym kwieciem jaki masz inwentarzem z ust w usta z piersi w pierś podarować rozkosze zaplątanych języków w fontannie zakwitnięć umoczywszy ekstazę codzienności ze mną nie do końca jesteś zdegenerowana mechanizmem tęsknot pragnień pożądań w tobie to wszystko ukryłem ambicje nie mające nic do rzeczy pamiętasz ostatnio brałem cię w windzie na ostatnim piętrze sponiewieranych ucieczek a może to było na rozkosznej majówce przykryte kocem wymiętym w niepowstrzymane emocje jaka ty jesteś słodka jaka prawdziwa kiedy podajesz mi wilgoć topię w tobie całą swoją męskość nie kremówką za oknem wystawy smakuję jem rozkoszuję płyniesz na fali uniesień skąd wiem bo cię znam jak nikt od wewnątrz kiedy chcesz potrafisz jesteś jak ja
-
prawdziwa wiesz odprowadzasz za kolana dłonie wędrujące w milion ud moja ślina twoje wnętrze rozwartym oknem na oścież otwieram delektuję rozkoszy znamienity smak stwardniałych sutków które w sobie noszę na zawsze i płatki róży pachnące środkiem twojej wilgoci rozchylone delikatnie upiłem się nimi wypływasz nie mam kaca chodząca zmysłowość za to warto umierać
-
nadzwyczajni niezwyczajnie doskonali uciekaliśmy w kostki domina układane prostą formą w kształty ciepła jakież to było wtedy proste wszystko cegiełki namiętności jedna za drugą szły videowiersze przewracane rymami nocnych konwersacji a twoje usta majstersztyk wyobrażeń przypominały smak truskawek maczanych w odpowiednio schłodzonym klimacie podgryzanych warg rozkoszą studziłaś szampana abym za wcześnie nie wybuchł nabrzmiały gorącem koneserko paradoksów brałem cię na zmianę z niewyczerpaniem sztuką mimowolnych uników zapraszałaś do raju chłonność twoich oczekiwań zapalała świeczniki kiedy płonęły opanowałaś gniew w świetle gwiazd odnajdując wszystkie wytłumaczenia jeszcze zanim pragnienia chodziły w różowych okularach w przerwie pomiędzy darowanymi szeptami napiliśmy się swoich zapachów kwiatami tamtej wiosny kiedy ostatni raz odłożyłaś słuchawkę twój numer nie dzwoń więcej chcę tylko zapamiętać
-
rwąca cieniem zgryzoty odbiła od brzegu falą odmienności samotny wernisaż nieznaną przenośnią miniaturek uczuć ukrytych w smaku wilgoci skrzętnie miodem i mlekiem głupia wystąpiła z koryt ulotności szukając zapachu kolorowych łąk w podróży doliną klątw droga donikąd terapią na przetrwanie
-
układ szeroko zamknięty
Kraft_ odpowiedział(a) na Kraft_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
kiedy myślisz o mnie w nic zamieniając każde mieć tak lekko opowiadasz biel i czerń bez przesłanek gdybyś tylko zechciała odtworzyć bieg niebyłych nocy bujanie w obłokach pod ochroną zapachu twojej szyi stałoby się jak zgubione oczka rozdartych pończoch zrywanych w pośpiechu pragnieniami ze snów majowej urody dzwoniłem nie odbierasz nieostrożny stoję w oknie z otwartymi oczami czas jak ikebana przytula chwile układając twój obraz w bukiety czuję pachniesz jak czarna róża na pokuszenie -
układ szeroko zamknięty
Kraft_ odpowiedział(a) na Kraft_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
kiedy myślisz o mnie w nic zamieniając każde mieć tak lekko opowiadasz biel i czerń bez przesłanek gdybyś tylko zechciała odtworzyć bieg niebyłych nocy bujanie w obłokach pod ochroną zapachu twojej szyi stałoby się jak zgubione oczka rozdartych pończoch zrywanych w pośpiechu pragnieniami ze snów majowej urody dzwoniłem nie odbierasz nieostrożny stoję w oknie z otwartymi oczami czas jak ikebana przytula chwile układając twój obraz w bukiety czuję pachniesz jak czarna róża na pokuszenie -
kiedy próbuję otworzyć chwytasz nuty powyżej progu naga tryskasz kobietą z gorącym podbrzuszem i nabrzmiałością sutków nadajesz rozchyloną wilgoć pomiędzy uda a brzeg orgazmu całe zło wstawiając bez tytułu dzwonisz pośród bajek o gaszeniu fragmentów nocy opowiadając na dobranoc rozebraną kołysankę intymnie rozpostarta drwisz kiedy cały pękam świadomie profanując pożądanie rozedrgana czarownico z grającego pudełeczka nie dręcz mnie więcej po stokroć umieram w tobie zły na ciebie że jesteś wkurwiony na siebie bo kocham
-
nakarmię sny winogronami marzeń choć nie umiem dziś przewidzieć przyszłych zdarzeń wybiorę same soczyste te najsmaczniejsze wiesz bym więcej w twoich oczach nie dostrzegł żadnych łez tylko sny smaczne wiesz te uśpione i te na jawie co kąpią się rosą skroplone w porannej trawie soczystej bym poczuł rytm serca które zaprasza do walca duszę bym wycałował począwszy od stopy palca dotknę cię delikatnie tak nieba dłońmi słońcem przytulę wiesz na deszczu nakarmię sobą chcesz zbliżę koniec do początku aplikując antidotum na niekochanie kiedy myśli nie zechcą odejść zapuszczę korzenie w twoją ziemię
-
sztuką odczuwania w podskokach do wiosny zamurowałem symbole powracam obsesjami na wiśniowy spacer z poetką o święta naiwności nie pytaj czemu wymijając rzeczywistość pragnę widoku z jej okna przed północą na drodze do poznania stanie już tylko jutro