Po niedzieli, w poniedziałek
gdy zabrakło im zapałek
poszli obaj do sklepiku
a tam wódy jest bez liku.
Diabli wzięli więc zabiegi
bo kolega do kolegi
rzekł: nie będę abstynentem,
koniec z całym tym zamętem.
Niech nam pani, proszę panią
da wódeczkę, o tą, tanią
i te winka z dolnej półki
a do tego ze dwie bułki.