Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

WiJa

Użytkownicy
  • Postów

    2 921
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez WiJa

  1. Wiersz, który na pewno będzie się podobał Dorocie Jabłońskiej. Mnie się też podoba, a przynajmniej podpada pod moje upodobania (że/kiedy się porusza istotę pewnej rzeczywistości). Pozdrawiam
  2. Czy ja wiem czy to moi przeciwnicy są moimi największymi wrogami - mam pewne powody wątpić. Ale chociaż tyle wiem, że to jest pewien luksus - mieć tylko przeciwnika po drugiej stronie barykady. No i wiem jeszcze, że jest zasadnicza różnica między ostrożnością, a przewrażliwieniem - co może podwójnie szkodzić i komu co szkodzi.
  3. Ano tak to się pisze, ale też dlaczego by nie. Pozdrawiam
  4. Wreszcie coś, co mnie satysfakcjonuje i to bardzo, a może i w pełni, bo wiersz po prostu z poczuciem humoru i swadą. I nawet jeżeli mi w nim czegoś brakuje (chociaż do niektórych jest czymś za dużo), to jednak to jest taki pozytywny głodzik, że się docenia to co jest, a nie co mogłoby jeszcze być i zapewne jeszcze będzie.
  5. Poprzednia (Warsztatowa) forma wiersza była (akurat jak dla mnie) czytelniejsza. Co nie znaczy, że w tym kształcie wiersz się gorzej czyta, ale jest inny (oczywiście, jak mi się wydaje). Innymi słowy mówiąc, albo ja już nie mogę się skupić, albo mi się nie chce. I jak mówię, trudno mi się skupić, ale w pierwszym wierszu ostatniej strofy ma być chyba jedno „bym”, chyba , że do mnie nie wszystko już dociera. Pozdrawiam
  6. Dla mnie ten wiersz to jest dużo, a nawet bardzo dużo dobrego, a jeszcze więcej do przemyślenia, jeżeli nie do przeczucia. Trzeba tylko nie mieć uprzedzeń do pewnych i nie pewnych rzeczy i spraw. Pozdrawiam
  7. Wiersz kipi wygarniętą, chyba najbardziej sobie, prawdą. Jakoż słowo i ciało to pewnie sam człowiek, który nie może się pogodzić z pewną rzeczywistością. Ale człowiekowi czy się coś podoba czy nie podoba nie powinien chyba podważać świętej prawdy. A może powinien, no bo to mało znanych poetów wadziło i wadzi się, zasadniczo z Bogiem. Pozdrawiam
  8. Trochę nie z tego świata jest ten wiersz, a więc jest ze świata baśni. Przepraszam, to samo życie takie jest i to nie z jednym, a wieloma (życiowymi) zakrętami. A poza tym, to pewnie ciekawe jest takie życie, kiedy się żyje na pograniczu fantazji (acz na pewno nie iluzji), a rzeczywistości, z którą trudno czy łatwo, ale trzeba się pogodzić. Z tym, że nie do końca. A o czym jeszcze jest ten wiersz, to tak naprawdę nie wiem, i więcej już nie chcę się domyślać. Pozdrawiam
  9. Ładna, co nie znaczy że taka dobra ta rodzinna fotografia. Zastanawiam się nad pojęciem satyry (ironii) i granicą dobrego smaku. W tym wypadku laga chyba nie została przegięta. A nawet rozbawił mnie ten bezpośredni wiersz, zwłaszcza że o sobie w puencie nasz bohater (liryczny) tak samo (ironicznie) się wyraża, czyli z nie mniejszą (może nie przesadzam) swadą, zaczepką, i mam nadzieję, że też bez pobłażliwości. Pozdrawiam
  10. Zgadzam się z Tobą, ale tylko częściowo, nawet jeżeli w połowie. Bo kwestią otwartą uważam i pozostawiam to, co jest wyrobnictwem, a co kunsztem, innymi słowy, co jest sztukmistrzostwem, a co Sztuką. Ale co do wrażeń artystycznych, to zgadzam się z Tobą, a nawet mogę powiedzieć, że chcę, żeby to był rodzaj walenia kołkiem po głowie, i wbijania szpili w kręgosłup, czy w serce. I naprawdę, jestem bardzo daleko od tego, żeby uważać swoją twórczość za arcydzieło. Przynajmniej w miarę zdaję sobie sprawę, jakiej to ona jest wartości i preferencji. Ale też uważam, że w takiej, jaką ona jest tkwi sens, i jest zasiane ziarno poczucia, tyle piękna, co gołej prawdy, a więc rzeczywistości (jaką by ona nie była). A co najbardziej i po prostu znaczy, że nie upiększam, nie ujmuję, a odsłaniam (oczywiście w miarę moich skromnych możliwości, że nie przeskoczę siebie, czyli skóry nie zmienię). Moje pozdrowienia
  11. Temat ten (przeszłości zapisanej w przyrodzie /zasadniczo nieożywionej/) jest dość często poruszany przez autora. Tym razem w takim ujęciu. Dlaczego nie! Nie widzę przeciwwskazań. A przynajmniej akcentować w wierszu można różne rzeczy. Wręcz jest to wiersz sięgający (w kulminacji) istoty rzeczy - słowa. Pozdrawiam
  12. Z tego wiersza to nawet Lecter powinien być zadowolony. Chyba że za daleko zabrnęłaś w jednym, czy drugim stwierdzeniu. Ale dla mnie na pewno nie, bo cenię sobie konkretne (odważne i kategoryczne) myśli. Chociaż de facto jest ich tylko cztery, ale cztery dobre myśli, to jest aż cztery, i bardzo wiele do pojęcia, a przynajmniej do zastanowienia się (nad czymś, nad kimś i nad sobą). Pozdrawiam
  13. Bo Ty tak chcesz, pewnie dlatego, bo nie spełnia Twojego bzdurnego, bądź powierzchniowego rozumowania (bo na pewno nie poczucia) wartości etycznych i estetycznych (piękna i dobra). Pozdrawiam
  14. Są to poniekąd (a może i nie poniekąd) życzenia, tyle świąteczne, co na całe życie, dla samej siebie (co nie znaczy, że nie dla wszystkich czytelników). Komuś się może jednak wydawać, że to tylko takie powierzchowne, ale mnie się tak nie wydaje. Nawet jeżeli, jak dla mnie, za dużo w tym wierszu jest żalu i rozgoryczenia, bo nie lubię rozczulania się nad sobą, to jednak zmierza to wszystko do prawidłowego zakończenia. Innymi słowy mówiąc, jest dobrze, nawet jeżeli może być i na pewno będzie jeszcze lepiej. I proszę mi nie mówić, że lepsze jest wrogiem dobrego, bo jest, ale z wyjątkami, i to jest jeden z nich. No i wiem, że to jest wiersz, właściwie o zagraniu śmierci na nosie, a więc tyle o prawidłowej postawie, co (w końcu) o pozytywnym podejściu do życia. Pozdrawiam świątecznie
  15. Jeżeli nie czujesz tego, co czytasz, i jeżeli już nie potrafisz być otwarty i rzeczowy dla innych opcji, to chociaż staraj się zrozumieć to, co czytasz. Bo być może to nie przekracza Twoich wielkich możliwości i aspiracji (po)znawczych. Ale to pewnie jest tylko moje co do Ciebie marzenie ściętej głowy, bo na uprzedzenia i wybrzydzania, ja osobiście nie znam lekarstwa, poza zejściem z obłoków na ziemię (na ubity grunt). Ale żeby to zrobić, to trzeba przede wszystkim, tyle nie bać się rzeczywistości, co z rzeczywistością się pogodzić. Pozdrawiam
  16. Muszę przyznać, że gdy pierwszy raz zetknąłem się z Yeatsem (z trzydzieści lat temu, Nobel pewnie zachęcił), jego twórczość liryczna (zwłaszcza ta filozofująco-religijna) była dla mnie zaskoczeniem. Ale była dopóki się nie stykałem z inną twórczością metafizyczną (głownie poetów angielskich), by jednak dopiero w twórczości Emily Dickinson (Amerykanki) znaleźć to, co mnie w pełni zadowoliło i zadawala po dziś dzień. Tak, że twórczość Yeatsa to dla mnie już raczej przeszła rzecz (a w każdym razie nie żyję nią). A co do Twojego wiersza to powiem tak, że jeżeli Ty to tak widzisz i czujesz, jak właśnie napisałaś, to dlaczego by tak nie miało być. W końcu tak czy inaczej (acz inspirowany, bo inspirowany) to jest jednak Twój wiersz. Inna i nie inna sprawa, jak bardzo w Twoim stylu, co do formy wewnętrznej i zewnętrznej (treści i ram), czyli co do tego, co jednego ogranicza, a drugiego wzbogaca. Ja bez uwag, tym bardziej negatywnych odbieram ten Twój wiersz. A w każdym razie doceniam (choćby i to), że kogoś inspiruje to, co mnie po prostu nie kusi (czy to do dobrego, czy złego). Reasumując, należy się tylko cieszyć, że poezja żyje i uzupełnia się (co istotne), nie na jedną miarę, nie na jeden deseń. Pozdrawiam
  17. ledwo głupi Niech (zo)stanie na tym (przynajmniej na razie), że najpierw powiem to, co mam do powiedzenia po swojemu, a potem się zobaczy, a przynajmniej nie będę się martwił na zapas. Innymi słowy mówiąc, chcę się wystrzelać, tym i tak jak strzelam, choćby to nawet miały być ślepaki (a nie zarzekam się że nie są to ślepaki). Widocznie nie dojrzałem jeszcze do tego, żeby odejść od siebie, czyli od tego, co już dobrze znam. Poznam więc lepiej, a może i dobrze siebie, czyli poznam w czym rzecz, co jest moją podstawą i oparciem, (po nowoczesnemu mówiąc – domeną), to chętnie, czy niechętnie, ale odejdę. Bo żeby odejść od czegoś, to trzeba (chyba) wiedzieć od czego się odchodzi, nawet jeżeli się nie wie dokąd/gdzie pójdzie. Jak mówię, na razie jeszcze nie dojrzałem, albo mnie jeszcze to bawi co robię, więc to mnie trzyma przy tym, jak i (jeżeli nie bardziej) przy życiu. Pozdrawiam
  18. Jeślibym tylko mógł, to bym się chętnie podpisał pod tym, a przynajmniej czuję się tak, jakbyś to wyrwał z mych ust. Ale cóż, ja tylko tak myślę i czuję, a Ty to (w końcu, czy nie w końcu, ale) powiedziałeś. Brawo. Pozdrawiam
  19. ledwo głupi, Wanda Szczypiorska, Stefan Rewiński, Fly Elika Ciszę się, że wiersz wywołuje, raczej skrajne oceny i emocje (i to bardziej negatywne niż pozytywne). Ale już nie martwię się tym, jak i nie martwię się już, gdy mój wiersz jest zbywany (z obojętnością, czy z założenia). Bo to jest wiersz właśnie o tym, żeby nie ulegać wpływom, zwłaszcza na przyszłość, i zwłaszcza negatywnym, tylko myśleć pozytywnie, tym bardziej o tym, co niemiłego jeszcze człowieka czeka. Jest to więc wiersz o pewnym przewartościowaniu moich zasad, żeby już więcej nie przerażać się tym, co tylko złe, tylko żeby cieszyć się tym, w czym tkwi choćby najmniejsze dobro. Dlatego też zamieściłem ten wiersz, że jest tak bardzo specyficzny dla mnie, wręcz cholernie wiernie oddaje mój charakter wyrażania się. A charakteru o ile się orientuję nikt sobie nie wybiera, nawet jeżeli korekty tegoż są możliwe (ale zasadniczo nie opłaca się skórka za wyprawkę), no i w imię czego człowiek ma być tym, kim nie jest. Z drugiej strony mówiąc, na pewno sam dla siebie (tym, co i jak robię) nie chcę źle. Ale jeśli jestem w błędzie i tylko sobie szkodzę (a nie pomagam, że tak uparcie trzymam się swego), to czyż nie ma już dla mnie takiej siły, czy łaski, żeby dotarło do mnie także to, co nie może dotrzeć. Pewnie jest, muszę tylko uwierzyć, przekonać się, że inni też mają rację, która to racja być może moją racją. Ale póki nie jest, jest tak jak jest. Pozdrawiam wszystkich
  20. Może mi się uda zapomnieć o tym co mnie czeka a przynajmniej nie będę tylko myślał o tym co najgorsze tylko będę myślał o czym by nie jako o tym co najlepsze. No bo co to mam narzekać de facto na los – przecież mogę (nawet jako wieczny dzieciak) cieszyć się tym co dobre a nie żalić się na zło – jeszcze na zapas (jako wieczny żałobnik nad sobą).
  21. No, tak! Samo życie. Warto o tym zawsze pamiętać, tym bardziej na Boże Narodzenie. A wiersz zaiste trafny i wymowny. Pozdrawiam
  22. Wiersz, czy nie koniecznie wiersz, ale to ładne, dobre, i święte Słowo. Dziękuję i pozdrawiam
  23. Można się z tym wierszem oczywiście nie zgadzać, czyli mieć przeciwne zdanie w sprawie marzenia ściętej głowy, jakim w tym wierszu jest oddzielenie głupoty od niegłupoty na konkretnym przykładzie zabaw(ek) chłopców, żeby tak samo nie bawili się potem (jako) dorośli. I ja akurat (pewnie jako wieczne dziecko) nie mam nic złego przeciw bawieniu się dorosłych, tak jak bawią się dzieci. Ale żeby tylko dezawuować ten wiersz, to koniecznie trzeba, chyba nie nadążać za wyrażeniami/wymową tego wiersza. Bo autorka wiersza właśnie w dalszej części wyjaśnia swoje zdanie/stanowisko opowiadając się za (poniekąd) wyjątkami, czyli za tymi, którzy są dla niej nadzieją, dla których więc przetarg (słowo za którym wiele się kryje, ale pewnie najwięcej przeżyć osobistych) nie jest kulminacją, tylko koniecznością. Ale i tak kluczem do całego wiersza dla mnie jest to, co się kryje za słowem kulminacja. I w końcu (wiersza) stopniowanie odniesień osiąga kulminację w puencie, która mówi, że jeżeli/dopóki jest taka konieczność, że coś jest na siłę wymuszanego, dopóty świat będzie sobie a muzom, jakoż tym jest i będzie sztuka dla samej siebie. Oczywiście, że to jest tylko moje widzenie wiersza, i nie koniecznie musi być trafne, ale na pewno ten wiersz jest wyraźnie, a może i szalenie wymowny. Inna sprawa, że co dla jednego jest czymś, to dla drugiego nie musi być tym samym. Pozdrawiam (i przepraszam wszystkich, że mój komentarz jest taki nieczytelny/skomplikowany, ale też po prostu/uważnie wystarczy przeczytać sam tylko wiersz, żeby się dowiedzieć w czym rzecz)
  24. Nic mnie w tym wierszu (w którym wszystko gra jak tralala) tak bardzo nie zaskoczyło, jak myśl w puencie, że nawet w zimie może być wiosna, tyle ciągle odradzająca się, co nigdy nie przemijająca. Nawet jeżeli to jest tylko wspomnienie, ale co za wspomnienie, że wiosna wciąż w sercu trwa, jakby to był jakiś raj, a nie tylko skraj, czyli jakby to się nie działo na rozstaju… Pozdrawiam.
  25. Zaintrygował mnie ten wiersz, a nawet zbił z pewnego (myślenia) pantałyku. Znaczy się, najbardziej wymowną częścią wiersza jest dla mnie część pierwsza składająca się z tytułu i pierwszej zwrotki – robi wrażenie, swego rodzaju odkryciem. Kolejne zwrotki są ustosunkowaniem się (komentarzem) do tejże. Druga wiec i trzecia zwrotka są poniekąd zamkniętymi, ale ładnie zamkniętymi (bo spuentowanymi) częściami. Cały wiersz jest połączeniem życie i sztuki (pisarskiej), i tak, jak w życiu, tak w twórczości (zwłaszcza jeśli się jest kobietą, czyli poniekąd na straconej pozycji, przynajmniej w stosunku do mężczyzn) sztuką jest pozostać sobą (niezależnym), jak i otwartym na świat, czyli na wszystko, co się mieści i nie mieści w głowie i w sercu. Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...