-
Postów
13 655 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
49
Treść opublikowana przez violetta
-
poprawię błędy językowe.
-
dzięki, piszę intuicyjnie:)
-
Uwielbiałam przychodzić do Ani koło lasu. Choć ona bardziej przyjaźniła się z Asią, była poważniejsza i obie miały blond włosy. Mieszkała w domu, w którym czuć było, że jest cały czas letni, słoneczny i że mieszka sama, bo gotowała wodę na węglowej kuchni i przygotowywała ciasteczka. Wokół był delikatny ogród z nagietkami, który podlewałyśmy i w którym piłyśmy herbatkę. Byłyśmy wtedy ubrane w przewiewne, białe spódniczki z zaokrąglonymi po bokach dużymi rozporkami. Cieszyłyśmy się. Marzyłyśmy o chłopakach.
-
Na ile zawita dzień
violetta odpowiedział(a) na Luule utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
wreszcie odpuść, ładny wiersz. -
też tak może być, wedle życzenia :)
-
dziękuję pięknie. pozdrawiam Cię Olu.
-
Zanurkuj głęboko, tam gdzie jestem syreną. Będę tropiła tajemnice, rozkoszując się zawiłą materią. Głaszczesz mnie po włosach, całujesz lepkie policzki, czoło, a potem usta. Odczekam chwilę. Moje serce trzepocze jak muszelka. Zostań.
-
Gdy przechadzałam się po polach Janic, to chciałam najbardziej dotknąć kopca z siana lub zboża. One są spięte delikatnymi, bawełnianymi nitkami. Razem głaskaliśmy. Z taką Kasią wędrowałyśmy po ledwo udeptanych ścieżkach. Mijałyśmy jeżyny, opuszczone szopy i nowe ogrodzone wypasy dla krów. Chciałyśmy również zobaczyć róże i podążyłyśmy tam, bo za świętym domem były przecudne, wyrastały z subtelnego drzewka na łodyżkach różowe i fioletowe, bez kolców, całe jak eustomy. Później dojrzałyśmy dużą, już prawdziwą, żółtą z pastelową na różowo obwódką. Wąchałyśmy ją. Obok koło starej, czarnej, zadbanej stodoły kwitły pachnące płomyczki. Na tle młodej, zielonej, wysokiej trawy były tak świeże, że zatopiłam się w nich. Odnawiający kapliczkę Belgowie życzyli nam: happy nice day.
-
dziękuję, to ja valerka:)
-
Mój dom będzie romantyczny, ze świerkowymi drzwiczkami, podłogą z bukowych desek i pomalowanymi na kremowo meblami. Nocą będą świeciły duże abażury sięgające rozłożonych kołderek, na których będziemy szaleć, a kwiaty, listki będą ciemnozielone, cytrynowe i pomiędzy nimi widoczne kolejne drzewko. Idealnie pasuję, smakuję tymiankowe chipsy i jeżyny. W ogrodzie z Tobą kawa w starej ceramice niebieskiego dzbanuszka. Wypieścisz wszystkie łodyżki i cegiełki dla mnie.
-
Na śniadanie są kolorowe jajka, wybieram jedno małe, jasne, obieram, a żółtko mocno zielonkawe, smaczne. Są też niebieskie, te dają miękkie, śliczne kurki. Wreszcie chcę zobaczyć drugiego kotka i przypadkiem robiąc sobie zdjęcia, na murku wyleguje się czarny kotek, ma trochę białych plamek i co on wyczynia, zachowuje się głośno, słodko się sam bawi. Niebo tego dnia jest błękitne, mnóstwo przecinających się białych kresek, coś wyrażają. Na koniec zrywam sobie dojrzane jabłuszko, myję.
-
Jestem pośród słodkich róż. Pachną jak maliny, najpiękniejsze te z żółtymi środkami, po brzegu różowe. Skrada się do mnie w trawie kotek, jest śliczny, bialutki, czyściutki, ale nie podchodzi bliżej, choć przywołuję. Jest też piesek, wygląda przez okienko, przez odwrócone serduszko i chce się ze mną bawić. Podchodzę, głaszczę go, kładzie się na ziemi i śpi z zamkniętymi oczami już, z brzuszkiem do góry szczęśliwy. Lubię stare, czarne drewno tuż obok, a nim gałązki ziół i Natasza zrywa czosnek do obiadu.
-
tak, masz rację. dziękuję.
-
Opalałam się za jeżynami na trawie. Nie zauważyła mnie Una i zaczęła mocno szczekać, przestraszyła się, chciała przylecieć do dzieci, do Hani i do Oli na hamak. Wstałam, ale ona uciekła. Następnego dnia, kiedy jadłam w kuchni drugie śniadanie, przyszła, patrzyła i ja siedziałam na brzegu przy stole, oparła się, zaczęła mnie wąchać, poznawać i usiadła tuż obok moich nóg, które czasem polizała. Skończyłam twarożek i wodę z miętą pieprzową, odeszłam, a ona poleżała jeszcze i wstała później za mną. Uśmiechałam się, bo pięknie grzało słoneczko i poszłam pod złotą jabłoń się pobujać.
-
z ręką na piersi czuję dotyk ulotny smak twoich ust całuję znów delikatnie schodzisz w dół mojego ciała raz po raz odtwarzam skradziony pocałunek za domem a w łóżku poruszam się w strumieniu powietrza ciepłych moreli
-
fajnie opisałaś.:)
-
Gdy zobaczyłam małą Angelikę, to chciałabym mieć taką samą, która miałaby czarne albo niebieskie oczy i brązowe włosy. Kupiłabym gondolę z pięknym prześcieradłem w delikatne wzory, a córeczkę ubierałabym w mięciutkie ubranka. Nosiłabym na ręku, żeby oglądała świat i żebym ja oglądała oraz wszyscy podziwialiby. Dotykałabym gołe, czerwone stópki i karmiła kaszką z różnymi owocami razem ze śmiesznym kiwi. A później słuchałabym pierwsze zdania: mama idzie, mama jedzie.
-
Gdzie jest takie miejsce na wakacje, gdzie okna będą drewniane, pokoik z niebieskim, ciepłym kominkiem i dużym łóżkiem z białym, chłodnym jedwabiem i mogłabym wychodzić od razu do ogrodu, podziwiać różnokolorowe kwiaty i jeść wykwintne śniadanie przy dużym stole. A później wybrałabym się na przechadzkę i powiosłowałabym powoli wśród traw w małym jeziorku i słuchała śpiewu piskląt. Na leżąco narysuję pastelami niebo nad wodą i nad domkiem. Nie chcę innego.
-
łagodny wiatr przywiewa delikatny zapach kwiatów a ty miodowym pyłkiem przyklejasz się do policzków palców włożyłam koronkową sukienkę z jedwabną szarfą znów jestem w twoich rękach unosimy kieliszki nektaru nasze usta ciepłe zakochuję się i stapiam gdy pięknie patrzysz krajobraz pobrużdżony bursztynem
-
2
-
Moją najlepszą przyjaciółką była Ela. Miała wysokie czoło i zawsze nosiła podkolanówki, sukienki w drobne kwiatuszki, albo ogrodniczki spódnice w kratkę. Tak samo ubierałam się, moja mama szyła mi. Codziennie u siebie bywałyśmy, biegałyśmy po podwórku. Po cichu weszłyśmy na teren fabryki, chciała zobaczyć, lubiła wojny i wtedy upadłam ręką na otwartą puszkę i mocno skaleczyłam się. Ela szybko nazbierała listki babki i przykładała, ale i tak został ślad do dzisiaj. Trudno było nas rozdzielić, nawet kiedy dowiedziałam się, że jej tata dostał pracę w innym mieście i wyprowadzają się do Siedlec. Pani nauczycielka też nam o tym opowiedziała w szkole. Razem płakałyśmy i pożegnaliśmy ją, pomagając spakować rzeczy.
-
1
-
Uwielbiałam podróż w drewnianym przedziale, było chłodno i przyjemnie. Z moją ciocią Danusią i jej córeczką jeździłyśmy do chrzestnej matki nad świder. Miała piękny ogród, domku nie było widać, bo stapiał się kolorowymi, kwitnącymi kwiatami i wysokimi trawami, malwami. Spędzałyśmy całe dnie na podwórku, rozmawiając przy herbatce. Jadłyśmy z owocami ciasteczka. Biegałam razem z Weroniką w koło i dolatywałyśmy do stoika, dostawałyśmy całusy. Byłyśmy wszystkie uśmiechnięte. Przez jaskrawe słońce wszystko oplatała zieleń. Kiedy poszłyśmy moczyć nogi, potknęłam się na kamieniu i skaleczyłam, płakałam, ale pomógł plasterek.
-
Zawsze w sobotę robiłyśmy porządki. Mama myła podłogę, a ja wycierałam delikatnie zwilżoną ściereczką listki kwiatów. Oba były przepiękne, duże i mocno zielone, prawie całe przykrywały stół i lśniły. Pod nimi co tydzień zmieniałyśmy na czysty obrus. Pomagałam przytrzymać doniczki. Po wszystkim okrążałam ich dookoła po krzesłach i cieszyłam się. Wyobrażałam, że fikus jest mojego brata, a mój filodendron. W pośpiechu jadłam obiad, bo przychodziła ciocia Ania i zabierała mnie na jagody. Dawałam uścisk w policzek lub szyję.
-
1
-
Przyjaciółki dwie
violetta odpowiedział(a) na Iwa-Iwa utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
mnie się podoba, jest jakiś żal. -
ja bym to opublikowała w prasie na pierwszej stronie.
- 21 odpowiedzi
-
- drzewa
- zniszczenie
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
dziękuję i pozdrawiam serdecznie