wracam
miękko stopą w szmacianym trzewiku dotykam
ciepły strumień częścią mnie
wyłapuję każdy listek grę
patrzysz
splatam się z tobą pniami
i pozostaję pyłkiem
W zarośla bzów
rzucam się na trawę
Czuję w tobie czułość
Zachwycasz się zapachem mojej skóry
Węszysz jak myśliwski pies
Kocham to zamieranie
A potem lawendowe cętki
Wyciągam koronkowe ręce jak jesion, by odbywać
miłość i długie spacery.
Z gałązek rozpinasz koc, jesteś, kiedy zawołam.
A potem
wchodzę do środka,
oczy żarzą się węglem,
w domu bardzo ciepło.
Podbiegasz z błyszczącym babim latem
i na jedwabnej nitce wypuszczasz światło,
a ja stoję w nowym miejscu. Słyszę - ach.
Jestem mgnieniem w twoim biegu,
delikatnym pulsowaniem
w przytuleniu.
Taka nasza powszedniość.
wślizguję się między ciebie
ciepłą dłonią dotykasz szyi
falowanym zapachem ożywiam
jak kwiat
piosenkę o marzeniach w letnim kurzu
słyszę miękki odgłos mrugających powiek
moja dłoń otwiera się w naszych splotachszumisz nad głową miękki żwirek pod podeszwamirozanielam kwieciestaję się kształtnym listkiem gałązkąz zaskoczenia pocałuję w usta
w twoich ramionach mój słodki zapach
subtelnych kwiatów przytulasz mocniej
otwieram usta do soczystego pocałunku
wraca ciepło
wygładzasz pieszczotliwie
jak złocisty bez rozpromieniam się
złota skóra uświęca moją
palce tworzą wybujałe gałązki na drabinkach
całujesz
pachnące włosy lgną
zabarwiamy się malinową pościelą
nawzajem
w jedną całość
pragnę onieśmielająco patrzeć w oczy
jak za pierwszym razem
kiedy wciskam dłonie
w kremowe więchy czarnego bzu
zostawiasz na mnie złoty pyłek
tak dla zabawy
nastawiam usta
rzucam się w ramiona i zamieniam w obłok rozciągany
do następnego razu bliżsi
wchodzę na ścieżkę jak ogród różowych migdałków
bo kochasz się po francusku
bujamy w głębi zdolności
mówisz
jestem słodką iskrą
porywasz pieszczotą
latającym piórkiem pióreczkiem
które opada na moją głowę
i widzę cień
bawimy się w sprawianie nawzajem przyjemności
wtulam się w ciebie jakbyśmy urodzili się objęci
a potem ktoś nas rodzielił
i teraz zabierasz mnie do nieba
zasypiamy o poranku
kiedy otwieram oczy
jest zapomniane południe zajęcia
ciepła skóra na początku