Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mateusz Kielan

Użytkownicy
  • Postów

    264
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Mateusz Kielan

  1. Pięknie. Ja tak nie potrafie. Ale lubię czytać dobre wiersze.
  2. Witam Stefanie - stare prawdy zawsze pozostaja prawdami. Pozdrawiam.
  3. prawo ciążenia przyczyny i skutku następstwa zdarzeń nie obowiązują czas bywa starym wytartym kilimem gdzie się mieszają barwy i sylwetki mrą wątpliwości głupców i geniuszów czy mija nigdy gdzie kończy się zawsze
  4. Mateusz Kielan

    Agon

    Wierzyński pisał o sporcie w czasach złotego wieku, gdy wierzono w idee olimpijskie a rasizm widać było tylko w Niemxczech hitlerowskich. A teraz bywa różnie. Dzieki Wando za wizytę i komentarz.
  5. Mateusz Kielan

    Agon

    Mario - wiersz niekoniecznie trzeba odczytywać dosłownie. Może chodzi nie tylko o mecz? O polską piłkę nożną? Ale to prawda, że czasami chodzę na mecze i to, co tam widzę i słyszę czasami woła o pomste do nieba.
  6. Mateusz Kielan

    Agon

    „Oto tu jest największe Colosseum świata (...) Tu tajemny sens wiąże i entuzjazm brata (...) Już steruje ku siatce, już spod stóp wyrasta, Trybuny tracą oddech, cały stadion kona.” K. Wierzyński Młody leży na trawie posiniały z bólu złam – mu – no – gę skandują prawdziwi kibice ZA – BIJ ryczą prawdziwsi PE – DAŁ – ZA – BIJ – ŻY – DA żaden skowyt nie dotrze do wrażliwych sędziów. Petroniusz zniesmaczony chce opuścić lożę przy barierce gdzie zawsze staje pośród tłumu. Wodzirej wali w bęben ho – nor - na – sze – bar – wy gorliwy z niego piewca imponderabiliów. Aureliusz błyskając po oczach sygnetem ze stoickim spokojem mówi: jest karetka. Piłka w grze. Przy bramce lider kogoś opluł nie żałuje mu teraz lirycznego słowa. Trwa agonia. Choć gwizdek kończy dzieło A – GENT – ZA – BIJ – GNO – JA najprawdziwsi kibice nie odpuszczą nigdy. Tarkwiniusz pyszniąc się muskulaturą toruje wątłą ścieżkę w pełzającej masie powracamy niespiesznie wchłonięci po drodze w czarną rozpacz wnętrzności knajpy „Pod Aniołem”.
  7. okrągłe rocznice muszą być a wszystko co pomiędzy całkiem bez znaczenia od a do zet opisać czułość nie zaznaną może muzyka sfer niesłyszalna mogą też kosy gwiżdżące nie do tańca nie do tanich łez choć porzuciły gniazdo między krzewami żywopłotu dominujące samice muszą być bardziej bezwzględne od samców alfa które właśnie piją piwo na ławkach przed sklepami nie mając czasu na robienie zakupów ani serca na czułości albo inne głupstwa i nawet idącym rankiem do pracy z podbitymi oczami wszystko się układa w całość od alfy do omegi
  8. No i każdy mi to mówi Kleksie. Muszę pozostac przy prozie chyba...
  9. Zawsze podejrzewałem, ze mam większe zacięcie do prozy. Dlatego dodałem to wyjaśnienie.. Luknij, Stefanie, na moje ostatnie opowiadanko i powiedz, co o nim myslisz. Pozdrawiam.
  10. Ten sad był wiśniowy i miał wiśniowy cień. Szacuneczek bestio. A propos - jak się ma Piękna?
  11. Cóż robić, jeśli się lubi sklepy cynamonowe...
  12. Mówisz o brutalnym mieście z czułością, a ja tu zawracam gitarę sielskimi obrazkami...ech.
  13. Jestem z miasta... niestety. Pozdrowienia dla pszczół.
  14. Pomyślę nad tym, Hanibalu. Dzięki.
  15. Rosłem w cieniu wiśniowym sadu i owoców cierpkich agrestu, w zatłoczonym stukocie pociągów upał wożąc do Ważnych Młynów. Nad miedzami skowronki żniwne dzwonki przypraw sypały do chleba, łąki ziół słały snów obietnice, chłód zakola rzeki obejmował. Ciernie jeżyn dostały daninę by być płazem, kotem, psem i ptakiem, szarym szczurem na swoim śmietniku, patyczakiem dla sikor i dzieci. Glosa Gdy byłem dzieckiem, każde lato spędzałem na wsi. Rzeka była tajemniczą przygodą, drogą do miejsc nieznanych. W lesie, w tunelach chaszczy, można się było ukryć i zamienić w inne stworzenie; nawet w wilkołaka. Życie musi czasami zaboleć, by się stawać: w przedszkolu żabą, w wojsku kotem, w policji psem, a potem wolnym ptakiem i szczurem u siebie. Dzieci mówią, że jestem patyczakiem, bo jestem chudy i prawie mnie nie widać. A modre i pstre sikory mnie nie zauważają. Jestem bezpieczny w swoim śnie.
  16. Mariuszku - coś taki śmiertelnie poważny? Prawie jak Yorika czaszka...albo slogan zakładu pogrzebowego.
  17. Stefanie - "zyskowne wiersze"? To było bardzo dawno temu. No i zgoda, że "tylko sex" jest mało kaloryczny, a wręcz przeciwnie - kalorycznożerny. I tak trzymać. Pozdrawiam.
  18. Witaj Stefanie. Uwieczniłem Cie - jesli tak można powiedzieć- w opowiadanku pt,Przeczucie śmierci poezji. Pozdrawiam.
  19. Panie Rakoski : myślę,że znajdzie Pan cos dla siebie w moim najnowszym opowiadanku pt. Przeczucie śmierci poezji. Pozdrawiam.
  20. Parafrazując Goulda myślę, że poezja to nie zawody, tylko akt miłosny. Dlatego nigdy nie brałem udziału w agonach. Ten wyjątek jest gestem. To, być może, mój ostatni tekst, którego nawet nie śmiem nazwać wierszem. Aby zachować minimum higieny, od czasu do czasu wycieram kurz z przesądów, mrucząc pod nosem: głupie, ale moje. Potem zapominam o nich na jakiś czas. Przywracając do stanu używalności wyblakłe stronice, gestem zniecierpliwienia odpędzam natręctwo wspomnień. Podlewając wyschłe doniczki wyglądam przez okno, czekając na złowróżbny znak, nim kurz znów osiądzie przyćmiewając pamięć. Włączam drzewo wiadomości dobrego i złego, chcąc poczuć się lepiej i poddać złudzeniu, że jestem tu i tam.
  21. Głos z otchłani ! Krwawy Rewiński, dopiałeś Pan swego! A jużem myślał Ci mówić: kolego! Teraz drętwieję, mając pełne gacie, żem się osmielił nawet myśleć: bracie... O, ja nieszczęsny, srogie cierpię męki, Tyś dłoń przyłozył do mojej udręki, Tyś mnie pogrążył trucizną po trochu i tera cierpię, jęczę, gniję w lochu! Telefon dzwoni a ja nie odbieram, bo z Bernadetką tutaj sie ocieram, lecz nie w realu, tylko wirtualnie i to są męki cierpiane realnie. Ale nie dyszę wcale zemsty żądzą, bo w lochach diabli sympatyczni rządzą, napić sie dadzą i sa tacy mili, że wysłać maila nawet pozwolili. Żegnaj Rewiński, żegnajcie Poeci, bawcie sie dobrze. I arivederci.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...