Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

emil_grabicz

Użytkownicy
  • Postów

    733
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez emil_grabicz

  1. Zuziu, cieszę się, że są Ci te rzeczy znajome. Mnie również, ale to wcale nie zmienia faktu, żeby nie pisać. To było pomyślane dla dzieci, więc znajomość rymów w tym wypadku i tak bezskuteczna. Dziękuję Ci bardzo za komentarz i pozdrawiam niegramatycznie, ale zawsze lirycznie. :)
  2. Gratuluję serdecznie Stasiu, nowego, ważnego wtajemniczenia z Poezją. Cmokaski w obcaski i pozdrowienia. :)
  3. Garderoba, wełna, ciuchy to dla mola prowiant suchy. Mole takie na nią łase, tak jak pies jest na kiełbasę a największe z nich łakocie, to przeróżne są starocie! Płaszcze, futra i etole, te najbardziej lubią mole. Peleryny i garsonki tną, jak liście młode stonki. Niszczą w szafach wszystkie bety, spodnie, błamy i żakiety! Chociaż mol jest bardzo mały przy tym wielce jest zuchwały. Tylko w lecie tego roku, kalesony wygryzł w kroku a z prawdziwej kozy czapkę w szybkim tempie zrobił papkę. Zaś apaszki i krawaty zmienił podlec w stare szmaty! Szafę pani otworzyła, oczom swym nie uwierzyła! Co za bestia tu szalała! Poniszczona odzież cała! Oj, przebrałeś molu miarę i poniesiesz za to karę. Wszystko to jest twoja wina, poznasz co to naftalina! Tu molowi zrzedła mina ani chwili więc nie zwleka na okazję tylko czeka. -Droga moja będzie prosta. Trzeba z szafy się wydostać- Naftalina dusi mola, taka przecież jest jej rola. Mol w ręczniki głowę chowa, strasznie boli mola głowa! Sprytne jednak są te mole, - choć trucizna w oczy kole, jak mam zginąć to w... rosole! Taką śmierć po prostu wolę - Jak powiedział, tak wykonał i w rosole mężnie skonał. Za te harce i swawole drogo muszą płacić mole, lecz po śmierci w dowód chwały między nuty się schowały. Zamiast w szafie gryźć etole służą nutom za... be-mole!
  4. zaproście nas wszystkich do stołu posłuchamy sobie Jonasza z duszą w milczącej rozmowie tam gdzie słona łza ciszę zrasza... witaj w klubie Jonasza. Mogę Ci dzisiaj pomóc dźwigać tornister, jeżeli oczywiście pozwolisz... Hm, ktoś kiedyś powiedział, że prawdziwe szachrajki nigdy nie szachrują. Myślę, że miał rację. :)
  5. potrafię wmówić nawet słońcu że skuwa lodem cudze myśli i łzę płynącą prosto w uśmiech rozśmieszyć nagle tym co przyśni zatrzymać serce rozpędzone i duszę złajać bezlitośnie drżącą tęsknotę poszczuć psami i płakać ciszą jak najgłośniej że sam nie słyszę co mi śpiewa nie widzę tego chociaż patrzę idę donikąd stojąc w miejscu kurtyny nie ma w tym teatrze
  6. z zachwytem ścielę dywan czerwony miękki i zwiewny jak Twoje wiersze z maków utkany wiatrem wśród trawy makową rosą w słońcu spłakany... :)
  7. Pięknie to napisałaś. Dojrzałość przeplata się z pewnym bliżej nieokreślonym urokiem całej kobiety. Ruchliwej, uśmiechniętej, ciepłej, jak garnki na kuchni i mądrej, jak cierpliwa Penelopa... Podoba mi się bajdzio... hahaha Pozdrawiam serdecznie :) A na rany najlepsze są świeże uczucia. Odgrzane w kuchni życia, dla tych samych osób. :)
  8. Ech, Franko, Franko, powiedz, że Frania... hahaha. Nie mam nic przeciwko zabiegom pielęgnacyjnym, ale żeby zaraz odwiedzać przybytki kosmetyczne, podczas kiedy samemu można zupełnie spokojnie zadbać o palce... istnieje tyle bezinwazyjnych sposobów. Są męskie dłonie, od których kobiety nie są w stanie odwrócić wzroku i wcale nie muszą być po fachowym manicure. Ale prawdą jest, że kobiety bardzo zwracają na dłonie uwagę. To pierwsze lody, które już całkowicie topnieją po charakterystycznym tembrze głosu, przed którym nie ma dla kobiet ratunku... hahaha. Kwiaty przyspieszają resztę i można powoli rozkoszować się nektarem z zapachu kobiety... Hm, ale się zagalopowałem, Wybacz Franiu. Dziękuję Ci za poczytanie i komentarzyk, a wszystkim za wizytę i opinie. Pozdrawiam serdecznie :)
  9. Michale, jest w tym sporo emocji i nawet spodobało mi się poza ostatnim napuszonym wersem dotyczącym metafizyki. No oczywiście zhańbiony, to chyba literówka, ale tym się nie przejmuj. Wiersz nie jest przez to mniej zrozumiały. Pozdrawiam :)
  10. Takie refleksje o cyrkulacji natury też mnie czasami nachodzą. Niestety, to jest właśnie idylla taka, że wróbel pożera robaka, a i robak nie czeka, kiedy pożera człowieka. Pozdrawiam :)
  11. Wolałbym ściany działowe, te są dla mnie bardzo monumentalne. Wyrzucenie zegara niestety nie cofnie czasu, ale również nie usunie z pamięci faktów i zdarzeń. Nie mogłem niestety nic sobie przywłaszczyć do mojego stanu skupienia. Pozdrawiam :)
  12. Ładny kawałek osobistych refleksji w prozę oprawionych. Lena ma wrażliwą duszyczkę. Tym mnie ujęłaś szczególnie: "Potrafiłam zadbać o porzuconą kulkę z łożyska, rozpłakać się w jej imieniu". Odczuwam pewną radosną kompatybilność bratniej duszy... Pozdrawiam :)
  13. Bona, podoba mi się ten cmentarny spacer. "wzrok wyprzedza kroki... " to najbardziej. Refleksyjne i nieuniknione przemyślenia. Pozdrawiam :)
  14. Zielone ciele najlepiej smakuje w niedzielę. Dotarł do mnie Twój przekaz. Miałem taką koleżankę w podstawówce, która pobiła się z chłopakiem, by bronić mojego dobrego imienia. Nie jestem mikrusem, mogłem to spokojnie zrobić sam, ale wtedy mnie nie było w szkole. Pomagałem jej potem czasami nosić tornister i broniłem ją przed każdą zadymą. To była przyjaźń. Potem po latach, już dorośli, na jakimś spędzie turystycznym spotkaliśmy się... w wielkiej grupie, w wielkiej stodole, ale tego nie mogę opowiedzieć. Dzielna musiałaś być Zieloneciele, będąc dziewczynką. Taka dzielność zostaje na całe życie. Przeczytałem z zaciekawieniem. Pozdrowionka :)
  15. Dziwna moda teraz w świecie spanoszyła światek męski - - nogi gładko wygolone, to nijaki jest czy żeński? W gabinetach kremy klepią nawet podczas dni upalnych, nie do Turcji lecz pod lampy jeździ metro seksualny. Biologicznie odnowiony, na paznokciach manicure, skóra cienka, jak pergamin, czy wymoczek to, czy ciul? Lecz najgorsze jeszcze przed nim, wiedzą o tym wszystkie damy, że w sypialni praca ciężka - - tony węgla tam spalamy. Więc wymoczek kluczy, zwleka, będzie blamaż, wielka heca, pani wzdycha: bis poproszę - - on nie może... morbidezza Przyjdzie zrzucić tonę węgla, to potwornie już zziajany. Niech nie jeździ tyle metrem, będzie bardziej seksualny. Gdzie te chłopy szorstkowłose, cztery tony i wnet świta, pani szczęściem nieprzytomna a on wciąż o węgiel pyta.
  16. myśli wplątane gdzieś we włosy jak babie lato w oczeretach tajemny podmuch niby-wiatru roztańczył nagle jak poeta barwną tonacją polnej łąki porwał poezję wprost w ramiona tańcząc strofami w pięciolinii zamienił nuty w czułe słowa zakręcił ziemią jak ruletką zielenią lasów dmuchnął w świat czerwienią maków się ukłonił po co to zrobił? kto by zgadł
  17. Tosterek zrumienił dzisiaj kromeczki na miodowe złoto... Byłbym się jednak upierał, że każdy smakuje inaczej... hahaha Pozdrowienia
  18. Dziękuję bardzo wszystkim za komentarze i ciepłe przyjęcie. Pozdrowienia :)
  19. "Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie! Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie, Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie." Miło było Cię było poznać, Stanisławo... :)
  20. Chyba muza pomsty i smutku natchnęła Cię do tego wiersza. Tutaj nic się nie dzieje. Nie pokusiłeś się też o bardziej oryginalne metafory. Efekt mizerny. Trzeba czekać na dobre wiatry. I w porę ustawić żagiel. Zrób zwrot przez sztag dziobowy i halsuj do bajdewindu i czekaj na podmuch... weny. Pozdrawiam :)
  21. Dominiku, nie bardzo to wyszło... tak piszę, ale myślę, że w ogóle nie wyszło. Są tam jakieś uczucia, ale to za mało. Wyrwij to z serca, a nie, żeby się komuś podobało. Wyrżnij piąchą w stół, ale tak, żeby zabolało i spróbuj poukładać te słowa inaczej. Pozdrawiam :)
  22. Kulwa, solly, ale nie mogę tego lozkminić. Pozdlawiam :)
  23. Każdy z nas kiedyś dyndał na pępowinie i wsłuchiwał się w odgłosy świata tego... Trochę to takie obnażone za bardzo. Bardzo instrumentalne, bez radości z życia, bez zachwytów. Wrzask i wściekłość, jakby powiedział Faulkner. Łzy naszych nieszczęść i niepowodzeń. Pozdrawiam. ;)
  24. Drzemie coś w tym tekście. Uszeregowałbym emocje bardziej kaskadowo: "spadając bezgłośnie kruszą się kolejne pragnienia rozbijają o chodnik pochłonięty codziennością tej małej, kolejnej już dzisiaj katastrofy" Sorry za ingerencję, rzadko to robię, a jeżeli już, to nie zmieniam słów autora, lecz ich kolejność. Pozdrawiam :)
  25. Obie żeście to pisały? Hm, najwyraźniej jedna z was się nie bardzo przyłożyła... hahaha "rzeka oddaje cienie kasztanów białe pagórki jeszcze się puszą ręce gościnnie krzyżem zbierają zręcznie mijają węzły schowane zlotki strojone w różne białości gładzią przykryte czają korzenie chmury żeglują w Twoim spojrzeniu gładko ślizgając jednak nie goniąc drugiej zazdrości szumu falbanek woda pociąga opór daremny nurtem układa wiry w mgławice radość wczesnego wiatru powraca" Posmutniałem i musiałem wersy poprzestawiać, bo wydaje mi się radośniejsze. Nie gniewa się? A co to są zlotki? Pozdrawiam i Sosnę i Ciebie. :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...