Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

emil_grabicz

Użytkownicy
  • Postów

    733
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez emil_grabicz

  1. słowo do słowa się tuli i grzeje zdanie po kropkę wybucha śmiechem raz po raz słodyczy kusi miodkiem pióra nie połam nawiasem i wykrzyknikiem nie pokłuj a tam gdzie nie wiesz zrób kleksa długie milczenie wykropkuj chyba powinnaś napisać i zagrać piórem w zielone wklej znaczek w tekście dyskretnie i wyślij wnet par avionem :)
  2. ponad koroną drzewa przytul kawałek nieba i co szept wiatru niesie? pomieszał krople rosy kwiatów czułe głosy w przedwieczornym lesie a jak śpiewają kwiaty w mroku nocnej szaty welonem mgły tulone? jak dzwoneczki srebrzyste cichym wiatru poświstem zapachem rozmarzone na strunach pajęczyny jak z jedwabnej muśliny krople wiszą jak nuty prosto z pajęczej nici wiatr kropelki pochwycił jak muzyk z pięciolinii nuty skryły się w drzewach skąpane w czułych śpiewach a wiatr melodię zmienia Księżyc już ziewa prawie myśląc, że jest na jawie - - to właśnie są marzenia.
  3. Fisiu droga, jak mam tego misia rozumieć? To miś dwunożny, czy czteronożny? Gdyby ten drugi, to mam świetny pomysł. Mam piękną, czteroletnią sukę, owczarka belgijskiego. To urodzona morderczyni. To, prawie czterdziestokilogramowe tornado z Ponidzia, przypominające z wyglądu psa baskervillów, zajmie się chętnie Twoim misiem, tym bardziej, że miała tylko jednego kawalera w życiu... to trochę za mało chyba, nie? A my pójdziemy na spacerek. No niech już będzie. Mogę smycz trzymać w zębach, żeby nie pozbawiać Cię starych przyzwyczajeń. A co do tej błotnej kąpieli, to jeszcze nie wiem. Może. Ale jak razem do błota, to razem pod prysznic... cha, cha, cha Hm, intryguje mnie ten materiał badawczy... jakie warunki trzeba spełnić, żeby dostać się do tego laboratorium? Chętnie zostałbym małym, białym myszkiem i pozwoliłbym robić ze sobą wszystko, na co tylko przyjdzie ochota szalonej laborantce... hahaha Hau, hau... uuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!
  4. Stasiu, Ty szelmo! To Ty robisz teraz za leśną tabakę? Ale mnie wykiwałaś... Wilcza jagoda, to trucizna, aż wszedłem na wiki, co by Cię lepiej poznać. Bardzo przypadł mi do gustu opis Twojego kwiatu: "Kielich obszerny, trwały, otaczający owoc, głęboko rozcięty, do 2 cm dł., korona beczułkowato-dzwonkowata, płatki krótkie, u góry brudnofioletowe, u podstawy brązowożółte, żyłkowane. Korona opada. Pręcików pięć, nitki u dołu omszone, wygięte, słupek jeden z fioletową szyjką. W naszej szerokości geograficznej kwitnie w czerwcu i lipcu." Lipiec, to chyba mamy teraz, prawda? Zatem wybieram się zerwać kwiat wilczej jagodzie, nie zapominając, że już 15 gram liści może powalić na ziemię i wysłać na łono Abrahama nawet takiego zucha, jak ja. O czekaj, Ty wilczy nicponiu, ja Ci pokażę... Nu zajec, pagadi... :)
  5. Stasiu, błagam Cię uspokój mnie, że na Babę Jagę nie odbył się żaden casting, lecz zgłosiłaś się dobrowolnie... i wzięli Cię pod warunkiem profesjonalnej charakteryzacji, włącznie z doklejaną brodawką Hogaty... nie rób mi tego Stasiu, proszę... Pozdrawiam, cmokas filetas, pitulankos hahaha ;)
  6. Fisia, ze mną, to jak z dzieckiem, za rączkę i na spacer. Czy umiem się naprawiać? Ba, nawet mam taki specjalny kluczyk, jak mruczący niedźwiadek. Wystarczy mnie nakręcić i wszystko zaczynam od nowa... hahaha Bądź pozdrowiona, utalentowany producencie lodów. :)
  7. Zawsze zdziwiony zmorą zużytych zdań, zaprzeczam zbyt zawiłym zasadom. Zapożyczenia zdrowych zamierzeń zdominowały zadupie zakamarków zaszczutego zatrwożenia. Ze znienacka zdobytych zwierzeń zamierzam zadziwić zgromadzonych, zabójczo zmysłowych zatraceńców. Zduszony zapleśniałymi zasadami zgorzkniałych zboczeńców, zauroczonych zastąpieniem zużytych zabezpieczeń, zaproponowałem związki ze zwierzętami. Zatrwożony zaangażowaniem zepsutych zmysłów zaskoczyłem zatwardzialców zaplanowanymi zamierzeniami. Zdziwieni zbliżającym zagrożeniem, zaproponowaliśmy zmiany. Zgromadzeni zaprotestowali ziewaniem.. Zdobyte zaufanie znienacka zniknęło. Zaplanowaliśmy zmienić zarząd. Zanim zaczęliśmy, zapadł zmierzch. Zaskoczeni, zbieraliśmy załączniki. Zapanowało zacietrzewienie. Zniecierpliwieni znieczulicą, znużeni znikomym zainteresowaniem, zatraciliśmy zdolność zjednywania zaufania. Zagłuszeni zjadliwością zebranych ziomków zapragnęliśmy zbliżyć zwaśnionych zapaleńców . Zapanowało zwątpienie. Zagaił zastępca zwierzchnika. Znieruchomieliśmy. Zawsze zaczynał zdanie znanym zwrotem. - Zużyte zwieracze – zasygnalizował – zastępujemy zręcznym znojem zdrowych, zaciśniętych, zapienionych zajadów. Zastygliśmy zdumieni zaprezentowaną zaletą zmanierowanych, zwulgaryzowanych zapożyczeń. - Złośliwe zmacerowanie zranionych, zmiędlonych zsypów zszarganych zwężeń, zniekształca zadowolenie zbliżenia. - Znakomite zagajenie – zauważył zimnokrwiście, zazwyczaj zgorzkniały Zbąszyński. Zbezczeszczone zdradziecko zadupie zżera zgaga zakiszkowa - zreasumował – zataczając zuchwałym spojrzeniem zbulwersowanych zjazdowiczów. Znokautował znawców zagadnienia. - Zoologiczne zażyłości zniszczą zwis, zohydzając zbereźne znikczemnienia zblazowanych zleceniodawców zasklepionych zapieczeniem zaskorupiałych zlewek. Znużeni, zakończyliśmy zjazd zoo patologów zupą zabielaną zbiorową zrzutką zjełczałej zmazy zagęszczonej zropiałą zgorzelą zdrożnych zberezeństw. Zaalarmowano zatrwożonych zomowców. Zapudrowane zranienia zdekonspirowały zeszłoniedzielne zażyłe zepsucia.
  8. Marjanno, ja będąc jeszcze małym chłopcem(Marszałek Piłsudski podpisywał wtedy kapitulację Rosji w Moskwie a Feliks Dzierżyński nie wiedział o tym, że będzie komunistycznym zbrodniarzem), piłem tran w szkole, co by krzywicy nie mieć, potem mleko, ażeby wzmocnić kości... do dzisiaj otrzepuje mnie po tym tranie, jak w końcowej fazie oddawania moczu. Jak sobie pomyślę ile wielorybów musiało przeze mnie zginąć i ile krów pójść do rzeźni, to klnę na czym świat stoi zaczynając właśnie od tego tranu ale dzięki temu wszystkie członki mam proste, bo krzywica ominęła mnie szerokim łukiem. Bądź pozdrowiona Maryjanno... hahaha
  9. Teraz dopiero wzięłaś się za lody? hahaha Pandora Eis? mija szybko lato a jesień tuż tuż tuż. a co zima na to? - ciepłą czapkę włóż przepyszne lizanie nie nowa to moda; kto szuka gorąca robi często loda... :)
  10. Hm, Kasiu, bywało lepiej. Te wieże mi nie pasują do horyzontu a czas jest największym przekleństwem ludzkości... Jedni stawiają wieże, by inni je burzyli i największą zagadką jest, czy nie burzymy tego, co powinno być budowane a budujemy, co należałoby niszczyć. Obiektyw każdy ma swój a robienie zdjęć nie swoim obiektywem nie wróży dobrej jakość zdjęcia, bo to właśnie w nas powstaje wizja naszego świata, która najczęściej nie pasuje do innych wyobrażeń o milionach światów każdego z osobna. Pozdrawiam Cię serdecznie :)
  11. Czy prawdziwa poezja wspomni nas kiedyś czule? Tego nie wie nikt. Bo właściwie gdzie jest teraz prawdziwa poezja? ... tego też nie wie nikt. Pozdrawiam :)
  12. Anna Para, czy bez pary... wiersz jest napisany przejefajnie i lyrycznie. Fala uczucia drąży wyszczerbione brzegi miłosnego Eldorado. Bo miłość, to najczęściej robinsonada skazana na dobrowolną banicję. Bardzo mi się podoba. Mało kto pisze tutaj w ten sposób. Rzęsiste brawa na stojąco. Pozdrawiam :) odkochaj mnie z siebie kochany na dzień na tydzień na nigdy
  13. Oczywiście, że pozwolę. Te dywany grążelowe dostajesz za standardowego cmokaska, ale niestety tych złocistych kaczeńców nie oddam tak łatwo. W/g mojego cennika, to taka ściągawka o kaczeńcach kosztuje filmowego buziaka z... filetem... hahaha. Wiesz, teraz wszystko drożeje, nawet dobre słowo. Wiaderko kaczeńców kosztuje już buziaka z filetem plus trzymanka, wiaderko maków, buziak z filetem plus trzymanka z pitulanką. Najdroższe są nenufary... pełna furmanka nenufarów, tak, że woźnicy nie widać, kosztuje buziaka z filetem plus trzymanka, pitulanka i kładzionka... hahaha. Sama widzisz, że cena za złociste kaczeńce nie jest zbyt wygórowana. Nenufary są piękne, ale kładzionka nie mniej. Pozdrawiam liryczne pióro i płochą naturę. :)
  14. za dwudziestym wiekiem na zawsze zamknięta skrzynka pełna marzeń nocnych zakamarków myśli wbitych w sufit przedostatni etap pomieszała jesień we włosach i w parku skończyła się wiosna w letnich obiecankach zniknęła z obrazu w sukience dziewczyna ociężałe dłonie szukają kochanka kalendarz się kończy - chyba idzie zima przepozdrawiam Cię Alu :)
  15. Fisia?????????????, podjęłabyś się tego zadania?! oczywiście, że rozebranego mężczyzny nie da się odtworzyć i złożyć do kupy; najczęściej brakuje około 20 cm... hihihi :)) nowe uprawy w rolnictwie -------------------------- choć na niebie żadnej chmurki, dziś nie pójdę rano w pole; co mi rzepa i ogórki - - ja tam seks uprawiać wolę! hm, dać się rozebrać przez taką zgrabną dziewczynę, jak Fisia... to cokolwieczek niebezpieczne - ŁAŁ! Pozdrawiam majsterkowicza w spódnicy... ;) Emil... Słodowy
  16. Wando, to że nie chciałaś Niemca, to Twoja sprawa, ale dlaczego mają być krótkie? Nie masz czasu na czytanie? Czyżby to jakaś chała była, te wyznania rozmarzonego piegologa? Powiedz lepiej od razu, to może wezmę się za inny rodzaj pisania? Mowy pogrzebowe, donosy czy nawet podania o przydział mieszkania. Jesteś bardziej tajemnicza niż Giokonda. Ale cieszę się że znajdujesz odrobinę czasu na moje opowiadanka. Pozdrawiam (¤_¤)
  17. Mógłbym Cię zdefiniować, jako dziarską dziewczynę, ale tyle w Tobie liryki, że mi ta dziarskość jakoś nie pasuje, bo momentami bardzo uryczana(nie mylić z biskupem - przyp. autora) Skaczesz po mokrych dywanach grążeli, poprzetykanych złotymi kaczeńcami, jak nimfy Zeusa, piękne, śmiertelne, choć długowieczne. To pas de deux, tańczysz razem z poezją. Przyznam, że zapatrzyłem się w was obie i urzekłem. To korona majestatu: "W linijkach wiersza skrywam pragnienia co błądzą ze mną w zgubnych manowcach Przysiadłam w kącie, mam urojenia Bo szukam drogi w worku wędrowca Echo powtarza jazgot kukułki Ponaglający w różowym brzasku Na wpół przytomna w swojej głupocie kompas znalazłam z upływem czasu " a to perła w koronie: "Mam cię odmierzyć biciem zegara Żale kołysać w chwilach zwątpienia Zatopić oczy w starych obrazach Czy krwi upuścić w odległy temat" Pozdrawiam serdecznie :)
  18. Wando, mam jakieś nieodparte wrażenie, że masz rację mówiąc: "lubię, jak patrzysz... ", brzmi to dużo lepiej. Zmartwiłaś mnie stwierdzeniem, że "chłopcy tak mają... " a dziewczynki już nie? Dziękuję Ci za poświęcony czas i poczytanie. Zaimek "się" usuwam, bo nie zmienia to specjalnie sensu stwierdzenia a przysparza lakoniczności, nieraz koniecznej, szczególnie dla mnie, bo wiem, że nadużywam niejednokrotnie zupełnie niepotrzebnych zwrotów. Z podobnych względów, dzięki Twojej sugestii, wywaliłem też zaimek określający, wskazujący, "tego"(dopełniacz, rodz. nijaki) w zdaniu: Lubię, jak się patrzysz na mnie i słuchasz tego, co mówię. Po korekcie tak brzmi całe zdanie:"lubię, jak patrzysz na mnie i słuchasz, co mówię" Myślę, że warto było poprawić i za to jestem Ci wdzięczny. Pozdrawiam serdecznie :)
  19. Pójdziesz ze mną na malutki spacerek? Daleko i blisko. Chcesz? Tak daleko jak myśli i tak blisko jak twoja dłoń. Ciepła i miła, i taka radosna w uścisku. Pójdziemy do parku nakarmić łabędzie, a kiedy już nam się to znudzi, będziemy przyglądać się sobie uważnie. Długo. Będziemy czytać w myślach, a potem opowiadać o wszystkim. Lubię, jak się patrzysz na mnie i słuchasz tego, co mówię. Słuchają twoje oczy, włosy, usta, a nawet twoje piegi, które dziwnie wtedy maleją, jakby obawiały się czegoś. A wiesz jak ja cię słucham? Mimo, że jestem tak blisko nie rozpoznaję Twoich słów, bo jestem oczami w tobie i słucham bicia twego serca, jak przyspiesza i zwalnia. Słucham oddechu i patrzę w twoją duszę. Ona jest wszędzie. Wypełnia cię wielką radością i ożywieniem. Kiedy przekazujesz myśli dotykiem, to czuję o czym mówią twoje dłonie i wiem o czym milczą twoje oczy. Wiem, co chcą powiedzieć usta, choć tak naprawdę nie pada żadne słowo. Słowa i gesty utknęły, w zadumie. Czytam cię jak wielką księgę życia. Jestem w tobie oczami mojej duszy i moim sercem, które bije także dla ciebie. Jest mi tam dobrze. Tak jak bym był u siebie. Zanurzam się w tobie, jak kamień w wodę. Głęboko, do końca. Dotykam ust spojrzeniem i rozkoszuję się ciepłem serca. I Nawet wszystkie twoje piegi znam na pamięć. Smutne, szczęśliwe i zapłakane. Patrzą się na mnie setką ciekawskich, piegowatych oczu. Piegowata nieznajoma, którą mijam codziennie na ulicy. Patrzymy na siebie. Idziemy na siebie. Fala ciepła uderza aż po czubki włosów i chociaż wyciągamy do siebie dłonie, mijamy się obok jak duchy. Piszemy do siebie listy bez adresu, których nikt nie czyta. Tak się cieszyłem na myśl, że kiedyś policzę Ci wszystkie piegi i wszędzie. Kiedy nachylasz się nade mną, spadają na mnie jak ciepły deszcz brązowych kleksików, jak eskadra zuchwałych lotników. Zgarniam je w dłonie i układam na Tobie, tam, gdzie ich miejsce. Myślałem, że skataloguję je z odpowiednim opisem w przewodniku po... kobiecie. Cóż, twoja mapa piegów nie była napisana dla mnie. I poczujemy, jak opadają nam głowy i ręce. Jak wszystko cofa się w zwolnionym tempie. Jak w filmie bez dźwięku. Jak w życiu bez życia. RESET
  20. Waldziu, (przepraszam za kolokwializm, ale mój brat ma tak właśnie na imię) podoba się wiersz. Ma w sobie pewną ulotność babiego lata i łąkowego dmuchawca. Nie mogę się jednak oprzeć pokusie, żeby nie napisać Ci mojej wersji, która być może czyta się płynniej. Daruj Waść śmiałość. popsuty wczoraj dzisiaj naprawia z bukietem słowa i polnych kwiatów boi się jutra które być może jeszcze trudniejsze porażki chowa bo miłość nie lubi gdy ktoś ją rani a potem z leku podaniem czeka :) Pozdrawiam. Rozliryczniłeś mnie ostatnim akordem(ostatnia strofa) :)
  21. Stasiu, pyszny wierszyk... baranom na pohybel życie człowieka zrodzonego z niewiasty jest krótkie i pełne trosk-bawmy się więc dopóki karty w grze... cha, cha, cha, Pozdrawiam wierszykiem pełnokrwistego ułana, który umiłował piękne konie i... szybkie kobiety. Mam konia z grzywą rozwianą ( galop) Wypuszczę konia, niech się popasie na nagiej łące i w pełnej krasie i wio koniku z grzywą rozwianą nisko się kłaniaj nadobnym damom kręci mnie kręci, liczba magiczna, poza zmyślona i de-liryczna, prawdziwe harce to żaden blef- -nie wolno chlipać przy soixante neuf lecz kiedy dojdziesz już do zenitu musisz powoli schodzić ze szczytu, zakończ, jak gdybyś znowu zaczynał, właśnie przed tobą już"drugi" finał... i kiedy wreszcie zamilknie działo to z chęcią by się jeszcze pospało, ruń zaraz potem, jak z drzewa kłoda ona niebawem wnet siły doda... i jeździec górą i klacz spokojna, dała więc efekt harówka znojna, teraz już tak, jak zechcesz długo- ty będziesz panem, ona zaś sługą :)
  22. Pierwszy raz postawiłem na tym portalu komuś minusa i nie żałuję tego kroku. Po prostu zatkało mnie tak, jak milicjanta ściągającego kalesony przez głowę. Tylko nie pamiętam już, czy żółtym do tyłu, czy brązowym do przodu? Rzadkiej maści żenada.
  23. Trudno, przecież się nie wybebeszę... przynajmniej teraz wiem, maszyna niewinna. Jak zwykle winny człowiek. I zaraz mi się kwadratura koła przypomina. Czy najpierw była kura, czy jajko? Jedno jest pewne. Kogut był pierwszy. Podziękował i zgrabnie dygnął nóżką. :)
  24. Lubiem takie wierszyki rymowane z moralikiem. I takie wesołe dziewczyny, jak Ty. U mnie rymów nie pochowasz w wierszach made in często-chowa radość bierze, jak cholera, podkręć rzęsy i warkocze i bierz tego oficera- -najpierw serce potem krocze umów z gościem miłą randkę, piersi nadmij, jak balony, niech cię weźmie za amantkę stanów mało ustalonych a jak wreszcie cię rozbierze, nago stanie drżący cały, krzyknij: halo, panie oficerze, pan zapomniał z pracy pały! -stój pan, wezmę prostownicę, bo gadzina jest malutka, postawimy tę dżdżownicę; staw głęboki, wędka krótka! głowę mu porządnie zmyjesz, gość w pośpiechu zrobi dyla, tej zniewagi nie przeżyje; przed "babami" będzie spylał. Pozdrawiam pełną temperamentu Kamertonkę :)
  25. Wprowadziłem sobie nowy wierszyk, ale pomyliłem się w tytule, więc go usunąłem. Poprawiony tekst wprowadziłem pewną ręką, jak maszynista kolejki wąskotorowej, mający zawsze rację i pierwszeństwo... a tu bummm! Poczekaj bratku 144 godziny na semafor bezdusznej maszyny, to pojedziesz do Czitałej. To jakiś apsórt! "ja Wisła, ja Wisła... brzoza, jak mnie słyszysz? Odbiór! I co teraz do diaska? Pomożecie? :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...