Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

emil_grabicz

Użytkownicy
  • Postów

    733
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez emil_grabicz

  1. Dziękuję wszystkim za wizytę i komentarze. Ja tak piszę, myślałem, że to już wiecie... hahaha Panie Biały, myślisz poważnie, że ośmioklasista napisze taki wiersz? Chciałbym nie mieć Twojej pewności... pozdrawiam Elika, dla grzecznych dziewczynek zawsze coś z szapoklaka dobędę, a że nie zawsze to arcydzieła, to dowód na to, że do arcy mi daleko. Pozdrawiam wszystkich i dygam, jak druhna Zuźka... hihihi
  2. skoro grzech masz w oczach jak być latem twoim? bogactwo i przepych już mnie nie ukoi nanieś mi kropelki zanim wiatr poszarpie wyśpiewam melodię na pajęczej harfie zamyślenia przymglę rozjaśnię marzenia zwikłam zapach kwiatów w baśnie od niechcenia Latem być nie mogę bom w jesiennych barwach soczysty jak kiwi żarłoczny jak larwa a zamiast brylantów ze słów naszyjniki zapinam błyszczące deszczu koraliki jesienią natchniony rozgarniam butami szelesty słów suchych między platanami
  3. Panno święta, co jasnej bronisz częstochowy... dzięki, za merytoryczne wsparcie Oxy. w rymach wierszokleta często chowa co wystuka serce, co pomyśli głowa... Pozdrawiam, ale bez wazeliny... do zobaczenia i bądź czujna... hahaha :)
  4. HAYQ napisał: "Eter wspomnień, drzwi wyobraźni" Nie uważasz, że troszeczkę oklepane? Myślę, że przydałby się tu jakiś ciekawy "zamiennik" I znowu włażę "między usta a brzeg pucharu"... może tak? odległy wrzesień kołysze wahadłem zegara stukając w ramy sennych obrazów dźwięk trąbki jak fala wspomnień rozpina witrażem nitki słońca nieśmiało na zmarzniętej dłoni pozdrawia, nadgorliwy Emil :)
  5. Anno Paro... jak na chłopczyka to zbyt cieplutko pozdrawiasz... hahaha Tak mi się jakoś lepiej czyta, więc wybacz ten nieudolny surogat. zbuduj arkę z moich snów jak zaleje nagły szlag nie bierzemy już nikogo nawet jak stchórzysz popłyniemy Kiedyś, kiedy byłem młody, silny i głupi, wciąż nie dawał mi spokoju wyraz "paralaksa", chociaż wiedziałem, co znaczy. Tłumaczyłem sobie, że to połączenie pary i laksy. Z Twoim nickiem nie bardzo mogę wykombinować. To połączenie Anny i pary... i zaraz mam obrazy przed moją chorą wyobraźnią, że stoisz w łaźni i z parą się łączysz, poprzez pory, ale jak widzę, żeś chłopczyk, to mnie puszcza... hahaha Pozdrawiam Cię serdecznie - Emilka Grabiczówna... hahaha :)
  6. BEa.tUS napisał: witam :) ta kursywa to cytat? Witam BEa.tUS... nie, to jedynie fragment wiersza, który chciałam zapisać właśnie kursywą. A dlaczego, złotko, zapisałaś kursywą? ale prawdę gadaj... czyżbyś ulegała wpływowi mody grafitowej poezji neogotyku? Pierwsza zwrotka zupełnie niezła, dobra, a potem gdzieś rozpada się wszystko w moździerzu trudnych metafor. No i te czereśnie nie dają mi spokoju... musisz je chyba bardzo lubić, bo targujesz się ostro o rzeczy znacznie ważniejsze niż... plucie pestek. środek zdecydowanie na nie, ale począteczek tak. Nata, pozdrawiam Cię, do narazie... ;)
  7. F.isiu, kilo majtek, to już coś jest. Ja już w swoim krótkim życiu widziałem setki kilomajtasów. A polecam bezprzewodowy internet. Próbowała? A jak zasięg w Szachrajewie? Najbardziej rentownym przedsięwzięciem jest dostęp 24h, baz limitu... ściąga i zakłada, ściąga i zakłada... oczywiście w dalszym ciągu myślę o tych nieszczęsnych kilomajtasach. Pozdrawiam największą Szachrajkę z Nieszachrajek. Emil, pasażer na gapę... :)
  8. F.isiu, proszę Cię zabierz mnie ze sobą... przysięgam, że w ogóle nie będę się odzywał, chyba, że o to poprosisz... zabierz, proszę, proszę... ?) a znasz jakieś dobre miejsce do parkowania w krakówku? w centrum? edit: aha... a skąd wiesz, że mogłoby nam być po drodze? F.isiu, nie znam takich miejsc w centrum, ale na Błoniach niedaleko Parku Jordana, są przepiękne zadrzewione miejsca do parkowania dla wszystkich, którzy szukają drogi... Czy jest nam po drodze? Nie wiem. Najwyżej domalujemy drogę na mapie-to nic trudnego. Wiele dróg powstaje właśnie w ten sposób... hihihi Pozdrawiam dzielną Szachrajkę i jej niezwykłą smykałkę do przygód. :)
  9. Magdo, dziękuję Ci bardzo za odwiedziny i cieszę się, że podobały Ci się kolejne przygody z Hanką. Pozdrawiam serdecznie :) Marcinie, nie wiedziałeś, że niektóre damy przychodzą do ginekologa tylko po to żeby ktoś wreszcie "pogrzebał" do woli? Za taką dodatkową usługę, zacne damy zostawiają parę złotych więcej... a może kiedyś położy na samolocie i zbada grzechostroskopem, odlatując w krainę westchnień, przy których usta zasychają w błogim grymasie? Kto to wie...? Pozdrawiam Cię Marcinie i kolegów-samouków... hahaha Marcinie, to nie skończy się rozwodem, bo w miłości najważniejsze jest zaufanie. Są granice, których nigdy nie przekraczam, może właśnie dlatego, że są tak łatwe do przejścia... :) Anno Paro, powiedz, że to nieprawda, że jesteś chłopczykiem. Jestem absolutnym hetero i nigdy nie śpiewałem w chórze Stuligrosza, ani nie byłem ministrantem. Dla Ciebie specjalnie: O ministrancie po denominacji Mszalne wino i kadzidło dosyć dawno mu już zbrzydło lecz gdy dorwał się do tacy proboszcz zdzielił go po glacy. Za tę skłonność do bilonu musi szarpać "sznur" od dzwonu. Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam portalową hermafrodytę. Popraw mienia, jeśli się mylę... hahaha :) Prywatnie możesz mnie poznać, ale tylko po zmianie płci na żenszczyńską... hihihi
  10. F.isiu, proszę Cię zabierz mnie ze sobą... przysięgam, że w ogóle nie będę się odzywał, chyba, że o to poprosisz... zabierz, proszę, proszę... ?)
  11. Hanka, wirtualna pokusa z piegami Właśnie leżę już w łóżku, trzymam laptopa tu, gdzie u Ciebie powinna być gumka(czekaj rozpustnico, ja chyba kupię Ci takie wielkie barchany wiązane pod szyją, bo gotowa jesteś męski ród puścić z torbami, dosłownie), boże, ani majtek ,ani gumki, a ja tu leżę jak pokurcz jakiś i na zmianę: mano destra i mano sinistra... mano... Jezu, wykończę się chyba! Jak ty umiesz u mnie te motylki płoszyć! Napisze ni stąd ni zowąd, że chyba nie jest niedorżnięta i jak tu człowieku będziesz spokojny. Polucje, zmazy, rozmazy i inne takie podejrzane erupcje, i eksplozje, a efekt taki, że wstaję rano z prześcieradłem, i muszę pod prysznic wchodzić, żeby ten zmięty na sztywno gorset odmoczyć. Albo następny trick. Napisała, że "jeszcze może na nogach się rozkołysać"!? Co, do czorta, to oznacza? Na czym polega ta kołysanka, bo już mnie znowu to cholerne stado motyli obsiadło. Albo zaczyna mi się bawić "cięciwą Erosa". Proszę. Jeszcze trochę, a będziesz miała zaraz pełne ręce roboty. A jak ona umie to wszystko pięknie nazwać. To co tam dopiero w łóżku, podczas prawdziwej akcji... No widzisz, staram się. Już chciałem słowo- akcji-w cudzysłów zawinąć. Tak Cię prosiłem, mów prawdę, bo to serum naszego istnienia w cyberprzestrzeni. Nie, Ty ulegasz pewnym emocjom, typowym dla naszej sytuacji. Jak już prawie dochodzimy do orgazmu w naszym pisaniu, a ja wspomnę tylko o swojej miłości i wierności, bo mnie pytasz, u Ciebie zaraz podobnie. Dziki ogień, trzymanie za rączkę, strach przed utratą uczucia i takie tam: och jak mi dobrze, drżę ze strachu czy aby potrwa wiecznie. Taka Joasia d'Arc a nawet Matka Teresa. Nie, Ty jesteś mądrą wrażliwą, porządną kobietą, zupełnie normalną, masz swoje potrzeby i marzenia. Dojrzałą, młodą i o gigantycznym apetycie na życie w/g własnego pomysłu. Odpowiedz mi proszę, czy tylko jesteś tutaj ze względu na moje pisanie? (tak?) (nie?), niepotrzebne skreślić. Czy rzeczywiście wszystko jest tak idealnie u Ciebie w życiu, jak piszesz? Stawiasz mi za moją ocenę twojego id- 6plus, masz wrażenie, że żyjesz w trójkącie i tak naprawdę wcale Ci nie zależy, co robi Twój mąż, bo z Naturą nie będziesz walczyć. Co to oznacza wszystko? Odkrywasz wystarczająco dużo i masz tego świadomość, po to by dwa dni potem stwierdzić, że masz wszystko: czułość, dorżnięcie i takie tam. To po co piszesz mi o tym wszystkim? Umówiliśmy się na pisanie prawdy. Nie mogę Cię oszukać na temat moich stosunków z żoną, tylko dlatego, żeby Cię łudzić, a siebie opluć. Wszystko co piszę to prawda i jestem z tego dumny(z siebie). Pytasz mnie, że skoro mam wszystko, to co ja tu szukam? Mężczyźni tacy są. Smykałka do przygód, adrenalina, Nie zdradziłem żony i tego nie planuję, ale nie mogę zarzekać się jak żaba błota, bo to są emocje, namiętności i pewna gra, która może potoczyć się zupełnie nieznanym scenariuszem. A czy jak wchodzę do kasyna, to zakładam od razu, że wygram miliony? Nie, chociaż myśli się i o tym. A czy nie może być tak, że my tu napalamy się na siebie, a przy pierwszym spotkaniu od razu mizeria, obopólne rozczarowanie. W grze nieraz nie ważna jest pula na stole, lecz emocje, stres i niewiadoma, co trzyma w kartach przeciwnik. Proszę Cię nie ściemniaj. Nie jesteś już małą dziewczynką, tylko dojrzałą kobietą, która wie czego chce i ja wiem też. Nie chodzi tu o moralność, czy porządność, bo to mamy na normalnym poziomie, lecz coś, co nazywa się umiejętnością kosztowania drogocennego życia, które mamy tylko raz dane. Nie traktuj tego, jak propozycji seksualnej, chociaż tego do końca nie da się wykluczyć. To prawda o wierności, miłości, zdradzie i namiętnościach. A czasami działa jak lekarstwo i wraca się ochoczo do żony lub męża z nowym uwielbieniem, i pewnością wyboru. No więc jak, będziesz już grzeczna i znowu zaczniesz pisać prawdę? Nie bądź białą bidulą, bo to masz już za sobą. Pokaż siebie drapieżną, wyuzdaną, ognistą, nieokiełznaną i... uległą. Takie kobiety spędzają sen z oczu wszystkim męskim napaleńcom. Zajrzyj w siebie, w duszę i wyjedź na prerię życia, jak dziki mustang, którego trzeba okiełznać. Prawdopodobnie masz w sobie coś, czego brakuje innym kobietom, a które nigdy nie zaznają szaleństwa, tylko z tego względu, że nikt tego w nich nie odkryje. Ty zaś odkrywasz to w sobie bez potrzeby użycia tropiciela. Powiedz mi, że bredzę, a obiecuję Ci, że więcej do tego tematu nie wrócę. Odnośnie tematu, dziecka. Wiem, że celnie ulokowałem to pytanie. Ponieważ mówimy sobie wszystko, bez względu na konsekwencje więc także i ten temat poruszyłem. Nie będę Ci robił wykładu kto to jest dziecko w domu, bo jest to dla Ciebie uczucie nieznane i możesz mnie nie zrozumieć. Znamy się krótko i w iście imponującym tempie poznajemy siebie. Tylko najlepszych rzeczy i wydarzeń Ci życzę. Mam od początku do Ciebie dużo sympatii. I powiem Ci krótko. Nie ma ważniejszego wydarzenia w życiu dwojga ludzi, jak ich wspólne dziecko. To miłość, na którą nie musisz czekać, która trwa wiecznie, która ma siłę lawiny górskiej i która przynosi Ci sens, i cel życia w prezencie, w malutkim zawiniątku, którego nie oddasz za wszystkie skarby świata. To twoja cząstka, którą zostawisz Naturze w podzięce za życie, które i Tobie było kiedyś dane. Powiedz mi, nie brakuje Ci tego? To zmieni Ci cały dotychczasowy świat... P.S. Ze zdjęciem, to jeszcze nie koniec. Ja chyba tam pojadę do Ciebie i zrobię Ci porządek w tej Twojej piwnicy. W dalszym ciągu czekam na fotkę BUZI, zrozumiano? A niech tam, może być nawet z piegami. No i żeby "płuca" były widoczne. hihihi :) Hanka pod namiotem . Jezu, ale Ty mnie lubisz straszyć! Użyłaś kiedyś tego słowa „wtopa”, jak rozmawialiśmy o ciąży. Boże! Myślę, Hanka jest brzemienna(ze mną?!), trzeba szukać nowej Muzy. No, masz szczęście. Ale proszę Cię nie przesadzaj. Raz dziennie to nie za dużo jak dla niewiasty po szkole zakonnej? Boże wybacz tej jawnogrzesznicy, bo nie wie co czyni. Zostanie chociaż coś dla mnie? Proszę Cię skłam mu czasami, że masz migrenę albo biegunkę. Musisz tak codziennie? Naprawdę. Pomyśl o mnie. Cieszę się, że mnie tak szybko odmatoliłaś, ale nie wiedziałem, że stolica jest tak zamatolona. Boże, prof. Miodek przeżegnałby się nogą, co ja z tym matołem wyprawiam. Jak Ty musisz być zorganizowana, Ty, najbardziej szalona ze wszystkich kadrowych w stolicy, znajdujesz czas na pisanie do mnie maila i jeszcze świntuszysz w nim sprośnie. Ale te baby mają dobrze, po nich w ogóle nie widać, żadnych namiotów czy uwypukleń. No jedynie na mrożonkach w supermarkecie, widać te wielkie, ciekawskie świata, bożonarodzeniowe rodzynki, pod opiętymi T-shirtami. Chętnie dołączyłbym pomiędzy takie towarzystwo ze swoją struclą ma(r)kową... Jejciu, rodzynka z lewej, rodzynka z prawej, a pośrodku te niebieskie oczy, jak u Romy Schneider... Ducha można wyzionąć. Ach, biedna strucla. Powiedz Hanko, czy Ty tak naprawdę szczerze o tym seksie w tych swoich mailach piszesz do mnie, czy tylko chcesz zrobić przyjemność staremu zboczeńcowi, a tak naprawdę to Cię zupełnie nie rajcuje. Kiedyś pracowałem w dużym zakładzie w... (6 tys. osób). Gdzie? Milczenie jest złotem. Kadrowa mnie zaczepiła w toalecie i pyta dlaczego się spóźniam ciągle do pracy. Odpowiedziałem, że to przez kobiety, bo się nie wysypiam. Hanko! Reżyser filmu "listonosz dzwoni dwa razy", to mógłby się jeszcze dużo nauczyć. Miała swój pokój. Niedaleko gabinetu dyrektora. Kobieta 30 lat, zamężna. Już w tej toalecie zajrzałem jej głęboko w oczy, tak, że pięty jej prawie zobaczyłem. Ujrzałem tam jeszcze żądzę, bezkresny ocean lubieżnego bagna i rozpusty. Pierwsza zaczęła mnie obmacywać. W obawie, że ktoś przyjdzie poszliśmy niezauważeni do jej pokoju. Cicho przekręciła klucz w zamku i wyjęła go. Przytomna była. Hanka, ja, 21 letni pazera na baby, łaps tę panią kadrową i wtaszczyłem ją na biurko. Ułatwiła mi, bo ręce miała już na mojej szyi. Nie napiszę Ci co dalej się działo. Sodomia i gomoria, jak zwykła mawiać babcia Martyna. Byliśmy względnie cicho; bo było niebezpiecznie, cholernie! Nie zapomnę tylko, jak te papiery fruwały z biurka. Jak latawce, bezgłośnie i rytmicznie. To wszystko nie trwało długo. Nie spotkałem nigdy potem kobiety, która tak szybko doprowadziła się do gotowości i finału. Ekspres - Intercity. Nie gniewaj się, że Ci to wszystko piszę. Ot historia. Dlaczego sobie przypomniałem? Z trzech powodów. Miała niebieskie oczy, była kadrową i miała na imię jak Ty.( o ile Ty, to Hanka?) Co to za przypadek. Trudno w to uwierzyć, ale to święta prawda. Hanko, mam niekiedy wrażenie, że piszecie we dwie te maile do mnie. Z koleżanką? Czy jaźń? Czasami jesteś cicha jak myszka trzymająca w pyszczku kawałeczek serka, która boi się ząbkiem zgrzytnąć, a czasami jak mi wypalisz w swoim stylu parę zdań, to fotel mi odjeżdża od biurka i nie mogę dojechać z powrotem do komputera... Hanko, jaki Twój znak zodiaku? Napisałem horoskop, w którym cechy zwierząt przypisuje ludziom. No, żeby tylko nie wypadło na Ciebie, żeś spod Meduzy. Hanko, nie chrzań mi tu, że nie znasz się na poezji. Jesteś grzeczna i taktowna, jak zwykle. Dobrze ułożona panienka w zakonnym stylu. Czuję teraz, że moja poezja, to chała, a Ty wolisz milczeć. Nawet nie napisałaś, czy coś Ci się chociaż trochę spodobało. Czytałaś na pewno Hanko? Oj biada mi (jak piszesz czasami) z tą moją poezją. Hanko, a jak Ty jesteś z jakiegoś biura detektywistycznego, trudniącego się udowodnieniem zdrady przy pomocy niesamowitych agentek, które nawiązują romans z gościem a wszystko finansuje jego żona, bo chce zalegalizować w imię prawa nowego oblubieńca. Boże, czyżby to robota mojej małżonki? Być nie może... Robią zdradziecką randkę w hotelu, a kiedy on za chwilę już ryknie z rozkoszy, wpadają agenci z szybkostrzelnymi aparatami i w parę sekund mają dowody na cyfrowych nośnikach, a ta męska, roznegliżowana sierota, stoi zdumiona z dymiącą fujarką na środku pokoju, i nie wie co się dzieje. Panienka wrzuca na siebie służbowe ciuchy i mówi do niego: ”nie ciesz się, orgazm był służbowy i udawany. Wcale nie jesteś taki dobry jak myślisz. Twoja żona ma rację, że chce się ciebie pozbyć. Ślinisz się za bardzo frajerze, musiałam wziąć 2 aviomariny, bo myślałam, że będę rzygać. Wkładaj majtki i zakryj tego mizernego padalca. Adios amigos”. Szefie, poproszę następne zlecenie... Hanka, namiot rozbity został przez Ciebie i dla Ciebie. Co ja teraz z tym masztem zrobię? Przykryje go wiaderkiem. Albo nie, najlepiej obłożę go lodem, bo ręce mnie już bolą od tych finałów. Jak rośnie ciasto, zależy już tylko od gospodyni i od piekarnika! ha,ha,ha. Hanko, nie musisz wyskakiwać z obcasów, bo nie mam kompleksów wzrostu. Lubię duże kobiety. Moja żona ma prawie 180 cm wzrostu i jest nieźle. Mój rekord z kawalerskich czasów(marzenie jednej nocy-pasażerka mojej taksówki, miała 185 cm. Miałem kłopoty ze złożeniem jej w samochodzie... hahaha, ale zbereźnik! Faceci, to świnie... święte słowa. Hanko, marketing, reklama, to podstawa sukcesów. Myślę, że "wciągłaś" mnie podstępnie w te rozgrywki. Czyżbyśmy szykowali się na jakieś poza cybernetyczne spotkanie? Jak Cię czytam, nie mogę zrozumieć skąd u Ciebie tyle erotyzmu w Twoich mailach? Piszesz, że wszystko masz i na dodatek jesteś dorżnięta... Nie piszesz tego wszystkiego pode mnie? Taka utalentowana literatka jest w stanie bez zbędnych emocji napisać każdy tekst. Coś mi się tu nie zgadza. Badasz mój intelekt, a już prawie jesteś pod namiotem. Najlepiej by było, gdybyś była jednak niedorżnięta (boże, a cóż to za słowo! Mam wrażenie, że słyszę krajzegę do drewna z motorem 5KW), wtedy wszystko pasi i układa się w logiczną całość. Hanko, modlę się za Tobą, może będzie Ci wybaczone. Wiem już teraz dlaczego kiedyś mi napisałaś, że straciłaś nadzieję na jakiekolwiek Niebo. Teraz Cię rozumiem, jak mało kto. Hanko, będzie zdjęcie. Nie byłem jeszcze w Polszy. Bądź cierpliwa. Ujawnię też foto na portalu. Koniec z anonimowością. Tu nie mam nic. A będzie Twoja buźka? Kiedy? Teraz tyle powodzi, żeby piwnicy Ci nie zalało, a mnie krew! Jesteś chyba jedna taka Hanka w Polsce, która nie ma zdjęć. To się po prostu w pale nie mieści, ale Ty mnie kręcisz! Hanka, proszę Cię przyłóż się do pisania i pisz do mnie więcej, leniu jeden, bo Cię wymiśkuje, jak Cię tylko dopadnę! m Hanka skarżanka Waaaga! To my się pozabijamy dziewczyno! Bo ja też waga. Nigdy mnie nie wyczaisz, jak tego nie będę chciał sam - proszę Pani psycholog. Ale mi przyłożyłaś o tych obcasach. Co Cię tak grzmotnęło?! Co? Powiedz mi, o co jesteś taka zła na mnie? Bo jesteś i bardzo się powstrzymujesz. Czuję to. To co piszę w swoich, prawdziwych zresztą historiach erotycznych, w ogóle się Ciebie nie tyczy, ani nie ma nic z Tobą wspólnego. Niczego nie sugeruję i daleki jestem od analogii, i obrazy. Poczułaś się obrażona? Przeczytaj sobie jeszcze raz to zdanie co napisałaś w dialogach na cztery nogi. "W jaką bułkę! Całuj mnie wszędzie". Jak to odczytujesz, bo ja wiem od razu, że ta bułka, to jakiś niezrozumiały dla Ciebie wystrzał. To nie jest bułka tzw. dziabana, mogąca się kojarzyć z innym dziabnięciem. Brakuje mi Twojego komentarza do tekstu - "niewinne zabawy z języczkiem". Wiem, że jak czytasz, to zawsze coś skrobniesz, żeby mi zrobić przyjemność, bo nie wszystkie teksty są takie dobre jak chciałby autor. Nie podejrzewasz mnie o taki spryt i przebiegłość, a ja celowo umieściłem tę bułkę, Bo sama twierdzisz, że nie możesz się doczekać następnych moich tekstów i właśnie to pisanie a nie ja, tak Cię rajcuje. Musiałabyś zapamiętać po przeczytaniu tego tekstu tę cholerną bułkę. Hanka, zrozum, ja się cieszę, że masz dla mnie czas i piszemy sobie nawzajem. Uwierz mi, że wcale nie wymagam od Ciebie czytania wszystkich tekstów. Cieszę się jak gdzieś się wpiszesz i Twoje komentarze są dla mnie najważniejsze. Sprawia mi to wielką przyjemność, ale proszę Cię nie mieszaj do tego Koszałka Opałka, bo on do tej ściemy zupełnie nie pasuje. Nie czytałaś i to wszystko. Nawet rzęsa mi nie zatrzepocze, bo piszemy sobie codziennie i dobrze nam z tym. I nie wracajmy do tego tematu. Proszę Cię. Nazwijmy to delikatnie brakiem konsekwencji i mimowolnym przejściem z fascynacji moim intelektem do uwielbienia soczystą i zmysłową erotyką naszych zapisów. Jesteś nabuzowana gniewem i niedomówieniami jak mina przeciwpiechotna widząca buta maszerującego żołnierza. Powiedz co tam w serduszku się dzieje? Nie zaczynasz się nudzić ze mną? Uważasz, że jestem kawał drania, bo co napiszę, to Ty masz wrażenie, że chcę Ci coś udowodnić i wmówić. Nic bardziej mylnego. Opowiadam Ci co mi ślina na język przyniesie. Często moje, jakieś tam, erotyczne farmazony. Jak piszę, że politurę z biurka wycierałem tyłkiem jakiejś kadrowej, Ty od razu nabzdyczona jesteś, jak jeż kolcami. Aha, kadrowa, niebieskie oczy, też Hanka, a więc od Bałtyku po Korbielów i Murzasichle, kadrowe to takie szmaty do wycierania kurzu z biurek. Bzdura kosmiczna i uogólnienie. Teraz, jak będę walił w stół, to nożyczki schowam do szuflady, bo ciągle się odzywają. Może ta wtopa, to nie w tym kontekście. Zgoda. Ty zamiast zająć się tematem w zdaniu, które miało Cię rozbawić i zadumać, wytykasz mi błędne powiązanie "wtopy" z tematem i ucieka cały uśmiech ze zdania, a był dla Ciebie przecież. Nie wiem, Ty jak przeczytasz tylko słowa ciąża, tak pryska gdzieś wszystko, jak rtęć pod dywan z potłuczonego termometru. Boże, czy ja jestem taki pokręt, że nikt mnie już nie może zrozumieć? Nie mam już siły tak ciągle tłumaczyć, co autor miał na myśli. Zostaw tego matoła w spokoju, dziewczyno. Jak bym mógł chociaż przez chwilę kojarzyć to słowo z Twoją osobą? Spodobało mi się to, jak napisałaś o matołach z metropolii, czym chciałaś mnie, z tzw. prowincji, skomplementować, co Ci się znakomicie udało. Jak napisałem "odmatoliłaś", to miałem ten komplement na myśli. Jak napisałem jest zamatolona, to cieszyłem się jak dziecko na kolejny neologizm mojego autorstwa. I zapamiętaj to sobie na ZAWSZE. Nigdy o Tobie zdania już nie zmienię, bo wiem kim jesteś. Jesteś nadzwyczajną, wrażliwą dziewczyną o nietuzinkowym poczucie humoru, subtelną, przetaktowną i dobrze ułożoną. Jestem z Ciebie dumny. Gdyby tak nie było, wcale bym z Tobą nie korespondował. Bo ja Cię w 100% rozpoznałem(Twoje pisanie) po kilku zdaniach komentarzy na portalu... (ciach!). Młoda Kobieta jest z pewnością smakowitym kąskiem dla mężczyzny, ale ja wchodzę najpierw do głowy, serca i duszy. Jak tam są puchy, to paruję szybko jak eter i już mnie nie ma. Jak jest przytulnie i zmysłowo, zagnieżdżam się na dobre i dopiero wtedy dobieram się do ciała, żeby posłuchać, jak wrażliwa dusza i świat zmysłów gra tę piękną symfonię rozkoszy. To mnie opętuje i miesza pod deklem. Wiesz? Nie mam naprawdę kompleksów na punkcie męskich rozmiarów, wręcz same sukcesy w dziedzinie męskich podbojów miłosnych. Chciałem Cię trochę wytestować, a Ty zachowałaś się szlachetnie i taktownie, chociaż wyłożyłem się na grzbiecie jak mały słodki kundelek, pachnący wiatrem i swoją mamą. Myślałem, biorąc Twoją waleczność i przekorę pod uwagę, że tak zareagujesz: "Panie Grabicz, to jakieś kosmiczne nieporozumienie! Pisze Pan takie materiały na portalu... (ciach!) o kobietach, które, jak Pan wspomina, lgną do Pana jak znaczek do koperty, a tu okazuje się, że straszny z pana cienias. Swoją drogą, to gratulujemy Panu fantazji, mistrzowskiego słowolejstwa i szybkostrzelnej wiedzy teoretycznej. My, kobiety, chętnie damy się posadzić na każdym mężczyźnie, który wypełni nas "obfitością i odpowiednim zasięgiem". Pan niech tworzy dalej, Panie Emilu. Pan wypełnia nam duszę wystarczająco obficie. Ciało proszę zostawić dla innych. Bo widzi Pan, ci co piszą o seksie, to tylko piszą, a ci co nie piszą, to seks uprawiają. Decyzja należy do nas, kobiet. Subtelna różnica, prawda? Zapewniam Pana, że ta różnica, to jest to, co Panu brakuje. Ile to wyniesie w cm, to proszę to obliczyć w/g wzoru i odjąć od tego co pan ma. Rok urodzenia ---------------------------------- × współ. wznosu = penis wzrost plus nr buta współczynnik wznosu dla tej kategorii wieku 2,1 i to cała tajemnica męskiego kompleksu... A teraz do tego spotkania. Zmieniasz buty, boisz się siebie, a potem piszesz, że "przecież się nie spotkamy" Już sam nie wiem, czy nie wystarczy Ci ten "piękny umysł"? A jak ja jestem dzwonnikiem z katedry Notre-Dame? To co, umysł już nie będzie taki piękny? Nie wierzysz, że jestem nad jeziorem Bodeńskim? Nie skłamałem Cię jeszcze pisząc do Ciebie, ale chyba zacznę, bo i tak mi nie wierzysz. Ostatni raz byłem na święta Wielkanocne. Muszę tu siedzieć, bo potrzebna mi jest kasa. Dziwi Cię to? Całe życie wydawałem więcej niż zarabiałem. Gdybym Ci powiedział ile tu zarabiam, to bałabyś się wchodzić z powrotem na to krzesło, bo zaraz byś znowu spadła. Ciągle jest mało. Co mam Ci więcej napisać? Ze jestem niewolnikiem egzystencji? Galernikiem jak Jan Valjean, ojciec Kozety? Ze jestem tu po to, żeby wszystko, co mam, miało też wszystko? Dlatego tu jestem. Przestań układać te puzzle, bo to mi przypomina wróżenie z fusów i lanie wosku. Zobaczymy się na skype. Obiecuję Ci to. Nie ma żadnych przeciwwskazań, poza technicznymi. I żadnych poza tym, że możemy wsiąknąć w siebie jak angielska mgła w Tamizę. Dlatego się nie spieszę. No chyba, że widząc mnie powiesz: "phi, to ten specjalista od damskich tyłków? To jakieś nieporozumienie... " Wtedy wyjmę wtyczkę ze ściany. Jak mam to rozumieć, że boisz się o siebie? Co autor miał na myśli? Dopiero jak Cię capnę w moje lubieżne, obleśne łapska, to powiem: "cześć Hanko, więc jednak żyjesz? I pójdziemy na spacer nakarmić łabędzie. I ręce będą nam drżały, a głosy więzły gdzieś w krtani... A co potem? Dalibóg nie wiem. Ja nie miałem spotkań z kobietą, przy świecach i czytaniem poezji Baczyńskiego. To wszystko i tak ma swój koniec w łóżku, bo tak przekazują sobie uczucia dorośli ludzie. Kobieta i mężczyzna. Spodoba Ci się ten konik, Ty dopieszczona Amazonko... Ciężko Ci będzie z niego zejść!, bo takie są koniki. Prześlesz mi w końcu to obiecane swoje zdjęcie w bikini? Tylko nie, jak siedzisz po szyję w wodzie. Nie daj się prosić. Chcesz, żebym Ci wyśpiewał, co ze mną jest? Seks jest ze mną. Ot co. Pasi? Ale to przecież nie dla Ciebie, bo Ty masz wszystko i nie narzekasz. Skoro tam u Ciebie nie da się nic poprawić, to nic tam po mnie. Ja nie mogę zagrać Ci na gitarze i pić z Tobą czerwone wino a potem zachwycić Cię moją niezłą kolekcją znaczków pocztowych. Musiałbym Cię przytulić. Pytanie tylko po co? Po to, żeby doprowadzić Cię do znanego Ci stanu z twojej alkowy? Ja nie mogę nawalić ani nic popsuć, a jeżeli nie mogę tego zrobić lepiej, wyciągam wtyczkę ze ściany i idę spać. Niech robią to inni. Może nawet lepiej. Kto to wie? Pomyśl o naszym spotkaniu, ale najpierw skype, a potem...hulaj dusza piekła nie ma. Przyglądaj mi się na skype dobrze, żeby potem nie było że "gały nie widziały". Hanka możesz pisać jeden raz dziennie, jak dotąd, ale więcej dziecko, więcej! Czy ja napisałem, że częściej!!! Ten początek maila odnosił się do rżnięcia Hanko! Żeby coś zostało dla mnie! Boże, ale pokręt ze mnie! Co autor miał na myśli? Hankę, Hankę i jeszcze raz HANKĘ!!! Czy Ty naprawdę masz tego męża? Jak można było tego nie zrozumieć. Tak, mnie pogięło o Ciebie. I powiedz mi naprawdę dlaczego Ty jesteś ze mną, tutaj w internecie? I proszę Cię popłyń, bo się stęskniłem. Tylko nie bierz gotowych tekstów ze swoich zbiorów lub czegoś, co pisałaś dla tego KOLOSA!!! Napisz coś dla mnie. Ten ostatni Twój erotyczek dla mnie czytam codziennie: ”Kiedy cię czytam, czuję jak wspinam się tymi słowami leniwie i nachylam się cała nad tobą. Splatamy ręce a każde z tych słów próbujemy wyszeptać sobie do ucha. Przywieram do ciebie i mam wrażenie, że jesteśmy tak blisko, że każdy szept zamieni się za chwilę w krzyk. Więc spadają nam te słowa ze spierzchniętych od braku tchu ust wprost do naszych rąk i prowadzą je po całym ciele w miejsca, gdzie chcemy, żeby dotykały nas najbardziej... „ A ja tak dopisałem: ”Są czułe jak pocałunki kochanków, wnikają w nas jak promień ciepłego słońca i grzeją pieszczotliwie, muskając nasze zmysły i pragnienia. Zamknięte w słowa wyznania gorące, sklecone naprędce i byle jak, przetrwają wieczność w bolesnej niemocy wyzwolenia się z milczącego kręgu szeptów, westchnięć i dotknięć, na próżno szukających dźwięku. Nieme wyznania zaklęte w milczący szereg zwyczajnych słów. Jak Ci się podoba, ten milczący szelest słów? Twój fragment jest o niebo lepszy, ale starałem się jak mogłem. Wiem, że możesz nie mieć czasu. Nie jest ważne, czy starasz się pisać do mnie lecz czy chcesz. Gdybyś się nie wyrabiała ze wszystkim, to zrób sobie mały urlopik ode mnie. Nie chciałbym, żebyś to traktowała w charakterze obowiązków codziennych. Będzie mi smutno, ale nie chcę abyś dostała zadyszki od "stołecznego tempa". Chcesz, to przyjadę do Ciebie do biura. Nieznany i niezapowiedziany. Jak petent. Ciekawe czy zorientujesz się, że to ja. Taka sytuacja byłyby niezmiernie ciekawa. Dobrze, niech będzie u Ciebie w pokoju, na tych rombach. Ha,ha,ha Nikt Cię tam w biurze nie podrywa. Opowiedz dziecko, czy miałaś już jakież propozycje flircików? Opowiedz. Proszę! Proszę! I nie bądź już taka zołza. Ale byłaś niedobra w ostatnim mailu. Poczekaj, ja Ci pokażę! Zobacz jak się kogoś lubi ile się pisze... I o której... m.
  12. Kamertonka, znowu drgasz tym swoim misternym dźwiękiem... "między ustami a brzegiem pucharu... " Hm, wypiłbym wino z taką dziewczyną... w cieniu oliwnego gaju i bujnej winorośli, by się uczłowieczyć, jak to zwykle robią dorośli... hahaha Pozdrowienia w tonacji AMOL braci karmelitów dla roztańczonej melisy indyjskiej pachnącej lawendą i zmysłami... eh, Kamertonka, podoba mi się po prostu, ale wciąż czekam na erotyczek, proszę, chociaż jeden łyczek... hihihi :)
  13. Rolling stone, zaintrygowałaś mnie? Pierwsze wejście i od razu tutaj. To nie może być przypadek. Musiałbym się poradzić porucznika Colombo... Zdradziła Cię ta "rachityczna nóżka"... hahaha Sam w to nie wierzę... czyżby jednak... to jet możliwe, chociaż prędzej spodziewałbym się lądowania Gagarina na lotnisku sportowym w Masłowie koło... (ciach!) hahaha :)
  14. Bulwersacja, to przecież nie groza, to zwykłe pretensje... Jestem zachwycony Twoim taktem i dobrym wychowaniem, chociaż miałaś prawo zagotować się po mojej krytyce. Może i się zagotowałaś, ale sama w sobie, i dla siebie. Pokazałaś klasę, spokój i zrównoważenie. To cenne przymioty nie tylko u kobiet. Co wcale nie oznacza rezygnację z racji i rozkoszowania się przywilejami bogów, zachłystujących się słodką zemstą... hahaha To tylko kwestia czasu... hihihi Słodka zemsta, w wykonaniu słodkich kobietek, jest dla mnie, jak marcepanowy plaster zanurzony w błękitnym curacao... spijam do kropli ostatniej i też czekam na okazję, żeby zgarnąć najdroższe trofea i... momenty... hahaha Pozdrawiam Cię serdecznie, nie jesteś Jędzą, jesteś grzeczną dziewczynką, która wie dokładnie, co robić, żeby stanąć na podium i wie również, kiedy zejść z niego, aby wejść na jeszcze wyższe... :)
  15. Powiadasz przytupuje nóżką... jakbym ją słyszał... hahaha Słyszałem kiedyś jej kroki w telefonie komórkowym... szła a ja słuchałem, jak idzie... to była długa rozmowa. Hm, może ona tutaj gdzieś się pochowała w tych nickach... w cyberprzestrzeni jest nieskończoność. Skoro nie protestuje, to znaczy, że na razie mi wolno. Szkoda, że nie mogę opublikować jej maili... na to nie będę miał nigdy pozwolenia... hahaha Pozdrawiam lawinę kamieni... :)
  16. "w dupę jeża czemu może ktoś z was wie" chyba tak powinno być? Waldku, prawda nienowa, ale oryginalnie zapisana... hahaha prawda do finału zmierza poprzez dupę jeżo - zwierza i nie ważne czy powinno być wenie trzeba czasem też dać żryć Pozdrowienia dla Monsignore Waldi Waldemarowicza :)
  17. Oxy, nie chodzi o romantyzm, którego brak prowokuję Cię do takich ejakulacji. Tego tekstu nie można po prostu nazwać wierszem. To wynurzenia zbulwersowanego ekologa. Tam nie ma żadnych emocji. Nie czuć grozy o której mówisz w komentarzach. żeby nie pytania w stylu "co autor chciał powiedzieć" nigdy bym nie wpadł o czym jest naprawdę ten tekst. Uwierz mi, tam nie ma nic, dlatego tak trudno mi cokolwiek napisać. Pozdrawiam żabki i ślimaczki. Te ostatnie szczególnie. :)
  18. Oxy, zdumiał mnie ten zapis i jego forma... teraz już wiem, dlaczego jesteś romantyczna inaczej. To jest niemożliwie beznadziejne ale więcej nic nie napiszę, bom zdumiał się nad Tobą i tą żabolandią. Myślę, że nie przeszkodzi nam to kontynuować miłej znajomości. Uwierz mi, oszczędziłem Cię jak mogłem właśnie tylko z tego powodu. Zatem do poczytania. Więcej tlenu Oxy. Nie mówi się o stryczku w domu powieszonego... hahaha Pozdrawiam Cię serdecznym don chichotem. Trzym się cudnie i popłyń wreszcie... :)
  19. świetliku nocny, ale Ciebie łatwo zranić... sorry, nie chciałem, nie śmiałem się z Ciebie, lecz z tej wieży... Nigdy nie śmiałem się z tego, co napisałaś. Ja rzadko jestem smutny i może dlatego wydaje Ci się żem prześmiewczy... ale nie z Ciebie. Ja się nieraz śmieję ze słów, do słów. Dlaczego napisałem zadziorny? Nie wiem, może chciałem do rymu? Uśmiechnij się trochę do siebie, skoro do mnie nie możesz... Pozdrawiam Cię serdecznie i rozchmurz się wreszcie :)
  20. Droga Joanno, te wypieki to zupełnie normalna sprawa... Mnie rodzynki na ogół też kojarzą się z wypiekami. Dopóki ich nie zobaczę. Wtedy też mam wypieki a nawet małego zeza, bo niektóre są tak daleko od siebie oddalone, że nie sposób ich objąć jednym kadrem oczu... hahaha Twój komentarz bardzo mnie ujął, bo powiało delikatnym i płochym dziewczęciem. Taką dziewczęcą, różową subtelnością. Cieszę się, że wpadłaś. Pozdrawiam serdecznie :)
  21. Fly, ja nie musiałem się domyślać, bo od razu wiedziałem. A wiesz o jaki mnie "pas startowy chodzi"? Przystrzyżony krótko, jak miękka trawka, czekający na swojego "boeinga 20", To lądowisko dla wybranych pilotów, dla orłów przestrzeni i zmysłów, dla kogoś, kto nie musi czekać na pozwolenie wieży... hahaha pozdrawiam wieczornie i zadziornie :)
  22. Oxy, sama widzisz, dlaczego muszę pisać zakalcem na "Z-ce". Jest tutaj kilku ponurych ogrodników ustawicznie jeżdżących z taczkami pełnymi nawozu ze swojego ogródka. Muszą gdzieś to wywalić, prawda? A że taczki czerwone, to może ze straży pożarnej wzięte, nie wiem. ... właściciele wszystkich czerwonych taczek proszeni są o zajęcie miejsca w czerwonym autobusie z napisem "koniec wyścigu". "mopsik malusi! skoro szczeka na słonia, jak silny być musi!" Pozdrawiam Cię, Oxy... :)
  23. Hm, strzępy papierów, to to, co zostało po kartkach... Oxy, to nie parodia romantycznych wygnańców. Chociaż prawda w oczy kole, bardziej ją od kłamstwa wolę... hihi :) Samotny i nieznany wędrowiec nie zaznał gościny, chociaż godzien był każdej. Dzięki za wdepnięcie. Nic się nie martw. Może ten zaczyn nie bardzo wyrósł, ale ciasto gniotę dalej. hahaha Pozdrowienia przeserdeczne, romantyczne i liryczne :)
  24. Fly... dzięki, że zajrzałaś. Czyżby chodziło o pięknie przystrzyżony pas startowy? hahaha można by tak tygodniami tryskać jak gorąca lawa patrząc w posąg Twojej twarzy kiedy wolno stygniesz w trawach :) Pozdrawiam nocnego lotniarza... :)
  25. Marcinie, to właśnie doskonały przykład na to kogo powinno się uwielbiać a kogo rżnąć... hahaha Dzięki za wdepnięcie i wpisik... pozdrowienia bez mydlenia :) Dzięki Magdo za wspólną kąpiel w magmie rozkoszy i pożądania... hahaha W takim towarzystwie nie straszne mi erupcje wulkaniczne... hihihi pozdrawiam serdecznie i szeptem dotykam między uchem a zwieńczeniem włosów. Nie daj się nabrać na koloraturę głosu... F.isia od razu wyczaiła podróbę... hahaha. To nie jest część ostatnia. Będzie więcej... :) Wando, sprawiłaś mi wielką radość odwiedzinami Twojemi i trzebionką. Miałem poprawić "piegowate... " ale Alzheimer nie pozwolił mi sobie przypomnieć... hahaha Ciągle mam dylemat podczas picia alkoholu, czy lepiej porozlewać mając Parkinsona, czy zapomnieć wypić gnębiony Alzheimerem... hahaha Pozdrawiam Portalową Damę Prozy... :) Kasiu, ale mnie fachowo rozebrałaś... lubię, jak rozbierają mnie kobiety, chociaż ciągle powtarzam, że wolę jak to robią zręcznymi paluszkami zamiast inteligencją. Powiem Ci w sekrecie, tylko nie powtarzaj nikomu... to są autentyczne maile pisane ad hoc, do jednej z moich ciekawszych portalowych uwodzicielek... nie mogą błyszczeć dopracowaniem, bo pisane są na żywo i w kilka minut. Dziękuję komentarzowej zacności za odwiedziny i fachowy komentarz rozkapryszonego intelektu i dojrzałej kobiecej dłoni rozbierającej na czynniki pierwsze, cal po calu, rozkapryszonego i niedopieszczonego hedonistę... Wszystko, co posiadam noszę z sobą. :) Kamertonka, nic się nie martw... dołożyłem sobie, bo czasami lubiem się wytrzaskać po ryju, ale to kokieteria. Nie jest tak źle... hahaha pozdrawiam i dziękuję. Aż się boję Ciebie interpretować... mógłbym rozgrabić do reszty Twoją bezradność i niebo w oczach, od leżenia na łopatkach... hahaha :) Aniu, dziękuję Ci bardzo za wytrwałość. Może kiedyś Cię zaskoczę, może kiedyś Ci zaśpiewam o czym marzą białe lilie, o czym szumią w lecie drzewa Pozdrawiam Anię serdecznie :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...