Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

emil_grabicz

Użytkownicy
  • Postów

    733
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez emil_grabicz

  1. Paro!! To niesamowity autentyk. To streszczenie historii o prawdziwej miłości, która czeka, która kocha. Zwyczajnie, bo w zwyczajności siła niezbadana, jak w chlebie powszednim, który nam się nigdy nie nudzi, który jemy codziennie, całujemy, wąchamy, smakujemy i cieszymy się, że go mamy. Ten zapach śni nam się po nocach. Prześladuje nas w każdym miejscu, gdzie go spotykamy. Podobnie jest z miłością, ale jej brak prześladuje nas jeszcze gorzej. Anno jestem z Ciebie naprawdę dumny. Są jeszcze kobiety, które potrafią tak kochać, ale czasami nie mają kogo kochać i wtedy piszą takie piękne teksty. Anno, świetne. :)
  2. Magdo, nad strumykiem dzieją się bardzo dziwne rzeczy, przeważnie o miłości. To placówka poczty leśnej, gdzie ptaszki śpiewają a woda niesie dalej. Pozdrawiam Cię; Emil Obręczoręki... hahaha :) Hm, znaleźć się w parze z Parą w perlistym jacuzzi... stamtąd byś mi już nie uciekła... hihihi Cieszę się, że czekałaś, chociaż lubisz szybko parować. Nie zauważyłaś przypadkiem, jak słuchawka od prysznica dziwnie się pręży i wykręca? Bądź czujna - to mogę być ja - za Paro wanny Emil. Pozdrawiam i dziękuję :) Kasiu, po prostu lubię tak pisać i wszelkie trendy, mody i nakazy dobrych obyczajów współczesnego poezjowania nie są w stanie mnie powstrzymać, bo to cząstka mnie samego. Czy można się zmieniać specjalnie dla innych? Ja nie mogę. Dziękując Ci za miły wpisik ślem cmokasiątka i buziole :) Teresa, dawno nie byłem u Ciebie ale wpadnę, bo też Cię lubię czytać. Powiadasz, jak w hamaku... w hamaku marzeń i podniebnych lotów szybkostrzelnych myśli. Dzięki za "wpadkę" i pozdrawiam serdecznie :) Basiu kruczoczarna, czy muszę się wstydzić faktu, że napędza mnie testosteron? Lubię ten samogon enzymów a biokatalizatory białkowe szczególnie mnie sobie upodobały... hahaha Chleba powszedniego racz mi dać... Panie - mogą być dwie cha, cha, cha Pozdrawiam serdecznie :) Oxy, lubię te rymy, tak jak inni ich nie lubią i to mnie od nich różni. A czy niestety, nie wiem. Epidemia prostych rymów i krucjaty antyczęstochowskie nie są groźne. Na Parnasie starczy miejsca dla wszystkich. Jam proste chłopisko i to do mnie po prostu pasi. Chryzal w "Uczonych białogłowach" Moliera powiedział: "może to i łachmany, ale są mi drogie". Pozdrawiam Cię serdecznie i ukłoniki, ukłoniki :) Miłość nie bawi się w zawiłości, to proste kobiecisko, które sercem się kieruje i do serc puka. Dzięki Marti i pozdrawiam :)
  3. spóźnionym palcem noc zamykam gorących ust modlitwą cichą goniąc spojrzenie słonym szlakiem wiatrakiem myśli jak don kichote przedrwiony śmiechem żart miłości jak senny obraz dulcynei bez ust bez twarzy i bez słowa złupiony prawdą bez nadziei spadam na płytę martwym liściem ideał sięgnął w końcu bruku szelestem zepchnął mnie po cichu prosto w aleję dla nieuków pozdrawia ludzieniek emil gra-beach :)
  4. Anno, jak sobie życzysz, ale muszę zamienić się u Ciebie w łazience w mydełko "fa" i przysięgam zniknę kiedyś, ale dopiero po tym, jak się wymydlę... hahaha Albo w gąbeczkę szybkomknącą po rozpalonym... hahaha Pozdrawiam Cię fantazjo nieokiełznana. W takiej Parze chyba się sparzę. :)
  5. Sensacje XIX i XX wieku, czyli niesamowite opowieści z pokładowego raptularza Złotej Rybki Miałem dziwny sen. Śniła mi się Złota Rybka. Słowo daję, prawdziwa. Siadła na tym swoim złotym ogonie i patrzy się na mnie tymi dużymi, rybimi oczami. Łypie tak na mnie jednym okiem, jak wigilijny karp świeżo wyjęty z wody na dwie godziny przed uroczystą wieczerzą. Wzrok pełen nadziei na ułaskawienie od wyroku, a pyszczkiem łapczywie wciąga powietrze jak Breżniew na trybunie podczas defilady pierwszomajowej w Moskwie. No więc pytam się jej grzecznie: - Co ty tutaj robisz? - A ona na to, że chciała ze mną porozmawiać. Widzę, że się męczy, więc zaproponowałem jej szklaneczkę wody. - Nie denerwuj mnie! - wydęła złośliwie te śmieszne rybie wargi do przodu. - To normalny objaw jak przechodzę na powietrze - westchnęła głęboko i zatrzepotała długimi, mokrymi rzęsami. - Czy to prawda, że spełniasz wszystkie życzenia - zacząłem nieśmiało. - Nie do końca prawda. Tylko trzy - sapnęła i widać było, że doszła już do siebie. - Trzy, to i tak dużo. A jakie dostajesz najczęściej do spełnienia? - robiłem wrażenie znudzonego, ale uszy nadstawiałem jak zając w kapuście. - Jak pewnie wiesz, złote rybki żyją tak długo, dopóki spełniają wszystkie życzenia. Czasami kilkaset lat - rozsiadła się wygodnie i widać było, że chce coś interesującego opowiedzieć. - To był rok 1804. Obsługiwałam samego Napoleona i tego, jak mu tam, no... tego mnicha z Rosji, Putina. - Chyba Rasputina - wtrąciłem rzeczowo. - Może. Widziałam go tylko raz, to niech mu będzie i Razputin. - Ale to łajdak - łypnęła rybimi białkami w stronę sufitu i szybko przeżegnała się lewą płetwą. - Dlaczego to robisz lewą płetwą - nie ukrywałem zdziwienia. - To mi zostało z Rosji - wykrztusiła wciągając powietrze przez zaciśnięte skrzela. Widać było, że przeżywała to wszystko na nowo. - Ledwie uszłam z życiem - mruknęła wyraźnie niezadowolona, rozglądając się ze strachem dookoła. - Wracając zaś do Napoleona - kontynuowała - pojmali mnie w sieci królewskiej fregaty, koło Marsylii. Wrzucili mnie zaraz do wiadra z wodą i zanieśli do kajuty Napoleona. - Przybywasz w samą porę, ale jak chcesz odzyskać wolność musisz spełnić moje trzy życzenia - zaczął bez ogródek. Patrzę na niego i myślę... co to za bikiniarz z takim wielkim naleśnikiem na głowie? Smierdiakowszczina - pomyślałam złośliwie, a on do mnie wprost: - po pierwsze, chcę zostać cesarzem Francji i to jak najszybciej. Założył z tyłu ręce i chodził tak jakiś czas po kajucie. - Tak czułam. Wiedziałam, że żądza władzy jest gwałtowniejsza od wszystkich innych namiętności. Ta cholerna megalomania Francuzów. - Przewróciłam się na bok w tym wiaderku i udaję, że się topię. Jeden z oficerów wyciągnął mnie na stół. - Ocucić! - rozkazał Napoleon - Jaśnie Panie, ale jak? Rybę, wodą!? - panikował oficer pokładowy. -Jak nie wodą, to prądem, ty,ty...gamoniu! - ryknął przyszły cesarz i doskoczył do stołu. - No, jak ja usłyszałam o prądzie, to prawie zaczęłam fruwać i szybko sama wskoczyłam z powrotem do wiaderka z wodą. - Drugie moje życzenie - mówił Napoleon nie spuszczając ze mnie wzroku- - kiedy będę już umierał, to... chciałbym umrzeć na kobiecie. - No nie! - myślę - ty stary satyrze. I prawie wiem jakie będzie trzecie życzenie. - Wstrzymałam oddech... - Po trzecie, to chciałbym mieć penisa do... do samej ziemi - wykrztusił jednym tchem. - Chyba do samej podłogi, Panie Generale - zatrwożył się jeden z oficerów. - No tak, do podłogi - przyznał Napoleon spuściwszy wzrok na pokład, jakby chciał ocenić czy to mu wystarczy. - Wreszcie cię mam! - pomyślałam, puszczając triumfalnie serię perlistych baniek powietrza na ścianki wiaderka. - Zaraz tu zrobię z ciebie francuskiego Pigmeja - dyszałam zemstą nurkując z radością na dno. Wynurzyłam się niespodzianie. - Dobrze - odparłam, patrząc mu w oczy. Wiedziałam, że drugie i trzecie życzenie sformułowane jest nielogicznie i daje szansę na dowolną interpretację. - Nabrałam powietrza w skrzela i mówię: cesarzem zostaniesz w ciągu czterech dni. Umrzesz tak jak chciałeś, na Helenie, a kiedy zdjął spodnie i zobaczyłam tę miernotę, zatarłam z radością płetwy. - Ja ci zaraz dam do samej podłogi - pomyślałam jadowicie. - A teraz - odparłam głośno - penisem dostaniesz do podłogi -syknęłam złowieszczo. Ten francuski Sylen oblizał lubieżnie te swoje obleśne, mściwe, wąskie usta... Czekali w napięciu i nagle... Napoleon poczuł, że nogi mu się kurczą! Wszyscy wpadli w panikę, a jeden z oficerów przytomnie złapał wiadro i wyrzucił mnie przez burtę. Moc przestała działać. To go uratowało, ale na dwadzieścia centymetrów " ciachnęłam" go w nogach. Złota Rybka zamknęła pyszczek i spojrzała mi w oczy... - To niesamowite! - wykrztusiłem zdumiony i patrzyłem na Rybkę z respektem. - I tak Wielka Francja dostała Wielkiego Kurdupla - z dumą dodała Złota Rybka - To znaczy, że wszyscy mężczyźni z krótkimi nogami mają takie kompleksy, jak Napoleon? - wysnułem logiczny wniosek. - Nie popadajmy w uogólnienia - przerwała moje wywody. - Jest ich jednak dużo. Ci co czekali do końca na spełnienie życzenia, pracują teraz w cyrkach i rozśmieszają ludzi, ale nie jest ich wielu. Parsknąłem śmiechem - ale ty jesteś sprytna - nie kryłem podziwu, kręcąc głową. Zatrzepotała znowu tymi ogromnymi rzęsami, wyraźnie zadowolona z siebie. - Tak, 17 lat potem Napoleon zmarł na świętej Helenie - odparłem, chcąc popisać się znajomością faktów. - A widzisz, my złote rybki zawsze dotrzymujemy słowa! Zamyśliła się na moment. - Swięta Helena, powiadasz, wydawało mi się, że ta Walewska inaczej miała na imię, ale dobrze, że chociaż ją beatyfikowali. Musiała się kobiecina nacierpieć z tym Napoleonem. - Chciałem zaprzeczyć. Przecież to nie tak było. Ale ona mówiła już dalej; Spoważniała nagle. Z tym Rasputinem, to nie było tak łatwo. Ten łajdak chciał mieć takiego długiego penisa, żeby podczas erekcji mogło usiąść na mim trzynaście wróbli, jeden obok drugiego. - O boże! - wstrzymałem oddech. - I co? I co zrobiłaś?! - Były kłopoty - odpowiedziała - Jak skrzyknęłam czarami 13 wróbli, to zdębiałam z wrażenia. U nich, w Rosji, wróble większe jak u nas wrony. Przykryłem się kołdrą z wrażenia, aż po oczy, jak to mówiła. - Wytężałam wszystkie siły, ale jak siadł ten trzynasty, to ciągle mu jedna nóżka spadała. Rasputin był wyraźnie rozczarowany. Padałam ze zmęczenia. Taki seans, wbrew pozorom, kosztuje dużo wysiłku. Patrzę na niego błagalnie i mówię: bądź rozsądny, przecież nie masz krzywdy... Pomyślał chwilę, machnął ręką i rzekł: na, charaszo, idi k' czortu! - Po chwili mnie puścili na wolność. Jak dałam dyla przez Władywostok, to się dopiero w Zatoce Gdańskiej zatrzymałam. - Ale dlaczego? - spytałem zdumiony. - Nie znasz Rosji przyjacielu. Jak się wszyscy dowiedzieli o mnie, to woda aż się gotowała od poszukiwaczy Złotej Rybki. Wędki, drgawice, widły. Co kto miał. W Kijowie, to nawet jeden chciał mnie prądem porazić, ale na szczęście dynamo mu się popsuło. Oj, gdyby oni mnie wtedy złapali, do dzisiaj musiałabym tam siedzieć i powiększać im te cholerne penisy - dokończyła z wyraźną ulgą. - Myślę, że prędzej by wróbli zabrakło - pomyślałem głośno, szybko mnożąc męską populację razy trzynaście. - Ach, Bóg z nimi, to piękny i zarazem straszny kraj - Złota Rybka przeżegnała się szybko lewą płetwą. - W 1959 pływałam sobie w Zalewie Zegrzyńskim i tam też jeden taki mnie złowił. Do dziś nie wiem kto to był. Trochę było w tym mojej winy. Podpłynęłam do jego łódki i słyszę: - Władek, nie daj się, nawet jak przyjdą nocą i kolbami w drzwi załomocą. - Wiem, wiem kto to był! - zawołałem z ożywieniem. To jeden z największych poetów rewolucyjnych ówczesnego proletariatu. - Poeta, powiadasz? - Złota Rybka mówiąc to skrzywiła się, jakby cały dzień w occie pływała. - Mnie to on wyglądał na kłusownika i takie miał przy tym oczy przekrwione - - ciągnęła z ożywieniem. Przerwała nagle. - Władek, a co to za imię? - popadła w zadumę. Przerwałem jej opowiadanie mówiąc, że wtedy, to było bardzo popularne imię. To była epoka Władków, Mietków, Józków i Cześków. Teraz jest już inaczej. Przyszła moda na Lechów, Leszków, Olków i Romków. Chociaż jest jeden wyjątek. Mało, że ma Jan na pierwsze, to jeszcze mówią mu Maria. - O Boże! - Złota Rybka złapała się płetwami za skrzela. To chyba jakaś hybryda, a może to hermafrodyta? - pytała się jakby sama siebie. - To muszą być jakieś diabelskie sztuczki - dodała z niesmakiem. - Tak, masz rację, sądząc po nazwisku, to diabeł musiał maczać w tym swoje włochate paluchy. Otrzepało mnie na samą myśl o tych włochatych paluchach. - Nigdy by mnie nie złapał na tę leszczynową wędkę - mówiła dalej. - Ale drań miał drgawicę. - Co, tak mu ręce latały? - przerwałem jej na moment. - Widać, że nie masz pojęcia o łapaniu ryb - mówiąc to Rybka spojrzała na mnie z politowaniem. - Ale nie powiem, ręce też mu drżały - zawiesiła głos. - Jak już mnie złapał, to powiedział: no, mam cię wreszcie suko. - Bardzo się wtedy bałam. - Pierwsze moje życzenie - powiedział - to, żeby cała ta woda w Zalewie w wódkę się zamieniła. - aż z oczu mu szły iskry, gdy to mówił. - Rzucił mnie na dno łódki i łapczywie dłonią nabierał wódkę powstałą z wody. Było mu jednak mało i niewygodnie, bo nagle powiedział : drugie moje życzenie, to żebyś to wiosło zamieniła w chochlę. - I stało się tak jak chciał. - Jak zaczął pić tą chochlą, to tak łódkę rozkołysał, że morskiej choroby dostałam. Przerwałam mu mówiąc: masz jeszcze ostatnie życzenie? Widziałam, że ma już dość. I wiesz, co on mi wtedy powiedział? - No dobrze Złota Rybko, daj jeszcze pół litra stołowej i... spadaj! - Coś podobnego! - wyszeptałem z trwogą. - No tak, wtedy, aby walczyć skutecznie z proletariatem, wszyscy musieli być na gazie. To tak, jak Amerykanie, żeby wygrać z Indianami, najpierw nauczyli ich pić wodę ognistą - dodałem, patrząc się w zamyśleniu przed siebie. Z tego odrętwienia wyrwał mnie głos Złotej Rybki. - A ty, czy zastanowiłeś się już nad swoim życzeniem? Przyznam, że zaskoczyła mnie tym pytaniem. - Jaa...- zacząłem nieśmiało. - Tak, ty. Każdy ma przecież jakieś życzenia - przysunęła się do mnie i ciepło spojrzała na mnie tymi swoimi mokrymi oczami. - Musiałbym pomyśleć - mówiąc to wiedziałem, że gram na czas. - To pomyśl, niedługo się obudzisz. Nie mamy dużo czasu - nalegała. - A więc - zacząłem - najpierw chciałbym być słuchawką... - Coo oo o!! - widziałem, że Złotej Rybce na moment zabrakło powietrza. - Czy ty przypadkiem nie pracujesz w telekomunikacji! - mówiąc to nie kryła zdumienia. - Nie, nie taką jak myślisz. Słuchawką od prysznica, w prywatnej łazience, pewnej pół krwi Indianki. - Tak? A jak się to cudo nazywa - przytupywała nerwowo płetwą po parkiecie mojego pokoju - To śliczna, śpiewająca mieszanka indiańsko-kanadyjska, Shania Twain. - Przykro mi, nie znam, ale dobra, to się da załatwić. Co dalej... drugie. - Drugie moje życzenie, to chciałbym być siodełkiem w pewnym rowerze... - No nie! Nie wytrzymam! - żachnęła się. Zbliżyła się do mnie, przystawiając mi płetwę do czoła. - Czy ty nie masz przypadkiem gorączki? - z troską w głosie badała mnie uważnie swoimi rybimi oczami. - A po trzecie, to chciałbym być taki malutki jak krwinka czerwona lub leukocyt, a najlepiej taki mały, jak nanorobocik. Chciałbym znaleźć się w organizmie pewnej kobiety, którą muszę dokładnie poznać. W tym momencie Złota Rybka fiknęła kozła i padła nieruchomo na podłogę. Poleciałem szybko po wodę. Chlusnąłem na nią całą miednicę. Zaczęła prychać i krztusić się powietrzem. Wreszcie siadła. - Jak żyję, to nie słyszałam o takich życzeniach - mówiąc to oddychała, jak ciuchcia jadąca pod górę. - Do stu beczek zjełczałego tranu! - wrzasnęła na cały głos. - I wszystko ma być takie malutkie!? Nic nie chcesz powiększyć! Ja muszę już chyba iść na emeryturę! - krzyczała bijąc ogonem o parkiet. - Uspokój się. Proszę cię - błagałem, delikatnie polewając ją wodą. Otrzepała się jak pies po wyjściu z rzeki. - No dobrze, będzie tak, jak chcesz - sapnęła na koniec zmęczona - Jeżeli mógłbym cię jeszcze o coś prosić, tak po znajomości - dodałem niepewnie- - to chciałbym być tym wszystkim, o co prosiłem, tylko dwa dni w każdym tygodniu. Powiedzmy w soboty i niedziele. Wiesz, w poniedziałek muszę iść znowu do pracy. Zgoda? - Zgoda, niech tak będzie - dodała i uśmiechnęła się życzliwie. Kiedy możemy przystąpić do realizacji moich życzeń? - spytałem, bacznie patrząc na nią. - Kiedy? - spojrzała figlarnie - Jak mnie złapiesz! I nagle... plusnęła gdzieś na bok znikając mi z oczu. Rzuciłem się za nią w pośpiechu. Coś złapałem w dłoń... i wtedy, niestety, obudziłem się. Leżałem na podłodze trzymając dzwoniący budzik. Spojrzałem mimochodem. Cholera...znowu się spóźnię. Ożesz, w... !!!
  6. sączysz mnie wieczorną porą(parą) jak błękitne curacao napełniam się dla ciebie bo ciągle mi mało... przepraszam za późną parę, ale bardzo spodobał mi się Twój poranny marszyk nielewą nogą. Kobieta w każdym calu. Pozdrawiam znikającą Parę. Pamiętaj, ja jeszcze się do Ciebie dobiorę, sensacjo dwudziestego wieku... hahaha :)
  7. strwożone myśli kłębią w sieni gdzie światłem sączy marzeń smuga między wierszami u Poetki schował się smutek i zamrugał zamrugał łzami posklejany misia przytulił pluszowego rozłożył łapki jak parasol zajął się smutków wielką księgą ściany maluje westchnieniami w szybie wychuchał dwa serducha na klamkę zerka nieprzytomnie za listonoszem strzyże ucha tylko Poeta bez obawy unosi słowem marzeń piórko nabłyszcza oczy ciepłym blaskiem dryfuje myśli białą chmurką wychlipał kawę i herbatę zjadł przy tym ciastek chyba tuzin zanurzył pióro w bramie raju i czeka aż dostanie buzi serdeczności i cmokasiątka e.g. :)
  8. jeszcze cię kiedyś wiosną roztańczę w czerwonych makach zanurzę latem jesiennym liściem wpadnę pod nogi zimą przywitam majowym kwiatem jeszcze cię kiedyś upiję rosą czerwcowych westchnięć uśpionej łąki pozbieram myśli kosmaty kłębek i wplotę zręcznie w dywany z wrzosów jeszcze się kiedyś nareszcie dowiesz o czym śpiewają ptaki w ruczaju że ktoś cię kocha całkiem zwyczajnie nie tylko w grudniu nie tylko w maju //www.youtube.com/watch?v=-n6ZCvJUAto&feature=related
  9. chociaż nie o mnie tutaj chodzi i na nic wszelkie dywagacje, kolka goryczy kłuje w boku - - Poeta zrobił w necie spację wzywam Cię zatem Mistrzu Słowa, nie dręcz już dłużej nam Poetki, ona chce wiersze tylko z Tobą, wygłaskać słowem czułym, giętkim podpełznąć ciepłem smagłych dłoni, jak wody smuga mokrym cieniem zagrzać się w słońcu Twojej mocy, popluskać zmysły weny lśnieniem ... zapadł się w ziemię, jak nóż w wodę i nawet już nie chodzi o nic; zapomniał przecież się pożegnać i metaforą się ukłonić Pozdrawiam Cię Alu. Gdybyś chciała tę ścianę zamalować, to... hihihi :)
  10. "pachnieć lawendą, jak starszy pan... " Bardzo podoba mi się owa tajemnicza tęsknota. A to najbardziej: "w pamięci owinięty przetrwa zanim ciepłem powieje przyjazna bryza będę" Tak może napisać tylko kobieta, dla której pierwsza miłość jest ostatnią. Pozdrawiam serdecznie :)
  11. Oxy, skleciłaś ładny wierszyk muzyczny. Mądry, głęboki i refleksyjny. Dlaczego jesteśmy samotni-boleśni? To proste. W życiu na wszystko trzeba zapracować, a na miłość szczególnie. To ciężka praca, bez widoków na emeryturę, na wzajemność. Uczyć się wspólnie miłości, albo poszukać kogoś, kto nauczy... Miłość trzeba wymyślić i włożyć ją do realnego świata pomiędzy kogoś i siebie. To piekielnie arcytrudna sztuczka, która nigdy się nie nudzi i jest tak skonstruowana, że sama napędza się, jak lawina... uczuć, potrzeb, tęsknot i wspólnej obecności. Kto tę sztukę opanuje, ten nigdy nie będzie sam i nie pozwoli komuś innemu na samotność. To szał, który unosi nas w nieskończoność nieskończoności, gdzie nawet śmierć nie ma dostępu w swojej bezdusznej niemocy. Pozdrawiam serdecznie :)
  12. Anno, żeby nie okazało się, że peelka tupie "stópką" nr 40. Tak na ogół dzieje się z dorastającymi dziewczynkami, które modlą się po nocach o duże "cycyki" a tu okazuje się że zamiast piersi rosną stopy. hahaha :) Anno, dobieram się do Ciebie powoli, jak do Bombonierki... "a gdy patrzę tak... śmiejesz się... marzy mi się bombonierka istny cud... odkryć tajemnicę słodką, delikatnie zdjąć złotko... " Podoba mi się za barwę uczuć, chociaż do konstrukcji mam pewne uwagi. Paro, przyznaj się lepiej kim jesteś, bo Ci poślę maila killera i spalę procesor w komputerze. Oczywiście zrób to dyskretnie. Wiesz, gdzie mnie szukać... hahaha :)
  13. Waldku, ciepło owinięte w kolorowy szelest liści mknących po chodniku... donikąd. Ostatnia zwroteczka po prostu malina. "proszę cię lato powstrzymaj jesień przecież dopiero zaczął się wrzesień" Prosto i z uczuciem, bo prawdziwe uczucia są niezwykle proste i... skuteczne. Pozdrawiam serdecznie :)
  14. Fly, piegowatej pani było też miło... tak miło, że zaczęła bezwiednie kupować pieguski. Nie wiem, czy jeszcze je kupuje. Musiałbym zapytać o to Hankę Es, a raczej wyczytać z jej mapy piegów. To bardzo tajemnicza mapa. Może prowadzi do ukrytego skarbu? pozdrawiam nocną Elikę. :) "Jak wyglądasz nocą a jak w dzień... " - wiesz, noszę jeszcze ten sam płaszcz ortalionowy. hihihi :)
  15. Anno, buchasz mi Parą, jak koń pod górę z furą węgla... hahaha Tak całkiem bez świntuszenia się nie da... są kobiety, które to lubią. Kobieta jest zawsze piękna, ale najpiękniejsza właśnie rozebrana... hihihi Anno odkręć wreszcie ten zawór z Parą i powiedz mi wreszcie kim jesteś, szelmo jedna... Może być na uszko. Domyślam się, ale nie mogę strzelać, bo lista jest długa... hahaha : Jesteś sprytna. Egzystujesz pod innym nickiem, bo może nie poświęcałem Ci zbyt wiele czasu. To nieprawda. Sam mam niewiele czasu i dzielę go, jak tort urodzinowy. Repety nie ma, a czasami schnie na stole, bo nikt się nie zjawia. Sela żizń, jak mówią Rosjanie urodzeni we Francji. Pozdrawiam Parę... niebieskich oczu. hahaha :) Za wskazanie w tekście orta, dam kawałek tego "torta" i dokładkę też dostaniesz, nawet jak się Parą staniesz...
  16. quaerit aquas in aquis... F.isiu :)
  17. Pełne zanurzenie? Czyżby niecierpliwość serca? Dziękuję za zamoczenie duszy w przepastnym świecie zmysłów. Pozdrawiam i niech żyje drobna różnica płci... hahaha :)
  18. Basiu, jak chcesz, to potrafisz być cieplutka... Trzeba Ci podstawić odpowiednią partyturę i... serce wali a dusza, aż jęczy... hihihi Dziękuję Ci za wizytkę :) Wszystko zrozumieć, to wszystko przebaczyć :)
  19. HAYQ tyś snajperem poezji. Wystrzału nie było słychać, a z rury już się dymi. Pozdrawiam serdecznie :)
  20. zgwałcę cię więc słowem jak mi bóg jest świadkiem, szybkim i lubieżnym a tak na dokładkę sczochram też językiem długim, giętkim, zwartym, dopóki parujesz sezamem otwartym a kiedy już zmiękniesz zakończę gdybanie i w błyszczące uda wejdę całym... zdaniem :) Alu, gdzie żeś Ty była, gdzie żeś? Szukasz poetów w zamorskich krajach piszących ciepłe wiersze o czerwcach i majach? wiatr zdmuchuje słowa bawi się zdaniami świstając pomiędzy wersami :) Pozdrawiam i nie będę się targował o naparstek natchnienia... Wytoczę najlepsze beczki wina z mojej poetyckiej piwnicy... :)
  21. Anno, nie siedź długo w parze, bo się zmacerujesz do reszty i wymiękniesz... Anna, pachnąca parą... chętnie wściubiłbym nosek do takiej łaźni... hahaha :)
  22. Anno, wadera, to jedyna z watahy samica, szykująca się do miotu... hahaha czyżby u Ciebie już pora?(przepraszam, para?) Drogo przyjdzie Ci zapłacić za dominację. Niezłe, niezłe, tajemnicza Paro... doczekasz się, że odkleję Cię od anonimowości, jak znaczek nad parą. Pozdrawiam i pierwszą samiczkę z miotu zamawiam... wilkołak Emil. :)
  23. U mnie prowokacja? Ja jestem urodzonym skandalistą, HAYQ. Omijam płycizny i od razu na głęboką wodę... hahaha. Dzięki, że wpadłeś. Tajemniczy ale bystry, jak zwykle. Pozdrawiam :)
  24. Janie Neck, dziękuję, że zajrzałeś. Dla mnie zaszczytem jest każda wizyta. Nawet tylko czytanie. Cieszę się, że coś tutaj znalazłeś dla siebie. Dzięki i pozdrawiam :)
  25. Hm, niekoniecznie, jak czarownice mają sabat, to żadna siła ich tutaj nie sprowadzi... hahaha Fly, co to oznacza "erhotycznie"? Czy to chodzi o temat deszczowy Vangelisa z filmu "the year of living dangerously"? Czy może "erotyczny"? Och! Czekaj Ty nocny erotyczny nicponiu(mam się zaśmiać, czy nie?) Jednak się zaśmieję... hahaha , wiem, że nie lubisz, ale ja lubię, jak nie lubisz. :) Dziękuję za czytanko i kilka zdanek. :) I w końcu nie wiem, pytając czy sam pisałem, masz na myśli komplement, czy chałę? hahaha Aleś tajemniczo-dwuznaczna, Eliko. :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...