Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sceptic

Użytkownicy
  • Postów

    1 354
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Sceptic

  1. prezydent Kwaśniewski się nigdy nie odcinał od postkomunizmu... W polityce zagranicznej radził sobie wcale zręcznie, a że kolesiował... a Kaczyński nie kolesiuje? :D nie wiem, czy pani wie, ale pan Wildstein został prezesem TVP. Z namaszczenia PiS. Ja wątpię, czy to dobrze... Chociaż przyznaję, że to bardzo dobry felietonista (czytam, lubię). nie rozumiem po co komu lustrować majątek, za co - za współpracę z komunistami w PZPR? To Szymborskiej by pani Nobla (bodaj 1 mln $) zabrała? :D Odbierać komuś majątek za to, że chciał się odnaleźć w rzeczywistości PRL? Spokojnie wystarczy obowiązkowe oświadczenie lustracyjne i sąd lustracyjny (który w Polsce działa, może nie idealnie, ale zawsze)! Bo ważne jest to, żeby nie oszukiwać (mówić, że się nie było, jak się było). Dla mnie reszta się zupełnie nie liczy. Jeśli by mi się dobrze żyło, to w rządzie mogą być sami byli ubecy. Nie napisałem, że AWS rządziła dobrze. Rządziła najlepiej. Przeprowadziła od początku do końca niezłe reformy, radziła sobie w polityce zagranicznej... No bo jeśli nie oni - to kto do tej pory rządzil najlepiej? Politycy są jacy są, nie wyprodukuje się z dnia na dzień nowych, trzeba znaleźć spośród tych, co są. Zresztą część PiSu to zapewne też AWSowcy (co mnie osobiscie w niczym nie przeszkadza). Jeśli dyskusja się Pani jawi jako niemiła, proszę się nie krępować i przerwać - ja uwielbiam dyskutować :)
  2. hehe, ja się też nie znam, ale jeśli gospodarka jest wolna (a jest) i umiędzynarodowiona (też jest), jeśli istnieje właściwie coś takiego jak międzynarodowy kapitalizm i międzynarodowy kapitał (bo przecież duża część ludzi w polsce zarabia niemieckie pieniądze, na ukrainie polskie itd.), to żadna narodowa polityka tego nie zmieni. A to od gospodarki zależy płaca - a wiec to, co najważniejsze. politykiem jest się po to, żeby rądzić - to zrozumiałe. Dlatego nie potępiam nikogo, kto się "przefarbował" po 1989; był politykiem w PRL jako członek PZPR, w RP może być jako członek czegokolwiek. Od tego są zawodowi politycy. Jak się już rządzi, to trzeba rządzić tak, żeby się przy władzy utrzymać - to też jasne. Dlatego w gruncie rzeczy każda partia ma takie same cele - zrobic wyborcy dobrze (i sobie przy okazji, ale to też naturalne - a nie byłoby, gdyby wprowadzić np. cenzusy majątkowe do biernego prawa wyborczego). Różnica może polegać tylko na deklarowanych środkach - i od tego są partie. Jeśli ktoś chciał działać w PRL środkami PZPR (czyli nota bene jedynymi dostępnymi), potem środkami ZChN, a teraz PO - to co w tym złego? jak już powiedziałem - demokracja parlamentarna w ogóle jest złem. Sztuka polega na tym, zeby się w tym bałaganie jakoś odnaleźć. U nas w ogóle jest niesamowity bałagan, który z czasem troche sie wyklaruje (mogę postawić kilka stówek na to, że kolejny parlament będzie już zalążkiem systemu dwupartyjnego PO/PiS (bo są skazane na dłuższą metę na koalicję) i SLD)... Ostatnio nie śledzę na bieżąco, ale coś chyba PO i PiS mówiło o zmianie ordynacji z proporcjonalnej na mieszaną? Jeśli tak - to dwupartyjność jest bliska. Będzie jak w USA - a czy tam ktoś słyszał o ideologii? Tam ma być po prostu skutecznie... Nie ma zatem co zaglądać ludziom w papiery - ma być skutecznie, a jak nie, to po kolejnej kadencji... PiS jak do tej pory nie rządzi skutecznie, w dodatku brzydko majstruje przy sferze moralnej (edukacja, stosunek do religii, apolityczność prezydenta). Samoobrona i LPR w ogóle nie są w stanie rządzić, nie mają zaplecza. PSL to siłą rzeczy będzie zawsze mniejszość, i to topniejaca z każdym rokiem... SLD dało plamę - więc na kogo innego tu głosować? Tym bardziej, że - jak zauważyłaś - PO to spadkobierca AWSu, a AWS rządził tak naprawdę bodaj najlepiej do tej pory (pomijając przykrą kwestię premiera, którą zresztą PiS powtarza).
  3. Sceptic

    zagadka

    staaaree;)
  4. W sumie ma pani sporo racji z tym rozwarstwieniem, czego zresztą jestem świadomy. Ale Polski w tej chwili nie stać (gospodarczo ani mentalnie) na welfare state. Popieram PO także dlatego, że akurat w moim konkretnym przypadku (co również przeliczałem) podatek liniowy wyszedłby na dobre, a w końcu na tym polega demokracja przedstawicielska, że każdy ma prawo dbać o własne interesy. Mnie akurat dużo bardziej interesują deklaracje papierowe od faktycznych działań. Dziwne? Już tlumaczę, dlaczego. We współczesnej demokracji każdy rządzi tak samo, programy się niesamowicie zacierają, nie występują idealogie w czystej postaci. Przykład? Wielka Koalicja cdu/csu-spd. Chadecy z socjalistami? Jak to możliwe? A jednak. A to dlatego, ze politycy tak naprawę mają niewiele do gadania. Mamy wolny rynek, który rządzi się sam. I żadna partia, żaden polityk tego nie zniweluje. Tak naprawdę - i mówię to z całą odpowiedzialnością - żaden rząd nie dokona radykalnych zmian na gorsze ani na lepsze w gospodarce (a to ona jest właściwie najwazniejsza). Mogą natomiast porządzić się w takich sferach jak np. edukacja (chociaż też nie na dużą skalę). Jak rządzi się nasza koalicja - widzimy. Jestem przeciwnikiem dekomunizacji i to zdecydowanym. Byli członkowie PZPR to tacy sami politycy jak czlonkowie Solidarności. Dawniej jeśli ktoś chciał mieć wpływ na władzę - wstępował do PZPRu. Członkiem była Szymborska. Członkiem był Borowski. Czy to znaczy, ze to są ludzie zepsuci moralnie? A czy wszyscy solidarnościowcy są ze złota? No chwila moment... Mendy są i po jednej i po drugiej stronie. Polska jest w okresie przejściowym. Przejściowym, nie przeskokowym. Spadkobiercy PRL są potrzebni jako element równoważący. A zresztą - postkomuniści funkcjonują znakomicie np. w byłej NRD. A że postkomuniści są u władzy - pytam się - to kto ich wybrał, naród czy oni sami? A vox populi, vox dei. Skoro tak duża część społeczeństwa popiera postkomunistów, dekomunizacja byłaby zaprzeczeniem demokracji. Dekomunizacja dokona się sama. Naturalnie. I nie ma co jej w tym na siłę pomagać.
  5. a może jakieś rozwinięcie? :)
  6. a właśnie nie - w końcu władza psuje (a władza absolutna psuje absolutnie), więc może władza zepsuje biednego pana X? :D mam też drugie ciekawe zdanie, może na jakieś motto: przepraszam, panie X, pan naprawdę musi być takim półgłówkiem. Żeby było decorum. :D
  7. czytałem dawno temu ich program na stronie internetowej. Powiem: zdrowo popieprzona partia - i libertarianie, i konserwatyści, i nawet rojaliści! Z programem (silna decentrzacja władzy i dużo wolnego rynku to rzeczy, które w tej chwili pamiętam) w dużej części się zgadzam. Sęk w tym, że to niestety partia bez znaczenia (nawet chyba w moim okręgu nie miała listy, nie pamiętam już nawet), zwłaszcza bez Mikkego. Samego Mikkego uważam za postać niezwykle barwną (bo to i wybitny brydżysta, i literat, i tłumacz). Ciekawi mnie to, czy traktuje poważnie swoje wzięte z księżyca postulaty (likwidacja straży pożarnej i policji chociażby). Być może świadomie jest takim teoretycznym sumieniem sceny politycznej. Jeśli nie - jest zdrowo jebnięty :D
  8. wow! :D panie Dariuszu, aż tak? :D dziękuję ogromnie, bo napisane bardzo ciekawie, tym bardziej, że zupełnie inaczej, niż sobie wyobrażałem. Na pewno skorzystam - w mniejszym lub większym stopniu, o ile oczywiście mogę tak z cudzej pracy czerpać... zwłaszcza ten krwawy krawat przecudny. pan X jawi mi się bardziej jako taki człowiek okrutnie zagubiony, ale szczerozłotego serca; pan dał mi na niego zupełnie nowe spojrzenie. Dziękuję ponownie; o końcowym efekcie nie omieszkam poinformować ;)
  9. o, miło mi:) Już odpisuję. Sytuacja z poglądami politycznym nie jest prosta. Przyjmijmy taki roboczy podział na poglądy realne i nierealne;) Jeśli chodzi o poglądy realne, a zatem - kogo obecnie popieram na polskiej scenie politycznej - to odpowiem, że jestem centroprawicowym liberałem, czyli popieram PO :D Nie jest to oczywiście partia idealna ani pod względem programowym, ani personalnym (np. Jan Rokita, choć bezsprzecznie najlepszy w erystyce, powinien zrzec się immunitetu - czemu tego nie zrobił?), ale w obecnym składzie parlamentu zdecydowanie do niej mi najbliżej. Gdyby pojawiła się na polskiej scenie jakaś prawdziwa partia liberalna (załóżmy, że mamy Unię Wolności, ale ona też niewiele może i jej liberalizm jest dyskusyjny), może pod względem stosunku do tradycji trochę "lewicująca", mogłaby liczyć na mój głos. Krótko mówiąc: wolny rynek, państwo laickie, podatki liniowe, małżeństwa homoseksualne, minimum świadczeń socjalnych (zwłaszcza zasiłku dla bezrobotnych), alleluja i do przodu :D Wydaje mi się, że w obecnej sytuacji takie libertariańskie rozwiązania poprawiłyby nie tylko gospodarke, ale również mentalność społeczeństwa (które potrzebuje po okresie komunizmu konkretnego kopa w dupę); wierzę też, że liberalizacja polityki ekonomicznej wpłynęłaby na znaczne obniżenie bezrobocia (redukcja kosztów pracy). Minusem tego rozwiązania, z którego zdaję sobie sprawę, jest wiążące się z nim rozwarstwienie społeczeństwa. Po kilkunastu latach gospodarki liberalnej powinni wkroczyć jacyś umiarkowani socjaliści, którzy trochę to zniwelują - i tak wkolo Wojtek. Tak widzę obecną sytuację RP. Nie poprę raczej niczego, co konserwatywne (bo konserwatyzm kilkanaście lat po obaleniu komuny to rozwiązanie wręcz tragiczne), a zwłaszcza alergię mam na wszelkie akcenty religijno-narodowe. Jeśli chodzi o poglądy nierealne, czyli takie, na których wejście w życie realnie nie mam nadziei, a które moim zdaniem byłyby idealnym, wręcz: utopijnym rozwiązaniem społecznym, to rzecz ma się zupełnie inaczej. Jestem wrogiem demokracji parlamentarnej. Uważam, że to bardzo kiepski pomysł. Wierzę też, że demokracja przedstawicielska szybko się skończy (już widać jej erozję). A co potem? Kuszącym dla młodych ludzi rozwiązaniem jest w ogóle brak państwa. Nawet przez jakiś czas na pytanie "Czym jest państwo" odpowiadałem za Bakuninem. Ale w końcu przyznałem rację Hobbes'owi, że w stanie wolnym ludzkość szybko by się zajeździła, a "prawo silniejszego" mnie absolutnie nie interesuje. Dlatego niedawno zmieniłem poglądy i mówię: państwu tak. Jakiemu państwu? Internacjonalistycznemu i laickiemu. Jak rządzonemu? Po platońsku (z wyłączeniem klasy wojowników, która - gdyby taki ustrój zaprowadzic na całym świecie - nie byłaby w ogóle potrzebna). A zatem mamy elitarny stan superioryczny, stan filozofów. Filozof taki przez 50 lat pobiera nauki, by potem dojść do władzy. Wierzę, że umysły światłe, nieskażone pieniądzem (bo klasa rządzących byłaby w całości utrzymywana przez podwładnych), pokierują światem w sposób najlepszy z możliwych. Oczywiście nijak nie przekłada się to na obecną rzeczywistość. A szkoda. Jest jeszcze cały szereg myślicieli politycznych, których bardzo cenię, a wśród których na czele wymienić muszę Marksa. Jestem pewien, że gdybym żył w 1848, poparłbym Marksa całym sercem, bez względu na swoje społeczne położenie. Pochwalam też ideę społeczeństwa internacjonalnego i egalitarnego. Powiem nawet, że wręcz podziwiam Lenina i leninizm. Stalinizm to oczywiście zupełnie inna bajka - bo i co on mial wspólnego z marksizmem... W ogóle polecam konstytucję leninowską - albo do przemyślenia, albo do pośmiania, bo nadaje się wyśmienicie i do jednego, i do drugiego :D Dyktatura proletariatu natomiast w społeczeństwie postindustrialnym, w którym większość ludzi pracuje (przynajmniej powinna) w usługach, to już oczywiście przeżytek. Dlatego teraz za marksistę się nie uważam. W ogóle to tylko wierzchołek góry lodowej:) Sam temat mnie bardzo interesuje, sporo czytam w tej kwestii i ogólnie zapraszam do dyskusji :)
  10. mnie z tego okresu pod względem poglądów leżą tylko Waryński i Luksemburg, ale o tym ciii, bo teraz niebezpiecznie głosić takie poglądy:D
  11. bełkot ;(
  12. ciekawy konflikt u ciebie widać, droga autorko. Z jesnej strony piszesz chyba jeszcze okrutnie nastoletnie wierszyki (co to za zwrot "na wieki"?!? do poezji z takim czymś? a sio!) o smutku i miłości i tęsknocie, i pewnie jakaś czarna umęczona dusza też sie znajdzie. Z drugiej masz zalążki wyczucia formy, czujesz rytm (czyżby jakieś kontakty z muzyką? ładnie grają akcenty i nienatarczywe rymy!) oraz zdarzają ci się naprawdę dojrzałe słowa (nucić pod wiatr). Jeśli zaczynasz - będzie bardzo dobrze. Jeśli masz parę lat za sobą - pora chyba nieco zrewidować własne pisanie. Tak czy inaczej - trzeba czytać.
  13. o, fajne! a spodziewałem się gniota :P kupuję.
  14. nie powinno być głośników z tyłu; ewentualnie jeśli sala jest konkretnie długa, mogłyby być drugie głośniki, ale też ustawione "przodem"; zbyt mocne "stereo" też by za bardzo rozpraszło. Samo ustawienie nie jest zresztą w tym przypadku ważne; to nie ma być kino domowe ani koncert:) Najczęstszym grzechem jest w tym przypadku zbyt duża ilość basów, które strasznie dudnią na dużych salach i w dodatku przy kiepskiej kondycji membrany (a kondycja membrany w starych głośnikach rzadko bywa dobra) niesłychanie pierdzą. Dzieje się tak dlatego, że często są to głośniki przyniesione z jakiejś szkolnej dyskoteki czy radiowęzła (do muzyki, zwłaszcza "techno", equalizacja powinna być zupełnie inna), albo dlatego, że ustawiają je ludzie, którzy wychodzą z założenia, że jak wszystko bedzie na full, to wtedy będzie dobrze słychać ;)
  15. "W warsztacie wszelkie metafory, wersy, wiersze w fazie tworzenia itd. dozwolone" - możemy przeczytać, a zatem nie łamię tym tematem żadnego regulaminu;) Zakładam temat, ponieważ wpadł mi do głowy pomysł, a nie mam czasu, żeby się nim teraz odpowiednio zająć. Myślę sobie, że tutaj ów pomysł będzie lepiej dojrzewał niż gdzieś u mnie na kartce, moze ktoś go jakoś skomentuje, może powie, co by chciał w tym wierszu przeczytać. Pomysł (a zarazem pierwszy wers) brzmi następująco: Pan X przybywa do miasta W w momencie dziejowej zawieruchy celem objęcia władzy. Zainspirowała mnie do tego (chociaż może nie powinienem o tym mówić) nauka historii. Wielokrotnie ktoś gdzieś przybywał, zeby objąć władzę - nie ma w tym nic niezwykłego. Ale gdybym tak ja sobie teraz siedział w pociągu (jak, nie przymierzając, piłsudski, którego zresztą nie lubię) i jechał do miejsca, w którym mam objąć władzę... No jak to, wejdę i powiem: "ludie, objąłem władzę, macie się mnie sluchać!". I o czymś takim chciałbym w tym wierszu napisać. Władza może się opierać na tradycji, charyzmie (autorytecie) lub przemocy (to nie mój pomysł, to Max Weber). Można ją objąć pokojowo lub siłą. Wreszcie - mówiąc językiem poetyckim - można ją objąć czule; trzymać absolutnie, jak Burboni; albo schwycić po męsku, niedźwiedziem, jak sowieccy dygnitarze. No i o tym ma być ten wiersz :D Jakby ktoś chciał coś zasugerować, skomentować albo cokolwiek - zapraszam. Tym bardziej, że do wtorku na pewno tego wiersza nie skończę, a pomysł - wydaje mi się - wart opracowania.
  16. Wiem, że cię wnerwię tym, co powiem, ale jeśli na listeningu (nie wiem, jak to się nazywa po niemiecku:P) słyszysz coś kiepsko, masz prawo, a wręcz obowiązek, zameldować to komisji. Komisja z kolei musi zapewnić ci optymalne warunki do słuchania. Ja wiem, że w czasie egzaminu nie ma się na to nerwów, ale trzeba po prostu zastosować "prawo do oporu" - przepisy są jasne: ty masz dobrze słyszeć, komisja ma ci to zapewnić. Ja się buntowałem na angielskim. Aż byłem zdziwiony, że kiepsko słychać, bo bardzo dobrze wyglądało nagłośnienie. Niestety - w komisji były jakieś panie, które nie miały zielonego pojęcia o sprzęcie i jak poprosiłem je o zdjęcie basu, to zaczęły kręcić gałką od radia. Okazało się, że jest włączony przycisk "double bass" (wielki zresztą jak 5 zł, więc nie wiem, jak go mozna było nie zauważyć). Na szczęście w porę sprawa została rozwiązana. Przepraszam, jeśli cie wkurzyłem, ale miałem dobre intencje ;)
  17. wadzi po stokroć. Takie moje zdanie.
  18. no proszę, pan Krzywak gra w Bitefight! :D Mnie to znudzilo jakieś dwa miesiące temu, ale przez kilkanaście dni grałem jak najęty :D:D
  19. z mojej wiedzy wynika, że kasandryczny (przymiotnik) napisać należy raczej mniejszą literą, niz większą ;) Ton-dzwon ci się rymuje i to bardzo nieładnie, radziłbym coś z tym zrobić. Chyba, że tak miało być, ale jeśli tak - to mimo wszystko mi się nie podoba :D Bardzło ładny motyw z kelnerem i amforą. Wiersz jako całość wydaje mi się przydługi (chociaż wiem, że autor będzie cierpiał okropne katusze, zanim ze swojego dzieła coś wytnie). Ma dosyć ciekawy klimat. Treści sobie jeszcze nie przetrawiłem, bo do łatwych nie należy, ale jak znajdę czas to jeszcze wrócę.
  20. To ja ci opowiem coś śmiesznego. Spotyka się dwóch kolegów. Jeden z nich ma podbite oko. -Gdzie byłeś, pewnie w knajpie się tłukłeś, że ci oko podbili! -A nieprawda, byłem w kościele. -W kościele?? -Ano - stanąłem za Żelazkową i jak ona uklękła, to jej kiecka w dupę weszła. No to jej i wyciągnąłem. A ona - jak się nie odwinie... Za tydzień spotykają się znowu. Facet z podbitym okiem ma tym razem także podbite drugie oko, a także nie ma przedniego zęba. -Teraz to już na pewno byłeś w knajpie. -Nieprawda, bo w kościele. -I co, znowu stanąłeś za Żelazkową? -A właśnie że nie - za Żelazkową stanął Jurek, a ja za nim. No i jak Żelazkowa uklękła, to jej kiecka w dupę weszła, to Jurek jej wyjął. A ja wiedziałem, że ona tego nie lubi, to jej z powrotem włożyłem!
  21. O przepraszam, ja niedawno smarowałem. Miałem przerwę w regularnych i poważnych ćwiczeniach w grze na gitarze (spowodowaną zresztą przygotowaniami do matury), a w sobotę musiałem kilka intensywnych godzin spędzić na nagraniach. I krem mi uratował ręce - gdyby nie on nie miałbym chyba naskórka do łokci (co dziwne, bo na ogół panuje opinia, że ta "druga skóra" z opuszków już nie schodzi; błąd - wystarczy pieć dni nie ćwiczyć i już schodzi. A jak boli :/)
  22. Posłuchajcie, co wam powie wujek Sceptic. Receptą na zdrowe i szczęśliwe życie i pożycie jest wewnętrzny spokój i opanowanie. Pozornie zależy ono od czynników zewnętrznych (no bo jak można być spokojnym, jak matura itd), faktycznie jednak w ocenie owych czynników zewnętrznych rolę zasadniczą odgrywa nasze indywidualne podejście do swiata. Ja mam podejście stoickie i szczęśliwy jestem jak pszczółka. Nie kłócę się z nikim, nie biadolę, czasem tylko podyskutuję, coby się w erystyce poćwiczyć. Gorąco polecam moje podejście do świata. Zwłaszcza facetom. XYZ ;)
  23. Jeśli prosisz, a ja mogę to spełnić, to nie widzę powodów, dla których miałbym tego nie zrobić. A więc: "idź dziewczę i wróć jak się wyśpisz" Zaznaczam jednocześnie, że gdybyś nie prosiła, żebym to napisał, to w życiu bym tego nie zrobił sam z siebie. Howgh.
  24. co było trendy obywatelu Y wczoraj późnym wieczorem podobno w manhattanie znaleziono pacjenta relatywnie żywego lecz pozbawionego nerki tak obywatelu Y miał spodnie adidasa a w lewej kieszeni kluczyki od bmw mówicie obywatelu Y że wolelibyście kluczyki macie rację z nerek to same kłopoty podobno do manhattanu chodzą niezłe suczki ale jeśli tylko przyjemność i tylko zmysłowa noszenie ubrań zdaje się być zbędne mówicie obywatelu Y że ubrania służą do zdejmowania arystyp byłby dumny mówicie obywatelu Y że nie słyszeliście o arystypie
  25. lśniąca smuga noża powoli otwiera przed światem zewnętrznym wnętrze pana X kurtyna powłok brzusznych unosi się obnażając dramat godzien wieszcza gordyjskie zawiłości fabuły jelita cienkiego zawiązane w dwunastu aktach dezintegrujące trzy klasyczne jedności pana X jego skórę jego trzewia tragizm pana X polega tutaj na zawiedzionej nadziei na odnalezienie w swoim wnętrzu mitycznego czegoś więcej złotego runa czy choćby nici ariadny (choć sznury jelit okazują się wyjątkowo mocne) desperackie próby wzbogacenia wnętrza spełzają na niczym - wobec pulsującej krwią i limfą miazgi bezsilni są wszyscy dekoratorzy wnętrz tuż przed końcem dramatu pan X dowiaduje się że nie jest wcale człowiekiem wielkiego serca jego serce jest tylko małą tykającą pompką kiedy wsuwa rękę odpowiednio głęboko dosięga istoty rzeczy gdy wnętrze pana X zostaje już całkowicie uzewnętrznione pan X czuje się zawstydzony własnym człowieczeństwem kurtyna opada słychać jeszcze szum kosmków jelitowych chłonących treść najwyższą
×
×
  • Dodaj nową pozycję...