Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sceptic

Użytkownicy
  • Postów

    1 354
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Sceptic

  1. Tak sobie właśnie wydumałem, coby dramatowi nadać może absurdalności, może jakiegoś rozmachu, że pierwszy akt się dzieje we współczesności, drugi - symbolicznie - przenosi się do przeszłości, a trzeci - do przyszłości, by czwart znów powrócił do naszych czasów (ups, zdradziłem ;)). Ma to znaczenie raczej symboliczno-kosmetyczne i wszystko spokojnie rozegrać można we współczesności; i tu jestem otwarty na sugestie - symboliczna podróż w czasie - tak czy nie.
  2. Panie Jacku, w pierwowzorze był: tranzystornpnzpotencjometrycznymzasilaniembazy ;) Mnie się również podobał, pisany łącznie, ale gdzie tego wiersza nie pokazywałem, tam mnie za to krytykowali, to wreszcie ustąpiłem. Teraz się waham ;) Jeśli ten tranzystornpnzpotencjometrycznymzasilaniembazy nie paskudzi bardzo wiersza, to wraca ;)
  3. W E R S J A M O C N O R O B O C Z A AKT II W drugim akcie wszyscy bohaterowie noszą stroje średniowieczne, a zatem wszyscy (wyłączając oczywiście Księdza Dobrodzieja, Magisterkę i Masona) mają na sobie zgrzebne koszule i portki przewiązane sznurkiem. Oczywiście są bosi. Ksiądz Dobrodziej nosi bogate szaty biskupie; Magisterka ma strój mieszczański; Mason jest ubrany w tradycyjny zielony strój masoński ze złotym fartuchem. Z innych zmian: Romek jest parobkiem Księdza Dobrodzieja, półgłówkiem i ćwierćgarbusem. A czemu nie? SCENA I Mietek, Heniek i Tadek siedzą na przydrożnym kamieniu. MIETEK Grzeje dziś słonećko, zmiłuj się Pambu. CZESIEK Ano grzeje. MIETEK Paszołbym se na ryby, ale stawy jaki murgrabia wykupił i psem szczuje, jak mu kto podkrada. CZESIEK Cięgiem jeno pracuj i pracuj, a taki murgrabia ryby se łowi we stawie i innym nie da. A przecie staw Panbuckowy, a nie murgrabiowy! MIETEK Juści! Wszystko Panbuckowe, ale każdemu w Panbuckowym udział inny. Nam pracować na chwałę stworzenia, a murgrabiom – jeść, co wypracujem. TADEK A może by tak rewolucyje jaką uczynić, ha? Coby tych murgrabiów do pracy zagonić, niechaj pracuje każdy po równo i je po równo, i niech wszystko wspólne będzie. Baby też. CZESIEK Iiiii tam, ja mietkowej baby nie chcę, za sucha. Pługa nie pociągnie. MIETEK Na co komu wspólne baby, bo to swojej mało! A rozrywka lepsiejsza niż z babą – patrzeć, jak kogo we wsi palą! Na stosie! CZESIEK (podekscytowany) Ano! Jeno na drewnie suchym, coby trzaskał wesoło, bo jak drewno mokre, to się od razu dymem dusi i po wszystkiem. TADEK A pomnicie, jakeśmy zeszłej niedzieli wespół z Romusiem złapali masona, żyda i pedała? I to w jednej osobie! Pewnikiem skruszał już na mękach u Księdza Dobrodzieja, przyznał się do wszystkiego! Będzie we wsi na stosie skwierczał, aż miło! MIETEK Romuś za to łaski się dorobił u Księdza Dobrodzieja i teraz u niego za parobka robi! W księżym pałacu ze służbą jada! A nam co za to? Tyle jeno, coby patrzeć, jak mason się pali na stosie... CZESIEK A bo to mało? Taki mason to nie idzie na stos co niedziela! A nam lza sobie siedzieć na kamieniu i gorzałkę popijać; a Romuś na służbie u Dobrodzieja nawet spojrzeć na gorzałkę nie może, cięgiem jeno to wino księże! TADEK Gdybyśmy żyli kilka wieków później, powiedzielibyśmy teraz zapewne: „Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. MIETEK Chodźwa się lepiej napić tej gorzałki. Wychodzą.
  4. od rana czuję się nieswój zakładam swoje ubrania buty kapelusz nie pomaga - wciąż patrzę nieswoimi oczami na ulicy bach wypada z ucha opornik R1 co za wstyd myślę co za wstyd tak przy ludziach opornik z ucha w tramwaju bach spod płaszcza tranzystornpnzpotencjometrycznymzasilaniembazy hałas na szczęście nikt nie widział udaję że nie moje lekarz stuka puka nic panie X mówi panie X co ja panu poradzę pan się popsuł mój kolega naprawia ludzi wizytówka proszę proszę pięćdziesiąt złotych na drzwiach reperator czynne 9-12 jest 11.30 wchodzę dzień dobry dzień dobry o widzę pan się popsuł proszę zdjąć pokrywę łaskocze jak cholera panie X sprawa prosta panie X panie X panu wysiadł Dławik Dł proszę się nie załamywać proszę się nie załamywać się nie załamywać nie załamywać załamywać mywać ać
  5. od rana czuję się nieswój zakładam swoje ubrania buty kapelusz nie pomaga - wciąż patrzę nieswoimi oczami na ulicy bach wypada z ucha opornik R1 co za wstyd myślę co za wstyd tak przy ludziach opornik z ucha w tramwaju bach spod płaszcza tranzystornpnzpotencjometrycznymzasilaniembazy hałas na szczęście nikt nie widział udaję że nie moje lekarz stuka puka nic panie X mówi panie X co ja panu poradzę pan się popsuł mój kolega naprawia ludzi wizytówka proszę proszę pięćdziesiąt złotych na drzwiach reperator czynne 9-12 jest 11.30 wchodzę dzień dobry dzień dobry o widzę pan się popsuł proszę zdjąć pokrywę łaskocze jak cholera panie X sprawa prosta panie X panie X panu wysiadł Dławnik Dł proszę się nie załamywać proszę się nie załamywać się nie załamywać nie załamywać załamywać mywać ać
  6. SCENA IV Mietek, Czesiek i Tadek siedzą na ławce przy drodze. Obok przewrócona pusta butelka po wódce. Głosy przepite. CZESIEK Wiecie co, chybaśmy źle zrobili, ześmy Romka na przeszpiegi posłali. MIETEK Niby że dlaczego? TADEK Nieszczęsny chłopiec przeżywa teraz konflikt tragiczny – ścierają się w nim dwie równorzędne racje moralne. Z jednej strony chce dobra wsi, z drugiej – chce chronić własnego ojca... CZESIEK Pij, nie pierdol. MIETEK Ale już nie ma co pić. CZESIEK No nie ma. Trzaby po następną iść. MIETEK Ten już by pił! A nie słyszał, co ksiądz dobrodziej mówił ostatnio z ambony? Że pić w wielki post to grzech. CZESIEK Ale wielki post był w marcu, a teraz jest lipiec. MIETEK Tak? Nie wiedziałem. Jak bym wiedział, to bym w marcu tyle nie pił. CZESIEK Ta, nie piłbyś! Chlałbyś jak smok. Jak zawsze. MIETEK Post nie post – ja swoje zasady mam! Ojciec mnie dobrze wychowali i nauczyli, że porządny chłop to przed obiadem drugiego litra nie otwiera. TADEK Ta. No. CZESIEK To co, idziemy do starych na obiad? MIETEK (pokazując palcem) Patrzcie, Romek idzie! (wchodzi Romek z torbą na zakupy w ręku) ROMEK (salutując po faszystowsku) Sieg heil! CZESIEK, MIETEK I TADEK (niezgrabnie naśladują wyciągniętymi rękami salut Romka) ROMEK Podejrzenia okazały się słuszne. Mój ojciec Henryk to mason! CZESIEK, MIETEK I TADEK (spluwają) Mason, tfu! ROMEK Żyd! CZESIEK, MIETEK I TADEK (spluwają) Żyd, tfu! ROMEK No i pedał! CZESIEK, MIETEK I TADEK (spluwają) Pedał, tfu! (pauza) MIETEK No ale jak to, przyznał się? ROMEK Gdzie tam! Udawał, że nic nie wie, ale nie ze mną te numery! CZESIEK No to co powiedział? ROMEK Jak wspomniałem o loży, to się zasłaniał sekretarzami... TADEK Sprytna bestia! Usiłował ci wmówić, że masonami mogą być tylko sekretarze – ale my już tam swoje wiemy! ROMEK O cyrklu to mówił tylko, że w pegieerze cyrkiel był niepotrzebny. TADEK Ha! Czyli że mason nie może pracować na pegieerze, jak Heniek! Szczwany z niego lis, ale nie pomyślał o najważniejszym – że od czasu reform kapitalistycznych nie ma już pegieerów i taki mason może się ukrywać między prostym ludem. Wtedy jest nawet groźniejszy, bo swoje destruktywne operacje przeprowadza niejako od wewnątrz! ROMEK Znajomości z Abrahamem się wyparł, zasłaniając się Alfredem. MIETEK Alfred! Co za dziwaczne imię! Pewnikiem masońskie! Albo i żydowskie! CZESIEK Albo pedalskie! ROMEK Do pedalstwa akurat się przyznał! MIETEK (zdziwiony) Nie może być... ROMEK (z oburzeniem) Z własnym bratem sypiał! TADEK Nie dość, że homoseksualizm, to jeszcze – kazirodztwo! (spluwa) Tfu! MIETEK No, to już wiadomo, dlaczego nie ma pogody! To przez Heńka! Kara boża na całą wieś! CZESIEK (podrywa się) Na masona! (Romek wyciąga z torby kij baseballowy; podsuwa torbę pozostałym – każdy wyciąga po jednym kiju) RAZEM (wymachując kijami) Na masona! Za polską klasę chłoporobotniczą! (śpiewają, wychodząc) Nie będzie mason pluł nam w twarz! Koniec aktu I
  7. Faktycznie pięknościowy :D:D:D:D:D:D
  8. A nie słyszałeś o dramatach niescenicznych, takich do czytania, a nie do wystawiania na scenie? Ależ nie wycofuj się, krytykuj mnie dalej, nawet nie wiesz, jak się rozpływam nad samym sobą, czytając wrzuty twojego autorstwa. Szekspir - oczywiście jak wynika z twojej odpowiedzi - był romantykiem ;)
  9. Krytyka z ust kogoś o takich poglądach na literaturę, jak twoje, to dla mnie największy komplement :) Mógłbym podważyć wszystko, co tu napisałeś, ale nie widzę sensu - już zdążyłem zmiarkować, że nie jesteś człowiekiem, z którym można prowadzić merytoryczną dyskusję. Zapytam natomiast tylko o jedno: Czy twoi ukochani wielcy romantycy - ot, choćby Mickiewicz i Goethe - pisali swoje dramaty z myślą o tym, że je kiedykolwiek wystawią? Czy Mickiewicz myślał o inscenizacji Dziadów? Czy Goethe myślał o inscenizacji całości Fausta? Mógłbym oczywiście wypierać się dramatem awangardowym - Beckettem, Ionesco, ale tego "bełkotu" zapewne za dramat nie uznajesz. Stąd pytanie spłycam: czy ROMANTYCY pisali swoje teksty dramatyczne po to, żeby je wystawić? A, i jeszcze jedno. Jeśli ten tekst jest antysemicki, to niestety nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. Jest taki pan Żygulski, napisał książkę "Wspólnota śmiechu". Polecam, jeśli nie jesteś - najwidoczniej - w stanie pewnych zabiegów pojąć a priori.
  10. No właśnie widzę, ale jak cykl się już zaczął w prozie, to przynajmniej pierwszy akt mógłby się tu skończyć (ma 4 sceny). A potem moze napiszę do admina z prośbą o przeniesienie.
  11. A. Mickiewicz: Julek, erotyk se napisałem. Znaczy się nowy. J. Słowacki: Pokanogo, Adaś. J. Słowacki: Ale w kosmos wykurwisty. A. Mickiewicz: Co nie? J. Słowacki. Ale nie zwalę sobie przy nim konia, bo cię nie lubię. Polski romantyzm jest za mały dla nas dwóch. A. Mickiewicz: O nie! Mój erotyk jest do dupy, bo Julek se przy nim gwinta nie zerwał! Och, jakże ja za milijony cierpię katusze! (rzuca swoje erotyki w cholerę, czyli tam, kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła - wąż, jak wiadomo, symbolizuje tutaj Szatana, zioło natomiast jest czytelnym dla wszystkich symbolem powolnej, nieświadomej autodestrukcji). Koniec Kurtyna opada ze wstydu.
  12. Zaciekawionych dalszymi losami bohaterów "M jak Mason" oraz chcących przyczynić się do dalszego powstawania tegoż dramatu - zapraszam do warsztatu; można tam przeczytać już trzecią scenę, a może nawet czwartą ;)
  13. SCENA III Kuchnia w domu Heńka. Heniek siedzi przy stole i je zupę. Heńkowa na siedzi na skrzyni przy kuchni pochłonięta haftowaniem. Wchodzi Romek ROMEK Cześć, tatku. HENIEK (wesoło) Czołem, synku. (klepie go po ramieniu) Co tam słychać w szkole? ROMEK (niezdecydowanie) Dobrze, tatku. HEŃKOWA (do Romka znad robótki) Zupy sobie nalej, ogórkowa, dobra. ROMEK (nalewa zupę, siada przy stole obok ojca. Nie je.) Tatku... (pauza) HENIEK (je) hm? ROMEK A jak byłem w zeszłym roku w teatrze z klasą, to siedziałem... (znacząco) w loży... No wie tatko, w l o ż y HENIEK (znad zupy, obojętnie) Nic nie mówiłeś, że byliście w teatrze. A co za przedstawienie było? ROMEK Nie pamiętam już. A tatko był kiedyś w teatrze? HENIEK Byłem. Za komuny, jak ciebie jeszcze na świecie nie było. HEŃKOWA (rozmarzona) Razem żeśmy wtedy byli. Jeszcze w tym samym roku się twoja siostra urodziła. ROMEK (nie zważając na matkę) A siedział tatko w l o ż y ? No, wie tatko: w l o ż y ? HENIEK (po chwili) Nie. W loży wtedy sekretarze siedzieli, bo to za komuny było. ROMEK (szeptem) Aaaa, sekretarze... (pauza. Heńkowa odkłada robótkę, wstaje, zabiera talerz Heńka) HEŃKOWA (do Romka) Romuś, jedz zupę, ogórkowa, dobra. (zaniepokojona) A może ty chory jesteś? (przykłada mu rękę do czoła) ROMEK Nie mamo, wszystko w porządku. (Heńkowa wraca do haftowania) HENIEK No, synku, czas do lekcji! ROMEK Tatku... no bo... nie widział tu gdzieś tatko... (znacząco) c y r k l a ? HENIEK Cyrkla? Synu, ja cyrkla trzydzieści lat w ręku nie miałem. Na co mi był cyrkiel w pegieerze? ROMEK A tatku... wie tatko, co to jest węgielnica? HENIEK (lekko poirytowany) Nie mam pojęcia! Pewnie jakaś wieś... (wstaje) To ja idę do świń zajrzeć. HEŃKOWA (nie odrywając się od robótki) Do świń idziesz, jak dziecko z tobą rozmawia?! A idź, ale nie dziw się, jak wyrośnie na alkoholika i narkomana! ROMEK No właśnie, tatku, bo ja jeszcze dużo mam tatkowi do powiedzenia. HENIEK (siada zrezygnowany) No dobra. To mów, o co chodzi. ROMEK Mam nowego kolegę, tatku. Ma na imię A b r a h a m. Dziwnie, prawda? Znał tatko kiedyś jakiegoś Abrahama? HENIEK Nigdy... Ale Alfreda znałem, też dziwne imię. HEŃKOWA (z pretensją) No, powiedz dziecku, co to był za Alfred, co z nim skrzynkę wina wychlałeś! ROMEK (z zainteresowaniem) No właśnie, tatku, bo tatko to nigdy wódki nie pije, tylko zawsze wino albo piwo. Jeszcze tatki nie widziałem, żeby wódkę pił. HENIEK (zdenerwowany) Bo to źle, że nie piję?! Nie lubię wódki po prostu, tak jak ty nie lubisz smalcu. Ja tam smalec lubię, ale wódki nie. Wino wolę. Albo piwo. HEŃKOWA No, powiedz dzieciakowi, że twój ojciec był uchlajus i obszczypłot! HENIEK (gniewnie do Heńkowej) Nie mów na mojego ojca, boś go w życiu nie widziała! HEŃKOWA Starczy, że z opowieści znam. Pół wsi zna. ROMEK Niech się tatko nie denerwuje. Tatko tak rzadko o dzieciństwie swoim opowiada. HENIEK A co mam opowiadać! Tu, w tym domu mieszkałem. Bieda była, bo ojciec co zarobil to wydał. HEŃKOWA Nie wydał, tylko przepił! ROMEK Tatku, ale w tym domu tylko trzy łóżka, to jakeście się wszyscy mieścili, jak was było czworo rodzeństwa? HENIEK Normalnie, przecież już opowiadałem - w kuchni rodzice spali, a w izbie w jednym łóżku ciocia Jadzia z ciocią Wiesią, a w drugim ja z wujkiem Jankiem... ROMEK (szeptem) Aaaa, z wujkiem Jankiem... (głośno) A babcia Hela z Ameryki wam przysyłała pieniądze? HENIEK (zmieszany) Trochę przesyłała... HEŃKOWA Przesyłała! Ale ojciec zaraz przepijał! A kiedyś, synku, przepić dziesięć dolarów w tydzień to mało kto potrafił! ROMEK Tatku, a babcia Hela to skąd ma właściwie pieniądze? HENIEK Dziadek Stanley zarabiał przy azbeście, jak żył. ROMEK A potem? HEŃKOWA No, powiedz dzieciakowi, że Stanley umarł trzydzieści pięć lat temu na raka, a i tak przedtem jeszcze ciotka dawała dupy jednemu takiemu dzianemu staruchowi, co to zaraz kojfnął i kasę jej zostawił! HENIEK A ty skąd wiesz? Bo we wsi gadali? (wstaje) A idźcie wszyscy w cholerę. (wychodzi)
  14. SCENA II Czesiek, Tadek i Mietek siedzą na tej samej ławce, w tej samej kolejności. W dłoniach metalowe kubki, obok ławki butelka z wódką. Głosy już trochę przepite. MIETEK No patrzcie, kto by pomyślał... Tyle lat chłopa znam, a tu się okazuje - że mason. Życie to tak czasem człowieka zaskoczy. CZESIEK No ale jak już my wiemy, że Heniek jest masonem... MIETEK I Żydem CZESIEK ...i Żydem... MIETEK I pedałem. Nie zapominaj o pedale. CZESIEK ...i pedałem... No, jak my już wiemy, to coś trzeba. MIETEK Coś trzeba. (pauza) Trzeba coś. TADEK Ta. No. MIETEK Coś trzeba. (pauza) Ale co? CZESIEK Może się księdza dobrodzieja poradzić? MIETEK A co ci dobrodziej pomoże. Na masona to nie ma silnych. Taki mason to króla Ameryki i pierwszego sekretarza w przedpokoju przyjmuje, jak służącego. To dobrodzieja się będzie bał? CZESIEK Też racja. Zresztą jakby się dobrodziej dowiedział, że my całe życie z masonem żyjemy miedza w miedzę, pewnikiem by więcej już rozgrzeszenia nie dał. TADEK (ożywiony) Za kontakty z masonerią grozi dożywotnia ekskomunika. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak wymierzyć sprawiedliwość we własnym zakresie. MIETEK No ale jak... do sądu go posłać? TADEK To wykluczone. Wszyscy prawnicy są niezawodnie masonami. Taki będzie swego bronił. MIETEK Fakt. Musimy zatem zrobić nad masonem samosąd. CZESIEK Ale jak to tak... Bez dowodów? MIETEK Dowody to już się znajdzie... CZESIEK O! Zaraz będą i dowody! Patrzcie - chłopak heńkowy idzie! (krokiem marszowym wchodzi Romek, piętnastoletni syn Heńka) ROMEK (donośnie, salutując) Sieg heil! CZESIEK Na wieki wieków! TADEK I MIETEK Amen. MIETEK Podejdź no, Romuś. Z ciebie to dobry chłopak jest. ROMEK Tak jest! Jestem dobrym Polakiem, patriotą, katolikiem i antysemitą! TADEK Oto duch, którego lubimy! CZESIEK Co tam, młody, w szkole słychać? ROMEK Wraz z kolegami z bojówek Młodzieży Wszechpolskiej szykujemy spisek, za sprawą którego władzę w Polsce obejmie wreszcie narodowa prawica. Wyzwoli ona naszą ojczyznę spod jarzma rządów żydowskich. Wytępi wszystkich masonów, Żydów, pedałów, ateistów, jehowistów, Murzynów i Arabów, a pozostawi tylko silne jednostki słowiańskie, katolickie, jasnowłose i niebieskookie, o indeksie cefalicznym mieszczącym się w słowiańskich normach! CZESIEK Młodzież musi się wyszumieć! Jak byłem w twoim wieku, to też byłem w Towarzystwie Przyjaźni Polsko-Radzieckiej! ROMEK Wraz z naszymi braćmi Słowianami: Czechami, Słowakami, Ukraińcami, Białorusinami i Rosjanami utworzymy kiedyś panslawistyczne Imperium i wywalczymy dla Słowian, Rasy Panów, przestrzeń życiową na zachodzie! Położy to kres zachodniej żydomasonerii. MIETEK No właśnie, Romuś. Plan szczytny, ale jest jeden problem. We wsi gadają, że twój ojciec, Heniek, jest masonem! (ciszej) I Żydem! (jeszcze ciszej) I pedałem! ROMEK (oburzony) Zawsze podejrzewałem go o sympatie prozachodnie, masońskie, semickie i liberalne! Wiedziałem! TADEK Masz więc, chłopcze, okazję przyczynić się do słusznej sprawy! ROMEK (śpiewa) Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy! Co masońska loża wzięła, kijem odbierzemy! MIETEK Spokojnie, Romuś. Kija to ty starszym zostaw. Podpatrz no trochę na ojca, czy co dziwnego nie robi. No wiesz, czy z chłopem nie sypia, pejsów żydowskich nie nosi... no i czy król Ameryki tam do niego czasem nie zagląda. Ale nie dalej jak do przedpokoju! TADEK I pamiętaj o masońskim symbolu! ROMEK Symbol masoński, jak wie każdy Wszechpolak, składa się z cyrkla, masońskiej gwiazdy pięcioramiennej i węgielnicy, czyli masońskiej ekierki! MIETEK No to już, idź do domu i podpatruj ojca! A jakbyś gdzie co dziwnego zobaczył, to zaraz nam wszystko opowiedz! ROMEK (donośnie, salutując) Tak jest! Sieg heil! (obraca się na pięcie i wychodzi) MIETEK, TADEK I CZESIEK (za nim) Na wieki wieków! (pauza. Tadek polewa wódkę do kubków) MIETEK Bystry ten chłopak heńkowy. CZESIEK A jak! I języki obce zna! TADEK Panowie, wypijmy za chłoporobotników wszechpolskich i za rychły upadek rządów masońskich! (Stukają się kubkami. Piją duszkiem, krzywiąc się)
  15. A ja pragnąłbym zauważyć, że wreszcie forum poezji działa jak trzeba - w warsztacie dużo (wcześniej mało kto zaglądał), w publikacjach - mało. Są tłumaczenia... Ja bym tylko zamiast tych palindromów dał jeszcze dział z dramatem, zresztą już była o tym mowa.
  16. A dla mnie pierwszy to kompletny potwór, za to drugi całkiem całkiem (jak zresztą napisałem chyba w komentarzu).
  17. marri huana - pewnie są jakieś prostsze metody (w stylu specjalne klawiatury czy programowe schematy klawiatur) obejmujące francuskie akcenty, ale zawsze możesz napisać coś używając specjalnych znaków w wordzie (bodaj wstaw->symbol; możesz sobie też do każdego znaku ustawić skrót klawiszowy) i potem przekopiować to na forum.
  18. Mam nadzieję, że dział z tlumaczeniami nie zniknie, bo już tam cokolwiek wkleiłem :)
  19. Jak już mówiłem - mi te zmiany wyglądają pozytywnie. Zobaczymy jak się sprawdzą. Faktycznie - to, że nie widać, kto ostatnio komentował w dziale, to wielki minus:( Brawo za dział tłumaczenia - sykuję się do zamieszczania tam tego i owego... Natomiast palindromy, szczerze powiedziawszy, nie wiem po co komu do szczęścia... Ich liczba w jezyku polskim jest raczej skończona (zdaje mi się, że nawet widziałem gdzieś książkę zawierającą "prawie" wszystkie...)
  20. hehe, nie mylić z rozbojem :D
  21. dzieki, Olesiu, nawet nie wiesz, jak sobie nad tymi miejscami łamałem głowę (w kwestii rytmu) :D Co do rymu, to niech się nie rymuje, po co się ma rymować na końcu jak się w środku nie rymuje ;)
  22. Ja tam swoją wiedzę z matematyki ograniczam do poziomu podstawowego szkoły średniej, ale jakie może być prawdopodobieństwo inne niż probabilistyczne? Pytam z ciekawości, bo sama nazwa "prawdopodobieństwo probabilistyczne" (którą tłumaczę sobie po prostu jako "prawdopodobieństwo prawdopodobne") jest jakimś przykrym pleonazmem. PS: widzę, ża autor stosuje zasadę: jak ja się nie pochwalę, to już mnie nikt nie pochwali :D
  23. no, hyba rze krucej. Dzięki za zauważenie błędu w trzeciej strofie, faktycznie - sypnąłem się w liczeniu :D I to do 10 :D Rządzę :D
  24. A co powiecie na to, żebym ja też przyszedł:) Nie bardzo zajarzyłem - czli impreza jest otwarta (dla wszystkich), czy tylko dla tych "zaproszonych"? A może przyjść może każdy, a wiersze przeczytać tylko niektórzy? Proszę o rozjaśnienie:)
  25. Personifikacja to środek artystyczny. Kamień jest upersonifikowany... Stwierdzenie "kamień jest personifikacją" jest tak prawdziwe, jak stwierdzenie "ogień jest metaforą"... Tak czy inaczej: personifikacja nie "gra roli" w wierszu, jest środkiem, a nie efektem. Tym bardziej, ze w kwestii: kamień: podmiot czy bohater odpowiedź: personifikacja jest... niezadowalająca:) To tak, jakby na pytanie: Czy Adam Małysz to piłkarz, czy skoczek, odpowiedzieć: Polak :) Takie moje zdanie... Będę miał czas, to sprawdzę w teorii literatury i sie kwestia rozsądzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...