Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wilcza Jagoda

Użytkownicy
  • Postów

    1 245
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Wilcza Jagoda

  1. wspaniały tytuł, wiele mówiący jak i sam wiersz, Krysiu, pozdrawiam ciepło
  2. no, szkoda, że tylko bęć został :) miłego jutra
  3. ooo, jak miło, że rodzynek się znalazl :)) pozdrawiam ciepło
  4. i ja zacieram ręce, kosie, na tenm twój superowy wiersz, a plama jak ból glowy, może czasem powrócić, przy powtórnym wylaniu kawy, hihi pozdrawiam oboje!!
  5. właśnie tak zrobiłam i minął cały nieszczęśny ból, który na katar wymieniłam- chyba:) dzięki Ogienku!!
  6. ooo, mądre słowa Januszu, mądre.. pozdrawiam ciepło
  7. no cóz namieszane jak w bólu glowy, kłębią się rozne myśli, a skoro rozbolała was glowa podczas czytania, znaczy cel osiągnięty, hihi poczujcie ten ból, łupiący czachę....buuuuu pozdrawiam wykendowo Nato!!!
  8. hmm, obrączka jako broń, ciekawe,ale masz rację...silna to broń, skoro zdejmuje:)))
  9. musi to być koperta z testamentem.. albo, może pełna kasy, łapówki? oj, podnosisz adrenalinę , Nato!!!
  10. ty potrafisz, babo!, oj potrafisz, wycinąc wszystko co możliwe... z tekstu :)))suuper miłego!
  11. ano, Ewuś, ciągle pod górę i przez rowy... scmok
  12. jakoś się nasunela sama, ale czytelnik ma rację usuwam czaszkę boć ona nie kryształowa, a czytałam o nich i o zgrozo, wszystko się sprawdza.... zajrzyj na wikipedii- kryształowe czaszki :)))
  13. ech, wsie, każda inna w szystkie takie same.... a dodacje dla oszustów:P
  14. na ból głowy najlepszy spacer w nieznane czyli naprzód dopóki masz kości w grze Dzień bardziej biały niż się zapowiadało i nie trzeba się szczypać, żeby poczuć wiatr w zębach i szron na włosach. Właściwie to nie na miejscu ten szron, szadź i gołoleć, - w samym środku zimy? Aż rumieńcem spłynęłam w policzki. Teraz najchętniej tylko do łóżka, ale nie wypada w biały dzień i ta szadź postępująca jak ból w okolicy środka, czy to hipochondria, czy jakaś inna mania? A może nimfamani? Idę po wertepach nieskoszonych łąk, żeby nie pośliznąć się na szklance drożyny, potykam się o kopce torfowej ziemi zmrożonej bryły, twardej jak kryształowa czaszka z britisz museum. I poleciała tylko cholera. Rowy głębokie, a na zawrat się nie piszę, skaczę więc jak przetrącona sarna. Mam ubaw na całą szerokość i długą drogę powrotną. Skoro wszystkie do rzymu, w czym problem. Mój strach wypoczęty, nie przysnął lecz dopingował do marszu graniem w kolanach. I to cholerne poczucie, że mam dwie głowy. I trzecią od Prady Potrzeba paradoksów urosła do rangi nóg w galarecie. Zimnych, oj będzie katar! Czuję się jak źdźbło trawy na tych łąkach zdeptanych bólem. Nie minął. To zŻycie.
  15. przychylam sie do wypowiedzi Naty, dziś mamy TV więc po co kino, bo któzby chodził na nie? w dobie kryzysu:P
  16. prawdę rzekła Ale, sie zdenerwowałam na tychże tam!! pozdrawiam Heniutku!!!
  17. hejże, są, są, ja mam taki!!! a wiersz świetny Anno!!, jak zawsze!!! pozdry
  18. 'Na co dzień tacy zaganiani siadamy chętnie u schyłku dnia tacy zwyczajni grafomani w krainie marzeń Ty i ja.' suuuper, zabieram, Bolku!!!
  19. tak bym AnnoMyszkina:)))) wydaje się lepiej czytelne, jak myślisz????
  20. noooo, niezłe!!!!
  21. oo, tak Jacku... wiem coś o tym... ściskam
  22. hmmm, ano jest Steffi, ale czy zatrzyma? :)) dzięki wielkie!!!! pozdrawiam Oboje
  23. szlachetny, jak wino dobrej marki... stare, wytrawne z nutą rozkoszy dla podniebienia!!!i dla smakoszy ,Jacku!!! pozdrawiam ciepło
×
×
  • Dodaj nową pozycję...