Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

dzie_wuszka

Użytkownicy
  • Postów

    1 245
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez dzie_wuszka

  1. Ty Wusza nie kracz jako ta sójka co wróciła znad morza! no a co ja poradzę, kiedy takie jest prawo? a zwłaszcza lewo? :D
  2. pomijam fakt, że ich w końcu zamkną, to pewne! ;D
  3. To popa, jeden z kawałków ;D Znad stolika podniósł rozczochrany łeb Hombre. Ten wyjątkowo okrutny gracz miał silną osobowość. Jego kartą przetargową było absolutne niezrównoważenie i nigdy nie było wiadomo gdzie się pojawi by zrobić dziurę w cudzej strategii. Sanestis Hombre. Przed tym imieniem drżały rzesze pomniejszych uczestników gry. Był szybki jak cień i przeźroczysty niczym widmo. Przyczajał się w kącie jak pająk, żeby w chwili zagapienia przyskoczyć i ugryźć cudzego pionka wprost w tętnicę. Nie wysysał dalej, jego sposobem był szybki atak i błyskawiczne wycofanie. Zaminowywał przestrzeń graczy swoją pajęczyną. W tej chwili budził się powoli, leniwie przeciągając szczupłe ciało. Niemal niedostrzegalnym poruszeniem gałek obrzucił świat w oknie. Zadrżały mu nozdrza, węszył... - Coś się wije- Pstryknął palcami w stronę okna. – coś pełznie po łączu. Groźnym ruchem drapieżnika pochylił się nad konsolą. Wystukał kod, przekierowało go natychmiast wrzucając w pulsującą zieloną poświatę. Zastygł bez ruchu przez chwilę by wspinając się po ściankach ruszyć korytarzami na polowanie. W jednym z duktów zatrzymał się, przywarł do ściany gdyż z naprzeciwka ktoś nadchodził. Sanestis nie był graczem rzucającym się na pierwszy lepszy cel bez zbadania kim jest. Wolał czekać. Z głębi duktu wędrował sobie pogwizdując Dentman, jeden z bardziej doświadczonych graczy. Mało kto porywał się na to, aby go pokonać, bowiem Dentman grał w zasadzie niezbijalnymi kartami. Nie wpadał w żadne pułapki, nie prowadził krucjat. Powoli opanowywał grę owijając graczy kokonem spokoju i wyrywając, czy raczej wyjmując im karty z rąk. Nie sprzymierzał się z nikim, było więc niemal niemożliwe go ugryźć. Jeśli jednak nie polował, można było potraktować go jako niegroźnego. Jednak biada temu, kto z nim przebywał dłużej, w zasadzie pozostali gracze dzielili już przestrzeń ofiary między siebie. - Cześśśść – szepnął Sanestis do nadchodzącego Dentman nawet nie drgnął, wiedział o doskonałej mimikrze i metodach Hombre, więc spodziewał się go ujrzeć w każdej chwili - Witam. Czemuż to zawdzięczam spotkanie? – Gdyby głos był skałą, to Przygniótłby pająka swoim spokojem. – Sanestis jak mniemam, choć jeszcze nie widzę zbyt dokładnie Hombre odkleił się od ściany i zmaterializował. - Widziałeś coś dziwnego? – Zapytał cicho - Dziwnego gdzie? - Gdziekolwiek – Sanestisa zawsze irytowała lekko nonszalancka, spokojna postawa Dentmana. Ten gracz nigdy nie miewał wypustek, z które można by go złapać
  4. a wie, Ty, ze znalazłam na dysku "Grę"? Pamieta Grę? :D
  5. no wiesz, ćwiczyłam :] dłuuuuuugo ćwiczyłam ;D
  6. racja! jesli idzie o konkluzję, to jakem biolog! Nie da rady wychować wskazanych w tem miejscu :]
  7. nie, nie, głaskanie niesie inną energię. to takie nieco nieobecne poklepanie. dokładnie, jak onej części ciała ;) ach, przebóg! nie jestem obrażalska :] dzięku :))
  8. najpiękniejszym i głównym dla mnie artystą tego tekstu są "moje godziny" prześliczne z tym pluciem. cudne z tym pluciem. one się materializują jak antyczny chór :))
  9. aha, drobiazgów i naposwojów nie wytykam, bo jesli coś mnie pociąga, porywa, nie odczuwam potrzeby gmerania w tym paluchami
  10. Ech, Gałko, uważam, ze piszesz marne wiersze, ale zajebistą prozę. No kurna, mam nadzieję, że wielbłąd mi pod szafą wyrośnie, zanim ja się na Twoich tekstach prozowatych zawiodę. Świetny. Idealnie ważysz zabawy słowne, myśl, energię, no co ja mam Ci rzec? Chyba tylko, ze brakuje mi na półce Twojej ksiazki :] W tym momencie wyplułam napitek, com go w ustach trzymała, na klawiaturę wprost! :D "Święty spurpurowiał. Musiałem niechący nadepnąć mu na odcisk czy coś. - Ugryzłeś własnego ojca! I spaliłeś dywan! Czcij ojca swego i matkę swoją!" Jesteś dla mnie jedną z pereł prozy w onym wirtualnym świecie i mam nadzieję w świecie papieru jak najszybciej. Ha! Ależ się ucieszyłam dziś z tego tekstu! :]
  11. e tam, ilez razuy ja to już czytałam/słuchałam z przeróżnych ust i palców.. ;P :) bo ni mylmy "poważnego traktowania" z poczuciem ponuractwa czy przewrażliwieniem na krytykę. sądzę, ze gdyby pisanie nie było traktowane poważnie, nie opuściłoby szuflady, a zdaje mi się nawet, ze i głowy by tekst nie opuścił :P
  12. oj Ońbre, Ońbre. zwrot na półkę ze słownikiem po "kajdaniarzy". rozumiem, że to potoczność słowa miała tu zagrać, ale kontekst niestety nie wspomógł jej na tyle, żeby nie zarzęziło paskudnie użytym znaczeniem zasatanawiam się, po co Ci np ten szok porodowy. tekst fajnie się zaczyna w związku z białym/czarnym, to błyskotliwe miejsce, ale później to już tak sobie bardziej yyyy leciałeś na przebudowie skojarzeniowej chyba. czego nie czuję? nie czuję celowości tekstu, z awyjątkiem tych właśnie przeróbek rzeczy-wistościowych taralala, buziaki :D
  13. popracowałabym jeszcze nad niuansami technicznymi. według mnie np tekst niezupełnie realizuje zdanie otwierające, leciutko się z nim rozmija. przycięłabym rogów takim formułom-niezgrabom jak ta "przyciągający swoim dziewiczym urokiem. " znam pociąganie sztuczek językowych, dookreślania przy wykorzystaniu specyficznej swady opowiadacza, jednak skłaniam się po jakimś tam czasie doświadczeń ku zachowaniu większej czystości i oszczędnym gospodarowaniu błyskotliwą formułą. Pomysł fajny, nienowy, ale przyjemny :) Pozdrawiam :))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...