Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Witold_Adam_Rosołowski

Użytkownicy
  • Postów

    1 451
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Witold_Adam_Rosołowski

  1. no cóż - szaty połatane - a Ilion rozbity w proch - w ten piach pod nogami - i do klepsydry by się nadał pewnie ... serdeczne pozdrówko W_A_R
  2. cóż za słowo – Ameryka, gdyby miał mnie ktoś zapytać, ech, tam, panie mój kochany, tam jest wszystko za dolary, nawet złoto nie ma miary, jeśli jednak jesteś śmiały, jedź – doświadczysz i na sobie – co się kryje w ow(n)ym słowie, Ameryka, Ameryka, używają tam języka, w którym jedno wyrażenie wielorakie ma znaczenie, a ze mówią jakby kluski mieli w buzi – zwyczaj ludzki, u nas czasem też bez skruchy nawijają coś na uszy jedź więc, bratku, cóż tu gadać, lepiej namacalnie zbadać - co to jest i jak smakuje, może wcale się nie strujesz i na zawsze pozostaniesz, przyślij list, choć jedno zdanie, czy kłamałem, "demo - Chiny", stworzę wiersz na przeprosiny. ps. -------------------------- bo te Chiny - drogi Panie leżą też za oceanem nie w tę stronę - do nich prościej może tylko nieco skośniej ------------------------------ * - own (ang.) - własny (pol.) [sub]Tekst był edytowany przez Witold_Adam_Rosołowski dnia 30-05-2004 08:22.[/sub] [sub]Tekst był edytowany przez Witold_Adam_Rosołowski dnia 30-05-2004 08:31.[/sub] [sub]Tekst był edytowany przez Witold_Adam_Rosołowski dnia 30-05-2004 08:40.[/sub]
  3. któż więcej - o słowie - ojczyzna od Ciebie - pośród nas - wyzna i choć w tytule - moja mała - w wyobraźni mej się rozrastała z każdym wersem - z myślą każdą sam zapytywałem siebie - znasz ją ??? serdeczne pozdrówko W_A_R ps. moje ukłony - piękne
  4. daleką drogą - od gminu do gminu - idzie, powłócząc nogą, stary Irus, tu gdzież i ówdzie – na swój śpiew ofiarny zbiera do worka rzucone mu drachmy, tu gdzież i ówdzie – liczy grosze w rowie i dalej idzie – taki to jest człowiek, że mógłby już i pałac sobie wybudować za te drobniaki, nie, on wciąż je chowa, chowa, … czy na pokutę ta droga znaczona co by po śmierci przebłagać Charona, rzucając mu worek na przebaczenie, czy na tę sprawę nosi wciąż swe mienie? Nie, nie w tej wierze, podłóg swojej doli, Człowiek ten idzie ze zhańbionej Troi, powróci tam kiedyś z workiem pełnym pieniędzy, na odbudowę miasta, zbiera grosze nędznik, daleką drogą – od gminu do gminu - idzie, powłócząc nogą, stary Irus, do Aten, do Sparty – skąd to Helenę wykradł jego ziomek, tak w jego śpiewie - na Zeusa grom – Troja z ruin wstanie, Jakież inne w wierze jest rozwiązanie, daleką drogą – od gminu do gminu idzie – i coraz mu do Troi dalej – a nie bliżej taka już Irusa dola rzućcie drachmę – nie obola a znów powstanie Troja.
  5. minimalizacja to może nie - ale odebrałem ten wiersz jako przeistoczenie jakieś czarowne kropelki w ziarnko piasku serdeczne pozdrówko W_A_R
  6. Twój wiersz jest rzeczą gustu - zagustował więc w mej wyobraźni - wyprostował drogi myślenia - proponowałbym zdjęcie znaków zapytania serdeczne pozdrówko W_A_R ps. jedna literówka "zza" się chyba pisze
  7. sugerowałbym wyczyścić pierwszy przymiotnikowy wers i jeszcze jeden - troszkę abstrakcyjny - (i) wiem - zastanawiam się też nad wyrazem "już" - ale niech tam .... chyba że ( ) znaczy pusta sieć dla rybaków serdeczne pozdrówko W_A_R
  8. oczywiście Marto - dzięki serdeczne pozdrówko W_A_R [sub]Tekst był edytowany przez Witold_Adam_Rosołowski dnia 27-05-2004 17:27.[/sub]
  9. masz Kubo wyobraźnię, hihihi - ja też mam taką nadzieję serdeczne pozdrówko W_A_R
  10. Valdesso - nie ma sprawy - te niedokładne rymy - mają swoją nazwę - podobno współczesna technika na to pozwala - wręcz nalega - zeby częstochowsko nie wyszło - narazie tyle serdeczne pozdrówko W_A_R
  11. zabrzmiało bardzo "w oczy" - rozkaz - choć przecedziłem kolejne wersy i jakoś się rymują serdeczne pozdrówko W_A_R
  12. jeju - Marku - dziękuję za te porównanie z myślą Sokratesa - nie miałem "zielonego" i "bladego" pojęcia, że w tę stronę ktokolwiek przemieści swe myśly - po przeczytaniu - a jeśli chodzi o piękność i mądrość - to już zupełnie mnie zaskoczyłeś i- ale jedno powiem - dzięki ... serdeczne pozdrówko W_A_R
  13. Joanno - fatalizm, który tak nieoczekiwanie wytłumaczyłaś niewiadomo komu - zapewne mi, jenoznacznie orzekłaś, ze poza naturą - więc przynajmniej z częścią absurdu mi się zrównał jak we wzorze fizycznej rozpadliny, która nas dzieli - jesli to będzie dzielenie się uwagami to położymy pomiędzy kładkę, jeśli mnożeniem - zdielimy się kiedyś tą gwiazdą zawieszoną pomiędzy obcymi sobie światami - zdziwienie i po mojej stronie odznaczyło wiele mysli - zapytam więc wprost - do czego Joanno zdąrzasz? Co chcesz mi udowodnić? tu już nie chodzi o interpretacje i jakieś tam protesty ... serdeczne pozdrówko W_A_R
  14. Joanno - zacznę od tej "układanki słów" - pięknie to ujęłaś - ale nie wiem do czego zdąrzasz - każda interpretacja jest mi mile widziana - jednak w Twojej czuję wtrącenie wiersza mego w labirynt "jakowyś" - jeśli chodzi o fatalizm - związek bezprzyczynowy - to tak mi się wydaje cały mechanizm "świata" (jakim on by nie był) jest następstwem wielu przyczyn i skutków zmieszanych w formę - bryłę tworzenia - natomiast mieszanie filozofów do mego wiersza wydaje się absurdem - sensem jest oznaczenie własnych ścieżek i odkreślenie granic za które nie ma co wychylać się - (taka myśł mi teraz wpadła) zrozumieć siebie to postawić pod ścianą - wylecieć oknem i powrócić drzwiami - no tak łatwiej mieliby Ci - którzy mieszkają n parterze ... serdeczne pozdrówko W_A_R
  15. jedno dorzucę - krwi "Ci dostatek" w wierszu - jacyż to bogowie tak przesyceni krwią jak ping-pongi odbijają mysli - skaczą po sercu jak po "wieczni" odległej - wyrwanym snom ??? serdeczne pozdrówko W_A_R
  16. Valdesso - jedne niedociągnięcie znalazłem - jakbyś mogła rozciągnąć swą wypowiedź i wskazać - byłbym wielce rad serdeczne pozdrówko W_A_R
  17. nie było dla Orfeusza żadnej wybranki co by się stała żoną jego – nad te fanki, uganiające się za nim dla autografu, nie było nad Eurydykę, lepszego trafu, nad tę Hamadriadę, nimfę drzewną, tą jedną, jakby wybór na żonę był miarą bezbłędną, tylko w jednej zwadzie z tym faktem nie współgrała, na wszelkie dźwięki – jak pień była otępiała, otępiała Eurydyka za żonę dla muzyka? nie było Orfeuszowi - wyborze dane, przez wzgląd na innych, w zalotach jego, wydane, że Eurydyka głucha na rzeźbienie liry, kiedy nie pasowały mu inne dziewczyny, jakby wybór był już tylko wzlotem prawdy, nad jej ciało boskie i natchnione kształty, tylko w tej skrytej zwadzie – w czas – nieporęczonej – miał Orfeusz sposobność prosić ją na zonę, otępiała Eurydyka za żonę dla muzyka? nie było głośniejszych zrękowin na Helladę, zgodziła się Eurydyka nad skrytą zwadę mieć za męża Orfeusza, boskiego piewcę, jeszcze się Orfeuszowi zony odechce, lecz zapóźno już będzie, tuz po zaślubinach – kochać – nie kochać, cóż to za bóstwo dziewczyna, tylko w tej jednej zwadzie z nim nie współgrająca, przed przyszłym mężem dyskretnie ukrywająca, otępiała Eurydyka za żonę dla muzyka … [sub]Tekst był edytowany przez Witold_Adam_Rosołowski dnia 26-05-2004 12:18.[/sub] [sub]Tekst był edytowany przez Witold_Adam_Rosołowski dnia 27-05-2004 17:24.[/sub]
  18. Annabel - dzięki za wejrzenie - no cóż - odczucie Twoje stawia mnie w zakłopotanie - możliwe, że bardziej na tę gitarę zapatrzyłem się i na balkon i na muzykę - a postać tam jasniejącą miałem za marę - kamienice zmieniłem w kamień ... serdeczne pozdrówko W_A_R
  19. nie było w średniowieczu sławetniejszego dzikusa - nad pojmanego przez krzyżowców – saracena Ferragusa, w niewoli będąc, w sznurach, w podpiwniczonych lochach, jeszcze się rzucał jak w ostatku sił krwawiąca locha, nikt z rycerzy nie miał chęci zejść do tego olbrzyma, co by choć chwilę wpół jego wrogości, na Chrysta, wytrzymać, więziono go więc bez jadła, co by sam padł z głodu i wycieńczenia, jakby wśród rycerskiej braci nie było takiego imienia, stawił się jeden, przybyły z północy z plemion Polan, służący pod frankońską chorągwią – nie znany nikomu – Roland, nie było w średniowieczu walki, co by w nierówności odbywały się pojedynki, takoż w obopólnej zgodności zrzucono do lochu dwa miecze, za nimi Roland skoczył w bezprzytomności i konieczności bój się ten potoczył, trzy dni i trzy noce, wśród ciemności kazamatów - tłukli się, rąbali, obeznani w swym codziennym fachu, nad zaciętości Rolanda i nad przebiegłość Ferragusa - nie było końca – jeden drugiemu nad nic nie popuszczał, nie było w średniowieczu drugiej takiej okazji dla rycerza, co by jego czyny mogli opiewać bardzi, Roland zwyciężył, powalił pogańskiego kolosa, śpiewano, opowiadano – jak Ferragusowi utarł nosa, śpiewano, aż pieśń ta dotarła do kraju, w którym Roland urodził się, w stu zwrotkach już pieśń uświęcona, usłyszała ją matka, ojciec, mówiono o tym na zamku, w całym Krakowie, patrzcie ludziska – to zrobił nasz smarkul.
  20. nie ze świeczką a tamburynem, hihihihi Kubo - jak chcesz mozemy potraktować serdeczne pozdrówko W_A_R
  21. też grałem na Mandolinie - a i w Wandolinie (miejscowość) mój ojciec się wychował - a ja cóż - dwie ręce mam gitare mam i ... o Juliiiii mi było dane napisać - choć rzeczywisty(?) Romeo na mandolinie grał gratulacje odnośnie tej solówy na szkolnym apelu serdeczne pozdrówko W_A_R
  22. jednym słowem - warto! i nie mów za Stedem, że nie warto ... serdeczne pozdrówko W_A_R
  23. znad kamienicy piętra balkon w powijaku, wystaje w mnogości kwiatów i roślin piennych, tu przed wiekami Julia zwodziła nieboraków, tu dał się nabrać Romeo na jej obraz piękny, dziś ja pod tym balkonem z gitarą stoję, w noc księżycową – struny czym prędzej strojąc, nieulękniony – spragniony przygód – frajer, nabieram powietrza i snuję pieśń nienową, znad balkonu postać wpół zmora wychodzi, wychyla się znad balustrady i łypie na mnie, czemuż mój drogi panie tak smętnie zawodzisz, jakby to było młucką jakąś a nie graniem, dziś ja – po raz pierwszy – obumarła w wieczności, zwana Julią – nad Romea mego postępek, nad mego żywota piękno i inne zdolności, bodaj bym się po diabła … głosu swego dosięgnę, znad kamienicy głos ochrypły i nieludzki owinął mnie wpół mgły nad mych dźwięków gitary, jakbym nie ja a ona miała w sobie coś z młucki, nad wszelakie górnolotne miłosne fanfary, dziś nienowość usłyszeć takież pochrząkania, rock’and’roll, heavy-metal, trash, rąbanka – punka, nie masz tamtego co onegdaj grania i kochania, byłem zmuszony słuchać jej aż do ranka, znad kamienicy wpół świtu zjawa się wymsknęła, jeszcze echo odbiło jej ostatnie wyziewy, sam zostałem z gitarą – jakbym za Romeo miał robić, próżne byłyby jej ulotne śpiewy, dziś człek nie taki głupi, nie dałem się nabrać, jak tamten przed wiekami – z miłości do owej, zginął wraz z nią, a może i z niego – byle grajka był taki sam jak ona dźwięków mandoliny czarodziej
  24. dziękuję Valdesso - przypisy współczesnym nam potrzebne do oznaczania niejednej treści - a tu - jakgdyby poza nami słownictwo - zapomniane - naszych i bliskich nam przodków wydźwięk - nieoznaczony - jeszcze raz dziękuję za "sympatyczny" serdeczne pozdrówko W_A_R
×
×
  • Dodaj nową pozycję...