Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Maciej_Satkiewicz

Użytkownicy
  • Postów

    797
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Maciej_Satkiewicz

  1. Żeby nie istnieć na wietrze jak niewierzący kamień smagany ogonami syren byt byt krzyczą w bezprzestrzeń żeby w te kilka wiosen zerwać czereśnie w niebieskim atrium omieść spojrzeniem zdobione skrzydła domów nie żadne ciemne porachunki czy jasne litanie kształt który postrzegam to Twoje usta nasze krótkie wyznanie nicości przybiera formę życia
  2. Kiedyś zapytano nas o pierwszą przyczynę wskazałaś na siebie ja patrzyłem wokoło różnica akcentów była magnetyczna długo można by szukać metafory jesteś wątkiem i osnową źródłem przy którym nie ma końca nagość wody w której można zatonąć którą można wypić nie oddaje wewnętrznego bogactwa upadku
  3. Kiedyś zapytano nas o pierwszą przyczynę wskazałaś na siebie ja patrzyłem wokoło różnica akcentów była magnetyczna długo można by szukać metafory jesteś wątkiem i osnową źródłem przy którym nie ma końca nagość wody w której można zatonąć którą można wypić nie oddaje wewnętrznego bogactwa upadku
  4. Bardzo możliwe. Rozmaite czarownice zaczną zaklinać zimę z obawy i rozpaczy... ;
  5. A więc według mnie zwiększy się liczba osób rozwodzących się w przedziale wiekowym 29-34, a zmniejszy się drastycznie w przedziale 35-40. Ponadto liczba ślubów znacznie wzrośnie w przedziale 30-36, a w przedziale 36-50 wzrośnie w mniejszym stopniu. Generalnie pary będą częściej się rozwodzić w najlepszym dla nich okresie. Nastąpi destabilizacja rodzin. ;
  6. Uff, na szczęście wkleiłem wczoraj... Czy program będzie rejestrował wszelkie zmiany w wierszach i modyfikował swoją ocenę? Pojawi się zatem szerokie pole do popisu... ;p
  7. Jestem Sindbadem szukam swojej gwiazdy między jednym wierszem a drugim to znaczy żaglem potrzebą nazwania wiatru Czym jest dzień pytam a czym noc dwa oblicza prawdy pod wodą przepływa Diabeł Morski na niebie Bóg Staram się objąć nowe lądy rzeczami które trzymam na statku kupuję słodką wodę przyprawy nowe słowa I zaklinam czas by w krótkim świetle zaistnieć choćby w spojrzeniu Roka w objęciu Kaskady we śnie Miraklesa W porcie Balsorskim składam na czworo znany list z dziwnym uśmiechem myślę o górze magnetycznej Wuju Tarabuku obaj jesteśmy żeglarzami
  8. "Wyrywanie z(a)dań z kontekstu"? Zapewniam, wszystkie zdania są moje własne. A poprzez "metafizyczny punkt widzenia" rozumiem spojrzenie na zarysowaną w wierszu sytuację poza miejscem i czasem - to znaczy spotykają się dwie istoty, jedna jest w potrzebie, o czym wie druga - pytam więc, co ma zrobić? Chodzi o to, że sama *świadomość potrzeby* determinuje pomoc. Rozpoznanie potrzeby wyznacza bowiem obszar działania - można za nią podążyć albo się jej przeciwstawić i zachować bierność ("dołożenie" jej byłoby już zupełnym absurdem) - ale nie ma powodu, żeby się jej przeciwstawiać, pomoc jest więc konieczna.
  9. Hmm, niekoniecznie "chcę poszukiwać", co "jestem zmuszony dryfować, nazywać wiatr" - można się łudzić, że to już koniec wędrówki, ale Diabeł Morski swoje sposoby ma. pozdrawiam ;
  10. Jestem Sindbadem szukam swojej gwiazdy między jednym wierszem a drugim to znaczy żaglem potrzebą nazwania wiatru Czym jest dzień pytam a czym noc dwa oblicza prawdy pod wodą przepływa Diabeł Morski na niebie Bóg Staram się objąć nowe lądy rzeczami które trzymam na statku kupuję słodką wodę przyprawy nowe słowa Zaklinam czas by w krótkim świetle zaistnieć choćby w spojrzeniu ptaka w objęciu Kaskady we śnie Miraklesa Wuju Tarabuku obaj jesteśmy żeglarzami
  11. cóż, Fitzgeraldo pewnie nie kosztował napoju z jaskółczych gniazd...
  12. oj, idiotyczne... cóż, może mam swój kontekst, w którym wyrażenie jest znaczące. Przyznam szczerze, że nie rozumiem komentarzy do końca, dlaczego tylko te wersy mają zostać, poza tym: "(...) - DOŚWIADCZENIE mi mówi, że kiedy "słowik" spada, nic mu nie pomoże; może tylko wyobraźnia świadka ożywi go i ponownie zawiesi na firnamencie; ale dogrzebać się metafizyki jakoś tu nie mogę; do tego potrzebna jest transcendencja - a tego przekroczenia brak; zamysł podoba się - ale w realizacji za dużo "krzywych linii"; J.S" hm, obowiązek niesienia pomocy jest jednym z praw metafizycznych i nijak ma się to do doświadczenia; świadomość potrzeby determinuje czyn, tzn. pomoc. dziękuję i pozdrawiam
  13. Ojojoj, dziękuję bardzo, przeanalizuję sugestie może dziś wieczorem, zastanowię się, zapewne coś zmienię (już to przeczuwam) pozdrawiam ;
  14. hmm, dziękuję bardzo, kilka pomysłów podoba się ; pozdrawiam ;
  15. Tutaj kiedyś pisałem wiersze i wierzyłem że naprawdę nie dzieje się nic pierwsze rozmowy z historią pierwsi ludzie przez korytarz latem pierwsze drzewa na wietrze tutaj zbierałem świat z ciepłej ziemi niosłem kwiaty dla nieba i ludzi stawałem na wzniesieniach i szukałem znaków tutaj wierzyłem że trzeba bronić życia więc szedłem przez dzień i przez noc z błękitem i otuchą w sercu Dzisiaj Ty jesteś i znów wędrujemy zmierzchem tym razem wspólnym już nie szukamy Boga to pamięć kładzie ciepło w naszym krótkim świetle wiemy po co są ptaki drogi i rozdroża dzisiaj jesteśmy wierszem a jutro ciszą
  16. ładne w rzeczy samej ;
  17. Teraz kiedy wreszcie poznałeś własne imię możemy porozmawiać o głębi nie jest to precyzja odczuwania ani bogactwo spojrzenia już je znasz chodzi mi raczej o głębię dotyku co zrobić kiedy idziesz ulicą i na ziemię spada szary słowik z punktu widzenia metafizyki sprawa jest prosta słowika należy podnieść pochylmy się jednak nad szerszą perspektywą słowik zostaje sam i umiera jest to moment w którym odczuwa się plastyczność gliny niewypowiedzianą skłonność do alternatywy krzywych linii drobnego odstępstwa kroku w stronę spokojnego drzewa własnej ścieżki nie jest to gra naprawdę potrzebne są sytuacje miękka ziemia ślad wielkiego wozu prosty kształt przymierza
  18. Teraz kiedy wreszcie poznałeś własne imię możemy porozmawiać o głębi nie jest to precyzja odczuwania ani bogactwo spojrzenia już je znasz chodzi mi raczej o głębię dotyku co zrobić kiedy idziesz ulicą i na ziemię spada szary słowik z punku widzenia metafizyki sprawa jest prosta słowika należy podnieść pochylmy się jednak nad szerszą perspektywą słowik zostaje sam i umiera jest to moment w którym odczuwa się plastyczność gliny niewypowiedzianą skłonność do alternatywy krzywych linii drobnego odstępstwa kroku w stronę cienia spokojnego drzewa własnej ścieżki nie jest to gra naprawdę potrzebne są sytuacje miękka ziemia ślad wielkiego wozu prosty kształt przymierza
  19. zwiedzam strzępki własnej fotografii wśród idących naprzód wyznawców sensu wspominam wszystkie pakty wzajemnego stworzenia w zdumionych salach jawy i na wiernych traktach rutyny w zagłębieniu liścia przez tnącą skórę kamienia w katedrze zamkniętych powiek i wspólnych obietnic jeszcze raz powtarzam dłonią ciepło materiału żeby wśród cisz płynących i symfonii nieba nie zgubić własnej kwestii powtarzam w milczeniu odwieczne zaklęcie jestem nie gubię żadnej głoski jeśli to jest odchodzenie wiedz że pamiętam wszystkie dane słowa dłonie w których obleczony jawą składałem powietrze czas i światło wszystkie myśli powtarzam uparcie ziarno fioletu obłoczek wina kilka cudzych westchnień w wieczornym pejzażu to już nieistotne dokąd pójdę co będzie po drugiej stronie fotografii po drodze patrzę na ciąg dalszy w którym nie ma śladu
  20. zwiedzam strzępki własnej fotografii wśród idących naprzód wyznawców sensu wspominam wszystkie pakty wzajemnego stworzenia w zdumionych salach jawy i na wiernych traktach rutyny w zagłębieniu liścia przez tnącą skórę kamienia w katedrze zamkniętych powiek i wspólnych obietnic jeszcze raz powtarzam dłonią ciepło materiału żeby wśród cisz płynących i symfonii nieba nie zgubić własnej kwestii powtarzam w milczeniu odwieczne zaklęcie jestem nie gubię żadnej głoski jeśli to jest odchodzenie niech będzie wiadomo że pamiętam wszystkie dane słowa dłonie w których obleczony jawą składałem powietrze czas i światło wszystkie myśli powtarzam uparcie ziarno fioletu obłoczek wina kilka cudzych westchnień w wieczornym pejzażu to już nieistotne dokąd pójdę co będzie po drugiej stronie fotografii po drodze patrzę na ciąg dalszy w którym nie ma śladu
  21. nadzieja jest kiedy się istnieje to znaczy kocha rzeczy skończone albo tuż przed w oczekiwaniu imienia obawia się pomyłki nieporozumienia niezgody chociaż uczy się nieustannie jest w kanarku i w tamie na rzece w laurce w kwiatach w płatkach uszu w geście człowieka i spojrzeniu psa (...) cośtamcośtamdalej
  22. na początku jest cisza niezapowiedziana i pełna wewnętrznego ciepła potem zastanawiam się co nas dzieli już nie przestrzeń bo ciało stało się częścią języka spragnionego misterium obecności w skupieniu trzymamy się za słowa mam twarde argumenty choć jeśli posunę się za daleko możesz mi nie wybaczyć jasnego sensu mojej wypowiedzi
  23. Cały problem z wiarą tkwi w tym że nie można uwierzyć za bardzo powinniśmy udawać że niczego nie widzimy mimowolne odruchy składać na karb przypadku starego i wiernego przyjaciela jak dłonie żyć jakby nigdy nic nie zostało powiedziane szanować niedokonany czas i nie twierdzić za dużo bo w pośpiesznym akcie tuszowania także zdarza się faux pas mogę tylko przypuszczać że to dla naszego dobra w ostateczności z braku doświadczenia bo chyba nie dla źle pojętej śmiesznej jurysdykcji nie można uwierzyć za bardzo by starczyło sił na imię nadzieję i miłość w naszym świecie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...