Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Maciej_Satkiewicz

Użytkownicy
  • Postów

    797
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Maciej_Satkiewicz

  1. Błękitami harfa dal rozpina chmurne morze głaszcze traw jeziora gdzieś przed słońcem kryje się malina błękit zielenią zaczerwieniła tak szalona, rozmieniona bielą komponuje witraż kolorowy akacjami pachnie szlak majowy słowa ptaków sprawia akwarelą I na wietrze jeziornymi skrami uzmysławia wody śpiewny dotyk tam nagłymi ciesząc się kaczkami wpław mnie porywa w jasny erotyk! Ach! nazywaj, wydobywaj z cieni! tkaj imiona spragnionymi dłońmi! zakleszczeni w łące, bogobojni tak istotnie, tak umownie połączeni! w tej czerwieni bezprzestrzeni dźwięczni źdźbeł współdrżeniem bezbrzeżnie ukochani tak nikłymi bawmy się zmierzchami ponad błękit przerealnie przyobjęci
  2. Błękitami harfa dal rozpina chmurne morze głaszcze traw jeziora gdzieś przed słońcem kryje się malina błękit zielenią zaczerwieniła tak szalona, rozmieniona bielą komponuje witraż kolorowy akacjami pachnie szlak majowy słowa ptaków sprawia akwarelą I na wietrze jeziornymi skrami uzmysławia wody śpiewny dotyk tam nagłymi ciesząc się kaczkami wpław porywa mnie w jasny erotyk! Ach! nazywaj, wydobywaj z cieni! tkaj imiona spragnionymi dłońmi! zakleszczeni w łące, bogobojni tak istotnie, tak umownie połączeni! w tej czerwieni, bezprzestrzeni dźwięczni źdźbeł współdrżeniem bezbrzeżnie ukochani tak nikłymi bawmy się zmierzchami ponad błękit przerealnie przyobjęci
  3. nim obudzą się drzewa rozmienione zmierzchem jesteś witrażem masz niebios wyszywaną szatę to tu to tam czereśnie przechadza się lwica więc wyciągasz palce ku światłu i słuchasz jesteś nim rozmienią się rzeczy nazwijcie je to będą ponad ciemność
  4. Dziękuję Haniu, że "nic nie wiesz" o wierszu i że nie próbujesz go zmieniać.
  5. Ojc, "niewiele można więcej powiedzieć", ale w wierszu. Radzę uważniej wczytać się w rzeczywistość. moja zmysłowość jest dla mnie wszystkim nazywam ją i stwarzam, wyodrębniam, ptaki, bo cóż reszta, jest milczeniem jestem tu samotny, wszystko jest mną a jednak rozmawiam z Przechodniem choćbym poznał całą Prawdę, mój stosunek do formy w jakiej przejawia mi się istnienie będzie taki sam niewiedza ta jest raczej stosunkiem do świata, otwartością, światłością, wyznaniem wiary i chęci ciągłego poznawania na nowo a więc także erotyk, choć to już raczej efekt uboczny. Ze światła nic nie wynika, światło jest. Wiersz zawsze wydobywamy (i interpretujemy) z siebie, to jasne, a każdy powinien mieć na siebie pomysł. pozdrawiam.
  6. wyjmę drzewa i błękit i stworzę ptakom imiona cóż reszta nikt z przechodniów tu nie dotrze nikt nic nie powie a jednak będą słowa nie wiem o niebie nie wiem o trawie nie wiem nic o Tobie
  7. Hm, zapewniam, że to nie zblazowanie. Nauczywszy się sięgać do głębi, nie mogę przejąć się powierzchnią na tyle, by wydobyć wiersz. Każde zdanie rozpada się, każde słowo, aż zostanie niepodzielne "jest" i jego pochodne. Za każdym razem, kiedy chcę mimo to wznieść się na wyższy poziom, podłoga zapada się i wracam do pojedynczych słów, i czuję, że "jeśli tematem sztuki będzie dzbanek rozbity mała rozbita dusza z wielkim żalem nad sobą to co po nas zostanie będzie jak płacz kochanków w małym brudnym hotelu kiedy świtają tapety" Najpiękniejszym wierszem jest pojedyncze słowo lub traktat filozoficzny, na który tutaj nie ma niestety miejsca. Ile metafizycznej radości i zdumienia jest w słowie "ma", ojejku, idę psytulić mojego pieska. Ściskam i sobie go mam. A kto potrafi przejąć się własnym żywym doświadczeniem tu i teraz, ten poezję nosi w sobie i nie toleruje próby opisu nieopisywalnego, ujęcia doświadczenia w karby zdań i metafor, ale potrafi natreścić jedno słowo (lub obraz), wchłonąć je i opleść perłą swojego ja, swojej pamięci i bycia.
  8. Po rocznej przerwie odkryłem, że nie można nic więcej napisać. Bo poezja jest najżywsza w najprostszym doświadczeniu. I tak owoż "ma" jest istotą wiersza i jednym z najpiękniejszych słów w ogóle (obok zaimków; ona; ono; obok wszechprzejmującego "jest"); jest jednym ze słów pierwszych, fundamentów autentyczności, na których można budować intuicje "oddycha", "rośnie", "pies", "telefon", "forum", "człowiek"; choć "człowiek" przekracza już nasze możliwości, jest zbyt ogromny, zatraca swoje "on", "jest", "rusza się", staje się nadrealną, lingwistyczną kupą. Jeśli chcemy tworzyć poezję, musimy sięgać do sedna i jednocześnie widzieć całość, co nie jest możliwe na papierze, w abstrakcji języka, ale w żywym doświadczeniu. Poezja więc może być co najwyżej oszczędną prozą. Nie ma wielu słów. Tak. Czworonóg zakończył polowanie. Siedzi.
  9. ucho w trawie błyska gna łapy do góry i z bliska do pyska ma
  10. Tytuł wyraża nastrój, z którego wziął się wiersz; wiersz ten wypływa z tytułu, niekoniecznie więc z nim koresponduje, raczej jest nim nasiąknięty. Tytuł sugeruje interpretację. Piszę, bo przeczuwam ironię w poprzednim poście. "efekt schodka" miał naśladować słabnące bicie serca ("zbyt", onomatopeja) A gdybym zmienił początek, nie zrobiłoby się ciekawie, tylko nieco banalnie, bo w mojej ocenie sugerowany typ emocji jest zbyt powszechny i, jakkolwiek to zabrzmi, nieprzemyślany i naiwny. Dziękuję za komentarze.p
  11. Raczej być niż Nigdy więcej nie patrzeć na srokę świat składa się z rąk muzyki i wyborów reszta nie ma głosu to znaczy nie istnieje trzeba tylko dbać o serce żeby nie zrobiło się zbyt cicho
  12. Właściwie to alternatywna wersja teraźniejszości, ściślej nawet - przeszłości ;)
  13. -Tato, czy mogę poskakać z koleżankami na Księżycu? -Dobrze, leć. Tylko wróć przed obiadem. -Co? Znowu będzie kostka Knorr? Rosołowa? -Nie, nie. Dzisiaj mamy Pomysł na Pyszny Obiad. Na pewno będzie ci smakował. No, ale jak chcesz zdążyć na autolot, to lepiej już biegnij. -Dzięki, biorę Vincenta! -Dobrze! Tylko nie siedź z tyłu! Pamiętaj, że masz alergię na uran! -Dobrze tato! Kocham cię! Pa! Maciej powoli dopił herbatę. Kolejna sobota przecierała oczy, a słońce nonszalancko wbijało się przez zasłony, by rozłożyć się światłem i cieniem po domu. Przez na wpół otwarte okno napływały płytkie, stłumione fale dźwięku z pobliskiej zalotni autolotów. Turboodrzutowe silniki przy prędkości 4.815 Ma i na wysokości około 16km przekazywały pałeczkę uplecioną z cienkich strun powietrza potężnym naddźwiękowym silnikom strumieniowym, a te, już w przestrzeni kosmicznej, przenosiły odpowiedzialność gładkiego lotu na termojądrowe turbiny. Technika, pomyślał Maciej. Pomyślał to samo po raz drugi, kiedy jego czarna kotka wskoczyła na uda Kasi. Kasia. Spojrzał w jej błękitne oczy. „Ave wszystkim śpiochom! Jest 8.15, mamy słoneczną sobotę, 5. dzień sierpnia tego upalnego, 2759. lata naszej ery. W rejonie Szczecina nie będzie dziś padać, jedynie pojutrze spadnie pięć centymetrów sześciennych deszczu, ale syntezatory wody z wiatru słonecznego powinny zacząć działać od przyszłego tygodnia, więc susza nam nie grozi. Tymczasem posłuchajmy nowego utworu grupy...” ‘Ja ci dam śpiocha, matołku. Ja ci dam słoneczną sobotę.’ Maciej sięgnął po fiolkę z nanokofeinorobocikami, ale stwierdził po chwili, że skorzysta z naturalnych usług własnego organizmu. ‘Homo sum, et nil humanum...’ Skorzysta z pewnością, ale później. -Mamy wolne przedpołudnie, Kasiu. Co powiesz na kolację - tu zerknął szybko na wyświetlacz LCD zegarka - pod gwiazdami? Akurat przestało padać. Tak. Wezmę tylko sweter, ten czarny, który tak lubiłaś... lubisz. Jest... Rzeczywiście, tego wieczora w stolicy prowincji Sydney było mroźno. Palmy poddawały się dotykowi wiatru. Ten sam wiatr trącał biało falistą harfę morza. Wiatr. Natura. Woda. -Wydarłem Cię pianie, moja droga. Przypomniał sobie jej słowa. -Wiem, Kasiu, tworzę banalne symbole, kiedy wokół igrają litery, giną pierwiastki, a foton przebija ciałko szkliste oka. Rozumiem poezję nauki. Ale czegoś brakuje... Zakręcił bordowym płynem w kieliszku. -Sancta simplicitas. Róża wypełnia naczynia. Czytałaś czterech fatalistów? Nie pamiętam. Stworzyli teorię wszystkiego, wiesz? Jakieś dwa tysiące lat temu. Sancta simplicitas. Była w tym pewna kojąca upojenie niepewność, pewien znak zapytania, choć pozornie wszystko było jasne. I wewnętrznie sprzeczne. To oni ukuli pojęcie cudu. Wiary, Nadziei. Miłości. Sancta simplicitas. Rozwija kolce. Gwiazdy, pierwotna para, która unosi się ponad szczytem Olimpu. Fantastyka jest dla przegranych, wiem. Ale homo sum, et nil humanum... Bo człowiek jest samotny... Spojrzał na zbiór pustek wyniesiony ponad chmury. Spojrzał na mleczne autostrady. ‘Kto żyje? Tonę na powierzchni.’ Spojrzał w jej błękitne oczy. ‘Amor condusse noi ad una morte.’ Zamknęła powieki. -Dobranoc, księżniczko. Jak myślisz, dobranoc? Ale mechaniczna kobieta potrafiła tylko słuchać... 17-09-2006, znalezione w aktach
  14. niewiele nic w ciszy chodzą które są rzeczami w teraz zaledwie jest tak w niewiele poruszył ruch przewrócił dreszcz w - Jesteś? -
×
×
  • Dodaj nową pozycję...