
aksja
Użytkownicy-
Postów
365 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez aksja
-
cichutko giną moje kwiaty czereśni pozostał owoc...
-
skąd ten tytuł? miałam na myśli głupie szczęscie chociać twoja sugestia dotycząca tytułu też mi się podoba. dzięki za pozytywny komentarz!
-
Jay dzięki za przychylny i refleksyjny komentarz ! własnie ten język, to co w tym opowidaniu starałam sie dopracować i zauważyłeś to ! serdecznie pozdrawiam
-
czyżby kłaniała się tobie sierotka Marysia!hihihihi można by z tego napisać nową i w dodatku z napisem współczesne wydanie! ciekawe i czyta się fajnie, oczywiście jeśli chodzi o stronę techniczną dla mnie bez zarzutu. lekkie i przyjemne i chyba o to chodziło. pozdrawiam
-
TYŁEM czyli na wspak / o tym, jak można iść do przodu/ Dziś otworzyłam oczy ! Chyba. Lecz zacznę od początku. Poznałam Zezulę ( od imienia Zuzanna) i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że patrzy na dziejące się wokoło zdarzenia z perspektywy końca własnego nosa. I dlatego widzi sprawy nie takimi jakie są, lecz jakby na wspak, na opak. Nie mogę powiedzieć że ich ciemną stroną, gdyż częściej są widoczne, jakby emocje wyciągnięte z tylnej kieszeni podszewki. A to już nawet nie odwrotność czarnego, dobrego czy niewłaściwego. Zawsze próbowała - bardziej z mniejszym niż z większym skutkiem – naśladować aktualne mody. Czytając kolorowe gazety – oczywiście w nadmiarze - spotkała się z modnym słowem trendy i aby „być na czasie” zaczęła szukać znaczenia tego pojęcia. „To taka osoba, która nie boi się szokować znajomych (...)A inni patrzą i starają się ją naśladować. Zawsze wie, co się dzieje, co wypada robić, gdzie bywać i kogo znać. Lubi seks, sztukę i na własny styl. Idola kręci Reserved, Coca Cola (...)”. - Czy zastanawiałaś się czasami, co dla Ciebie jest ważne, w tym modnym sposobie bycia? Zadałam to pytanie Zezuli, w dniu gdy zaczęła nosić kozaki w kolorze ostrej czerwieni - które z czasem zaczęły blaknąć - połączone z różowymi dodatkami garderoby. - Chodzisz do teatru na wystawy, czy do modnych klubów? Po co komu szczegóły. Wystarczy że ja wiem, odpowiedziała mi wymijająco. Nie będę się nad tym rozwodzić. - Tak moja droga Fiono! Ty w niby uśpieniu czekałaś na księcia z bajki, ja natomiast przejęłam inicjatywę! Zaczęłam sama decydować jak mam postępować. Jedno wiem na pewno, każdy na swoja prawdę! Czyli ja także. I zaczęła się moja przygoda ze Szpetnym Tytusem. Spotykaliśmy się na plaży, w lesie, na łące. Potrafiliśmy unieść się w siedmiobarwnej kropli deszczu miłosnych uniesień. Zachody słońca były dla nas inspiracją, szum fal porywał i czuliśmy każde drgnienie naszych ciał, chociaż nie do końca...gdyż Szpetny Tytus napisał kiedyś – to chyba jakaś wariatka! Ale na pewno to nie było do mnie. Zapewne spytasz się skąd on jest. O ile pamiętam to chyba z Mazur... ale jednego jestem pewna! Na pewno z netu! I tak spędzałam przed kompem upojne dni i noce, rozdarta między nieokiełznaną wyobraźnią a tak odmiennymi podszeptami, że... tak naprawdę nic nie dzieje się. Z butelką Coca Coli light, ubrana tylko w bluzkę firmy Reserved czytałam i smakowałam każdą chwilę spędzoną przed ekranem. Myślałam o tym tak intensywnie, że wszystko inne zniknęło z pola widzenia i zaczynałam drżeć na sama myśl o tym, że mogłoby mi coś przeszkodzić w tych erotycznych zabawach. No, ale czy tak naprawdę jestem pewna, że to naprawdę jest to ten seks o którym piszą w gazetach? Lecz to mi pozwalało zrozumieć, jak czują się moi idole. - Czy czułaś się szczęśliwa? - Jestem już zmęczona tym twoim natłokiem pytań, odpowiedziała wymijająco. - Zresztą, cała ta kwestia nie interesuje mnie, w chwili,gdy przestaje działać moja wybujała wyobraźnia a zaczyna dochodzić do głosu schizofreniczna wyobraźnia. - Zezula! Na Boga! Ale to nie ta bajka! Trudno powiedzieć, do jakiego stopnia Zuzanna identyfikowała się ze stylem trendy. Tak czy inaczej, dzięki wynurzeniom Zezuli poznałam jak można iść do przodu, lecz tyłem. Cytat pochodzi z „Polityki” nr35/2004
-
tak Jacek22 to prawdziwe życie wielu bezdomnych... oni takze w takiej egzystencji upatrują sens swojego życia.. i właśnie za to ukłony w twoją stronę! Swietnie to przedsawiłeś. pozdrawiam
-
witaj ! dla mnie to jakby reminiscensja moich własnych snów...tekst obrazowy. bardzo emocjonalny, strumień myśli okiełznanya jednak tak. to wcale nie złe! pozdrawiam
-
AUTOSTOP POZNAŃ, PRAGA /z cyklu: poszukiwania zmysLOVEj esencji
aksja odpowiedział(a) na j.renata utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
witaj ! osmielę się na napisanie kilku uwag. - następujące aspekty, Odnośnie oczekiwań: - w niektórych miejscach brakuje przecinka ....przez starszyznę przekazywanych z pokolenia na pokolenie. chociażby tu - Nawet najlepszemu kuchmistrzowi, zaopatrzonym we wszelkie atrybuty i chęci, zdarza się roz/poznania smak -goryczką trącić, a nawet okazać całkowicie niejadalnym związkiem niedopasowanych składników. moim zdaniem nieczytelne druga częś opowiadania bardziej do mnie przemawia swą poetycka nutą! lekkością władania słowem, coś subtelnego, chociaz pierwsza częć ten mi sie podoba -
intrygijesz czytelnika / tzn. mnie/ swoja opowieścią, wręcz prowokujesz do przyjżenia się swoim snom! niebanalne rozwiązania.
-
Mikołaj przede wszystkim dziękuję że zechciałeś doczytać do końca i pozytywnie oceniłeś pracę, dla mnie twoje sugestie dotyczące strony warsztatowej są bardzo cenne, spróbuję jeszcze raz przyjrzeć się tekstowi od strony technicznej i sprawia mi wiele satysfakcji że tekst podoba się tobie milutkie pozdrowienia
-
proponuję jeszcze raz uporządkować mysli, napewno coś z tego ciekawszego wyjdzie . spróbuj Pozdrawiam
-
Anna! dzięki za przychylny komentarz, cieszę się, iż została w tobie cząstka wewnętrznej refleksji po przeczytaniu... pozdrawiam i zapraszam ponownie...
-
gdyby we wstępie ze zdań pojedyńczych zrobic zdania współrzędnie złożone czytałoby się płynniej - taka moja sugestia... opowiadanko z kilkoma błędami ortograficznymi i troszkę senne - ale to moje zdanie. pozdrawiam
-
Czy to refleksja nad nierefleksyjnym życiem ? fajne na poczatek dnia !
-
czytając twój tekst przesuwały mi się w pamięci, niczym na taśmie produkcyjnej / hihihi/ książki : Mały książę, Kopciuszek, mit o Narcyzie a nawet film Sexmisja! łaczysz, splatasz wątki. być może troszke opowiadanie jest linearne ale może to był taki zamiar. stworzyłaś nastrój "głaskania po plecach " tak to nazywam, coś cieplutkiego... i jestem pełna podziwu dla konsekwencji Leszka , który jest konstruktywnym krytykiem dla wielu piszących. Pozdrawiam
-
Układ tekstu poprawiłam dzięki pietrek!
-
podaj mi jeszcze kilka tytułów ciekawych książek ! ja również dziękuje że zechciałeś odpisać na mój komentarz pozdrawiam
-
dzięki za komentarz, takie początki pisania haiku są ci znane i tym bardziej dzięki! milo ze zechciałes przeczytać pozdrawiam
-
ciszą zamknięte szepty,szumy, szelesty w jesiennym deszczu
-
Twój dowcip zawsze mnie rozbraja - hahahaha !! / nie rozbiera - hihihihi!/
-
Czyżbyś wzorował sie na książce "Samotność w sieci ?" tam, sex miał wymiar jakiegoś tam uczucia..... pozdrawiam
-
Leszek - dzięki za rzeczowe wskazówki! Czy możesz napisać mi jak mam nanieść poprawki do tekstu / jeżeli to oczywiście jest możliwe/ twoje wskazówki skrupulatnie naniosłam do opowiadania "Dziewczyna i dąb" i teraz także to uczynię. malutkie pytanko... czy podoba się wysłana miniaturka poetycka ? Pozdrawiam aksja / nie Kasia / ale czy to ważne ?
-
Jay ! dzieki za optymistyczny komentarz na temat mniej opymistycznego opowiadania! ale tak miało być . gdy był meszczyzną - tak bo teraz uasabnia sie ze starcem, taki był mój zamiar. melancholijnie.... pozdrawiam
-
Chodź ze mną... Jak opisać nastolatkę, w której smutek niczym stalagmit, narastał latami, dlatego też skutki takiego stanu długa nie kazały na siebie czekać. Uwikłana w gąszczu niepokojów, była wewnątrz pusta a lęk - niczym Hydra - odradzając się w coraz to innej postaci, trwał w ukryciu. Jej myśli zasnuła niewidzialna sieć tajemniczych szeptów, nawoływań do podróży, z której nie ma powrotu. - Pragnę umrzeć - wyszeptała do siebie w dniu, w którym zmuszono ją, aby uczestniczyła w rytualnym obrządku śmierci. Tego dnia starszy pan wybrał się na wiosenny spacer, aby przyglądać się tym samym drzewom i niezmiennej od lat architekturze małomiasteczkowych kamienic. Nawet dyskretny urok kobiecych garsonek, bez określonego koloru, jest taki sam jak wtedy, gdy był męszczyzną, który nosił biały kołnierzyk w niedzielne popołudnia. Także twarze spotykanych przypadkowo osób, były dla niego niezmiennie tą samą mapą, na której rozpoznawałzachwyt, zgorzknienie i zaciętość. Nic nie było w stanie zakłócić jego pogodnej starości. Tylko czasem grzmot zwiastujący nadchodzącą burzę, wzbudzał w nim niepokój. W takie dni powracały do niego odgłosy wybuchających granatów i nieświadomie wchodził w przestrzeń utkaną ze wspomnień, które dawno temu zmyły wody rzeki zapomnienia. Za zakamarków pamięci wracał z tą samą siłą ból, przeszywając każdą cząstkę ciała. Widział tak wielu, którym życie, w mgnieniu oka, kończyło się od jednego wystrzału. Coraz mniej wzruszał widok płonących domów i przejmujący lament kobiet. W chwilach, gdy śmierć swym chłodem smagała jego twarz, już nic nie czuł. Nie sądził, aby los był dla niego na tyle łaskawy i podaruje jeszcze raz chwile zachwytu. Chociaż czasem pragnął choć jeszcze jeden raz swoimi drżącymi, starczymi rękoma dotknąć kobiety. W takich chwilach, swoją wielką kraciastą chustką do nosa, ocierał spocone czoło. Właśnie wybierała się na spacer, gdy zobaczył jak środkiem ulicy szedł pogrzebowy kondukt. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że malutką trumnę niosła nastoletnia, zapłakana dziewczyna, po jej twarzy widać było jak jej młodzieńcza ufność jest brutalnie wrzucona w bezmiar lęku. Trudno było dostrzec, kto idzie po drugiej stronie trumny, zapewne także ktoś, tak samo przerażony jak ona. Nie przeczuwał, że los połączy go z dziewczyną, którą dziś zobaczył całkiem przypadkowo. Wychodząc z kościoła, zapłakana dziewczyna zobaczyła starca z wyciągniętą w jej stronę ręką: - Chodź ze mną... Dziewczyna bezwolnie uchwyciła się nieznanego człowieka, który poprowadził ją w stronę kamienicy, znajdującej się w mrocznym zakątku miasta. Odrapane drzwi, odpadający tynk ze ścian i maszkarony na gzymsie dachu, nie zachęcały aby tam wejść. W miarę jak zbliżali się do celu, kamienica nabierała blasku, być może był to efektem padających promieni słonecznych, które pasemkami światła kładły się leniwie na dachy, okna, framugę drzwi. Staruszek zdecydowanym pchnięciem otworzył drzwi, za którymi znajdował się pokój, wystrojem przypominający wnętrze greckiej świątyni. Słaby blask, który nie miał widzialnego dla oczu źródła, rozpraszał ciemności. - To jest grecka bogini Lete, symbolizuje rzekę zapomnienia – dodał - wskazując na wyłaniający się z ciemności mały posąg z marmuru, u którego stóp leżały niedbale położone maki. Wody owej podziemnej rzeki płynącej w krainie Hadesa, zsyłają na ludzi śmierć lub zapomnienie przed odrodzeniem. Podobnie mak, jego działanie jest identyczne co wód owej podziemnej rzeki. Legendy chrześcijańskie mówią o tym, iż purpurowe maki wyrosły z krwi ukrzyżowanego Chrystusa. Dlatego też dla chrześcijan stały się symbolem niewinnej śmierci, która wiedzie do nowego życia, do odrodzenia w nowej postaci. Dziewczyna biorąc w dłonie maki, słuchała słów starca, którego głos płynąc do niej, koił ból spowodowany wydarzeniami nie tylko dzisiejszego dnia. „...a teraz śpij i zapomnij o tym co widziałaś ,co słyszałaś, co przeżyłeś i pomyśl, że to sen że to wcale nie działo się tak będzie lepiej śpij....” Chór dziecięcych głosów, przecinał ciszę panującą wokoło, gdy ona omdlała, z naręczem maków przy piersi, opadała u stóp tej, która zsyła zapomnienie. Pamięta ten dzień w którym - podobnie jak ona dzisiaj - wypełniony niepotrzebnym nikomu cierpienie, spotkał mędrca, który przyprowadził go w to miejsce. Doświadczył tego samego uczucia, co dziewczyna w tej chwili – odrodzenia w nowej postaci. Starzec nałożył białą tunikę, jaką ongiś nosiły greckie kapłanki na budzącą się ze snu dziewczynę. Obleczoną w magiczną szatę, poprowadził do źródeł mądrości, jakimi od wieków są księgi ludzkich rozmów z Bogiem. W tej wędrówce przez wieki ludzkich zmagań w poszukiwaniu sensu życia on oświetlał jej drogę, w bezkresach chaosu myśli, a ona zaczęła składać własny świat, niczym z kawałków rozbitego lustra. - Proszę, nazwij mnie Meteorytką. Starzec był wręcz zaskoczony jej propozycją. W dziewczynie z tych wspólnych spotkań pozostał zachwyt, gdy spadając z bezkresnego nieba wskrzeszała w sobie żar, a ludzie widząc spadający meteoryt, brali go za gwiazdę i cichutko wypowiadali swoje najskrytsze marzenia. - Poszukiwanie wewnętrznego piękna, to podróż w którą warto było się wybrać – odchodząc napisała na kartce. Ważne! Tekst piosenki to fragment utworu pt. „Zapomnij o tym” zespołu hip- hopowego Trzeci Wymiar, zachęcam do wysłuchania.
-
Historie miłosne (II)
aksja odpowiedział(a) na Jay Jay Kapuściński utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
rzeczy nie zawsze są takie, na jakie wygladają... ot co !! jesteś boski! w swoich satyryczno- ironicznych tekstach ! test dla dyslektyka - dośfjatczeńe - ksionc - kfjat Pozdrawiam