co najmniej dwa - pomijam okna
szklana winda budzi ciekawość pięter
omijam schody w górę
czyli donikąd - mam lęk wysokości
nie wiedziałam że mam - jazda w dół szkodzi
nie szkodzi że szkodzi - dusi rozkładem
parkingów przetrawionego paliwa
w próżne nikt nie nalewa milczy
mechanizm niczym - trojański
wyczekuje chwili
ulic - zadymionego słońca
przymykam powieki i szyberdach
gdzie ten guzik (?)
cholera! - jestem holowana
hola hola! - w stanie skupienia
nic już nie działa
klimatyzacja
wysiadam - przy semaforach
zielone - na wdechu park nie parking
- oddycham - wydycham spaliny
wracam i wracam do tego tekstu, nie poważę się na sugestie, powiem tylko, że obie wersje są ciekawe - zatrzymują i nasuwają refleksje - jeśli to "kamień węgielny" z ciekawością zajrzę na odbiór techniczny - po rozbudowie
pozdrawiam
kasia.
te wielokropki muszą być? strofowano mnie kiedy je siałam - myślę, że słusznie - teraz jestem na nie wyczulona, aha - jak dla mnie przy długi, ciężko dotrwać do końca
zdrówki
kasia.
dawno tak dużo nie pisałam
nie słucham nie słyszę narzekań na sfilcowany sweter
dobrze ci w niebieskim - wolisz czarny
kolor ziemi (nie nieba) po deszczu tęcza spina
czasem w jedno (to wszystko) nie jedno
wszystko jedno - że gryzie (jest nadal czarny)
patrzę pod nogi omijam kałuże
unikam wilgoci i zimna - różnica
temperatur dekatyzuje nawet jedwab