
Liryczny_Łobuz
Użytkownicy-
Postów
1 470 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Liryczny_Łobuz
-
czego mam się bać
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na A.StronoMka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Smutne, i jest niebezpieczeństwo, że "oczarujesz siebie" , ... a potem tylko gorzko żałować. Ale cóż, wszystko jest lepsze od życia bez miłości - pozdrawiam - Marek -
Ogłoszenie "nie" matrymonialne
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Noa_M_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
... 100 gram ... tak - czyli tzw. "setka" :) Rzeczywiście zwykle pomaga - ale raczej facetom. A tak naprawdę to : "Kto nie ma ciepłych wspomnień (nawet stugramowych) - ten marznie w zimie" Życzę przynajmniej "półlitrowej" Miłości :)) - Marek -
A do mnie ten wiersz przemawia. Na plus:) Bo zawsze się zastanawiałem, co (lub kto) zmienia miłe i radosne dziewczynki - w zacięte, wyrachowane zołzy? Mężczyźni? Hormony? Życie? Na szczęście udało mi się, zakochiwania w takich unikać ... no raz się nie udało i została blizna. Ale fajnie, że Poetka zdaje sobie sprawę z groźby takiej przemiany - pozdrawiam Marek
-
Nadzwierzęta.
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Prowincjusz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dla mnie też na +, chociaż nie wiem co masz przeciwko sofizmatom? Fantastycznie ubarwiają dyskusje! A prawda ... cóż - jak powiedział Klasyk: "Prawda jest jak d... Każdy ma swoją!" Pozdrawiam już świątecznie - Marek -
Po meczu
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Zlała Isia Maszeńkę Radośnie unosi rękę Smutna twarz sybiraczki Pora wracać do daczki Solo trawić udrękę. -
Nie trzeba biegać - wystarczy jechać rowerem , taka "słoneczną aleją" po deszczu:) M.
-
Dobre haiku - jest nastrój :) Plusik M.
-
Drugi apel o ratunek dla Mistrza
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ależ Ewo (to moje ulubione imię:)) - to nie tak! To nie jest apel do "lekkich kobiet" ( one na biedaka nie polecą) - ale to apel do POETEK! Poetek - czyli kobiet wrażliwych, mądrych i ... lekkich Duchem :)) Których "duch - nad poziomy wylata" ! A tam, w tych niedostępnych innym sferach ... czują się samotne. Samotne - co procentuje za to dobrymi wierszami. Dlatego też napisałem o "poświęceniu" - w tym przypadku. Pozdrawiam - Marek - -
Drugi apel o ratunek dla Mistrza
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
I tak ma być - prosto i do słuchu! Bo przecież kobiety są przede wszystkim "słuchowcami" :) -
Dla dzieci - Mrowisko
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Sylwester_Lasota utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Faaajny! Już zapisuję dla wnuka :) Marek -
Do tak nieobecnej
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziękuję Sylwestrze, ale sądzę, że w swojej miłości - wszystkie Mamy są takie same. Pozdrawiam - Marek -
Drugi apel o ratunek dla Mistrza
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Drogi Mefisto - to jest apel do poetek, nie poetów. A panie nie roztrząsają takich dupereli - one niosą pomoc:) Pozdrawiam - Marek -
Drugi apel o ratunek dla Mistrza
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Gdy już wydane - milionów krocie Ponure miny w domu kibica W Park Lane faceci, we łzach i pocie Znów nie pojedzie Robert Kubica Do dziś się pytam co dzień i co noc Po co ten chłopak do Skody wsiadał?! Polacy - teraz potrzebna pomoc Bo straci wszystko co posiadał! Cóż, teraz czeka go bezrobocie! I parę złotych zasiłku weźmie A chudnąć z czego nie ma za bardzo Czy nam Robercik z głodu nie sczeźnie? Może zrzucimy się by na Święta Paczkę mu zrobić - bardzo obfitą A gdy już podje, nabierze masy Pora rozglądnąć się za kobitą! Siostry Poetki!!!, która poświęci Utopię swoich kobiecych marzeń I wdziękiem ciała, tak go zachęci By został chociaż ... taksówkarzem! Spokojne życie będziecie wiedli On gdzieś za kółkiem, a ty z garami Dwójka dzieciaków i trochę mebli Plus zakurzony kąt z Pucharami. Do tego piesek, albo dwa koty Z okna sąsiadka się dopytuje: -"Te, Kubicowa! Mój mąż się pyta Co pani dzisiaj mu ugotuje". Ty coś odpowiesz, i zamkniesz okno Zmyjesz naczynia, wysmarkasz dzieci Zdejmiesz fartuszek, siądziesz przy kompie By smutny wierszyk na orga sklecić. -
Piękny wiersz - pisany chyba w oczekiwaniu ... Wiosny? Wiosny, która przyniesie - "oczarowań moce" , a co za tym idzie - "nieprzespane noce". I żaden kogiel-mogiel, tylko kwintesencja liryki - na Plus! Jeszcze trochę, Kingo - a sam będę wypatrywał nadejście Rózanopalcej Pani. A dawno mi się to nie zdarzyło :) Dziękuje za inspirację - M.
-
Już leeeeecę! M.
-
Dziękuję, za dalsze "miłosne strofy" ... niestety życie ucięło tę przygodę. Co nie znaczy, że zapomniałem - wiersz przypomina mi zawsze tamte chwile. Bo - "Kto nie ma ciepłych wspomnień, ten marznie w zimie", prawda? A czy ja inspiruję? Nieustannie! Może po to właśnie pętam się po tym świecie? Mój kolega - zainspirowany moimi pomysłami - już napisał wiersze do kilku muzycznych filmów. Ale ja liczę teraz na Ciebie, Kingo - w sprawie inspiracji. Może masz tam schowany jakiś ... Erotyk ? ( to moja łobuzerska prośba:), a może jakiś wiersz napisany wiosną, przy porannej kawie ...(to moja liryczna twarz:)) Albo połącz to w łobuzersko-liryczny kogiel-mogiel jak ja kiedyś: www.poezja.org/index.php?a=u&k=60&pokaz2=95524#721381 Ech - muszę kończyć - Świat mnie potrzebuje :) - Pa! Marek
-
Pięknie opowiedziałaś ten "twórczy trans" w którym pisze się najlepsze wiersze. Szkoda, że tak rzadko (zimą) gościł on u mnie. Ale wiosna otworzy szeroko okna dla dźwięków Twojej harfy :)) A właśnie - ja bym napisał: "harfy rytmu i pióra" Bo rytm kojarzy mi się przede wszystkim z muzyką (harfa). Witam w ten ciepły poranek - Marek PS A właśnie - "poranek" Posyłam Ci swój wiersz, napisany właśnie kiedyś, w "twórczym transie miłości": www.poezja.org/wiersz,71,95709.html
-
Podobno kiedyś ...
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
... że nocny Marek - to chyba jasne, lecz czasem ... niecny - kiedy nie zasnę :) Na Dobranoc i Dzień dobry - M. -
Podobno kiedyś ...
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Poezji poślubiona Hoża, jak żona Wikinga Dziś wiosną rozbudzona Palcami muska klawisz(e) - Kinga Marek (Łobuziak:)) -
Podobno kiedyś ...
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Och Kaliope! Piękne poetyckie podsumowanie. A najlepiej to uchwyciłaś w słowach: "... niech tylko ona słyszy pragnień rytm" Bo TO właśnie jest esencją całej poezji - pragnienie, aby Nasze Pragnienia ujrzał Świat. I to nas pobudza do "zanurzenia pióra w kałamarzu", jak to robili ci wielcy, którzy już odeszli. Ja wiem, że nigdy nawet nie zbliżę się do Staffa czy Broniewskiego (jakże różni i jakże genialni) - ale i u mnie (i u Ciebie :)) - ten "pragnień rytm" nie pozwala na obojętność. Więc piszmy - przed nami Wiosna, najlepsza pora dla Muz Poezji !!! Pozdrawiam z wiosennego już Wrocławia - Marek -
Podobno kiedyś ...
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Och nie mów że nie potrafisz - tylko próbuj. A najlepiej przeżywaj - i pisz, kiedy (obiekt liryczny ) już zaśnie :))) I nie daj się owładnąć Muzie Kaliope - ona częściej chadza do Poetów. Poetki niech wabią do siebie - Euterpe. Będą się lepiej rozumiały. A ja cóż - liryczno- łobuzerski mutant ... i dobrze mi z tym. Pozdrawiam - Marek -
Trwaj, jeśli...
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Kaliope_X. utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Próba Muzy Kaliope , wejścia na teren Muzy Euterpe ... moim zdaniem udana. Liryka też będzie chyba Twoją mocną stroną - Kaliope-Euterpe. Pozdrawiam (dzisiaj) Liryczny - Marek -
Odrodzenie
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Kaliope_X. utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Napisane z pasją - a więc pięknie - i TU widać Muzę Poezji Epickiej - KaLIOPE Plus za pasję! Marek -
"Jemiołuszki" - fragment kryminału
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Warsztat dla prozy
* * * Tego ranka Gosia zbudziła się tuż przed budzikiem. Nie chciała jeszcze otwierać oczu. Nie teraz. Wyłączyła budzik i poszukała dłonią Zenka. Jak zwykle ostatnio, spał przytulony do jej nóg. Znowu nie zauważyła jak tu wszedł. I pewno znowu zniknie , kiedy ona już wyjdzie. Siadła na łóżku. Wzięła kota na kolana i wtuliła się w jego buro-pręgowane futerko. Od kiedy tu była, to tylko do niego mogła bezpiecznie się przytulić. Aniela nigdy nie podała jej nawet ręki. Pomimo dywanu, a właściwie dywanika, od piwnicznej podłogi ciągnęło chłodem. Poczuła potrzebę pójścia do łazienki. Wsunęła klapki i po omacku podeszła do drzwi. Przekręciła kontakt. Rozproszone światło słabej żarówki wydobywało z mroku zarysy łóżka, krzesła i stołu. Na zakurzonych ścianach , spoza nielicznych już płatów szarego tynku, przebijała brudna czerwień, sczerniałych cegieł. Jedyne tu okienko zamurowali jej rok temu, zostawiając tylko mały otwór, dla świeżego powietrza. Nieliczne stare łachy zwisały kupą z ramy żelaznego łóżka. A Zenek właśnie wyciągnął się na cała swoją długość, po czym wygiął grzbiet w piękny koci łuk. Podszedł i zaczął ocierać się o jej gołe nogi. Ale ona już musiała wyjść. Pociągnęła za sznurek dzwonka. Za jakąś minutę usłyszała człapanie Anieli. Zazgrzytał klucz i w oczy uderzyło światło latarki. - Chodź - usłyszała. Poszła posłusznie za tą kobietą, wcześniej zamykając dokładnie drzwi. Nie chciała, żeby ktoś zobaczył jej kota - Na pewno rzucili by go tym strasznym psom, których szczekanie, znowu niosło się po całej okolicy - pomyślała. Po kamiennych schodach wyszły obie do małego korytarzyka. Skręciła do łazienki. Właśnie wychodził z niej Kaziu. Na jej widok, jego zarośniętą, tłustą twarz rozjaśnił obleśny uśmiech... - Hej Mała, kopsnij szpary ! - zawołał - Spadaj Grawer - odpowiedziała i przecisnęła się obok niego do otwartych drzwi. Nie ominęło jej jednak mocne klepnięcie w pośladek. - Ale dobrze się umyj, bo ja nie lubię brudnych panienek... ha...ha...ha... Tylko westchnęła i weszła do środka. Oczywiście nie spuścił do końca wody i zasikał podłogę. Małgosia, już chciała to wszystko umyć, ale najpierw postanowiła zadbać o siebie. Jeszcze raz spuściła wodę, zrzuciła koszulę i kucnęła nad muszlą. Kiedy już się umyła pod zimną wodą lecącą do metalowego zlewu, związała w kok swoje włosy i stanęła przed lustrem. To właśnie była jedna z tarcz, chroniących ją przed ... tym jej nowym światem. Nadal widziała w lustrze niewysoką, ale ładną i zgrabną dziewczynę o czarnych, długich włosach i posępnym spojrzeniu spod ... wysokiej, typowo męskiej łysiny. To jakieś trzy miesiące temu, podczas kolejnej, nieudolnej próby ucieczki , Szeryf osobiście ogolił jej włosy, od czoła aż do czubka głowy. Wyglądała teraz jak ... rozczochrany samuraj. Teraz co tydzień musiała sobie golić głowę - .. chociaż już nie bardzo wiedziała po co?! Chyba, żeby wstyd przeszkodził jej w ucieczce. Ale czy ma jeszcze dokąd uciec? - Małaaa !Przenikliwy głos starej, uderzył w jej uszy. Zaczęła się spieszyć. Ubrała wiszące na haku robocze, szaro- bure łachy a na nogi naciągnęła rozlatujące się już kapcie. Wyszła z łazienki i przez ten sam korytarz poszła do kuchni. Dobrze wiedziała co ma robić - papier, drewno, trochę węgla i już pod kuchnią pojawił się płomień. Jak co dzień ostatnio, pojawiła się też myśl o ... Kopciuszku... Teraz jednak był czas na przygotowanie jedzenia. Najpierw, jak zwykle dla psów. Wczoraj przygotowaną kaszę, zalała garnkiem rosołu w którym pływały kawałki kury, chleba i resztki klusek. Cały gar takiego jedzenia postawiła na ogniu. Teraz wzięła się za krojenie chleba. Włączyła też czajnik wody na kawę. Kawę jednak robiła dla wszystkich Aniela. Jej nigdy nie poczęstowała. A przecież kiedyś, w poprzednim życiu, nie wyobrażała sobie dnia bez kawy. Gosia zamieszała w garze i zaczęła kroić boczek, cebulę i pomidory na wielką jajecznicę. Aniela otworzyła drzwi do pokoju. - Za chwilę jajecznicaaa! - zawołała w głąb mieszkania - Poczekaj jeszcze z tymi jajami rzuciła dziewczynie. Jedzenie dla psów było już ciepłe. Małgosia odstawiła garnek na róg kuchni i chochlą nabrała do drewnianej miski jedną porcję. Teraz umyła ręce i sięgnęła po talerze. - Ile dzisiaj będzie osób? - spytała - Niech policzę - Aniela zaczęła liczyć na palcach - Raz, dwa, trzy ... , będzie nasza piątka. Reszta przyjedzie później. - Aha - Gosia kładzie na tacy pięć talerzy, pięć widelców i koszyk z chlebem. Chleb pachnie bosko. Aniela sama wypieka co sobotę kilkanaście bochenków, które potem , zawinięte w lniane chusty leżą w spiżarni, a smakują jak świeże przez cały tydzień. Małgosia może zawsze liczyć na piętkę z takiego bochenka. Wchodzi do pokoju. Jest to raczej duża, ale niska, typowa wiejska izba, prawie w całości zajęta przez stojący na środku, wielki dębowy stół, dookoła którego stoi osiem prostych krzeseł z wysokimi oparciami. Stół jest przykryty białym, haftowanym na rogach, obrusem. Dziewczyna stawia tacę na jednym z krzeseł. Z małej szafki wyjmuje plastikowe podkładki pod talerze, ozdobione zdjęciami kotków, piesków i dzieci. Na szczycie stołu, naprzeciw wejścia do kuchni stawia podkładkę, talerz i widelec dla Szeryfa. Obok dla Anieli potem dla Grubego Skurwysyna - jak w myślach nazywa Grawera. Naprzeciw nich siądą Viki i Zetka.To dwie mieszkające tu czasem, na pięterku, dziewczyny. Niestety Szeryfowi znowu wymówiono mieszkanie dla tych panienek - więc chwilowo przechowuje je tutaj. Zresztą Viki (czyli Anna) jest jego kuzynką z jakiejś pomorskiej wsi, a Zetka(Zosia), jej koleżanką z podstawówki. Obie bardzo ładne blondyneczki, marzyły zawsze o Wielkim Świecie, no i go teraz mają. W Agencji na co dzień!! Małgosia sprawnie rozkłada naczynia, na środku stawia chleb i wraca do kuchni. Kątem oka widzi wchodzącego do pokoju Grubego. Przyspiesza kroku. W kuchni Stara sypie kawę do wielkich kubków. - Podaj mleko - rzuca w stronę dziewczyny - I weź się wreszcie za tę jajecznicę! - Dobrze - Małgorzata podaje jej z lodówki mleko i wyjmuje z koszyka do fartucha, piętnaście jaj. Wchodzi Gruby i bez słowa bierze gar żarcia dla psów. Zaczyna smażyć jajecznicę. Jej zapach , jak zwykle drażni w nos i powoduje gwałtowny głód. Stara podaje jej wielką miskę, a sama zaczyna rozlewać kawę. Z pokoju dochodzą już odgłosy szurania krzesłami i pierwszych, porannych rozmów. Aniela unosi tacę z kawą i wychodzi z kuchni. Słychać jak wita się ze wszystkimi w pokoju. Gosia nakłada pachnącą jajecznice do miski, wkłada tam dużą łychę i zanosi wszystko do pokoju. Viki i Zetka, jak zwykle już żłopią kawę, ale reszta, kuszona smakowitymi zapachami, z niecierpliwością czeka na główne danie. Stawia miskę na stole. Szeryf sięga po łyżkę, i nagle jego błękitne oczy zwężają się niepokojąco. - A gdzie szczypiorek? - mówi cichym głosem. Gosię oblewa zimny pot. - Już lecę! - zawraca w miejscu i biegnie do kuchni. Szybko myje, kroi cebulkę i zanosi , na deseczce do pokoju. Zsypuje wszystko na jajecznicę, patrzy przez chwilę wyczekująco i wraca szybko do kuchni. Tu dolewa trochę wrzątku do zimnej już miski z psim żarciem. Siada i zaczyna jeść. . Jak zwykle w takiej chwili, różne dziwne myśli przebiegają jej przez głowę ... co teraz robi Teresa, jak jej się układa w małżeństwie, co z tatą i mamą - czy czasem ją jeszcze wspominają, no i Robert. Taaak, Robert Czy ją szukał, a potem się zniechęcił, posmutniał i na pewno jakaś dziwka bardzo chciała go pocieszyć! Na pewno! zacisnęła bezsilnie pięści, ale łzy nie napłynęły jej do oczu. Nie wiedziała, czy jeszcze kiedyś będzie potrafiła płakać. Po tym wszystkim co przeszła jej serce zaskorupiło się w twardym pancerzu ... no może teraz Zenek, umiał ją jeszcze rozczulić. - Mała! - usłyszała głos Szeryfa. Zerwała się na równe nogi. Wbiegła do pokoju. - Słuchaj - kontynuował - dzisiaj niczego nie będziesz prała tym zajmie się Anka. Wy tylko przygotujecie wspólnie z Zetką dobry obiad. Grawer zaraz zabije ze trzy kaczki i da ci do oskubania. Potem ugotujesz ziemniaki a Zeta przygotuje sałatkę , ale to już po powrocie mamy. Zaraz pojedziemy do Marketu i kupimy wszystko co potrzeba. - No! Zbieraj naczynia i weź się do roboty! - fuknęła na nią Alina. Gosia zaczęła zbierać talerze. Wszyscy wstali od stołu. Dziewczyny wróciły, przebrać się na górę, Szeryf poszedł wyprowadzić swojego podrasowanego Passata, Aniela weszła do sypialni, a Gruby zebrał na tacę szklanki i poszedł do kuchni. Małgosia, chcąc nie chcąc, poszła z talerzami za nim. Jak się domyślała, czaił się za drzwiami. Poczekał aż położy talerze na stole i chwycił ją od tyłu za piersi. Zabolało. Zacisnęła oczy i usta. Czuła, jak jedną rękę wsadza jej teraz pod bluzkę , a drugą pospiesznie rozpina rozporek. -Wypnij się - wyszeptał jej do ucha. Czując wciąż smród jego oddechu, chwyciła się mocniej blatu stołu. Spódnica opadła jej na plecy, a między udami poczuła jego dłoń. - Szerzej - wycharczał. Posłusznie rozstawiła nogi. Ale kiedy miał już wsunąć w nią swojego małego, ale zawsze gotowego fiutka, otworzyły się drzwi. Do kuchni weszła Alina. - Grawer, do jasnej cholery! - wrzasnęła piskliwie - Czy musisz już od rana się pieprzyć?! A ty też jesteś dobra, masz przecież robotę! Odskoczyli od siebie. Gruby, zmieszany coś wybełkotał, pospiesznie zdjął z haczyka tasak i wybiegł z kuchni. Gosia poprawiła ubranie i zaniosła talerze do zlewu. Za oknem dało się słyszeć głośne kwakanie. -
Podobno kiedyś ...
Liryczny_Łobuz odpowiedział(a) na Liryczny_Łobuz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Agnieszko - i tak o nie :) Bo znasz to powiedzenie, że: "Ludzie są jako jednoskrzydłe Anioły, które żeby wzlecieć, muszą objąć drugiego człowieka" ... bo inaczej cóż - będziemy zawsze patrzyli na życie z punktu widzenia jamnika :( Pozdrawiam - Marek PS A jamniki bardzo lubię, mają czorty charakter!