
Ania_Ostrowska
Użytkownicy-
Postów
1 554 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Ania_Ostrowska
-
Wikipedia zawiera następującą definicję pojęcia "metryka": metryka osoby – przy rejestracji sytuacji prawnej osób fizycznych w trzech różnych znaczeniach: * metryka jako akt (jednej osoby): o metryka urodzenia (państwowa) → zobacz akt urodzenia, akt stanu cywilnego o metryka urodzenia i chrztu (kościelna) → zobacz metryka chrztu * metryka jako odpis takiego aktu → zobacz metryka (odpis) * metryka jako księga zawierająca takie akty → zobacz księga metrykalna: o wyznaniowa (kościelna) księga metrykalna o świecka (państwowa) księga metrykalna We wszystkich ww. wypadkach metryka jest dokumentem wystawianym przez instytucję a nie przez osoby prywatne, które mogłyby tam umieszczać pieczęć herbową. Ja jestem prostą dziewczyną, ale tak się składa, że mój ślubny pochodzi z bardzo starej, szlacheckiej rodziny, której historia jest udokumentowana od XIII wieku. Konsultowałam tę kwestię z moim teściem, który od lat gromadzi pamiątki i tropi ślady rodu w różnych archiwach. Nie zetknął się przypadkiem umieszczania herbu na metryce, co najwyżej przywołanie, wraz z nazwiskiem (lub przydomkiem) Pozdrawiam serdecznie - Ania
-
Ogromnie cenię i podziwiam Twoje intelektualne interpretacje prezentowanych tu haiku, z kunsztem i erudycją analizujące znaczenie każdego słowa (i wszystkie jego możliwe odcienie). Dla takiego amatora jak ja, to wspaniała okazja, żeby się uczyć. Ale, na miłość boską, zrozum, że czytający haiku może też je odbierać wyłącznie emocjonalnie, i to, indywidualnie dla niego, ma taką samą wartość! Nie będę teraz teoretyzować, co by było, gdyby w haiku Katarzyny była mowa o jednej kosie a nie o dwóch. Piszesz "czytam haiku i nie interesują mnie metafory, te są w poezji". Ja po prostu czytam. Jeśli to, co czytam, porusza moją wrażliwość i wywołuje emocje gdzieś głęboko, to mnie nie interesuje, czy to jest klasyczne haiku i czy ma prawo zawierać metafory, czy nie. Możesz to nazwać dziecinna zabawą. Ania
-
Tak, ja o niebie, Ty o chlebie. Dla mnie kosy w tym haiku to 77, bo tak to odczytałam, jako metaforę. I kropka. Czy Katarzyna miała to na myśli, czy coś innego? Poczekajmy cierpliwie, to się przekonamy :))) A może ktoś jeszcze dorzuci inny pomysł? Ale muszę przyznać, że mimo wszystko, uroczo sie z Tobą gawędzi. Dziękuję - Ania
-
Naprawdę nie rozumiesz czy tylko udajesz dla podtrzymania tematu? Przecież ja nie twierdzę, że to jest haiku o dzieciach w metryce peela. Wspomniałam o nich tylko dlatego, że w obrazie, który zobaczyłam pod wpływem haiku, peel samotnie dzierży tę kosę w dłoniach - reszta to gra mojej wyobraźni. Oczywiście, ze mogę się mylić. Tak jak Ty. Pozdrawiam - Ania
-
Boskie Kalosze, słowo "metryka" w tym haiiku naprowadza na datę urodzenia peela, sugeruje informację o jego wieku - stąd moja interpretacja. Nie rozumiem Twojego komentarza. Dlaczego sugerujesz "metryki" w liczbie mnogiej? Co do uwagi o Papuasie - każdy ma metrykę urodzenia - spróbuj cokolwiek bez niej załatwić w urzędach :) Ania
-
Okaże się, jak autorka się odezwie - nie byłabym taka pewna - Katarzyna to bardzo inteligentna osóbka :))) Dzięki za pozdrowienia - z wzajemnością - Ania
-
Ja odczytałam to jako obraz 77 letniego starca, który, jak jego ojciec i dziad, w porze żniw wychodzi na pole z kosą. U sąsiadów kombajny i pełno młodzieży do pomocy, a on sam z kosą. Może dlatego, że jest przywiązany do tradycji, a może dlatego, że nie ma pięniedzy na wynajęcie maszyn - bo dzieci dawno rozpierzchły się po wielkim świiece i został sam jak palec ze swoim płachetkiem jęczmienia. Zgadłam? - Ania
-
Nie ma większej radości i satysfakcji dla autora niż takie wyznanie :)))) Dziewczyno, dodajesz mi skrzydeł! Pomyślnych wiatrów życzę - Ania
-
Też mi odkrycie! Dawno to wiem :)
-
" ... Choć wiem z ostatnich moich doświadczeń, że trudno się oszukiwać czasem... no chyba że tylko ja tak mam, bo zdaje sie więcej we mnie pesymizmu" - Witaj w klubie! :))))
-
Edyta, przeczytałam bardzo uważnie co napisałaś i wiesz, mam wrażenie, ze trochę się rozminęłyśmy tzn. moje intencje były takie, żeby skierować refleksje czytelnika pod hasłem "ludzie wolą nie znać prawdy" bardziej do wnętrza niż na zewnątrz. Problemem bohaterki nie jest to, że ktoś jej nie mówi prawdy, bo np. chce jej oszczędzić stresu (być może zbędnego) ale to, że bohaterka za wszelką cenę stara się uniknąć otwartego starcia, uczciwej konfrontacji ze swoimi przeczuciami i lękami a może i faktami. Najdłużej jak może, stara się odseparować psychicznie, odsunąć ten moment, kiedy nie da się już bagatelizować sprawy, udawać, że nic się nie stało i wszystko będzie jak dawniej. Tyle, że zawsze dochodzi sie do pewnej granicy. Pisałam już na doku, że długo wahałam się nad zakończeniem tego opowiadania. Zastanawiałam się, czy kwestii przyczyny rozterek Małgorzaty nie zostawić otwartej, tak, żeby równie prawdopodobnym powodem mogła być np. zdrada bliskiej osoby. W obronie własnej, być może fałszywej, sami się oszukujemy, bo iluzja, ze jesteśmy wciąż młodzi, atrakcyjni, szanowani, lubiani, kochani, itp. jest cenniejsza niż prawda. O tym miało być to opowiadanie. Pozdrawiam mocno - Ania
-
W takim razie gratuluję! Tylko bardzo proszę nie przesadzaj z tym uzgrzebnianiem, schamianiem i odlandrynianiem. Kobieca wrażliwość do rzadki diament. Czekam niecierpliwie, bo zaciekawiłaś mnie. Ania
-
Uwielbiam czytać takie dyskusje! To jest dopiero warsztat haiku! Dziękuję! :)))
-
Haiku z dreszczykiem
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Waldemar Talar utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
a może tak? księżycowa noc na strychu straszy cień na ścianie wtedy nietoperza nie mamy tak "na talerzu", a poza tym, może to być też obraz kogoś odważnego, kto nocą wszedł na strych sprawdzić co to za hałasy, złodzieje czy duchy? I to właśnie wyolbrzymiony cień tej osoby widać na ścianie - co też może nieźle wystraszyć :))) -
Doskonałe! Natychmiast przypomniał mi się stary dowcip: Pasażerka pyta kierowcę autobusu: - Czy dojadę tym autobusem na Plac Bankowy?" - Nie - odpowiada kierowca. - A ja? A ja? - wtrąca się stojąca obok blondynka. :)))
-
Wydaje mi się, że to haiku jest zbyt dosłowne, praktycznie nie ma miejsca na inną interpretację niż czułe przebudzenie kochanków. Może spróbować trochę ożywić ten obraz poprzez dodanie elementu kontrastu np. że budzą się jeszcze wtuleni w siebie ale każde z nich wraca z innego snu, lub coś w tym rodzaju. Co o tym myślisz? :)))
-
Dziękuję Agnieszko - ale burbon o 14.00? Od razu przypomniały mi się te czasy, kiedy alkohol był od 13.00 ... :))) Serdecznie pozdrawiam - Ania
-
długa noc stuka w okno deszcz czy ty
-
Ja zobaczyłam biedronki zjeżdżające po tęczy "z górki na pazurki" Odlotowe!
-
Dziękuje za opinię a zwłaszcza świetne porównanie "jakbyś mierzyła się z granitowym blokiem granitu w kamieniołomie w Kostrzy". Wprawdzie kompletnie nie odpowiada to moim odczuciom jako autora ale przecież nie o to chodzi. Nie wiem dokładnie gdzie jest Kostrza ale zaraz sprawdzę! Pozdrawiam - Ania
-
"Für Elise"
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Boskie Kalosze utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
W biznesie nie ma czasu na sentymenty - to świetne motto dla tej opowieści. -
"Für Elise"
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Boskie Kalosze utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Natura bogacza? A może tak? "Tak szybko nudzą się dzieciństwem, ruszają by jak najszybciej dorosnąć, a niedługo potem chcą stać się znowu dziećmi. Tracą zdrowie, aby zarobić pieniądze, a potem pieniądze po to, aby wyzdrowieć. Mówią z niepokojem o przyszłości, zapominając o teraźniejszości. Żyją tak jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają tak jakby nigdy nie żyli. Nie rozumieją, że to co najważniejsze to nie to co mają, ale to, że jest ktoś w ich życiu. Zapominają, że bogacz to nie ten kto dużo ma, tylko ten któremu niewiele brakuje, że wystarczy kilka sekund, aby wyrządzić wielka krzywdę osobie, którą kochamy, a nawet kilka lat nie jest w stanie jej wynagrodzić. Nie wiedzą, że są osoby, które bardzo je kochają, tylko nie potrafią tego wyrazić. Wydaje im się, że pieniądze mogą kupić wszystko oprócz szczęścia, że dwie osoby mogą patrzeć w to samo miejsce, ale widzieć coś zupełnie odmiennego" -
"Für Elise"
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Boskie Kalosze utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Rzeczywiście. Pozostaje tylko ten drobiazg w postaci kilku milionów dolarów w szwajcarskim banku. -
"Für Elise"
Ania_Ostrowska odpowiedział(a) na Boskie Kalosze utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Niekoniecznie, mimo wszystko :) Ja widzę raczej to, że małe, drobne przyzwyczajenia są dla nas ważniejsze niż mogłoby się wydawać. Jakoś tak jest, że mierzymy się na wyrost, heroicznie. Jesteśmy zawsze gotowi do największych wyrzeczeń i poświęceń, a nie potrafimy radzić sobie z drobnostakami. "Elizę" załatwiła zwykła szczoteczka - symbol przyzwyczajenia. Nie to, że dom został sprzedany. Nie brak luksusowych samochodów i pieniędzy tylko Czysciząbka. :) A teraz pobawmy się w logikę: czy na pewno Peel chciał tego co nastąpiło? Przecież do dziś raz po raz wspomina to wszystko wzburzony tak, że nie może dobrze pozbierać myśli. Z jego przekazu wynika, że ta, która kochał, była jego kochanką. Może postanowił związać się z nią na całe życie, poślubić i podzielić wszystkim co posiadał. Tylko jeszcze maleńka próba. Mądry facet! Niemal Salomon. Dlatego, że ostatnim, największym sprawdzianem miała być... zwykła szczoteczka. Pozdrawiam ;) Pokrętna ta Twoja logika - ale dobrze, zabawmy się - wszelako trzymając się tekstu źródłowego. Trudno z niego wywnioskować, że peel dziś, raz po raz, wzburzony wspomina ten epizod ze swego - bujnego zapewne - życia, gdyż - jak sam piszesz - tę historię często opowiadał kiedyś na lewo i prawo ku przestrodze. Wielokrotnie potarzane historie "ku przestrodze" (najczęściej kumplom w pubie) nie zawierają już nadmiernego ładunku emocjonalnego, dawno zastąpiło go samouwielbienie dla własnej przezorności Salomona. Przypuszczenie, że ja kochał? Istotnie? Czy o kobiecie, którą się kochało można powiedzieć, że zamieniła się w zwykłą, głupią cipę? Brzmi to tak, jakby napluło się do własnego talerza. Tylko beznadziejnie zadufany w sobie facet, może opierać swoją - bądź co bądź - istotną życiową decyzję, na próbie symbolicznej szczoteczki. I dobrze mu tak. Oboje byli siebie warci - podtrzymuję swoje zdanie. I jeszcze jedno. Można wsiąść do jednego samochodu, rozpędzić się trochę i walnąć czołowo w drugi stojący na poboczu. Niekonieczne są zderzenia z innymi samochodami. Ale rozumiem, że chodziło bardziej o symbolikę a nie prawdopodobieństwo. Pozdrawiam - Ania -
Dzięki Marku, cieszę się bardzo, że tak to odebrałeś. Serdecznie pozdrawiam - Ania