Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Barbara_Pięta

Użytkownicy
  • Postów

    1 171
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Barbara_Pięta

  1. Witaj Piotrze - zgadzam się z Tobą co do ostatniego akapitu. Faktycznie trochę kiczowaty, heh. Będą jeszcze poprawki. Cieszy mnie, że pierwszy kawałek przypadł Ci do gustu ;-). Mnie również, przyznam szczerze :-))). Staram się rozwijać, ale jakoś mało mam czasu ostatnio. Pozdrówka/B.
  2. Zapytaj mnie proszę... cz. XI Jak to siedzi i z kimś rozmawia? - spytała zdziwiona - przecież nikogo u niej nie ma - Jowita kręciła głową z niedowierzaniem, poprawiając przy tym niesforny blond-kosmyk opadający na twarz. Wyglądała cudownie i świeżo, wypoczęta po miesięcznym turnusie zdrowotnym w Szklarskiej Porębie. Rzucał wygłodniałe spojrzenia w jej kierunku, prześlizgiwał się zachłannie, raz po raz zdobywając to jeden, to drugi szczyt. Był prawdziwym taternikiem, nie... rasowym alpinistą, rżącym wierzchowcem, albo czym jeszcze. Nerwowo oblizywał wargi i czekał niecierpliwie wypatrując jej spojrzenia, czy choćby delikatnego, przelotnego muśnięcia spod przymkniętych powiek. Rytmicznie poruszające się nozdrza wychwytywały najmniejszy nawet powiew wydychanego przez nią powietrza. Delektował się, upajał widokiem jej krągłych, lekko obfitych bioder. Brązowe pasmo, wymykające się spomiędzy przestrzeni dzielącej pasek spódnicy i koronkowe, fikuśne zakończenie półprzezroczystej bluzeczki, przyprawiało go o potężny zawrót głowy. Gestykulowała żywo opowiadając swojej rozmówczyni o dziwnym zachowaniu Magdy. Jego Magdy. Nie chciał teraz o niej myśleć. Marzył o swojej bogince, roztaczał wizje upojnych nocy we dwoje i stojąc tak z na wpół otwartymi ustami i potężnym uciskiem w kroczu został wreszcie zauważony. Odchyliła głowę i omiotła jego postać leniwym, rozmarzonym wzrokiem. ** Nie, dzisiaj nie będę mógł - lekko szpakowaty czterdziestokilkulatek stanowczo odmówił, ocierając spocone czoło wyblakłą chusteczką - powiedziałem już, nie! - krzyknąwszy dosadnie, zakończył rozmowę siarczystym przekleństwem. Słuchawka z trzaskiem opadła na widełki. Mężczyzna uwolnił szyję z uścisku krawata i podszedł do okna. Podniósł dłoń i spojrzał z obrzydzeniem na kawałek zgniecionego materiału. Drzwi gabinetu otwarły się z cichym, ledwo słyszalnym szelestem. Zgrabna, dwudziestokilkuletnia blondynka podeszła do biurka i położyła na jego brzegu plik dokumentów. Zastygła w bezruchu wpatrując się tępo w postać Topolskiego. Stał odwrócony do niej plecami i opierał się o marmurowy parapet. Teczka balansowała na brzegu biurka po czym upadła z suchym trzaskiem na podłogę. Plik dokumentów rozsypał się tworząc nieregularny wachlarz, poprzetykany gdzieniegdzie zagiętymi rogami pojedynczych kartek. Dziewczyna uklęknęła i wprawnym ruchem zgarnęła cały stos, unosząc go już oburącz i umieszczając na blacie. Z wyrazem determinacji na twarzy podjęła trud porządkowania przyniesionych materiałów, konsekwentnie prostując wystające trójkąty; raz po raz podnosiła plik do pozycji pionowej, kilkakrotnie uderzała jego krawędzią o blat stołu i odkładała do teczki. Po kilkunastu sekundach takich powtarzających się czynności zamknęła teczkę. Topolski odwrócił się z namysłem, zatrzymując wzrok mniej więcej na wysokości kolan Joanny. - Mecenasie - uśmiechnęła się przepraszająco. Odwzajemnił uśmiech przyglądając się jej ustom - proszę mi wybaczyć tę nieostrożność. Jestem dziś w nienajlepszej kondycji. - Proszę się nie przejmować - machnął ręką w przyjacielskim geście - zresztą , jest już późno, może pani z czystym sumieniem zakończyć pracę i pójść do domu. - Dziękuję. Proszę pamiętać o jutrzejszym spotkaniu z doktorem Trawiczem. Pokój narad jest już przygotowany. - Naturalnie - uśmiechnšł się szeroko - co ja bym bez pani począł, pani Joasiu. - Drobiazg. ** - Jakie są rokowania? - elegancki mężczyzna w białym fartuchu zadał standardowe pytanie łysiejącemu pięćdziesięciolatkowi. - Chciałbym skierować pacjentkę na oddział neurologiczny. Mam pewne podejrzenia. Tymczasem wstrzymuję się od wygłaszania jakichkolwiek opinii. - Rozumiem. Zatem, będziemy w kontakcie? - Naturalnie. W najbliższym czasie planuję również zorganizowanie małego sympozjum z udziałem naszych kolegów z zaprzyjaźnionych oddziałów. - W sprawie? - Cóż... między innymi w sprawie wspomnianego przed chwilą przypadku. - Świetnie. Proszę mnie zawiadomić o terminie spotkania. Do widzenia. - Pan, panie doktorze będzie pierwszą osobą, która się o tym dowie. Mężczyzna w białym fartuchu oddalił się w pośpiechu, przemierzając długi korytarz. Jego postać robiła się coraz mniejsza, wreszcie obejrzawszy się za siebie, jakby chciał sprawdzić czy nie jest przypadkiem ścigany - zniknął za zakrętem.
  3. hmm.. czemu takie smieszne kratki-kwiatki mi wyskoczyły? :-) P.S. No i udało się :-))). Teraz jest dobrze.
  4. Zapytaj mnie proszę, cz. X Musiałam mieć się na baczności. Moi bliscy spoglądali z zatroskaniem, gdy opowiadałam im co mnie spotkało. Bez przerwy powtarzałam sobie w duchu, że grunt to umiejętna i konsekwentna gra. W pewnej chwili dotarły do mojej świadomości słowa jakiegoś autora, niestety nie byłam w stanie sobie przypomnieć jego nazwiska - "Jeśli poznasz swoje prawdziwe ja, kup tę książkę i stań się kimś innym". Cudowna i obiecująca maksyma. Uśmiechnęłam się w duchu, uzmysławiając sobie, że i dla mnie istnieje taka szansa. Pisarz, którego myśl, tak niezwykła i twórcza, uwiła sobie gniazdko w mojej podświadomości, z pewnością był kimś godnym zaufania. Zasiedliśmy do stołu i prowadząc bardziej stonowaną konwersację, cieszyliśmy się naszą obecnością. W trakcie rozmowy towarzyszyły mi bardzo bogate doznania, czerpałam z tych wibracji nieopisaną radość, mój świat wewnętrzny ożył jakby w dwójnasób. Zaczęłam więcej czuć, słyszeć i dostrzegać. Całą sobą poddałam się magii tego oszałamiającego zjawiska. Nagle poczułam, że powoli i delikatnie unoszę się w górę, kołysząc się w błogim, uspokajającym rytmie. Gdy znalazłam się pod samym sufitem, spojrzałam w dół. Jak za dotknięciem czarodziejskiego, niewidzialnego guzika obraz dostroił się doskonale do moich możliwości percepcji. Ujrzałam samą siebie czule obejmującą moich bliskich, uśmiechniętą, a chwilami skupioną, zatapiającą się w głębokiej zadumie. Objęłam dziewczynki i zanurzając dłonie w ich włosach, przeczesywałam z czułością jedwabiste pasemka. Otrzymawszy porcję należnych im "głasków" uspokojone pobiegły z psem na podwórko. Młodszy z mężczyzn, zdecydowanie mniej rozmowny, lustrował mnie zbyt przenikliwie. Nie odczuwałam z tego powodu niepokoju. Ot, suchy fakt. Pomyślałam, że czas najwyższy wrócić z tej dziwnej, fascynującej eskapady. ** - Właściwie napiłabym się jeszcze jednej kawy - wypowiedziałam głośne życzenie. Wstałam od stołu i podniosłam czajnik sprawdzając jego zawartość - są chętni? - odwróciłam się, napotykając wymowne spojrzenie Michała. Lustrował mnie lodowatym wzrokiem. Poczułam się nieswojo. Jacek rozmawiał z mamą, zerkając co jakiś czas w naszym kierunku. Atmosfera gęstniała z sekundy na sekundę. Wróciłam do stołu, usiadłam i unikając wzroku Michała wycedziłam: - Wyluzuj facet, zaczynasz mnie drażnić - moja propozycja odbiła się głuchym echem - masz jakiś problem? - pytanie zawisło w przestrzeni. - Dość złożony nawet, powiedziałbym - rzucił chłodno - chyba musimy pogadać - apodyktyczny ton jego wypowiedzi przeraził mnie. - Naprawdę? - odparłam z sarkazmem - czyżbyś tracił nad czymś kontrolę? - wystrzeliłam kolejną szpilę, przybierając bojową pozę. Nie miałam pojęcia nad czym miałby tracić kontrolę. Musiałam powiedzieć cokolwiek, a przede wszystkim nie dać się zaskoczyć. - Ten facet - skinął głową w kierunku Jacka - to twój nowy tatuś? - zaniósł się histerycznym śmiechem. Mama i Jacek spojrzeli z zainteresowaniem w naszym kierunku. Uśmiechnęłam się do Jacka. - Ale z ciebie cham... - warknęłam na Michała. - Nie podniecaj się malutka, stwierdzam tylko fakty - skwitował ironicznie. Wzruszyłam ramionami. Jacek podszedł i pocałował mnie w czoło. Widząc, że rozmowa z Michałem do niczego dobrego nie zmierza, podniosłam się z krzesła i wyszliśmy z Jackiem na balkon. ** - Nie zmieniła pani swojej decyzji? - Nie. Nie zmieniłam. - Podziwiam, a zarazem trudno mi zrozumieć. - To pana boli? - ? - To że pan nie rozumie. - Chciałbym zrozumieć... - Doprawdy? Myślałam, że chce mi pan pomóc. - Naturalnie! Jednak łatwiej byłoby mi, gdybym poznał i zrozumiał pani motywy. - To tylko strata czasu... - Niekoniecznie. - Bez sensu. Pan chce odebrać mi nadzieję? Tak nie można! - Dlaczego pani ... - Ja się nie zgadzam! Nie! Rozumie pan?! - Proszę się uspokoić, bo zawołam pielęgniarkę! - No właśnie! Stać pana tylko na to! - Chodziło mi o... - Już ja wiem o co panu chodziło! Chcecie mnie zniszczyć, poddać eksperymentom. Jestem królikiem doświadczalnym, prawda? - ... - To milczenie jest wymowne. Muszę stąd wyjść, muszę... - ! - Ratunku! Puszczaj bandyto, Policja, policja! - .... - Dlaczego świat ma takie dziwne barwy. Duszno... bardzo duszno. Okno, proszę otworzyć ok..kno. - ... - ?!
  5. Witam :-). Puenta jest przesłodka :-)), współgra z tytułem. Swietny tekst, jeden z rodzaju tych, które czyta się jednym tchem. Pozdrawiam/B. P.S. A u mnie cóś natchnionko szwankuje ostatnio... ;-(
  6. Potem już nie zatańczę... [wiersz konkursowy nienajwyższych lotów ;-)] Poszłam oddać coś zapomnieć siebie w istnieniu-nieistnieniu się zatracić zgubiłam siedmiomilowy but nie zdążę spotkać się z Tobą Jak myślisz... da się jeszcze coś zrobić uczynić duszę lżejszą, jak to możliwe cała tona myśli ciągnie mnie na dno zniknę może na moment albo się utopię spotkajmy się drugi raz spotkajmy w innym świecie gdzie nie ma łez spotkajmy się drugi raz spotkajmy nie palcie mostów mówiono nam Zapytaj kiedyś o czym wtedy myślałam a odpowiem natychmiast wątpliwości mam ewolucja trwa boję się zmian ty wiesz... żal mi tylko serce ściska tak potwornie My przed rokiem my świat cały czy znikniemy niepamiętni jak nas wielu. Zatroskany profil obserwuję marszczysz czoło, tak mi obco, pusto twoim ustom się przyglądam milczącym smutkiem Daj mi rękę, wiesz jestem po Twojej stronie tylko zgubiłam siedmiomilowy but, kulawym krokiem gonię moje marzenie, głową muru nie przebiję. Podaj mi swą dłoń a wszystko będzie dobrze.
  7. He he - znowu jestem w dołku, można się po Waszych komentarzach zorientować. Jakiś specjalista od "tych" rzeczy by się przydał, kurka wodna ;-). No cóż raz na wozie, raz przy kozie, a że mleko od owej ponoć bardzo zdrowe, to może niebawem pokrzepi mnie i wrócę do literackiego kołowrotka z podwójną siłą :-))) (i z lepszą ofertą rzecz jasna ;-)) Tymczasem chylę czoło z pokorą i przyjmuję wszystkie oceny do mojego dzienniczka. Na piątki trzeba zapracować. Pozdrówka dla wszystkich. Asherku - tak tak, rozwijamy się ;-). Nawet papier toaletowy wie, że trzeba się rozwijać (a co? Ja mam być gorsza? :-)))) Pozdro!/B.
  8. Witaj Kasieńko, cieszę się, że wpadłaś do mnie w odwiedzinki :-))). Nie bywam ostatnio w dziale poezji, bo się chyba wypaliłam "poezjowo", aczkolwiek dostrzegam w moich utworach "prozowych" nutkę poezji... więc z tym wypaleniem to może nie do końca jest prawda?;-) Pozdrawiam cieplutko i milutko. Dzięki za pamięć/B.
  9. Witam. Jeśli o mnie chodzi to ten fragment zostawiłabym w całości. Czytałam z zainteresowaniem, tekst jest płynny, przejrzysty. Ja tu nie widzę jakichś problemów ze składnią. Moim zdaniem jest lepiej, niż na samym początku. Jesteś bardziej oszczędny w słowach. Fajnie, że wklejasz krótsze kawałki - jest więcej czasu na przeanalizowanie tekstu. Do pozostałych części jeszcze wrócę. Pozdrawiam/B.
  10. Mam nadzieję, że ten fragment tu pozostanie. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam :-).
  11. Hm... wyobraź sobie Sceptiku, że ostatnio miewam podobne przemyślenia. Sama chciałabym spróbować stworzyć skromny dramat, tak dla sprawdzenia samej siebie, choć przyznam się szczerze, że mam też obawy co do moich możliwości. Za to z chęcią zapoznałabym się z twórczością dramatyczną naszych "org-peelów" Fakt - wskazany oddzielny dział dla tej kategorii. Pozdrawiam/B.
  12. Dziękuję, Sanestis za odwiedzinki. Chciałabym częściej bywać, brakuje mi pisania (i czytania tekstów), tak mało czasu, dlaczego doba jest taka krótka? :-)).
  13. Przemierzam ścieżki zapomnienia w nadziei, że zakwitnę na nowo, zogniskuję wreszcie tą część siebie w jednym stabilnym punkcie. Tymczasem dendryty mają mnie głeboko i namiętnie. Język wypowiedzi, pachołek ubogi, z tobołkiem przemierza aleje niepamiętnych epok. Zdycham, tracę soki - powoli, nieubłagalnie. Nie ma możliwości odbudowy? A co z restrukturyzacją nierentownych komórek? Pasje, radości moje, lekarstwo na ból, spełnienie - porzuciłam Was. - Dlaczego nas zakopałaś tak głęboko? Nie możemy oddychać... - Błagam, wybaczcie - padam na kolana. Zgrabiałymi palcami odgrzebuję grób. - Jak mogłaś, niewdzięczna. Czyż nie dostarczałyśmy Duchowi twemu podniet ekscytujących, spełnienia na miarę istot nieziemskich? Niewdzięczna, nieczuła istoto! Zagłębiam ręce coraz głębiej. Chyba pójdę po łopatę. Zrywam się, brudząc przy tym moją różową kamizelkę mokrą, śmierdzącą ziemią. Wracam jednak pośpiesznie by uspokoić energie pogrążone w trwodze. - Powrócę niebawem, moje drogie. Bądźcie cierpliwe - zapewniam żarliwie, roniąc piekielnie słone łzy (kurwa, chyba zmienię restaurację, nadmiar soli fatalnie wpływa na pracę moich nerek) - taaa...obiecanki-cacanki, a głupiemu mokra ziemia w dupę - zaskrzeczał jakiś głos. Podejrzanie znajomy głos. Ach już poczułam tego bakcyla. To cudny, przecudny tembr orgazmicznego głosu! O tak - oto moje własne piekło. Oświęcimiu,twoje wielkie osiedle jest takie kuszące. Kupię sobie mieszkanko w samym jego centrum. Mam nadzieję, że wystarczy ci, ulubieńcze wszystkich cierpiętników, ofiar losu, samobiczujących się miernot upadłych. Lecz cóż słyszę? Zabrakło drutu kolczastego. * Uprzejma, szykowna czterdziestolatka usiadła po drugiej stronie masywnego biurka i z wdziękiem założyła nogę na nogę. Prawy pantofelek upadł z lekkim łoskotem. Po chwili do biura wszedł niski, korpulentny pan. Pochylił się nad blatem, lustrując uważnie zawartość niebieskiego skoroszytu. Niecierpliwie splatałam i rozplatałam spocone dłonie, co chwila zerkając na ogromną mapę wiszącą na ścianie, ozdobioną okręgiem z żółtych gwiazdeczek na granatowym tle. - A więc zamierza pani rozpocząć działalność gospodarczą...- mężczyzna świdrował mnie wzrokiem - czym chce się pani zajmować, bo nie zdążyłem jeszcze doczytać - jego twarz pokrył grymas. Zaczerpnęłam głęboko powietrza. - Otóż, proszę państwa, pragnę rozpocząć produkcję drutu kolczastego. Znalazłam dość znaczną lukę w tej dziedzinie. Przeprowadziłam szczegółowe badania marketingowe. Mają je państwo przed sobą - zaćwierkałam podniecona, prawie podskakując na krześle Kobieta uśmiechnęła się promiennie i rąbnęła wielką pieczątkę na moim wniosku. - Pieniążki wpłyną niebawem na pani nowe, firmowe konto - spojrzała mi w oczy ze zrozumieniem i rzekła: - Kochaniutka, my jesteśmy otwarci i elastyczni. Każdy ma prawo do swojego "oświęcimia".
  14. He, he przyznam się szczerze że czytałam trochę po łebkach, ale ten ostatni kawałek o kłanianiu się normalnie mnie rozwalił. Zarąbisty ! :-)). W padnę tu zresztą jeszcze przeczytać uczciwie od deski do deski, bo teraz jestem "padnięta". Narka/B.
  15. Tak, tak jak już wspomniał JAy Jay klimat szortów mnie również baaardzo odpowiada. Nadmienię, że "Szorty" są ostatnio w obiegu u moich znajomych :-)). Pozdróweczka/B. P.S. Kurczaki, mam coraz mniej czasu :-(, bueeeee!!
  16. Oj, mnie też "kopnęło". Tekst na początku nie zapowiadał się na bardzo porywający, ale potem... ho ho - wessało mnie na amen :-))). Pozdrówka/B.
  17. Co tu dużo nawijać, jak rzecz jest oczywista. Wszystko co najważniejsze powiedział już Jay Jay. Jak zwykle super :-)). Pozdrówka/B.
  18. Jasne, że się nadaje, tylko te dwa ostatnie akapity za szybko ucięłaś, tak jakby ci śpieszno było. Reszta ok :-). Pozdrawiam/B.
  19. Prześliczny wiersz. Jestem pod wrażeniem :-))/pozdrawiam
  20. Debiut całkiem udany, chociaż fachowo się nie wypowiem, bo żadna ze mnie specjalistka. Tylko małe "zgrzytki", które można skorygować: 1) w drugiej strofie powtarza się "nagle" 2) moja poezja ta melancholia - "ta" nie za bardzo mi tu współgra Wiersz, jak na mój gust jest bardzo ładny. Pozdrawiam/B.
  21. O kurczę, wchodzę sobie i kogo widzę? ;-). Jak zwykle czyta się zarąbiście i już czekam na następny odcinek. Coś rzadko bywasz ostatnio. Pozdrówka/B.
  22. Tak Jay Jay-u, chyba rzeczywiści za mało opisów. Zaniedbałam trochę tę sferę. Będę o tym pamiętać. Dzięki. Pozdróweczka/B.
  23. Podpisuję się pod słowami Adama, który powiedział, że jesteś autorem z górnej półki. Zręcznie poruszasz się po różnych obszarach rzeczywistości. Jestem pod wrażeniem :-)). Pozdrawiam/B.
  24. Dzieki za poswiecenie czasu na przeczytanie wszystkich czesci. Niestety cos mi sie ze znakami polskimi porobilo. Sorki, pozdrawiam Cie Leszku serdecznie/B.
  25. No fakt ten kawałek jest równo zakręcony :-)))))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...