
Barbara_Pięta
Użytkownicy-
Postów
1 171 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Barbara_Pięta
-
Zapytaj mnie, cz. VI
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na Barbara_Pięta utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Mądre to słowa Adamie, oj mądre... Dziękuję za odwiedzinki i pozdrawiam/B. -
Jestem :-). Wszystkich szczegółów z poprzednich części dokładnie nie pamiętam, ale czytałam (mam wydrukowane). Ten kawałek naprawdę świetny, ciekawe sformułowania,zwroty. Z pewnością przerobię to jeszcze kilka razy. Zresztą Twoje teksty powinni czytać wszyscy, którzy chcą doskonalić swój warsztat :-). Jak pisałeś o Tychach to się rozanieliłam :-))), spędziłam tam kawał dzieciństwa u mojej kochanej babci Weroniczki (niestety już nie żyje). W nowych Tychach rzeczywiście osiedla noszą nazwy liter alfabetu i wszystko, co piszesz o tym mieście jest najprawdziwszą prawdą. Moim zdaniem, po mistrzowsku oddałeś klimat tego miasta. Co do akcji: stopniowo podkręcasz atmosferę, potem jest wartko, gorąco i zwariowanie. Owacje na stojąco, (jak to lubi mówić Freney) również za ta mama, co godo po śląsku :-))). Pozdrawiam i dziękuję za tę wyrafinowaną potrawę literacką. P.S. Przepraszam, a kiedy idzie do druku??? :-)))))
-
Jacek, ja już tu byłam i wkleiłam se do worda. Cierpliwości dobry człowieku, czytam :-)))))). To nara ;-)/B.
-
Ktokolwiek do pomocy chętny?
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na kvist utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
http://www.verbasacra.pl/metapoz-4.htm - taka stronka mi wyskoczyła jak wpisałam w google "jakby blacha szczęka". Pozdrawiam/B. -
[mój prywatny październik]
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na Ona_Kot utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ładny wiersz. Klimaty bardzo październikowe, czasem mokre, tnące, a kiedy indziej słoneczne i kuszące milionem kolorów ubranych w liście. Jestem na tak - porwał mnie nastrój wiersza :-). Pozdrawiam/B. -
Zapytaj mnie, cz. VI
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na Barbara_Pięta utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dzięki Jay Jay-u - sama jestem ciekawa, w jakim kierunku to się potoczy, bo już zaczynam się gubić, hihihihi :-))). Pozdrówka/B. -
"Mała dziewczynka z AK"
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na basik utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Jezu... aż mi łzy połynęły. Po mistrzowsku wprowadzasz w odpowiedni nastrój. Świetne opowiadanie. Pozdrawiam/B. P.S. Doskonale wypełniasz lukę, ponieważ na forum mało jest opowiadań o podobnej tematyce i w tym stylu. Mam nadzieję na więcej :-). -
wyjście awaryjne- z cylku wieczorne żarty
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na stanislawa zak utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Ale zabawny wierszyk, oryginalny pomysł. Pozdrówka/B. P.S. Pomysłowa istotka z Ciebie Stasiu :-))) -
Wiersz mocno marudny
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na jasiu zły utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Hi hi hi, marudo jeden ;-). Fajniste "pyrowe" wierszydełko. Pozdrawiam/B. -
Zapytaj mnie, cz. VI
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na Barbara_Pięta utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Zajrzałam do dzieci. Oglądały jakiś pasjonujący film i nawet mnie nie zauważyły. Siedziały z wypiekami na twarzy, wpatrzone w telewizyjny ekran. Chrząknęłam głośno. - Jej, mama! – Majka podskoczyła na kanapie – ale fajny film, chodź oglądać – zachęcała mnie. - Teraz wychodzę, będę za godzinkę – powiedziałam. Mina jej trochę zrzedła. - A gdzie idziesz? – zapytała Olka. - Do pana Michała – cmoknęłam dziewczyny – będę niedługo, pa – rzuciłam i wyszłam z pokoju. Wylałam resztkę kawy i zjechałam windą na parter. Misiek już czekał. - Ty palisz? – zdziwiłam się. Pierwszy raz zobaczyłam go z papierosem. Miał jakąś niewyraźną minę. Zrzuciłam to na karb zmęczenia. W końcu przemierzyliśmy kawał drogi, a emocje, jakie nam towarzyszyły tego popołudnia, wycisnęły z nas ostatnie soki. Zaczął zacinać drobny, nieprzyjemny deszcz. Michał zgasił niedopałek, wciskając go butem w mokrą trawę. Syknęło. - A, tak jakoś wyszło – mruknął i uśmiechnął się posępnie. Ruszyliśmy w stronę głównej alei spacerowej, mieszczącej się obok osiedla, mijając otwarty jeszcze kiosk Grodzkiego. Szliśmy w milczeniu i powoli zaczynało mnie to irytować. Czułam, że coś się zmieniło. Jeszcze nie wiedziałam, co mogło być tego przyczyną. - Coś taki markotny? – zapytałam z nutą pretensji w głosie – nie poznaję cię. - Zmęczony jestem i tyle – odparł, nie siląc się zbytnio na uprzejmość. Zatrzymałam się i zaczęłam nerwowo przytupywać. - To po jaką cholerę do mnie dzwoniłeś? – prawie krzyknęłam – jaja sobie robisz? - Przepraszam, nie gniewaj się. Mam mały problem i chciałem się Ciebie poradzić – uśmiechnął się próbując mnie udobruchać – ty, nerwowa babka z ciebie – powiedział kpiącym tonem. Zamachnęłam się, ale wykonał błyskawiczny unik. Teraz już śmiał się pełną gębą. Zbliżaliśmy się do małej, kameralnej knajpki. Zorientowałam się, że nie idziemy do niego do domu. Szłam jednak dalej, nie próbując wyjaśnić dokąd zmierzamy. - Wiesz, co mnie u ciebie wkurza? – zapytałam - Nie mam pojęcia – rozłożył bezradnie ręce. - Zmieniasz nastroje, jak majtki. Nie nadążam. - Trzeba dbać o higienę – zarechotał, trzymając się za brzuch i niebezpiecznie zataczając. W takich nastrojach weszliśmy do baru. Zaraz przy wejściu oblepiła nas chmura papierosowego dymu i woń przemieszanych alkoholi, pospołu z kuchennymi wyziewami. Iście piekielna mieszanka. Miałam ochotę odwrócić się i dać drapaka. - Będziemy tu siedzieć? – zapytałam naburmuszona – siekierę by powiesił – rozejrzałam się wymownie po wnętrzu knajpki. - Nie bądź taka wybredna – skarcił mnie Misiek – zresztą, w pobliżu nie ma innej knajpy. O, popatrz, tam jest mały tarasik – powędrowałam za jego spojrzeniem – usiądziemy sobie na powietrzu. - Chwała Bogu – odetchnęłam z ulgą i powędrowałam w głąb sali, ciągnąc za sobą Michała. Na tarasie znaleźliśmy dwa wolne stoliki. Wybrałam ten usytuowany bliżej drzwi. Mieliśmy stamtąd niezłą widoczność. Nie zdążyłam nawet pomyśleć nad zamówieniem, a już zjawił się przystojny kelner. Poprosiliśmy o chwilę do namysłu, zostawił więc menu i oddalił się sprężystym krokiem w stronę baru. - Kto by pomyślał – powiedziałam gapiąc się w stronę kelnera, zajętego polerowaniem szkła – profesjonalna obsługa w takiej spelunie. - Nie przesadzaj Madziu – obruszył się Michał – trochę zadymiona i od razu speluna. - Wiem, wiem – rzekłam pokornie, skubiąc koniuszek lnianej serwety – jestem przewrażliwiona, ale byli palacze tak mają. Są bardziej wyczuleni na papierosowy dym. Nic na to nie poradzę – przybrałam bezradną pozę. - Rozumiem, ale dzisiaj wytrzymasz? Obiecuję, że następnym razem znajdziemy coś lepszego. - Wytrzymam – przytaknęłam i zerknęłam w stronę kelnera. Zmierzał do naszego stolika – co pijesz? Ja chyba gin z tonikiem – szybko podjęłam decyzję. - To ja też. Złożyliśmy zamówienie i gdy kelner poszedł w stronę baru, wróciłam do tematu, który przerwaliśmy w trakcie drogi. - A propos, w jakiej sprawie chciałeś zasięgnąć u mnie porady? – zapytałam bez ceregieli – i co to za pomysł? – przypomniałam mu o tym, co powiedział podczas rozmowy telefonicznej. Przyszedł kelner i postawił przed nami dwa drinki w wysokich, wąskich szklaneczkach. Długie, kolorowe słomki, łamane w górnej części, przywodziły na myśl lupy peryskopów, wynurzających się z głębi oceanu. Czekając na odpowiedź, bawiłam się rurką, wyginając ją na wszystkie strony. Raz po raz rozlegało się ciche pykanie rozciąganej harmonijki. Zbliżyłam usta do wylotu, ułożyłam je w mały ryjek i obejmując szczelnie słomkę, pociągnęłam solidny łyk. Popłynęło. - Mam problem z kobietą – wycedził Michał – a raczej z byłą kobietą – sprostował. - A co ja mogę na to poradzić? – wzruszyłam ramionami, nie rozumiejąc do czego zmierza. Michał siedział z pochyloną głową. Ciemny kosmyk włosów zwisał mu tuż nad powieką. Kilka razy próbował go zdmuchnąć, lecz zabieg ten nie przyniósł pożądanego rezultatu. Rozcapierzonymi palcami przeczesał gęstą grzywę, lokując gładkie, błyszczące pasma na czubku głowy. Teraz było lepiej. Widziałam wyraźnie zarysowane brwi i głęboko osadzone, intensywnie wpatrzone we mnie oczy. Gdzieś w głębi rozległ się brzęk tłuczonego szkła. Odruchowo spojrzałam w stronę miejsca, z którego dochodził hałas. Kelner zmiótł skorupy i przepadł w czeluściach kawiarnianego zaplecza. - Opowiadałaś mi niedawno, że pracowałaś w biurze detektywistycznym – Misiek odezwał się wreszcie – pomyślałem więc, że mogłabyś mi pomóc. - No tak, ale nie bardzo rozumiem, co miałabym robić. Śledzić tą kobietę, czy jak? – zapytałam, popijając alkohol małymi łyczkami. - Mniej więcej... – zawahał się na chwilę Michał - ... po prostu chodzi o to, że prowadziliśmy kiedyś mały interes. - Znaczy, byliście wspólnikami – weszłam mu w słowo. - Dokładnie. Kobieta wyprowadzała pieniądze z firmy – przechylił głowę i posłał mi wymowny uśmiech – a ja chciałbym wiedzieć, kto był jej kompanem. Moim zdaniem nie robiła tego sama. - No dobra, ale co ci to da? – zapytałam z powątpiewaniem. - Pewnie niewiele, ale chcę wiedzieć – odparł z zaciętym wyrazem twarzy – muszę wiedzieć. Dobrze ci zapłacę – spojrzał na mnie wyczekująco. Ważyłam w myślach propozycję Michała. Wszystkie za i przeciw. Sensowność tego przedsięwzięcia nie była dla mnie tak oczywista, jak dla niego. Wahałam się. - Powiem tak: to jest niebezpieczna gra. Podejmując się tego zadania będę to robić nielegalnie. Nie mam licencji – zaznaczyłam, wznosząc do góry palec wskazujący. - E, chyba nie będzie kłopotów – palnął lekkomyślnie. - Mogą być, i to wielkie, jeśli dana osoba zorientuje się, że jest śledzona. Wystarczy, że naśle na mnie gliny i jestem ugotowana – odparłam sucho – muszę się z tym przespać. - Oczywiście, nie naciskam – zgodził się Misiek – jednak przyznam szczerze, że bardzo mi na tym zależy. O, przepraszam na chwilę – sięgnął po telefon komórkowy, aby odebrać połączenie. Oddalił się od stolika i przeprowadził krótką, ożywioną rozmowę, po czym wrócił i oznajmił lekko zdyszanym głosem: - Madziu, muszę lecieć, mam pilną sprawę. Odprowadzę cię do domu – zaproponował. - Nie ma potrzeby – zaoponowałam – jest jeszcze wcześnie. Dam sobie radę – uspokoiłam go, widząc jak na mnie patrzy. - No dobrze – skapitulował – tylko uważaj na siebie. Odezwę się, pa – obrócił się na pięcie i pobiegł w kierunku wyjścia. Wyjęłam słomkę ze szklanki i jednym haustem wychyliłam resztę napoju. Przyjemne ciepło rozpłynęło się po całym ciele. W pewnej chwili poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Zerknęłam ostrożnie i zdrętwiałam. Wstałam energicznie czując, jak burzy się we mnie krew. Gdzieś już widziałam tą twarz: mężczyzna po pięćdziesiątce, lekko opalony, dobrze ubrany, mógł się jeszcze podobać. "Tak!" - wykrzyknęłam w myślach - "teraz go poznaję, szef Policji, skubany... skąd on się tu wziął?" - zadawałam nieme pytania. Nie wiedziałam, czy uciekać, stać w miejscu, a może dać mu w mordę i spokojnie odejść. Wybrałam jednak inną opcję. Podeszłam do stolika, przy którym siedział delikwent. Nieruchomo wpatrywał się we mnie całkiem jeszcze młodymi oczyma, z których jednak wiało chłodem. - Czego pan chce - warknęłam zaczepnie. Uśmiechnął się i wykonał ten swój charakterystyczny gest, drapiąc się za uchem. - Pani Madziu, po co te nerwy. Tak sobie siedzę przecież... - oparł brodę o splecione dłonie, lustrując mnie intensywnie. Rękawy marynarki brzydko się pomarszczyły w ramionach. - Właśnie widzę - odparowałam ironicznie - i co, zadowolony z przebiegu wypadków? - rzuciłam mu wyzywające spojrzenie. Wytrzymał ten manewr. Na jego czole jednak pojawiły się drobne kropelki potu. - Pani Magdo, to nie tak... - zaczerpnął powietrza, szykując się na dłuższy wywód. - A jak - przerwałam mu prawie krzycząc - co mi pan tu pieprzysz, jakieś farmazony. Przecież wszyscy wiedzą, o co chodzi. - Jacy wszyscy, dziewczyno.. - zaczął kręcić głową z dezaprobatą. - Ja się już zastraszyć nie dam. Tyle powiem. I nie łaź pan za mną, bo wezwę policję. Facet wybuchnął gromkim śmiechem. Z jego oczu poleciały łzy, ciałem targały rytmiczne konwulsje. - Kobietko, nikt za tobą nie łazi, odpuść sobie. A najlepiej to proponowałbym do lekarza. Coś zdrówko szwankuje - zachichotał złośliwie. Krew w moich żyłach osiągnęła chyba temperaturę wrzenia. Piekły mnie policzki. Kanalia, teraz próbuje mnie wykończyć. Psychicznie. Ale ja się nie dam. O nie! Nie wie, z kim ma do czynienia, kreatura jedna. - Słuchaj pan - wycedziłam, pochylając się i opierając dłonie na stoliku - ja się na tych wszystkich waszych technikach doskonale znam. Więc nie mnie wciskać kit. A o zdrówko to chyba pan musi zadbać, latka już nie te - dodałam zgryźliwie i uśmiechnęłam się triumfująco, widząc, jak mojemu rozmówcy rzednie mina. - Ostra jesteś, prawie jak ojciec - skrzyżował ręce na klatce piersiowej - tylko co mu z tego... - pokiwał wymownie głową. - Słuchaj gnoju, jeśli jeszcze raz zobaczę cię w pobliżu, podejmę odpowiednie środki zaradcze, bądź tego pewien. A teraz żegnam pana i mam nadzieję nigdy nie spotkać. - słuchaj mała, za obrazę... - jego głos zniknął we mgle. Wyszłam z lokalu. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę, jak bardzo jestem roztrzęsiona. Wszystko we mnie pulsowało. Furia, żal, na przemian z przygnębieniem ogarniały mój umysł. Miałam jednak rację.To było morderstwo. Nawet nie wiem, jak doszłam do domu. Na podwórku pod blokiem stał Michał z psem. Trochę mnie to zdziwiło. Miał przecież jakąś sprawę do załatwienia. Podeszłam do niego. - Już w domu? - zapytałam - A tak - uśmiechnął się - Fałszywy alarm. Właśnie zamierzałem iść po ciebie. - Już nie musisz, jestem na miejscu. Cała i zdrowa. - Cieszę się. Ale jakaś roztrzęsiona jesteś - przyjrzał mi się badawczo - stało się coś? - zapytał z nutką niepokoju. - Skądże - odparłam zdawkowo. Chyba nie uwierzył, ale to już jego problem. - Idę do domu - mruknęłam i powlokłam się do klatki schodowej. -
Przekaz
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na Barbara_Pięta utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Krzysztofie - bardzo dziękuję za ciepłe słówko i brawa (miło wsłuchać się w ten klaszczący rytm :-))). Pozdrawiam niedzielnym przedpołudniem/B. -
Przekaz
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na Barbara_Pięta utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Tali Macieju - dzięki za komentarz, tak, puenta w kontekście całości rzeczywiście nabiera innego znaczenia. Pozdrawiam/B. Arku - środek ciężkostrawny, co? :-))). Dzięki i pozdrawiam/B. -
Historie miłosne (VII)
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na Jay Jay Kapuściński utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Cholewcia, zastanawiam się, czy to nie jest zaraźliwe, bo sama mam ochotę napisać coś w tym stylu :-)))))). Przyznaj się - rozprzestrzeniłeś jakiegoś wirusa myślowego ;-). -
Historie miłosne (VII)
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na Jay Jay Kapuściński utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Hi hihhii, śmieszne opowiadanko :-)))) (Le makabre ;-)). Malowniczość opisów wskazuje na nieprzebrane bogactwo wewnętrzne. Nie mówiąc już o zakończeniu, he he he :-))). Pozdrówka/B. -
Przekaz
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na Barbara_Pięta utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Kalino, Pawle, Espeno i Stasiu - serdecznie dziękuję za odwiedzinki i ciepłe słówko. Pozdrówiam/B. -
rozwalić barykadę zbędności
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na stanislawa zak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Stasiu, mnie również przypadł do gustu :-). Masz mocne słowo kobieto, oj masz :-))). Pozdróweczka/B. -
Przekaz
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na Barbara_Pięta utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Tomku, poprawiłam :-). Rzeczywiście lepiej się prezentuje. Dzięki i pozdrawiam sobotnim przedpołudniem/B. -
Wolne słowo
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Przeczytałam, podobało się. Zatrzymałam się na chwilę i dumam nad światem (w tym również nad wolnością słowa ;-)). Pozdrówka/B. -
Przekaz
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na Barbara_Pięta utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
zamilknę nie sobą zarysowując kontur ciszy w bladym prześwicie za rogiem gwałtem nie wysiedzę owacji na stojąco. co najwyżej mogę położyć się w pionie i odetchnąć spokojna że nikt mnie nie zrozumie -
Future. Our future
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na Michał_Zawadowski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Skłaniający do refleksji tekst, przyjemnie się czytało. Elegancki, wyważony styl, zdania płynne, łatwo wpadające w oko :-). Mała uwaga: w piątym zdaniu jest dwa razy "można" Pozdrawiam/B. -
Tajemniczy jegomość cz 2
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Witam i przepraszam za zwłokę. Wszystko wymaga czasu, już się biorę za robotę :-). Więc tak: drugie zdanie - powinien być znak zapytania, bo zaczyna się od "Czyżby" piąta linijka - zlikwiduj myślnik siódma linijka - wyrzuć powtórzone "poszedłem" zaraz za nawiasem zdanie "Chodząc alejkami po centrum, czułem jakbym był w całkiem innej rzeczywistości, miasto było w ogóle nie do poznania" - przerobiłabym na "Chodząc alejkami po centrum, znalazłem się jakby w innej rzeczywistości. Miasto było w ogóle nie do poznania" zdanie "Nasza katedra była widoczna tylko w jednej trzeciej, jej wieża chowała się za maską mgły" w tym zdaniu wyrzuciłabym słowo "była" i zmieniłabym zdanie na "Naszą katedrę widziałem tylko w jednej trzeciej, jej wieża chowała się za maską mgły" (w poprzednim zdaniu jest "było" "Tam ludzie byli bez twarzy, nieuchwytni, anonimowi, jak zjawy, wyłaniali się z szarości i od razu znikali" - "byli" odprawiłabym z kwitkiem. Moja propozycja: "Tam, ludzie bez twarzy, nieuchwytni, anonimowi jak zjawy, wyłaniali się z szarości i od razu znikali" - oprócz tego drobiazgu zdanie, moim skromnym jest bardzo ładne :-). "Lokomotywa jedzie-nie to tylko ja dyszę-Nic nie widzę mgła i tylko mgła. Ale słyszę szum wody, która prześlizgując się po kamieniach szeleści jak obślizły wąż" - jeśli są myślniki to niech będą z odstępami. Lepiej się czyta. "Ale słyszę szum wody, która prześlizgując się po kamieniach szeleści jak obślizły wąż" - jeśli pozbędziesz się słowa "obślizły" zdanie nic na tym nie straci, a wręcz zyska. "tracę równo wagę s p a d a m z ogromną prędkością uderzam chr(ł)upią kości ból- którego nie o(d)czu wam" Na ten temat nie wiem, co powiedzieć. Ten zabieg spełnia pewnie konkretną rolę w tekście. Przeanalizuj myślniki, koniecznie. "czułem się jakby mi się język przykleił do warg" - pierwsze "się" wytnij, po "czułem" postaw przecinek. "Jakisz" - jakiż "(aby się siebie pytać czy to mój pies)" - moja propozycja: (aby samego siebie pytać, czy to mój pies) "niczyi" - niczyj Jestem ciekawa dalszej części, więc do roboty! :-))). Pozdrawiam/B. -
Dział Świadczeń Rodzinnych
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na Barbara_Pięta utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
No właśnie Jay Jay-u, ta nasza polska, bogata w tematy rzeczywistość :-))). Dzięki i pozdrawiam/B. -
Nie dam się nabrać.
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na Piotr Rutkowski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Do ulubionych :-). Pozdrawiam/B. -
zwymiotowałaś
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na Arkadiusz Nieśmiertelny utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ulala! Mocny przekaz :-)). Pozdrawiam/B. -
Dział Świadczeń Rodzinnych
Barbara_Pięta odpowiedział(a) na Barbara_Pięta utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Hi, hi hi - Leszku, jak przeczytałam Twój komentarz, to się głośno roześmiałam :-))). Dzięki za poprawienie humoru, pa/B.