Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Barbara_Pięta

Użytkownicy
  • Postów

    1 171
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Barbara_Pięta

  1. Z natchnieniem rzecz ma się analogicznie, jak z biegunką. Dopada znienacka, bulgocze, warczy, siódme poty wyciska z człowieka i pcha się bezczelnie do wyjścia, by z rzadka strumieniem popłynąć. Na domiar złego "wucet" prawie na końcu świata, mniej więcej wołami dni kilka. Jedynie palec sobie możemy w dupę wsadzić. Na chwilę, niestety. Sraczka larum podniesie i podrygiwać zacznie wściekle miotając nieszczęsną istotą na wszystkie świata strony. Potem wpadłszy na pomysł genialny popłynie podstępnie ku górze, by nie daj Bóg gardziołkiem wychlusnąć. Intuicja podpowiada mi jednak, iż nie jest to doświadczenie zbyt estetyczne. Czym prędzej wyjmuję więc zdesperowany kciuk z mej odbytnicy i pozwalam wypłynąć gorącej lawie. A niech jej tam będzie! Popłynie, popłynie zastygając raz po raz w rzeźbę słów, zdań i akapitów. Mało tego - w sprzyjających okolicznościach rozrosnąć się może do poszczególnych rozdziałów, części, a nawet... Plus twarda okładka. Się porobiło... P.S. W przypadku objawów przewlekłych należy udać się do specjalisty. Grafomania to straszna i uciążliwa dla społeczeństwa choroba. Podobno też bardzo zakaźna. No cóż... najwyżej przyjdzie nam posiedzieć czas jakiś w izolatce. Lepsze to, niż ogólnoświatowa zaraza i odwodnienie organizmu.
  2. Witaj Izuniu :-). Ta wersja jest bardzo lepszejsza. Tego mi właśnie brakowało. Dzięki, dobry człowieku :D. A rzadko bywam, bo mi się troszku pogmatwało w życiu i żyję w ciągłym rozkroku pomiędzy Katowicami i Rybnikiem, he he. A 14 października będę straszyć na deskach Teatru Ziemi Rybnickiej jako... "krwiożerczy nietoperz", chłe chłe :D. Od premiery minęło kilka miesięcy, więc trzeba odkurzyć "szare komórki" ;-). Całuski cieplutkie, a na Twoją stronę będę wpadać, bombowa jest!/Basik
  3. Główka pracuje.. hehe ino na zwolnionych obrotach ;-)
  4. Tak, Tomaszu - muszę jeszcze nad warsztatem popracować. Dzięki za odwiedziny. Miło widzieć starych netowych przyjaciół :-)
  5. Ja p.......lę! Wyszło bosko :D. Do ulubionych ;-)/B.
  6. Polityczne, powiadasz? Hmm... (cholewcia znowu te kropki ;-), To już jest nałóg. Do doktora!!! :D) Pozdróweczka i dzięki za odwiedzinki :)
  7. Tak... z boku widać najlepiej, najostrzej. Jednocześnie można być z boku. Skłania do głębokich przemyśleń. Utwór wywołał u mnie gęsią skórkę. No... to chyba dobrze? :D
  8. I powiem jedno; zazdroszczę warsztatu. Kurczę, świetny utwór i nie wiem co on robi w warsztacie? Powinien iść wyżej. Pozdrówka/B.
  9. To się kurde telepatia nazywa chyba hehe ;-) buźki
  10. He he he i komentarze piszemy w tym samym czasie. Ale jaja ale jaja :D
  11. O cholercia, aleś przyrąbała Stasiu :D. I tak trzymać! Przyznam, że przeczytałam na jednym wdechu. Bomba :)/B Całuski P.S. Ja dopiero małą rozgrzewkę robię, bom dawno nie "treningowała" szarych komórkowców... hehe :)
  12. zakleiwszy pozory lamentem umykam przeznaczeniu i tak mnie dopadnie w majestacie faktu sponiewieranego przez spiskowe teorie między nami: fakt jest faktem - ryby i dzieci głosu nie mają Autorzy: Alter Net&Basia Pięta, Spółka z n. m. (nieograniczone możliwości) Dzięksy :-)))
  13. Nie pamiętam dokładnie, ale były chyba późne lata osiemdziesiąte. Schyłek już właściwie.Telewizja emitowała wówczas program o tytułowej nazwie: „Videomania”. Sympatyczni prezenterzy, których nazwisk niestety nie mogę sobie przypomnieć (zawsze mi w pamięć gęby zapadają, szczególnie te zakazane) prowadzili wówczas swego rodzaju show. Brak mi pewności, czy użyłam tu właściwego określenia. Jeśli nie – fachowcy wytkną mi owo niedociągnięcie. Z góry dziękuję. Wracając do tematu przewodniego (nie mylić z Przewodnią Siłą Narodu!) wspomniana audycja jawiła mi się, jako zabawna, dowcipna, z takim satyrycznym zacięciem. Przy okazji Nowym powiało... Prezenterzy w ujmujący i błyskotliwy sposób promowali kolejne osiągnięcie techniki w zakresie systemów audiowizualnych. Videofon. To zabawne i nieduże urządzonko znajdowało się na biureczku w telewizyjnym studio i można je było dostrzec w lewym dolnym rogu ekranu. Wystarczyło podnieść słuchawkę, wystukać (a może wtedy jeszcze wykręcić?) numer, by na małym ekraniku zainstalowanym przy aparacie pojawiła się przesympatyczna buzia osobnika, powiedzmy przebywającego właśnie na Karaibach. - Witam Cię Zenku. Co u Ciebie? - Kłaniam się pięknie, drogi Kaziku. Pozdrawiam Widzów, he... he. Ano, przebywam obecnie na Wyspach Kanaryjskich, prawda... ee... pozwolisz, że się usunę na moment z pola widzenia. Niech też nasi Drodzy Widzowie zobaczą Kawałek Świata. O! Proszę, jaki piękny widok. Opalone dziewczyny, bikini... eh... - Aa!!! Zenuś, widzisz. Taki światowy chłopak jesteś. Bywalec salonów, kurka wodna... - No... kochaniutki, bywa się tu i ówdzie, he, he. Ale jakby się jakiś Saloon trafił, to ja tam wybredny nie jestem. - Aa... a woda tam ciepła Zenuś? Powiedz ty nam, słodziutki. - Ano... ciepła, ciepła. Ino tak jakoś inaczej, niż w Polsce. - No, no. Się wie. - Niby się wie, ale żal człowieka jakiś ściska w dołku. Niebawem do odlotu trza się szykować. A tu tyle hektarów do obejrzenia. Widzom do pokazania... - Matko Bosko w klapie uwięziono! Hektarów, powiadasz? Zenuś, popatrz – my Cię wysłaliśmy na tydzień, a tu się okazuje, że to za mało. O przedłużenie trza pisać do zarządu. - Czego... kurwa przedłużenie!? - No, tego... pobytu, nie? - Aa! Pobytu. No tak, tak... koniecznie. Człowiek się poświęca, wyjeżdża tak daleko, kulturę ten... tego... krzewi, znaczy się he he... wiedzę. Anatomii tego tamtego... się nauczyć może i innych nauk przyrodniczych liznąć... eh... Możemy dalej ciągnąć ten felieton, wywód, kawałek prozatorski, czy jak go tam zwał. Tylko po co? Teraz to my sobie możemy tak polizać, że hej, a w każdym domu to przynajmniej jedna para „oczu przylepnych” jest. Nie wspomnę już o uszach zatkanych w celu doprowadzenia odpowiednich sygnałów dźwiękowych. Jeszcze nam tylko trzeba solidnie uszczelnić wiadomy otwór, co by się człowieczyna poczciwy nie zesrał od nadmiaru wiedzy. Tym fizjologicznym akcentem kończę mój wywód, zachęcając Państwa jednocześnie do oczyszczania organizmu z toksyn i regularnego wypróżniania. P.S. Ukrytą puentę (a nie ukrywam, że taka istnieje) to już sobie każdy we własnym zakresie może wyniuchać.
  14. Patrzę sobie, patrzę... i gałom mym zmęczonym norrrrrmalnie nie wierzę :D. Dzięki stokrotne za odwiedzinki. Jużem nie taka samotna :D. Obecnie mi się kurka wodna zapodziała skrzynka z narzędziami. Siem oczywizda wybieram do Warsztatu, ino tak bez oprzyrządowania, cóś nie wypada ;-D. Co najwyżej trza bedzie nową skompletować. Stasiu - cieplutko pozdrawiam wiosennymi buziaczkami :). Podbudowałaś mnie na duchu :D. Jurku - już dawno rybek nie łowiłam, znaczy się wypadłam z rytmu (obiegu? ;-)). Trening czyni mistrza, cholercia... - pozdrowionka Pathe - witam milutko i pozdrawiam wiosennym, ciepłym wiaterkiem :). Dzięks za równie cieplutkiego komencika.
  15. kolejny raz strzepuję z kolan niewidzialny pył zahaczając o kant spodni krwawię niemiłosiernie dziwne skąd we mnie tyle płynu mówisz: „mogłaś normalnie powiedzieć” nie mogę nie potrafię wypadłam z ram lub porzucono mnie obok płótna zamknij się zanim odejdziesz
  16. Kapitalny tekst. Malowniczy, dynamiczny i śmieszny. Ubawiłam się setnie :-))). Pozdrawiam
  17. Przeczytałam z przyjemnością :-). Pozdrawiam/B.
  18. Witam. Fajnie poczytać coś Twojego. Lepiej się człowiekowi na duszy robi, pomimo niezbyt optymistycznego zakończenia. Pozdrówka/B.
  19. Jerrronie, nie nerwuj się tak asherku, ludziska mono nie zrozumiały. Padom Ci chopie, fajniście żeś sklecił tyn kąsek :-))). "Madam de Lira" - kurde, mom nadzieja, że jom nigdy nie poznom ;-). A biołe myszy najbardzij lubia oglondać w klotkach :D. Co do Vistuli... to... jak by Ci to pedzieć, a nie ocyganić - przeżyłach wielko "trauma". Teraz mieszkom w Rybniku :D. "chociaż kłęby włosów wystające im z majtek nie wróżyły za dobrze" - heheheheh, leża i kwicza. Proponuja skrobnąć coś w rodzaju "Opowieści z czarnej dziury" :D, albo "Ucieczka z buszu :-)))". Ale teraz bardziej poważnie - tekst, jak wszystkie Twoje teksty to: - ciekawa treść - duża doza humoru - Warszta, Warsztat i jeszcze raz Warsztat. No, to by było na tyle, pozdrówka/B.
  20. Witaj Jacku :). Mało tym razem, muszę się rozkręcić. Dzięki, że wpadłeś. Pozdróweczka/B.
  21. Dni i noce Marianny P., cz. III - Halo? – wykrztusiła niepewnie. - Dzień dobry. Udo Firley z tej strony. Proszę otworzyć – oficjalny ton nie wróżył niczego dobrego. Marianna zadrżała. Oblizała wyschnięte usta, przełknęła ślinę i wdusiła przycisk domofonu. Charakterystyczny dźwięk brzęczka oznajmił, że blokada jest zwolniona. Odeszła od aparatu i biorąc głęboki wdech rozejrzała się po całym mieszkaniu w poszukiwaniu kryjówki. Po chwili, w geście rezygnacji wróciła do drzwi, odsunęła zasuwę, wykonała błyskawiczny zwrot o 180 stopni i energicznym krokiem ruszyła w stronę kanapy. Sadowiąc się na jej brzegu, założyła nogę na nogę i zamarła w bezruchu, wpatrując się tępo w bliżej nieokreślony punkt. Czarne, długie pasmo włosów zsunęło się z ramienia, zakrywając częściowo smukłą szyję. Firley trzymając się poręczy, pokonywał niechętnie schody, przystając co jakiś czas. W myślach układał krótką, zwięzłą informację, którą poczęstuje Mariannę. „Żadnych emocji” – powtarzał sobie, zaliczając kolejne, ostatnie już stopnie – „tylko suche fakty i polecenia” – ostatnia myśl przemknęła mu przez głowę. Znalazłszy się pod drzwiami z numerem 14 energicznie zapukał. Po drugiej stronie grzmiała złowroga cisza. Nacisnął klamkę i wszedł. * Wszelkie postanowienia wzięły w łeb. Nie mogąc wykrztusić słowa Firley zgarbił się i przygryzając dolną wargę zastygł w dziwacznej pozie. Niedomknięte drzwi trzasnęły wściekle, gnane podmuchem wiatru. Klamka zapadła. - Nie gap się tak – warknęła Marianna, wydymając usta w pogardliwym geście – i tak wiem, po co tu przyszedłeś – zaśmiała się złowieszczo. - No tak, chciałem właśnie... – wydukał, lecz zaniechał dalszego wywodu widząc rozwścieczone spojrzenie kobiety. - Chciałem, chciałem! – wykrzykiwała przedrzeźniając Firleya – tylko zaniemogłem... – wstała i podeszła do okna. Stojąc tyłem do Firleya wycedziła starannie dobierając słowa: - Gadaj, co masz powiedzieć i spieprzaj. Udo zgarnął włosy do tyłu, ukazując wysokie czoło przedłużone niewielką łysiną, pokrytą mnóstwem mikroskopijnych kropel. - Nici z wyjazdu. Zostaje pani w Poznaniu – padł wyrok. - Domyśliłam się. Inaczej nie przysłaliby cię tutaj. Zawsze dostajesz najgorszą robotę – zaśmiała się złośliwie. Firley opuścił głowę. Odczuwał autentyczną przykrość, że przypadło mu w udziale tak niewdzięczne zadanie. Widział siebie bardziej w roli wybawiciela pięknych kobiet, które w ramach wdzięczności adorują go o każdej porze dnia i nocy, a on niezdobyty, tajemniczy musi opędzać się od zalotów rozochoconych pań, jak od natrętnie brzęczącej muchy. - Wytyczne? – padło krótkie pytanie. - Zmiana mieszkania, wizerunku. Kolor włosów i ... – Firley spojrzał z nieukrywanym żalem na piękne, gęste i długie błyszczące włosy – zmiana długości. Niestety – cicho westchnął. - Kurwa. - Słucham?! – zapytał zdezorientowany. - To wszystko? – Marianna rzuciła ostro, wstając z kanapy skierowała się w stronę przedpokoju . - Pani Marianno – Firley uderzył w błagalny ton. - Tam są drzwi! Firley zdążył jeszcze położyć na stoliku wypchaną kopertę. - Tutaj są wszelkie informacje, nowe dokumenty i wszystko, co będzie pani potrzebne do przeprowadzenia zmian. Procedura bez zmian. - Żegnam – Marianna otwarła drzwi na oścież – pan już wychodzi. Prawda? - Do zobaczenia niebawem – rzekł Firley i zniknął za drzwiami. * Opadła bezwładnie na kanapę, wydając z siebie przeraźliwy szloch, raz po raz wstrząsana spazmatycznym dreszczem. Po dłuższej chwili, wycieńczona powlokła się w stronę łazienki. Spoglądając w lustro zastanawiała się, kim jest osoba znajdująca się po drugiej stronie tafli.
  22. He, he - sugestywne, fakt :-)). Pospolite "sranko" opisane z iście poetyckim zacięciem ;-). Pozdrówka/B.
  23. Witam. Muszę powiedzieć, że napięcie rosło z każdą sekundą. Jestem pod wrażeniem. POzdrawiam/B.
  24. Kurczę, jak niektórzy się rozwijają. A ja mam wrażenie, że cofam się do tyłu. Co tam... dość narzekania. Podobało się :-). Pozdrówka/B. Szkoda że takie krótkie, bo się rozkręciłam :-( Pa
  25. A ja dopiero dzisiaj zobaczyłam ten tekst. Łoj kiepsko ze wzrokiem.. ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że w owym czasie mało bywałam na forum. Wielkie sorki. Zabawny tekst, podobuje mi się :-))). Pozdróweczka/B.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...