Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

jan_komułzykant

Użytkownicy
  • Postów

    15 728
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    103

Treść opublikowana przez jan_komułzykant

  1. to prawie jak u mnie, ale jakby polowicznie, bo jednak muszę i mogę, ale mi się nie chce ;) bystre oko i lekkie pióro - nic dodać, pozwól Oxyvio, że poleżę jeszcze chwilę w tych kolorowych zaroślach, jak mimoza? :)___/\_ Pozdrawiam.
  2. drżące strofy poezji, to też ona - i każdy jej skrawek :) dobre :D i najczęściej tak jest, ale są różne szkoły :) Pozdrawiam,
  3. miło z Twojej strony, pośpiewajmy więc :)
  4. takie tam 3 grosze :) Fajne to, pozdrawiam.
  5. staram się wczuć w ten jesienno-pomidorowy świeży miąższzzz ft ft fte w te witaminy przebogaty. I najbardziej mi się spodobał "kolor dziurki w skarpecie". Przypomniałaś mi jesienne, bo rdzawe dziurki w "skarpecie" sąsiada, który szczególnie jesienią właśnie miał z tym największy problem, więc w swojej ukochanej skarpecinie układał na podłodze gazety, żeby choć trochę mniej chlapało w czasie jazdy :) Bardzo ładny i przebogaty "bukiecik" Nato. Pozdrawiam - pośród pajęczyn oplatających drżące dwukwiaty. https://www.youtube.com/watch?v=RfoK8byitF0&t=18s
  6. Podoba mi się tekst, nawet bardzo, bo coraz bardziej mieszamy się z matrixem, ale forma już nie. Za długi słupek, wolę panoramę. :) Pozdrawiam
  7. :( no wiesz, niektórzy urodzeni w PRL już tego skrzywienia się nie pozbędą, na stałe to denko gdzieś pod skórą siedzi i już :)
  8. jan_komułzykant

    ino tylko

    Pan Innocenty* w Kowarach ino o centy się stara. Zaś Innocenta stara, dziewczęta, to bierze i no... w dolarach. *Innocenty — imię męskie pochodzenia łacińskiego. Wywodzi się od słowa oznaczającego "niewinny, prawy"
  9. jan_komułzykant

    Maminsynek

    Da się. Pod wierszem i każdym swoim komentarzem masz tę opcję, jako jedną z wielu. PS właśnie to edytowałem, bo zapomniałem, że oczywiście musisz być zalogowany, żeby to wykonać.
  10. a pop i Janie wina
  11. nie za trzy masz i za cztery
  12. jak każde po kole nie
  13. jan_komułzykant

    Maminsynek

    kiedyś zadrę znajdzie w Gieni - lepiej z mamą niech się żeni. :) Są momenty, fajny film, ale chyba powinno być "maminsynek" i literówka, tutaj:
  14. jan_komułzykant

    zaklęcie

    wiara czy nic uda
  15. a ja myślę, że to nie jest tylko wiersz o albumie, albu mie cuś zmyliło w tej retrospekcji. Czasem "nawet gdy brak prądu" wciąż jeszcze jest chemia, a "w blasku świec" tym bardziej. - jeden do otwierania piwa, drugi, żeby zawsze bolał? No nie, chyba nie o to chodzi, ale czuję jakieś nawiązanie do... no właśnie do czegoś, czego na pewno się nie domyślę, a może chodzi o brak umiejętności odrzucenia, posegregowania w celu dokonania najlepszego wyboru, tylko że sentyment jakoś nie pozwala. A czasem takiego wyboru rzeczywiście nie ma i zostawiamy wszystko, bez porządkowania, na swoim miejscu, albo - na później, czyli na zawsze. Jest jakaś nuta smutku w wierszu, jakby ta przeszłość trochę bolała, ale powracanie do niej sprawiało jednak przyjemność. I gdyby nie puenta pewnie dało by się jeszcze parę migawek dołożyć, a tu szast - prast i koniec, ale było ciekawie, bardzo. Pozdrawiam.
  16. no, niestety, Gintrowski robił to lepiej :) 0:54 - 1:05 1:53 - 2:05
  17. i ten jeden, tak ważny wers burzy, niestety, cały rytm wiersza, a szkoda, bo wymalowany pięknie i na Maksa :) A może: Wciąż czaruje i urzeka, w Keukenhof tulipan każdy,  nim zakwitną, wiernie czeka, by cię do mnie przyprowadzić.
  18. @8fun Dziękuję.
  19. @MaksMara, @Marcin Krzysica Dziękuję, miło Was widzieć :)
  20. Myślisz, że też powinienem? Są bardzo, jak to się teraz mówi, asertywni. Nad wyraz - asertywni, rzekłbym asertywni bez granic. Asertywność, to ich drugie ja-ha. ;))
  21. No właśnie i się raczej tego nie dowiesz. masz bardzo paskudną cechę sugerowania rzeczy lub zachowań innym, co do których nie masz żadnej pewności, a także bladego pojęcia o tym, co kto umie, wie, może, lub na co go w rzeczywistości stać. Daj mi choć jeden przykład na to, że wprowadziłem kogokolwiek w błąd, ogłupiłem lub zrobiłem cokolwiek z tego, co tu napisałeś, a co uroiło się w tej Twojej głowie. Przypowieść o Kaszubie, tłumaczeniach z góralskiego, przez Ślązaka, na "nasze" itd. jest niczym innym, jak pisaniem głupot o wyższości świąt jednych nad drugimi. Różnica polega na tym, że Jan Stanisławski ("profesor") robił to, żeby rozśmieszyć. I rozśmieszał, niekiedy. Twoje "googlowanie" nie rozśmiesza, ponieważ już jest śmieszne w samej swojej istocie, łącznie z Twoim niebywałym "wczuciem". Powiedziałbym, że miejscami jedno i drugie nawet przeraża. "Przerzucanie" własnych urojeń i różnego rodzaju dziwacznych zachowań, w sposób nieuzasadniony na kompletnie tym zdziwionego, bo przecież nieznanego Ci adwersarza, to jakaś chora zabawa w czarownika z Oz, nad którą nie jestem pewny, czy do końca jeszcze panujesz. Co do "narobienia mi wstydu" - proszę bardzo narób. Nawet grubo, tylko proszę o fakty, a nie wymyślone głupoty. Dużo zdrowia.
  22. świetna miniatura i sposób, w jaki to napisałaś, bo czytelnik dopowie lub nie sobie własną puentę tuż po Twojej
  23. Ależ nie tylko, mam to co najmniej 2 razy w tygodniu, dzięki "szalenie" kabaretowym sąsiadom. :) Wesołość i poczucie humoru jednak też tracę, ale dopiero ok. 2:00 w nocy. Ot, taka ułomność moja, osobnicza. Dziękuję pięknie Oxyvio, pozdrawiam.
  24. od pierwszych linijek wyczuwa się dobre, lekkie i doświadczone pióro. Pełna swoboda, jakby w wyrażaniu tego, co wyrazić się chciało nie uczestniczyła żadna powstrzymująca siła. To naprawdę przyjemność czytać twoje wiersze Oxyvio. Nie mam nic do powiedzenia i to jest bardzo fajne uczucie, jak po dobrym występie :) Pozdrawiam
  25. bzdurą jest to co napisałeś, że: miejscowość należy umieszczać na końcu pierwszego wersu (...), aby trudniej było dopasować rym w metrum AABBA. To chyba wymyślona, na własne potrzeby Twoja definicja. Mówię o "aby trudniej". Uważam, że żadnej trudności to nie robi, przynajmniej mnie. Mało tego - niektórzy wymyślają sobie "miejscowość" tylko po to, żeby w ogóle napisać limeryk pod wypracowaną puentę. Albo nie chciało się poszukać miejscowości prawdziwej. Ale niczego nie neguję - jego sprawa :) A teraz uwaga: Był członek związku szoferów nieprawdopodobny nierób: godzina za godziną grał w oko i w domino i wcale nie woził pasażerów. /Konstanty Ildefons Gałczyński/ Pewien baca w kurnej chacie z owieczką żył w konkubinacie. Ta beczy: "Ja to nawet lubię, ale czy myśli pan o ślubie? Bo jeśli nie, poskarżę tacie". /Wisława Szymborska/ Król Popiel, tyran i niecnota, bezsilnie się po wieży miota. Osaczon przez zgłodniałe myszy, srodze pogryzion charczy, dyszy: "Kota! Królestwo dam za kota! " /j.w/ Chorego spytał ktoś: Azaliż pańska choroba to paraliż? Na taki przytyk rzekł paralityk: – Pański interes??? W nos pan psa liż!!! /Julian Tuwim/ Szukając źródeł zawsze docieramy do Greków. Pewien angielski krytyk odkrył pierwszy limeryk u Arystofanesa. W swobodnym przekładzie utwór ten brzmi: Łotrzyk pewien powożąc rydwanem w ścianę domu wyrżnął łbem nad ranem. Widząc ów wypadek rzekł pewien świadek: "Czaszka pękła, cóż, nie jest taranem". Dalszych śladów limeryku daremnie szukalibyśmy w literaturze Grecji i Rzymu. Minęły tysiąclecia i dopiero w pochodzącym z XIV wieku rękopisie 7322 w Muzeum Brytyjskim, znajdujemy pełny czysty zapis limeryku o lwie: Lew, mocarz pomiędzy zwierzęty, przebiegły jest i niepojęty. Choć igra wesoło, bacznie patrzy wkoło, kogo ujrzy tego pożre, przeklęty! jakieś pytania? To ja zapytam. Powiedz, co chcesz tymi "mądrościami" udowodnić, bo chyba coś chcesz, jak podejrzewam. Tylko po co - wiesz dobrze, że ja to wszystko wiem, ale nadal nieustępliwie drążysz temat. Jak nie ten, to inny. Jak nie mnie, to męczysz tym kogoś innego. Nie wtrącam się, nie reaguję, uśmiecham się, czasem. A szkoda, bo tak nam się kiedyś fajne rymowanki pisało, mimo zróżnicowanych poglądów, nieprawdaż? Powyższe przykłady świadczą dobitnie, że i "prawdziwi poeci" też lubili coś napisać inaczej. Dlatego ja - amator też, choćby z przekory, właśnie będę pisał tak, jak mi się podoba i podpowiada wena. Co do haiku, też Ci kiedyś wykazałem, a następnie (już 2 razy!) przypomniałem, na przykładzie utworu Basho, że wiem z czym to się je, więc po co te zaczepki? Podobnie było z palindromami, przy których wyłożyłeś się jak sztubak, pisząc jakieś bzdury (niesłusznie zresztą, co też udowodniłem). Powiedz, po co Ci to? Piszę to już trzeci i ostatni raz, na więcej nie mam ani ochoty, ani czasu, więc daj już spokój. Napisz jakiś naprawdę dobry limeryk, pokaż, że umiesz, też zajrzę, pochwalę. :) Pozdrawiam PS Polecam "świntuchy" Słonimskiego - dobra szkoła, ale przede wszystkim doskonały warsztat.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...