Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

jan_komułzykant

Użytkownicy
  • Postów

    15 641
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    103

Treść opublikowana przez jan_komułzykant

  1. bardzo ciekawe, a co na taką "ocenę" Autor pierwszej wersji? ;p
  2. nie chcę w takim razie nawet się domyślać, czym jest profanum ;) Pomysłowo, pozdrawiam.
  3. nie szukać, znaczy że równowaga jest i to o nią trzeba zawalczyć, po co po bandzie jechać? Przy wysokich krawędziach, to jak zabawa z nitrogliceryną ;) Pozdrawiam.
  4. Ale Feliksowi - czapa, lwico. Bo ci w La Paz... Ci wosk, ile Fela? A toga Feliksa, kask, ile fagot, a...? _Pa, ług, nirwana... Jana w ringu łap.
  5. I lip ułani ci nałupili? Ile Feliksowi? Spoko, w oko psi wosk. Ile Feli?
  6. Ken, a Jabu*, bez lebiody wydoi Belzebuba. Janek. :) *https://www.youtube.com/watch?v=z92LnWB7-jo
  7. z reguły konkretna, realistka, a tu mila, ładna niespodzianka. Nie wiedziałem, że i tak potrafisz, naprawdę jestem pod wrażeniem :) Pozdrawiam.
  8. do tej doskonałości Waldku jeszcze baaaaardzoooooo daleko, ale dziękuję za dobre słowo. Pozdrawiam
  9. bo ja wiem, czy ja to potrafię? Ale bardzo dziękuję Mario, za miłe słowa. :) Pozdrawiam.
  10. Beatko miła, są rzeczy, których czasem nie słyszę kompletnie, mimo przysiąg i obietnic, wciąż bałaganię czasem... dość konkretnie. ;) Bardzo dziękuję
  11. kleić nie warto rozpamiętywać chwile zachować - dobre i przyjaźń wciąż pielęgnować jak dobre słowa kiedyś wypełni się szklanka nowa Pozdrawiam
  12. z wykrochmalonych sztywności popelin niegniotliwości non iron'ów nieustępliwość wypędzam z mielizn niekoniecznie w ustępach z broszur by nie wyłaziła jako najnowszy egzemplarz trybuny lub duch jej nie zstąpił durny ponuryzm i się potykam tym razem uważniej o nowych i starych przybyszy towarzyszy po raz kolejny zgromadzonym walnie niezdrowo uśmiechnięty przez chory na nostalgię skrzętnie skryty tumiwisizm przybieram gardę o partykularyzmy idiotek słodkich nos i kolana rozbijam tani sentymentalizm gdy w zajączki buziaczki i w plotki taka dama popadnie powodując niejeden siniak w nieobecnych acz zjadliwych paniach i panach by nie zakrzepł nawet jako aspekt wyalienowania zapętlenia i natręctw zakładam kapodaster ton wybrzmiewa wtedy przykładnie wyświechtane jęzory ich głaszcze a ja scalam je w decymach na pięciolinii zdarzeń nic nie kłapie bo w zeszytach w kratkę farmazony przetworzą i zapędzą w matnię a tego to nawet poprzez empatię ni cholery odrobić już się nie da
  13. Jak dla mnie ją masz, bo choć wiele razy próbowałam, nigdy nie udało mi się Ciebie zaznaczyć;) jesteś przemiła, dziękuję :)
  14. opowieść o upokorzeniu, to nawet nie impuls do napisania, tylko prawdziwe życie (niestety) w tym najmniej spodziewane reakcje, bo wiersz nie ma już z tym nic wspólnego. Ale rzeczywiście chodzi o bezradność - taką ludzką, zwyczajną, związaną z brakiem czasu i możliwości działania, wobec postępującej choroby, odwrócenia pewnych niepotrzebnych działań, zastąpienia ich właściwymi. Niby przestroga na przyszłość, nie mająca jednak już żadnego znaczenia w tym konkretnym przypadku. Pozostaje jednak przestrogą - być może dla innych, by nie postępować chaotycznie, lecz racjonalnie i właściwie, nie marnując szans. nie twierdzę, że tak to wygląda wszędzie. To było 10 lat wstecz, ale to też był XXI wiek, sprawa dotyczyła człowieka - dla mnie niemal świętego, który zatracił się na śmierć w ratowaniu innego człowieka. Nie powiem, co usłyszeli ode mnie wszyscy ci, którzy ze mną wówczas rozmawiali. Wiem jedno - to ohydne i niesprawiedliwe. W tamym momencie mój stosunek do Kościoła został definitywnie przypieczętowany. Można powiedzieć - na amen. Dziękuję Luule, pozdrawiam.
  15. @beta_b, @Andrzej_Wojnowski, @Czarek Płatak, @pomaranczowy.kot, @Sylwester_Lasota, @Jacek_K serdecznie wszystkim dziękuję za obecność i serca PS Jacku_K - chyba system ma jakiś problem, bo nie udajesz się odpowiednio "zazielenić". Gratuluję - zawsze chciałem mięć tę pozasystemową umiejętność ;)
  16. Wiem, że już gdzieś to pisałem, ale lubię czasem taką pogodę, a nawet szarugę dlatego podoba mi się cały Twój wiersz. A dlaczego akurat ten cytat? A bo tak. wieje wiecsyk wieje kusi go kajś zbocyć cemus hań po nocy ciepia kiej pochlejem Pozdrawiam :)
  17. oczywiście, że do pogrzebu każdy ma prawo, tylko że na "pstrym koniu" łaski, niełaski albo może humorów księdza - jednego, drugiego, przepisów, zarysów, upokorzeń i diabli wiedzą czego jeszcze. Mnie akurat nie zależy żeby było w kościele, może być i na tratwie, orkiestrę w każdym razie mam już zamówioną, pozostaje tylko kwestia, czy się zmieści - i termin, dlatego współczuję tym, którzy na kościół liczą. Pozdrawiam.
  18. Oxyvio, to temat rzeka, że wspomnę tylko o jednym, najbardziej zasłużonym w stanie wojennym generale, którego kościelne przepisy cudownie ominęły, nie przymierzając jak innego "zasłużonego", co się ponoć "kulom nie kłaniał". Dziękuję jeszcze raz.
  19. nie wiem, co było inspiracją, ale tak u mnie "na wsi" wyglądał pierwszy dzień (a może drugi - skleroza) kalendarzowej jesieni. Bardzo mi sie podoba, uwielbiam wichury i "straszne pogody", bo chyba ładują mi zapyziałe akumulatory. A to przecież niemal jak u Franka Steina :) Ukłony
  20. nawet nie wyobrażałem sobie kiedyś, jak bardzo cenna, bo prowizorycznie, właśnie za pomocą "masek", ale jednak pomaga przetrwać. Podziwiałem i szanowałem sposób, w jaki potrafił "nie mówić" o tym, chociaż wiedziałem, jak cierpi. Mam nadzieję, że mi wybaczy ten "występ'. Nie jestem pewny, czy chciałby tego, wiem jednak, że dla mnie walczyłby o tę muzykę do upadłego lub zagrał bez pozwolenia. Bobby McFerrin, był zawsze naszym - moim do dzisiaj, ulubieńcem. Ale bardziej jazzowym niż "Don't Worry", bo, że Be Happy - to było widać zawsze, zarówno po Nim, jak i po Bobbym. Stąd właśnie McFerrin przy tekście. Świetnie odczytujesz moje bazgroły, dziękuję i pozdrawiam. PS Aha, za uwagi dziękuję, przemyślę. w styczniu minie 10 lat, bardzo dziękuję.
  21. posłuchałem Andrzeju i bardzo dziękuję, miło ze zajrzałeś. Pozdrawiam
  22. U mnie jeszcze dobrze Oxyvio, a to napisane dla Przyjaciela, któremu odmówiono pogrzebu w kościele parafialnym. W innym, przy cmentarzu, nie pozwolono na czerwony dywan, ani możliwość, by chociaż podczas własnego pogrzebu zagrano Jego ulubione Pavane. Poza bliskimi i przyjaciółmi przez ostatnie 4 lata życia nie utrzymywał z nikim kontaktu. Załamał się. Dom - sklep - apteka - lekarz - dom, to codzienna i jedyna ekstrawagancja na jaką chciał i z konieczności mógł sobie pozwolić. Największym grzechem było jednak to, że przez 4 lata nie wrzucił nic na tacę, czego oczywiście dowieść się nie da, ale ukarać można. W imię Kościoła i Mamony, bo na pewno nie BOGA, którego żaden z klechów w rozmowie ze mną - nie miał w sercu i zapewne nie ma nadal. W siedzibie Episkopatu poinformowano mnie, że taki "przepis' wydał kardynał Glemp. To, że przez cały ten czas opiekował się swoją ciężko chorą, nie mającą już kontaktu ze światem, ukochaną żoną, nie robiło żadnego wrażenia. Zmarł na atak serca, siedząc tuż przy niej. Oczywiście muzykę zagrano, po odejściu księdza, przy mogile. Dziękuję Oxyvio, pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...