Ludzi po prostu ciągnie do zmian. Jedni znaleźli alternatywę na proste życie, bez stresu z zarobkami lepszymi niż na posadzie. Garniturek przy okazji może, a nawet powinien "wyglądać" jak trzeba, czyli nieświeżo i nikt złego słowa nie powie. Innych ciągnie do natury, a niektórych wprost do ziemi - nie że wprost. Kopanie, sianie, zbieranie, własne przetwory, chleb itp. Też mam takiego "znajomego". Zamieszkał na działkach pracowniczych, mieszkanie wynajmuje, bo nie miałby czym za nie zapłacić. Je to, co zasieje, zarabia na tym, co uzbiera, do tego reperuje płoty, zamki, wstawia szyby. W tym przypadku mam jednak wrażenie, że to nie jest wybór, tylko konieczność.
Dziękuję za ciekawy wpis, pozdrawiam.