poczułem się trochę, jak w kinie, na czymś co się już już prawie, że na cuś... zanussi,
czyli polskim (mimo, że treść całkiem gdzie indziej się toczy) jakże skomplikowanym dramacie psychologicznym,
w jeszcze nieostatniej klasie liceum. Dziewczę obok dziwnie uśmiechnięte, mnie natomiast gula nie daje spokoju, bo
próżne oczekiwanie na 'momenty' i mizianie, stało się okrutnie niespełnione. :9
:D
Przepraszam, chyba nie zrozumiałem.
Pozdrawiam.