adolf
Użytkownicy-
Postów
2 741 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez adolf
-
Słodkiego życia
adolf odpowiedział(a) na Kieri-Śmiałek utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
jej :)) WRÓCIŁEŚ!!!! NO DOBRY ZNAK NA MÓJ WYJAZD DO WAWY =D :)))) Nijak cię było znaleźć, wiersz mi się podoba, witaj znow pozdr -
ładny wiersz najbardziej początek ruchem pożółkłego liścia tam i z powrotem szmer zegara dojrzewa na miękkich poduszkach taki plastyczny :)))) natomiast dobrze, ester wspomnień, bo ten ładnie pachnie, gorzej gdyby to był tiol lub tioester :)))) pozdr!
-
o mój Boże :>>> redtube dla niewidomych...a... giń sztanie ;p ;p ;p ;p ;p ;p ;p ;p ;p :)))) :))))) ... dobra na serio, gajny wierszyk, chociaż początek lekko słaby, potem się rozkręca i kończy dobrze, rymyi rytmika fajna, wiec wszystko jak najbardziej ok pozdrawiam serdecznie :)))))()
-
ładnie, ale znów widziałbym może tka puentę :))) przyjazne okno cierpliwie licząc paciorki nad tobą czuwa po prostej po prostu pozdrawiam serdecznie :))))))))
-
kłóciłbym się :)) zakładając że cały świat widzimy dzięki odbitym promieniom słonecznym, które wpadają do źrenicy, a następnie na siatkówkę, to wiązka światła bijąca w oko zacohwuje się jak drzazga :))) pozdr. i dzięki za wgląd :)
-
O nie wróż mi wietrze z liści twoich – ptaków Nie czytaj przyszłości ze słonecznej kuli Nie chcę widzieć jutra ani ciemnych znaków Niechaj gwiazd mnie poblask do życia utuli Już niebo sfrunęło czarnym krukiem w tę noc nade mną zasiadło i wzrok we mnie wbiło Kartami tarota chcąc grać nie o pieniądz. W pokera, gdzie stawką jest życie i przyszłość O ciemny omenie i wróżbo fatalna Wiesz, żem zrodzony jako starzec-obłok Więc grywasz jak szuler bo przyszłość ci znana – Kto starcem się zrodził, ten umrzeć ma młodo
-
Język wodospadu podskakuje w gardle szczytu kamiennego i słowa rozprasza Mgłami tajemnymi. A gotowe zdanie Wylewa potokiem. W nim się liść powtarza. A całą przemowę pulchna wchłania gleba Która niczym kalka, każdą z niej literę Kopiuje rośliną i w pąk ją przebiera Aby najcenniejszą nam zostawić wiedzę. I tu rzekną pointę, co skończy mnie. Wartość Jej to szepty leśne, temat główny: człowiek. Pan Bóg wyrzekł słowo i stało się ciało Ja zaś byłem ciałem i stanę się słowem
-
niejasność niejasna dokładnie Bea :))) zauważ jakie teraz wiersze sa wydawane, czyt. promowane (tu głównie patrzę na Nieszufladę) bełkot egzystencjalny ktory boi się poruszyć temaów draźliwych, a co do 17 września cały czas myślę jak napisać iwersz o Katyniu mam już jniejasność niejasnaden ale jest strasznie słaby :)) pozdr
-
Drobny bełkot ? "Z pylników światło barw wonią wycieknie" Mało to się pyli na jesieni ? A poza tym barwy pachną, czyż złoto nie pachnie złotem ? E, czepiasz się Nawarra, chociaż pierwsza strofa dobrze przebudowana, też mi trochę nie leżało "zastygnął". Wszystko wynagradza poetyckie szaleństwo Przemka i ostatnie pięć (sześć )wersów. To prawda. Ale nie sześć tylko pięć. a jak 5 to szczęścliwa liczba :DDD a sześć, pfe, :DD pozdr
-
Drobny bełkot ? "Z pylników światło barw wonią wycieknie" Mało to się pyli na jesieni ? A poza tym barwy pachną, czyż złoto nie pachnie złotem ? E, czepiasz się Nawarra, chociaż pierwsza strofa dobrze przebudowana, też mi trochę nie leżało "zastygnął". Wszystko wynagradza poetyckie szaleństwo Przemka i ostatnie pięć (sześć )wersów. a dlaczego szaleństwo :))) lekkie odchylenie, małe zrycie, takie tyci-tyci odpierdolonko :DDDD ale zaraz szaleństwo, Lutko no bez przesady ^^ dobrze czytasz, chociaż ten zapach barw to już chyba 3 rsz pod rzad się pojawia, więc koniec z nim :)) a pylnik to jest to co ma pyłek :)))
-
Gdy będę w stanie raz jeszcze zobaczyć Ten świat za ciasny com zrzucił jak kokon W nim larwa ciała, wciąż patrząc na ptaki Skrzydła pragnęła oderwać obłokom. pewnie Pomyślę, ach jakież to małe - Jak taka klatka, tyle ludzi mieści Jakie to szczęście, że stąd odleciałem Z miast betonowych i szarych przemieści. I właśnie wtedy, gdy będę się wznosił Mimo wieczności, zastygnę i umrę Bo w tej wyśnionej przez mnie utopi Nie jestem człekiem, a tylko marmurem
-
a jak :))) pozdr
-
:) pozdro pozdro :)
-
Takie dwie malutkie uwagi, a poza tym przeuroczy, przejesienny. Fajnie było popatrzeć jak ewoluował. Wzruszający, tajemniczy pomysł z paczką. Pozdrawiam, Przemasie :)) Ach Franko :) nie mogę nawet gdybym chciał, gdyby t była druga strofa, to tak, ale pierwszy wers, pierwsze dwa wersy muszą przestrzegać średniówki idealnie żebyn adać rytm i potem szło już samoistnie. Bo widzisz, jeżeli to mnie bedzie po czasowniku, ktoś może zrobić średniówkę tak: I znów nachodzi mnie | chłód ten jesienny i witedy nie tylko sie zaburza, ale na dodatek jamb jest przed średniówką :))) nie byłoby problemu gdyby to bła 2 strofa bo wtedy człowike by już intuicyjnie robił 5+6, ale w pierszej :)) a co do na-noc :)) zupełnie jak Kochanowski, bo w XV wieku tak się mówiło, teraz nie, ale tak jest chyba płynniej niż gdybym przestawił :)) pozdr
-
miło mi :)
-
dzieki dzięki dzięki :))))
-
wielkie dzięki :)) pozdr.
-
Punta złożona z ostatnich pięciu wersów - świetna. Tylko za nię duży plus. Ale droga do niej miejscami przyciężka (np): A świat umiera jak gdyby go dotknął sam duch Midasa, by w złoto zaklęty zastygnął cicho. lub wręcz grafo-niezrozumiała (np): Z pylników światło barw wonią wycieknie Wszytkie trudy wynagradza paczka od Pana Boga. Stefan co sądzisz o takiej przebudowie pierwszej strofy: I znów nachodzi ten chłód mnie jesienny A świat umiera jak gdyby go dotknął sam duch Midasa. I w złoto zaklęty zastyga cicho. Uwiera wciąż w oko. niby zmiana kosmetyczna, ale nie mamy absurdu: umiera [a]by zastygnął w złocie i chyba jest czytelniej teraz. pozdr.
-
Dom opuszczają światła
adolf odpowiedział(a) na Aleks Kleks utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
super obraz :))) -
uwielbiam takie komentarze, po prostu są genialne ;/ niby jak to ma pomóc. Wiem, że to zadanei zrobiłeś źle. Koniec. błee :( co do wiersza, moim zdaniem przegadany, i raz wersy są zbyt lakoniczne, a raz przegadane, mimo to są fajne momenty: nie pozwala się swoim kolorytem nasycić nie potrzebnie to żywota nie pasuje do całości, troce strofy się siebiew nie trzymają, mają połaczenie w teamcie, ale nie łacza się same płynnie. unikaj metafor dopełniaczowych jeżeli nie budują one konkretnego obrazu, bo tak np. korony drzew, mimo że jest dopełniaczem jest ścisle określonym obrazem zarazem, u ciebie czasem ten obra jest rozmyty:pantomima ogromu, co powoduje, że odbiór nei jest najlepszy i narażasz isę na krytykę bo w poezji współczesnej dopełniacze zawsze są na celowniku. fajny pomysł z tym, że Neptun i Ziemia są w jedne j osobie, ale można bło to powiedzieć zwięźlej :)) z drugiej strony czasem ta zwięzłość niszczy teskt, widacm,ż jeszcze twój styl jest lekko rozchwiany, ale i tak widać postępy i może byc tylko lepiej. pozdr.
-
swoją drogą, jeżeli kogoś ciekawi kwestie historyczne, mnie, np,. tak, zamieszczam bezpłatnego triala tego wiersza, przed poprawkami z wiązanymi z rytmiką i melodyką :)) Na koniec lata SONET I znów nachodzi ten chłód mnie jesienny A świat umiera jak gdyby go dotknął sam duch Midasa; i w złoto zaklęty Zastygnął, milczy. Uwiera wciąż w oko. Jedynie drzewa stroszą swoje liście a nieba czółno do góry dnem leży na noc nie czeka, bo wtedy odpłynie i się rozpada świat barwą jesieni. A pyłek światła utraci swój zapach Lecz Bóg wyjaśni, nam że to jest właśnie W brązowy papier zawinięta paczka Którą wysyła, do tych co pod ziemią By im przypomnieć jak tu lato pachnie Zanim się w wiosnę, na wiosnę przemienią
-
I znów nachodzi ten chłód mnie jesienny A świat umiera jak gdyby go dotknął sam duch Midasa. I w złoto zaklęty zastyga cicho. Uwiera wciąż w oko. Jedynie drzewa wciąż stroszą swe liście. Niebo jak czółno (do góry dnem leży) nie czeka na noc, bo gdy z nią odpłynie Blask się posypie odcieniem jesieni. Z pylników światło barw wonią wycieknie A Bóg wyjaśni: co widzisz to właśnie Okryta paczka brązowym papierem Którą wysyłam, do tych co pod ziemią By im przypomnieć jak lato tu pachnie Zanim się w wiosnę, na wiosnę przemienią / koniec z wypindrzonymi wierszami, teraz czas na coś na pograniczu grafo ;P /
-
proszę przyrodo naucz mnie Cichego umierania Niech Słońce zmierzchem uczy mnie wolnego upadania O proszę kwiaty dajcie mi Zapachnieć cała ziemią O proszę drzewo pokarz mi Jak odejść mam jesienią O wielka chmuro, lecąc w dal Przypomnij mi latanie znajdę za dalą, większą dal Gdy ciałem chłód zawładnie
-
Esencja Bilbioteki Aleksandryjskiej
adolf odpowiedział(a) na adolf utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
I oto powracam, raz jeszcze w te strony Wzdycha Aleksandria, ciężkim, czarnym dymem W tle ten siwy starzec, wielce przygnębiony Na tabliczce z gliny pisze ostrym klinem Jeżeli mam teraz, coś ocalić z tego – Jakieś jedno zadnie, jakąś myśl przewodnią Zanim dym zabarwi nocą całe niebo światło ciec przestanie z ust głodnym pochodnią Jeżeli wnuku spojrzysz, w dal kiedyś, przed siebie - Wiedz, że zatrzasnąłem całe piękno niebie. Na tysiącach stronic rozrosły się dzieje świata oraz wiedza, w skrócie: Bóg istnieje -
I znów nachodzi ten chłód mnie jesienny A świat umiera jak gdyby go dotknął sam duch Midasa, by w złoto zaklęty zastygnął cicho. Uwierał wciąż w oko. Jedynie drzewa wciąż stroszą swe liście. Niebo jak czółno (do góry dnem leży) nie czeka na noc, bo gdy z nią odpłynie Blask się posypie odcieniem jesieni. Z pylników światło barw wonią wycieknie A Bóg wyjaśni: co widzisz to właśnie Okryta paczka brązowym papierem Którą wysyłam, do tych co pod ziemią By im przypomnieć jak lato tu pachnie Zanim się w wiosnę, na wiosnę przemienią